Oczami Nialla
Dzisiaj wychodzę razem z Vicks, zaplanowałem, no właśnie ... co ja mogłem zaplanować ? Idziemy razem na kolację, ale taką inną, bardziej podniosłą niż kurczak w dłoni w road barze. Za cholerę nie wiem w co się wcisnąć. Mam jeszcze jakieś czterdzieści minut a ja stoję jak baba przed szafą. Baba... no właśnie, baba !
- Rooose chodź na chwiilęę !- nim się obejrzałem wparowała do pokoju cwaniacko się uśmiechając.
- Niech no zgadnę, jedna i ta sama śpiewka, typu "ahh jestem taki zdenerwowany i nie wiem w co się ubrać"-zakreśliła cudzysłów w powietrzu.
- Jesteś okropna, ale masz rację, za cholerę nie wiem co mogę ubrać-przybiłem facepalma
- Siadaj, nie gadaj i daj mistrzowi tworzyć-klasnęła w dłonie i dobrała się do mojej szafy, ubrania latały w promieniu kilku metrów. Wyglądała jak stary komputer w akcji. Pracuje, pracuje, pracuje, zawiesza się, myśli, znowu myśli i pracuje.
- Tak, mamy to! Będzie idealnie-spoglądała non stop to na mnie to na kompozycję. Moja zdezorientowana mina mówiła wszystko... kobiety.-No wskakuj, co się patrzysz.-splotła ręce na klatce piersiowej, rytmicznie tupiąc nogą.
- Czy ty masz ADHD?-spytałem wciągając na siebie nogawki
- Możliwe, na papierze tego nie ma, ale coś w tym jest Horan- mimowolnie zaśmialiśmy się, spodziewałem się sarkazmu, bo Rose to jeden wielki chodzący sarkazm a tu proszę, muszę przyznać że śmiesznie z jej ust brzmi jak mówi coś poważnie. Ściągnąłem koszulkę, odwróciłem się żeby nie było, na Horan Striptiz trzeba sobie zasłużyć, o tak. Zaśmiała się, ale byłem nie ugięty. Spryskałem się dezodorantem, zaczęła kaszleć.
- Ehhem ekhem myje się a nie .. ehkem ehkem ( ekhem - kaszel)-wystawiłem jej język i stanąłem w całej okazałości przed lustrem uważnie się sobie przyglądając.
- No i jak?-spytałem drapiąc się po karku, stąpałem z nogi na nogę pełen obaw. Rozpromieniła się i ponownie klasnęła w dłonie.
- Superowo-wyszczerzyła się
- Od kiedy ty mówisz superowo ?-zdziwiłem się- No dobra ale nie ważne, dzięki. A no i mam prośbę, nie płacz za mną kochana, nie rozpaczaj, ludzie się rozchodzą, tak bywa.-przybrałem filozoficzny ton głosu, kładąc jej dłonie na ramionach, jedna wielka gra aktorska.
- Jestem egoistką, kochanie. Nie obiecuję bowiem, że nie zobaczysz
smutku w moich oczach, gdy obok Ciebie pojawi się jakaś dziewczyna.-przybrała taki sam ton głosu jak ja.-Ale postaram się opanować.
- Hahahha jesteśmy jebnięci, no ale dobra-przybiliśmy piątkę i zeszliśmy na dół.
- Horanowelove aleś się odstrzelił, a niech mnie-zagwizdał Zayn
- O Niall kąpałeś się, fajnie pachniesz-Tommo podbiegł do mnie i zaczął mnie obwąchiwać.
- Zapomnij, dezodorantował się-zaśmiała się z cwaniackim uśmieszkiem.
- Dobra, wychodzę, będę wieczorem.-powoli wycofywałem się z salonu
- Ej Niall, nie spieprz tego!-krzyknął Harry
- Nie zamierzam, cześć !
Wsiadłem w "Tommowóz", mam nadzieję że mnie nie zabije za to, wolę się nie spóźnić. Póki co mam stu procentową punktualność. Nigdy nie spóźniłem się na randkę, gdyż na żadnej nigdy nie byłem. W dzisiejszych czasach, młodzieżowa randka dzieli się na dwie
części. W pierwszej się spaceruje, ogląda film w kinie, wspólnie
je pizzę itp. W drugiej, już po przyjściu każdego do domu wchodzi się
na komputer i dopiero wtedy rozmawia, wyznaje miłość. Czyż nie mam racji ? Nie, chcę być oryginalny. Tommowozik podjechał pod wyznaczony adres, zapukałem do drzwi które od razu otworzyła mi ślicznie wyglądająca Vicks.
- No cześć przystojniaku-przytuliła mnie mocno do siebie.Bo niechęć sprawienia jej kolejnego zawodu, stała się obsesją. Pożegnałem się z rozwagą i myśleniem o konsekwencjach a przywitałem się ze spontanicznością.
- Dzień doberek, ślicznie wyglądasz-wyszczerzyłem ząbki-
- Niallerku.-zatrzepotała rzęskami
- Tak?-spojrzałem na nią z ukosa
- Jakbyś miał mnie porównać do jednej rzeczy, to co by to było?-powstrzymywała się od śmiechu
- Lodówka.-wybuchnąłem śmiechem-Wyszła przed dom, trzaskając drzwiami, a ja cichym głosem dokończyłem ratując swoją sytuację- ... , w której zamroziłbym swą miłość do Ciebie i nie martwiłbym się, że coś się w niej zmieni, zepsuje.-podrapałem się po karku i zagryzłem wargę, dogoniłem ją i stanąłem naprzeciw otwierając jej drzwi od samochodu
- Słyszałam - odparła zadowolona z siebie wsiadając do auta.
- Chciałem Cię tylko uszczęśliwić.
- To wyjdź.-odparła szorstko i wywróciła oczami.- Obchodząc auto widziałem jak walczy ze sobą by nie wybuchnąć śmiechem, dobrze mi idzie droczenie się z nią. Zasiadłem za kółkiem i powoli ruszyłem, z uśmiechem przyglądała mi się.
- I jak Niall, dobrze się już czujesz ?
- Życie to walka- lejesz, albo bierzesz po mordzie...ważne, by wyjść z tego z podniesionym czołem..-uniosłem klatkę piersiową ku górze dumny z merytorycznego sensu mej wypowiedzi.-Co cenisz sobie w ludziach ?
- Najbardziej, to chyba -zamyśliła się-Zawsze miałam z tym problem. Nie potrafiłam dokładnie określić, z kim byłabym w stanie wytrzymac, byc może większośc swego życia.
... A jednak, chciałabym spotkać człowieka, co ..czuje, jak ja... Chcę powierzyc mu swój niepokój, chcę w jego wzroku dostrzec to światełko, które sprawi, że on powie jak ja... Lecz nie chodzi tu o przytakiwanie główką, bo tak wypada w danej okliczności, o nie!... A no i mam słabość do niebieskich oczu-na jej słowa uśmiechnąłem się pod nosem, miałem wrażenie że cały czas mówi o odzwierciedleniu mnie.Po tej rozmowie dojechaliśmy już do restauracji, kulturalnie wyprowadziłem ją z auta a jej dłoń wślizgnęła się pod moje ramię,z uśmiechem przekroczyliśmy próg. Złożyliśmy zamówienie, które w szybkim czasie nam podano.
- Vicks mogę cię o coś spytać ?-spoważniałem
- O co tylko chcesz-odparła pośpiesznie, podparła się łokciem i wsłuchiwała się we mnie.
- Vicks, nie obraź się ale wydaje mi się, że próbujesz być kimś innym niż jesteś-wziąłem jej dłoń w swoje.Kobieto mojego życia! Przyznaję, dobrze się schowałaś. A teraz wyjdź z kryjówki i poznajmy się. Proszę...-ośmieliłem się delikatnie musnąć ustami wierzch jej dłoni.
-Przejrzałeś mnie, przy tobie mogę być sobą, mogę się śmiać, swobodnie rozmawiać. Podobno są szaleni, dziwni, wredni, źli. Dla mnie są jedynie nieszczęśliwi, jak ja.
- Opisz mi się.-zażądałem
- Po co? i tak nie uwierzysz w moje istnienie.
- Uwierzę..-zarzekłem
- No dobra. Jestem piękną królewną, mieszkam w pałacu, mam swojego księcia i jestem szczęśliwa.
- Faaajnie. Serio...bomba. A masz rybki?-spytałem enuzjastycznie
- Rybki? Nie....-przybiła facepalma
- Jak na księżniczkę jesteś bardzo miła. Wszystkie, które znam, które mieszkają naprzeciwko mnie i te, które widuję, w sklepie czy kinie są wredne, niemiłe i w dodatku wcale nie są ładne.
- Dziękuję. A może Ty powiesz mi coś o sobie?
- Jestem przystojnym, blondynem o zniewalających oczkach, i mam miliony swoich księżniczek, skoro już o takiej szczerości mowa.-zaśmialiśmy się.Na zewnątrz dziewczyna zła, wredna, chamska, nie dająca się kochać.. a w środku miała serduszko z lukru tylko ze strachu przed odrzuceniem otoczyła je drutem kolczastym aby nikt więcej jej nie zranił.Chcę jej pomóc, odgonię jej problemy.-To jak pozwolisz mi się poznać?-uśmiechnąłem się
- Zaufałam ci, dziękuję-zarumieniła się i mocniej ścisnęła moją dłoń
- Chciej być z kimś, kto nie będzie mówił i robił coś, tylko dlatego, że tego pragniesz. Bardziej od wymuszonych gestów, słów i czynów pożądaj jego szczęścia, tak jak on pożąda twego. Wiem nie ma nic bardziej krzywdzącego, jak fałsz, który zaczyna tworzyć mur między zakochanymi. I rozpierdala... Dosłownie, rozpierdala wszystko to, co płynęło kiedyś z serca.
- Jejku, Niall to piękne słowa, szczere. Możesz coś dla mnie zrobić ?
- Co tylko zechcesz-zaoferowałem się
- Pocałuj mnie, na niczym innym mi tak nie zależy, proszę- zaraz zaraz stop, czy ja się przesłyszałem ? Potrząsnąłem głową, w dalszym ciągu nie dowierzając.
- Ale.że.jak.co.tu.teraz ? - jąkałem się, zagryzłem nerwowo wargę i pochyliłem się nad stolikiem, za podbródek delikatnie zbliżyłem ją do siebie i stało się. Po chwili onieśmielony odsunąłem się delikatnie od niej.
- Spójrz mi głęboko w oczy zanim uznasz, że ten pocałunek będzie ostatnim…-przemówiła
- Pocałunek jest jak obietnica. To jakbym powiedział: Tak, będę Cię kochać.-rozpromieniłem się.
- Myślisz że to dobrze, nie śpieszymy się ?
- Nie, nic nie dzieje się bez przyczyny Vicky. Nie czuj się zastępczym modelem po Rose, bo tak nie jest, proszę. Mam nadzieję że mnie rozumiesz.
- Kochaj mnie na dobre i na złe. W makijażu czy bez. Kochaj mnie, gdy ledwo otworzę oczy i patrz na mnie z taką czułością jak zawsze. Kochaj mnie w burzę i w słońce, nawet jeżeli lato bardzo gorące. Przytulaj i całuj mnie na każdym kroku, niech każdy zazdrości nam tego braku amoku.
- Co do tego ostatniego to jestem w stu procentach pewny, a do pierwszego przesłania w dwustu procentach.
- No cześć przystojniaku-przytuliła mnie mocno do siebie.Bo niechęć sprawienia jej kolejnego zawodu, stała się obsesją. Pożegnałem się z rozwagą i myśleniem o konsekwencjach a przywitałem się ze spontanicznością.
- Dzień doberek, ślicznie wyglądasz-wyszczerzyłem ząbki-
- Niallerku.-zatrzepotała rzęskami
- Tak?-spojrzałem na nią z ukosa
- Jakbyś miał mnie porównać do jednej rzeczy, to co by to było?-powstrzymywała się od śmiechu
- Lodówka.-wybuchnąłem śmiechem-Wyszła przed dom, trzaskając drzwiami, a ja cichym głosem dokończyłem ratując swoją sytuację- ... , w której zamroziłbym swą miłość do Ciebie i nie martwiłbym się, że coś się w niej zmieni, zepsuje.-podrapałem się po karku i zagryzłem wargę, dogoniłem ją i stanąłem naprzeciw otwierając jej drzwi od samochodu
- Słyszałam - odparła zadowolona z siebie wsiadając do auta.
- Chciałem Cię tylko uszczęśliwić.
- To wyjdź.-odparła szorstko i wywróciła oczami.- Obchodząc auto widziałem jak walczy ze sobą by nie wybuchnąć śmiechem, dobrze mi idzie droczenie się z nią. Zasiadłem za kółkiem i powoli ruszyłem, z uśmiechem przyglądała mi się.
- I jak Niall, dobrze się już czujesz ?
- Życie to walka- lejesz, albo bierzesz po mordzie...ważne, by wyjść z tego z podniesionym czołem..-uniosłem klatkę piersiową ku górze dumny z merytorycznego sensu mej wypowiedzi.-Co cenisz sobie w ludziach ?
- Najbardziej, to chyba -zamyśliła się-Zawsze miałam z tym problem. Nie potrafiłam dokładnie określić, z kim byłabym w stanie wytrzymac, byc może większośc swego życia.
... A jednak, chciałabym spotkać człowieka, co ..czuje, jak ja... Chcę powierzyc mu swój niepokój, chcę w jego wzroku dostrzec to światełko, które sprawi, że on powie jak ja... Lecz nie chodzi tu o przytakiwanie główką, bo tak wypada w danej okliczności, o nie!... A no i mam słabość do niebieskich oczu-na jej słowa uśmiechnąłem się pod nosem, miałem wrażenie że cały czas mówi o odzwierciedleniu mnie.Po tej rozmowie dojechaliśmy już do restauracji, kulturalnie wyprowadziłem ją z auta a jej dłoń wślizgnęła się pod moje ramię,z uśmiechem przekroczyliśmy próg. Złożyliśmy zamówienie, które w szybkim czasie nam podano.
- Vicks mogę cię o coś spytać ?-spoważniałem
- O co tylko chcesz-odparła pośpiesznie, podparła się łokciem i wsłuchiwała się we mnie.
- Vicks, nie obraź się ale wydaje mi się, że próbujesz być kimś innym niż jesteś-wziąłem jej dłoń w swoje.Kobieto mojego życia! Przyznaję, dobrze się schowałaś. A teraz wyjdź z kryjówki i poznajmy się. Proszę...-ośmieliłem się delikatnie musnąć ustami wierzch jej dłoni.
-Przejrzałeś mnie, przy tobie mogę być sobą, mogę się śmiać, swobodnie rozmawiać. Podobno są szaleni, dziwni, wredni, źli. Dla mnie są jedynie nieszczęśliwi, jak ja.
- Opisz mi się.-zażądałem
- Po co? i tak nie uwierzysz w moje istnienie.
- Uwierzę..-zarzekłem
- No dobra. Jestem piękną królewną, mieszkam w pałacu, mam swojego księcia i jestem szczęśliwa.
- Faaajnie. Serio...bomba. A masz rybki?-spytałem enuzjastycznie
- Rybki? Nie....-przybiła facepalma
- Jak na księżniczkę jesteś bardzo miła. Wszystkie, które znam, które mieszkają naprzeciwko mnie i te, które widuję, w sklepie czy kinie są wredne, niemiłe i w dodatku wcale nie są ładne.
- Dziękuję. A może Ty powiesz mi coś o sobie?
- Jestem przystojnym, blondynem o zniewalających oczkach, i mam miliony swoich księżniczek, skoro już o takiej szczerości mowa.-zaśmialiśmy się.Na zewnątrz dziewczyna zła, wredna, chamska, nie dająca się kochać.. a w środku miała serduszko z lukru tylko ze strachu przed odrzuceniem otoczyła je drutem kolczastym aby nikt więcej jej nie zranił.Chcę jej pomóc, odgonię jej problemy.-To jak pozwolisz mi się poznać?-uśmiechnąłem się
- Zaufałam ci, dziękuję-zarumieniła się i mocniej ścisnęła moją dłoń
- Chciej być z kimś, kto nie będzie mówił i robił coś, tylko dlatego, że tego pragniesz. Bardziej od wymuszonych gestów, słów i czynów pożądaj jego szczęścia, tak jak on pożąda twego. Wiem nie ma nic bardziej krzywdzącego, jak fałsz, który zaczyna tworzyć mur między zakochanymi. I rozpierdala... Dosłownie, rozpierdala wszystko to, co płynęło kiedyś z serca.
- Jejku, Niall to piękne słowa, szczere. Możesz coś dla mnie zrobić ?
- Co tylko zechcesz-zaoferowałem się
- Pocałuj mnie, na niczym innym mi tak nie zależy, proszę- zaraz zaraz stop, czy ja się przesłyszałem ? Potrząsnąłem głową, w dalszym ciągu nie dowierzając.
- Ale.że.jak.co.tu.teraz ? - jąkałem się, zagryzłem nerwowo wargę i pochyliłem się nad stolikiem, za podbródek delikatnie zbliżyłem ją do siebie i stało się. Po chwili onieśmielony odsunąłem się delikatnie od niej.
- Spójrz mi głęboko w oczy zanim uznasz, że ten pocałunek będzie ostatnim…-przemówiła
- Pocałunek jest jak obietnica. To jakbym powiedział: Tak, będę Cię kochać.-rozpromieniłem się.
- Myślisz że to dobrze, nie śpieszymy się ?
- Nie, nic nie dzieje się bez przyczyny Vicky. Nie czuj się zastępczym modelem po Rose, bo tak nie jest, proszę. Mam nadzieję że mnie rozumiesz.
- Kochaj mnie na dobre i na złe. W makijażu czy bez. Kochaj mnie, gdy ledwo otworzę oczy i patrz na mnie z taką czułością jak zawsze. Kochaj mnie w burzę i w słońce, nawet jeżeli lato bardzo gorące. Przytulaj i całuj mnie na każdym kroku, niech każdy zazdrości nam tego braku amoku.
- Co do tego ostatniego to jestem w stu procentach pewny, a do pierwszego przesłania w dwustu procentach.
Oczami Rossalie
Czy ktoś rozumie pojęcie miłości ?
Ciągle dążę do rozwikłania tej zagadki... jestem gdzieś pośrodku, daleko mi do mety, jednakże mogę stwierdzić, że prawdziwa miłość to ta pierwsza, pierwsze spojrzenie w oczy, czystość serca, ta nieśmiałość, pierwsze trzymanie się za ręce, czasem tylko za rękaw, to ten maleńki uśmiech na twarzach, kiedy się spotykamy, ten błysk w oczach, w których można się dostrzec, te ciepłe niewinne słowa, kojące dusze, otwarte drzwi serca. Rozmyślam nad treścią wieczorowej lektury, leżę przykryta kocykiem w salonie w towarzystwie mojego chłopaka, który desperacko próbuje odciągnąć mnie od książki.
Ciągle dążę do rozwikłania tej zagadki... jestem gdzieś pośrodku, daleko mi do mety, jednakże mogę stwierdzić, że prawdziwa miłość to ta pierwsza, pierwsze spojrzenie w oczy, czystość serca, ta nieśmiałość, pierwsze trzymanie się za ręce, czasem tylko za rękaw, to ten maleńki uśmiech na twarzach, kiedy się spotykamy, ten błysk w oczach, w których można się dostrzec, te ciepłe niewinne słowa, kojące dusze, otwarte drzwi serca. Rozmyślam nad treścią wieczorowej lektury, leżę przykryta kocykiem w salonie w towarzystwie mojego chłopaka, który desperacko próbuje odciągnąć mnie od książki.
- Rosie, kochanie no choodź- dźgał mnie w ramię, poruszając całym moim ciałem na boki.
- Harreh no ale gdzie mam iść ?-spytałam odrywając wzrok.
- Na kolanka- wyszczerzył się, o goshhh ten to ma problemy. Wywróciłam oczami i chcąc nie chcąc odłożyłam książkę i spełniłam jego zachciankę. Usiadłam na jego udach i oparłam się plecami o jego tors, oplótł swoje ręce obejmując mój brzuch. Wychyliłam się po książkę, ale mi to uniemożliwił .
- Nie, nie nie moja droga. Żadnego czytania, teraz jesteś moja.-złowieszczo zaśmiał się i wtulił twarz w moje włosy. Męskie dłonie to prawdziwy boski kunszt, z jednej strony
są silne,twarde niczym skała,ale potrafią także być niezwykle
delikatne,niosąc pieszczotę... Niektóre rzeczy wymagają pieszczoty nie obłapiania.Cierpliwości łowcy nie poganiania sprintera. Miłość to wieczny pokój nie wojna, chyba ...
- Harreh- mruknęłam, jak jego chłodne dłonie spoczęły pod moją koszulką na brzuchu. Wargami musnął moją szyję wzdłuż splotów nerwowych-Twoje drżące usta i oddech na mym ciele są najlepszą pieszczotą.- spojrzałam mu w zielone oczka, krainie magii - miłości, jak gwiezdni kochankowie radości i szczęścia, pełni optymizmu, kochamy i czujemy, upajamy się dotykiem najdelikatniejszej pieszczoty, sycimy zapachem pożądania, żywimy energią nieograniczonej rozkoszy, zasypiamy w naszych marzeń świetlistym obłoku.-Uwielbiam wtulać się w ciebie, wsłuchując się w bicie twojego serca. uwielbiam ton głosu jakim do mnie mówisz.Uwielbiam twoje usta i delikatnie rozchylone wargi, uwielbiam moment w którym miziasz mnie po policzku i szepczesz słodkie słówka. Uwielbiam Cię całego od dużego palca u stopy, po najsłodszy loczek na Twojej głowie.-bawiłam się jego włosami, okręcając je sobie wokół palca.
- Harreh- mruknęłam, jak jego chłodne dłonie spoczęły pod moją koszulką na brzuchu. Wargami musnął moją szyję wzdłuż splotów nerwowych-Twoje drżące usta i oddech na mym ciele są najlepszą pieszczotą.- spojrzałam mu w zielone oczka, krainie magii - miłości, jak gwiezdni kochankowie radości i szczęścia, pełni optymizmu, kochamy i czujemy, upajamy się dotykiem najdelikatniejszej pieszczoty, sycimy zapachem pożądania, żywimy energią nieograniczonej rozkoszy, zasypiamy w naszych marzeń świetlistym obłoku.-Uwielbiam wtulać się w ciebie, wsłuchując się w bicie twojego serca. uwielbiam ton głosu jakim do mnie mówisz.Uwielbiam twoje usta i delikatnie rozchylone wargi, uwielbiam moment w którym miziasz mnie po policzku i szepczesz słodkie słówka. Uwielbiam Cię całego od dużego palca u stopy, po najsłodszy loczek na Twojej głowie.-bawiłam się jego włosami, okręcając je sobie wokół palca.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taaaadaaam *o* Aj kom bak !
Annie kochanie liczę na Ciebie <3
Proszę o komentarze !
Boski < 3 !
OdpowiedzUsuńW końcu pojawiło się więcej Ross i Harrego : ) a tak wgl. to na blogu pojawiły się rozdzialy :)
OdpowiedzUsuńJeeeej, ten rozdział jest jakiś taki... inny? Chyba to jest dobre określenie. Ale podoba mi się ! :D
OdpowiedzUsuńNo nareszcie doczekałam się kolejnego rozdziału ;D Jak zawsze świetny! <3
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz kolejny ? :)
nieeeeeeeeeee! będę smutna bo znów nie udało mi się pierwszej skomentować :(((
OdpowiedzUsuńco do Twojego opisu: nooo ba xd na mnie zawsze można liczyć. :*
a rozdział? rozdział jest po postu Awwwwwwwwwwwww *______* ten rozdział jest najslodszym chyba w całym Twoim cudownym opowiadaniu. czekałam sobie na niego kilka dni al było warto xxd ale miałam zaciesz jak zobaczyłam że dodałaś nowy.
kurcze chciałabym takiego Niallerka zakochanego w mojej skromnej osobie :***
po prostu cudo <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
walnelabym Ci dłuższy koment ale mobilnie mi się literki przekrecaja i wgl masakra jakąś :/
jaaaaaa cem szybciutko następny #-# hahahahahahaha Harrego ma być dużo xxd A wgl Harry to nawet się Ros poedukowac nie pozwoli tylko jedno mu w głowie xxd
ja czekam na następny jak matka na długo niewracajace dziecko xd rozumiesz me rozumowanie? :******
@_Just_Smile_98
jak to teraz przeczytałam w sensie że mój koment to nie widzę w nim sensu ale wiedz że Cię kocham <3 <3 <3 <3 <3
Usuńmam nadzieję że miło spędziłaś święta i Sylwka xd i że powrót do sql nie był dla Ciebie takim szokiem jak dla mnie xoxo
next szybko next pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*
OdpowiedzUsuńhttp://truskawaa2.pinger.pl/
Kocham~!!
OdpowiedzUsuńo ja cię. dawaj następny, czeeeekam *__*
OdpowiedzUsuńkocham twoje opowiadanie, czaisz?
OdpowiedzUsuńczekam na next