31 grudnia 2012

Dziękujemy! <3

Dziewczyny (i może chłopcy) bardzo Wam dziękujemy za to, że cały czas jesteście z nami. To na prawdę wiele dla nas znaczy. 50 000 wyświetleń ;o Kurde. Niemożliwe staje się możliwe! Jeszcze niedawno było niecałe 10 000, a teraz... Az trudno mi uwierzyć, że jest aż tyle wejść! ;p Bardzo Wam za to dziękujemy i mamy nadzieję, że już niedługo będziemy się cieszyć ze 100 000 wejść! <3
                                                                                                     Horanowa i Mrs. Styles

30 grudnia 2012

Piędziesiąt trzy

Oczami Nialla
Na gra­nicy miłości i przy­jaźni ba­lan­su­jemy.. dlacze­go tyl­ko ja ciąg­le pcham się na stronę miłości? I znów po­nure myśli za­bijają spo­koj­ny sen i znów ciem­ność pe­symiz­mu kładzie łapę na po­jawiające się ma­leńkie is­kier­ki op­ty­miz­mu,ech ta pro­za ludzkiego życia ... Po trzech dniach obserwacji w końcu mogę wyjść na zewnątrz. Obecność przyjaciół bardzo mi pomogła, byli nawet ze mną po nocach ustalając sobie wcześniej harmonogram. Teraz dopiero zauważyłem jak głupio bym postąpił zostawiając ich samych. Za dużo dla mnie znaczą. Może pora żyć dalej ?To już koniec, po­ra iść dalej ro­zum słyszał to wyraźnie a ser­ce kom­plet­nie ignorowało. I ni­by wiesz o tym już od daw­na,ale zaw­sze masz tą cho­lerną nadzieje,że się my­lisz,w te­dy na­wet prag­niesz się my­lić,ale nie!Oczy­wiście ,że nie.I można zwa­lić wszys­tko na nies­pra­wied­li­we życie , na oso­by pos­tron­ne,ale można też wziąć to we włas­ne ręce i prze­nieść przez ten cho­ler­nie trud­ny ok­res w życiu ,który na­zywa się roz­cza­rowa­niem.W te­dy wszys­tko wy­daje się tak cho­ler­nie trud­ne,w te­dy wszys­tko jest cho­ler­ne,na­wet ludzie,którzy nas mi­jają.Ale można z tym roz­cza­rowa­niem żyć,można wyz­naczać so­bie no­we ce­le,do­pinać swe­go,lub się roz­cza­rowy­wać.Cze­go by człowiek nie mówił,ze wszys­tkim da się żyć.Z tym też da się żyć,trze­ba to tyl­ko umiejętnie spa­kować na ple­cy tak ,żeby nie spadło i przy­pomi­nało nam o po­pełnionych błędach,żebyśmy po raz ko­lej­ny nie mu­sieli przyz­nać się do po­rażki.Są ta­kie ok­re­sy, kiedy tak bar­dzo pot­rze­buje się do ko­goś przy­tulić, po­mil­czeć cza­sami po­roz­ma­wiać o głupo­tach i się pośmiać cza­sami chciałbym żeby ko­muś na mnie za­leżało żebym był pot­rzeb­ny. Są ta­kie ok­re­sy, ale zdarzają się co­raz rzadziej i trwają co­raz krócej. Z dnia na dzień ro­bi się co­raz bar­dziej chłod­no i ciem­no. A jeszcze tak niedaw­no słyszałem:
"Cze­mu nie może być tak jak kiedyś? To jest za trud­ne. Nie umiem so­bie te­go wytłumaczyć. Nie chce tra­cić ko­goś ta­kiego jak Ty." "Cze­mu mi tak bar­dzo na To­bie za­leży? Cze­mu? Dlacze­go ja? Ja chce tyl­ko Ciebie...Proszę bądź przy mnie!"
Właśnie te słowa i wiele in­nych dają mi te ok­re­sy dają ma­lut­kie pro­myki i od­ro­binkę ciepła. Ale jak długo jeszcze będą mi to da­wać??? Kiedyś podjąłem parę de­cyz­ji niektóre dob­re niektóre złe, ale da­lej nie wiem czy ta naj­ważniej­sza była słuszna??? Kiedyś się do­wiem, ale kiedy??? Czy nie będzie za późno???
- Jak się czujesz Niall ?- po cichu do sali weszła brunetka, zajęła miejsce koło mojego łóżka. Przemyślałem sobie pewnie rzeczy, nie mogę odtrącać od siebie innych dziewczyn.
- Hej Vicks, bardzo dobrze ale poczuję się lepiej jak zgodzisz się ze mną pójść na spotkanie, ja ty razem, piszesz się na mój pomysł ?-zarumieniła się i spuściła wzrok na dół.
- Pewnie, długo na to czekałam Niall- rozpromieniła się
- Przepraszam to ja nawaliłem, śmierć musiała zajrzeć mi do oczu, żebym pojął pewnie rzeczy. Zacznijmy od nowa, okej ? Jestem Niall.-wyszczerzyłem się a ona się zaśmiała.
- O miło mi cię poznać, mów mi Vicky- uścisnąłem jej dłoń i znowu się zaśmialiśmy. Posiedziała jeszcze chwilę, porozmawialiśmy na różne tematy, w większości to były gorzkie żale i perypetie losowe Nialla Horana, które dzielnie znosiła i służyła dobrą radą.Poczu­cie hu­moru poz­wa­la mi za­pom­nieć o powadze, wte­dy na­wet to, co trud­ne, wy­daje się łatwiejsze.
- Jesteś szczęśliwa ?-zapytałem zbijając ją z pantałyku
- Już za­pom­niałam jak to jest...-westchnęła
- Co takiego?-aż się zdziwiłem
- Jak to jest być tak bez­tros­ko i cho­ler­nie szczęśliwą.-schowała twarz w dłonie.
- Wiesz co ? Teraz mogę ci obiecać że to się zmieni, dobra ?-spojrzała na mnie smutnymi oczyma i uśmiechnęła się na wznak.
- Obiecujesz ?
- Obiecuję, słowo skauta.
- NIALL TY NIE BYŁEŚ NIGDY SKAUTEM- wybuchnęliśmy śmiechem, niby obca dziewczyna a wie więcej o mnie niż ja sam... chyba.
Oczami Rossalie
Dzisiaj wypisują Niallera ze szpitala, nie mogę się doczekać, kiedy go w końcu zobaczę w domu, kiedy zacznie zrzędzić, że jest głodny i mu zimno. Dla mnie i Harrego był to ciężki okres, nasz związek przeszedł tą próbę bez szwanku, nawet jeszcze bardziej do siebie rwiemy. Kocham tego chłopaka, chcę spędzi. Jesteśmy jak dwie ręce złożone do mod­litwy.
Gdzie dwo­je tworzy jed­no. W pokorze.
Gdzie seks jest czymś więcej niż zas­po­koje­niem fi­zycznych pot­rzeb. Od­da­niem siebie.
Gdzie w wie­czne przechodzi wszys­tko, co doczes­ne. Pat­rząc sercem.
I tak trwać ra­zem w miłości, przed Bo­giem - Źródłem. Jak te dwie złożone dłonie…
- Jesteś już gotowa ?-wyrwał mnie z przemyśleń TEN głos.
- Jasne chodźmy- zebrałam torebkę ze stołu i w dwóch autach pojechaliśmy do centrum. Razem z nami jechała Patt i Li a u Loui'ego Zayn z Charr. Co jak co, ale Li i Patt wpadli sobie chyba w oko.Bardzo im kibicuję, Patrishia to dobra dziewczyna, a ktoś taki jak Liam pozwoli zapomnieć jej o przeszłości. Jest odpowiedzialny i nigdy nie pozwoli by stała się jej krzywda, jeszcze nie są razem ale Rossalie pobawi się w murzyńskiego szamana i będzie love story jak z bajki. A Horana to zatłukę jak nie zabierze się za Vicks, oni są sobie pisani ! No ale jak ja się za to nie zabiorę to Horanowi prędzej testosteron zejdzie... Kochana fajtłapa. Aż mi się lżej na serduszku zrobiło jak dowiedziałam się, że zostały pomylone diagnozy i to nie Niall jest przewlekle chory. Kupiliśmy mu po drodze zestaw w Mc'Donaldzie ot tak na miłe powitanie. Kiedy zaszliśmy pod salę, stanęłam wryta jak by mnie piorun pierdolnął, no sory. Niall ewidentnie flirtował z brunetką a ona odpowiadała na to i słodziutko rumieniła się. Fuck yeah ! Dobrze mały !
- Heej !- wydarł się Tommo i wbiegł do sali nie umiejętnie przerywając im, odskoczyli od siebie jak poparzeni, brawo. Od myślenia jeszcze nikt nie zginął drogi Louisie.
- Witam! Ej ej czy ja czuję Bic Mac'a ?- podniósł się na łokciach
- Też się cieszę, że cię widzę- warknął  Zayn
- Oh wiecie że was kocham, ale to szpitalne jedzenie, yghh- jęknął. Wgryzł się w kanapkę i z pełną buzią zaczął nawijać. O tak, stary  dobry Niall powrócił.
- Kochanie, mówiłem ci że z pełną buzią się nie mówi ?-upomniał go Daddy na co zareagowaliśmy śmiechem, zabraliśmy go z tego paskudnego miejsca po drodze wstępując do restauracji. No ... to jeszcze tylko Tommo nam został. Jak nie to Rose robi casting, i rodzinka w komplecie. Mother of god, Rossalie lecz się. 

~~~~~~~~~~~~~~
No i macie <3

Piędziesiąt dwa

Oczami Rossalie
Jak niez­wykle bo­les­na jest świado­mość, że ze szczy­tu po­woli opa­dasz na dół, i nie możesz nic z tym zro­bić. A jeszcze gor­sza sta­je się sy­tuac­ja, gdy wiesz, że nie będziesz miał sił wrócić na górę.Ręce zaczęły mi drżeć. Naj­gor­sza jest ta bez­radność, gdy chcesz coś zro­bić, a wszys­tko od­ma­wia ci posłuszeństwa.
- Harry ! Harry!- krzyczałam panicznie, zderzyłam się z podłogą.
- Matko Boska Rossalie co się stało ?!- podbiegł do mnie, wziął w ramiona. Nie miałam siły wykrztusić z siebie słowa. W ko­rowodzie złożonych emoc­ji psychi­ka z myśla­mi or­sza­kiem się stają.
- Niall, on... Niall zabić.. się-wydukałam i wtuliłam się w jego klatkę. Chłopak próbował rozszyfrować moje intencje, domyślił się że żarty to nie są, wskazałam mu gestem ręki na kartkę, szybko się w nią zagłębił i nagle zesztywniał.
- Kurwa mać jedziemy ... - wrzasnął, wziął mnie na ręce i zbiegł do garażu. Cały był zdenerwowany. Prowadził bardzo szybko, ale gdzie ? Skoro nie wiemy gdzie Niall jest. Wykręciłam numer do chłopaków, może oni coś wiedzą.
- Halo ? Louis słuchaj uważnie, to nie są żadne żarty, bądź poważny i myśl.
- Hmm. okej okej
- Niallowi grozi niebezpieczeństwo, napisał że chce z sobą skończyć-mówiłam bardzo szybko, co jakiś czas pociągając nosem i łkając.
- Jasna cholera-zasłabł
- Jedziemy teraz z Harrym szukać tego idioty, kazał mi otworzyć taki list o dwudziestej, otwarłam wcześniej, czyli o dwudziestej on planuje już z sobą zakończyć. Lou błagam myśl gdzie on może być!- teraz już wyłam, nie hamowałam swoich emocji. Próbowałam trzeźwo myśleć, ale tykające wskazówki zegara mi na to nie pozwoliły.
- A niech cię szlag !- zerwałam skórzany pasek i wyrzuciłam prze szybę.
- Rose on może być dosłownie wszędzie, ale często wyjeżdża nad zakole Tamizy poza Londynem, tam jest pusto, to jest jego samotnia, gdzie jedzie jak jest mu źle.- powiedział nerwowo zaciskając pięści na kierownicy, też mu było ciężko, to jego przyjaciel, a po części może czuć się później winn.... NIE NIE NIE, do niczego nie dojdzie, nikt nie będzie winny zacznijmy od tego.
- Harry szybciej , za pięć.-ponagliłam, jechał jak nie jeden kierowca rajdowy, zabudowania zaczęły ustawać, wjechaliśmy w okolicę dość ponurego portu rzecznego. Range Lover zatrzymał się z piskiem opon a ja zobaczyłam dobrze mi znaną Blond czuprynę, stał na krawędzi przyglądając się rwącemu nurtowi rzeki.
- Niall, odsuń się, Niall chodź do mnie, Niall- płaczliwym tonem odwoływałam się do resztek rozsądku w jego głowie, spojrzał na mnie przez ramię.
- Rose ? Co ty tu robisz ? A jednak, umieranie nie bolało...- zaśmiał się ironicznie, spojrzałam na niego dobitniej. Harry stał w bezpiecznej odległości, zachowując środki ostrożności gdyby jednak chciał skoczyć, przyjęłam postawę negocjatora.
- Niall , ja tu jestem, żywa ty też jesteś żywy, uspokój się-delikatnie zbliżyłam się do niego
-Chciałem na­pisać list do ciebie, nie po to byś go przeczy­tała.Na­pisałem go po to byś miała coś po mnie, jakąś pa­miątkę, wspom­nienie, za­pach, ko­lor, dźwięk. Ale zapomniałem o fakcie że jesteś bardzo bystra i uparta i mniemam że nie dotrzymałaś obietnicy, otwarłaś wcześniej ...
- Czy to ma znaczenie, Niall ty chciałeś ze sobą skończyć...
- Ale poprawka, ja już to zrobiłem-znowu jego twarz przybrała zgorzkniałą maskę,teraz dopiero zauważyłam że po jego dłoni sączy się krew
 -To jest wspaniałe, w tej chwili moje ciało odpoczywa, gaśnie. Nie byłoby bólu, smut­ku, płaczu, goryczy, zaz­drości, miłości, szczęścia, zaurocze­nia. Nie czu­libyśmy się od­trące­ni, ani porzu­ceni. Nikt nie oce­niałby nas po tym jak składa­my zda­nie, w co się ubiera­my, czy nasza fry­zura pa­suje do naszej twarzy, a bu­ty są mar­ko­we. Nie przeżywa­libyśmy roz­sta­nia z ukochaną osobą, ani ra­dości na jej wi­dok. Nie gniet­li­byśmy się w bu­sach. Nie mu­sieli­byśmy ro­bić za­kupów, spędzać wspólnie świąt, ubierać choin­ki. Nie poz­na­libyśmy czym jest ad­re­nali­na, ani strach w ob­liczu niebezpieczeństwa. Nie is­tnieli­byśmy. - po­wie­dział z dumą. -Nic by nas nie przytłaczało. Więc chy­ba le­piej jest um­rzeć, praw­da?
- Nie. Sko­ro już tu jes­teśmy, to może war­to zacząć żyć, by is­tnieć? Przes­tań myśleć o bez­sensie by­tu. O sa­mobójstwie. O tym, że tak łat­wo jest odejść. - spoj­rzałam na niego, kładąc swoją dłoń po le­wej stro­nie klat­ki pier­siowej. - Słyszysz? Czu­jesz? - za­pytałam. - Tak bi­je two­je ser­ce. A ono jest największą war­tością, jaką mógł człowiek ot­rzy­mać. Nie zmar­nuj te­go. Po pros­tu te­go nie zmarnuj.Niall potrzebujemy cię, ja cię potrzebuję.-wtuliłam się w niego, umiejętnie odciągając od pieniącej się wody,jego nadgarstki były całe okrwawione.
- Pogotowie już jedzie- Styles ściągnął swoją koszulkę, porwał materiał na kawałki i obwiązał wokół ran chłopaka, optycznie zatamowaliśmy krwawienie.
- Przepraszam was ...- Harry niósł go, położył na trawniku.
- Stary, nigdy więcej tak nie rób-upomniał go stanowczym tonem, przyciągnął delikatnie do swojej piersi, rozpłakałam się. Dwóch bardzo ważnych dla mnie mężczyzn, połączonych więzami przyjaźni, jeden mój chłopak, wymarzony, idealny. Drugi to najlepszy przyjaciel, bez którego czuję się równie nie kompletna co bez nogi. Kocham ich, bez wątpienia i hiperboli.
- Harry przepraszam, za ten list do Rose.-niebieskie tęczówki zagłębiły się w zielone-Męska przy­jaźń jest god­na podzi­wu.Fa­ceci pot­ra­fią dać so­bie po gębie, a po­tem iść ra­zem na wódkę, kiedy my baby będziemy skakać sobie do gardeł przez najbliższe kilka lat.
- Wiesz co?Jesteś równie pierdolnięty co ja, ale nie wyobrażam sobie tego domu bez ciebie, kumple to kumple-przybili sobie żółwika, twarz Blondyna rozpromieniła się nieco.
Oczami Harrego
Sie­działa nap­rze­ciw niego, on trzy­mał głowę na jej ra­mieniu. Czuła je­go ciepły, miaro­wy od­dech na szyi, ta­ki jak u dziec­ka które po dniu pełnym wrażeń usy­pia ma­mie w ra­mionach. Je­go nieświadome ruchy w sen­nym le­tar­gu. Bała się po­ruszyć, by go nie skrzywdzić, ale jed­nocześnie opuszka­mi palców gładziła go po po­liczku. Te­raz był zadzi­wiająco bez­bron­ny i niewin­ny, zu­pełnie inny od te­go który przed chwilą chciał rzucić się w otchłań. Karetka na sygnale z piskiem podjechała pod nas, załadowali chłopaka a ja otoczyłem dziewczynę ramieniem, mając na sobie tylko bluzę. Ruszyliśmy szybko w stronę szpitala ówcześnie informując chłopaków o tym co miało zajście.
Rose wykonała telefon do Liama, uspokoiłem się, teraz przynajmniej wiem że nad naszym przyjacielem czuwają doświadczeni lekarze, którzy udzielą mu pomocy. Ten szpital to ostatnio pechowy jest dla nas. Bo tam, to na­wet twój ulu­biony za­pach zos­ta­nie ci w pa­mięci ja­ko naj­podlej­szy w świecie smród... Żeby nie wyglądać dziwnie zapiąłem suwak od bluzy i pośpiesznie udaliśmy się na oddział gdzie zaraz dołączyli chłopacy, razem z Patrishią, Charlotte, była też Vicky, która jak się dowiedziała co się stało z Niallem sama zdecydowała się do niego jechać. Zalegaliśmy w korytarzu niecierpliwiąc się z minuty na minutę coraz bardziej. Rose wtuliła się we mnie, popłakiwała co chwilę, głaskałem ją po głowie a Charr gładziła ją po dłoni. Po chwili biały kitel wyszedł z sali. Wyłączyłem myślenie, reakcja najbliższych i mina lekarza... Co ? Nie ? Jak .. to niemożliwe ...

~~~~~~~~~~~~~~
Woooo wyczuwam prędkie nadejście 50 000 wejść <3 Jesteście niesamowite dziewczyny.
Rozdział pisany dla Annie, która nie mogła wysiedzieć w miejscu. Trochę dramaturgii nie zaszkodzi, ja już rzygam nudnymi i według stałego schematu opowiadaniami. 
Kocham Was ! 
Mrs.Styles

29 grudnia 2012

Piędziesiąt jeden

Oczami Liama
Nastał nowy dzień, to dzisiaj wybieram się po Patrishię. Dzisiaj wychodzi ze szpitala a Louis obiecał jechać ze mną zebraliśmy się po cichu i "Tommowozem" udaliśmy się pod szpital. Poprosiłem go żeby kierował bo ja miałem w tym czasie ważną licytację, której nie mogłem przegrać, stąd też zabrałem ze sobą tableta. Co to będzie dowiecie się za niedługo. (-chłopcy-) Louis został w aucie, bo nie było wolnych miejsc parkingowych. Od razu udałem się pod salę, w której widziałem ją wczoraj. Siedziała na łóżku i dopinała torbę, gdy mnie zobaczyła rozpromieniała się.
- Cześć, jak się czujesz ?-kulturalnie zagadnąłem, pomagając uporać się z zamkiem
- Dobrz-ucięła- Słuchaj, zapomniałam wam wczoraj podziękować za to co zrobiliście. Gdyby nie wy...ehh jestem wam dozgonnie wdzięczna-podniosła wzrok i wstała. Wziąłem od niej torbę, którą wczoraj tu przyniosłem i pokierowaliśmy się do wyjścia. Pod krawężnikiem czekał już Louis. Wpuściłem dziewczynę do środka, załadowałem torbę do bagażnika i sam usadowiłem się na fotelu pasażera z przodu.
- A więc, nie mieliśmy się okazji jeszcze poznać- zaczął charakterystycznym wesołym tonem głosu- Jestem Louis, dla znajomych Lou, Louie, Boo Bear- ale to tylko dla Harrego- dodał śmiejąc się pod nosem. Swoim entuzjazmem zdążył już zarazić dziewczynę bo cała promieniała.
- Cześć Louis, jestem Patrishia- pomachała mu, a on obejrzał się w lusterku tak by dostrzec jej gest. Ja cały czas monitorowałem zmiany cen na licytacji, no nie odpuszczę tego. Dobrze chociaż, że Lou zapewnił dziewczynie rozmowy.
- TAAK ! Wygrałem!-aż podskoczyłem, uderzając głową o dach auta.- Aua-dodałem rozmasowując bolące miejsce, jednak hormonów szczęścia było więcej.
- Co takiego wygrałeś ?- zapytała
- A nie ważne-odrzekłem tajemniczo, kierując w jej stronę uśmiech by nie czuła się "zbyta".- Przekonacie się oboje w niedługim czasie-dodałem na swoje usprawiedliwienie.
- Dobra, dobra, nie bij tato- podniosła ręce w geście niewinności. Tomlinson zaczął się z tego śmiać.
- Piona mała, już cię lubię- obrócił się umiejętnie przybijając jej piątkę, czy mówiłem kiedyś że boję się jeździć z tym człowiekiem ? Kiedy Louis za kółko wsiada, Boże czekaj ja wysiadam ... Kiedy Tomlinson na drodze szpanuje Święty Krzysztof już się szykuje... Takie tam małe żarciki. Dzięki Bogu, jesteśmy już pod domem. Boo wziął walizki a ja zająłem się zestresowaną dziewczyną.
- Nie masz się czym denerwować, polubią cię- poklepałem ją po barku.- Chodź, chodź- pociągnąłem ją za sobą, kierując się ku drzwiom.
- ELOOO MARCHEWY !-wydarł się wiadomo kto.- Gościa mamy!- Ty, tam u góry proszę wysłuchaj mnie. Wiem rzadko razem rozmawiamy, no ale weź coś zrób żeby ci idioci jakoś się zachowali. Dzięki.- spojrzałem ku niebu. Niemalże w jednej chwili stado się zleciało. Wypchnąłem dziewczynę, bo schowała się za mną.
- Hej, jestem Patrishia- przyjaźnie uśmiechnęła się
- Cześć jestem Harry, a to moja dziewczyna Rossalie- wskazał.
- A ja jestem Zayn-pomachał
- A ten uroczy blondynek, to Horanek.-poczochrał mu włosy Lou- No to znaczy Niall- odchrząknął. Rose podeszła do Patt i ją wyściskała, kamień spadł mi z serca. Dziewczyny znalazły wspólny język i oddaliły się na górę poplotkować. Zaniosłem jej torby do pokoju gościnnego.
Oczami Rossalie
Patrishia jest bardzo zabawna, ale historia jaką w sobie skrywa jest przerażająca. Tak strasznie dużo przeszła mimo dziewiętnastu lat. Nie mogę pojąć i jednocześnie tego sobie wyobrazić.
- Nie przejmuj się Liam nie dopuści by stała ci się krzywda- pocieszyłam ją, objęłam ramieniem.
- Sęk w tym, że ja się wstydzę. On zaproponował mi, że spłaci to co należne, a ja nie chcę od niego pieniędzy.-westchnęła
- Pomyślimy kiedy indziej, a powiedz podoba ci się Li?-pokiwałam brwiami, zarumieniła się od razu i w odpowiedzi pokiwała głową. Przybiłyśmy sobie piątki. Dzisiaj niestety Charlotte nie mogła przyjść, a tak bardzo chciałam żebyśmy spędziły ten czas we trójkę, no sory ale Rossalie Hamilton rzadko kiedy przebywa z dziewczynami. Madlen mi wspominała że pojawiła się jakaś oferta i mam wziąć udział w sesji, ale to jeszcze jest czas. Póki co mam "wolne". Zostawiłam ją w pokoju, żeby się mogła urządzić a na korytarzu wpadłam na nikogo innego jak na Loczka.
- A gdzie to panienka tak pędzi, hm ? -wymruczał mi do ucha
- Z daleka od ciebie, a co ?-też postanowiłam grać
- Jesteś tego pewna?-ciepłe powietrze owiało moje ucho-Bo ja myślałem...-musnął mnie w jego płatek
- PORNO NA KORYTARZU !- tą uroczą chwilę nie kto inny jak Tomlinson.
- yghh chodź-pociągnął mnie za sobą do pokoju i przywarł do ściany, zaśmiałam się cwaniacko. - Myślałaś że tak łatwo odpuszczę?- dobijał się do mojej szyi jak wygłodniały Edward Cullen.-mruknęłam.- Co tak mruczysz ja nic nie robię ?-fala ciepłego dwutlenku węgla obiła się o moją twarz, sam się zaśmiał. Jestem taka bezradna, kiedy przy mnie jest nie panuję nad sobą a on sam ma świadomość jak na mnie działa. Przyciągnęłam go za kołnierzyk do siebie i wpiłam się w jego usta. Po­całun­ki po­win­ny być czymś niewyczer­pa­nym, przy­jem­nością samą w so­bie. Nie zaś eta­pem zmie­rzającym do wyczer­pa­nia z chwilą zas­po­koje­nia pożądania. Do­tykiem pragnę mu prze­kazać swoją miłość… błądząc opuszka­mi palców po krainie jego ciała, dos­ko­nałego, gdzie szep­ty jak płochy lot mo­tyli przep­la­tać się będą z na­miętnościami…uniesieniami i do tchu ut­ra­ty pocałunkami…-odsunął się lekko ode mnie dając nam chwilę wytchnienia. Przygryzłam dolną wargę nieśmiało spoglądając w jego przepełnione zielenią tęczówki, uśmiechnął się pewny siebie.
-Uwiel­biam kiedy uśmie­chasz się do mnie łobuzersko.
- A ja uwiel­biam kiedy nasze us­ta łączą się w de­likat­nym po­całun­ku. -oparł swoje czoło o moje
-Uwiel­biam kiedy szep­czesz, że mnie kochasz. 
- Kocham Cię-wyszeptał jak na zawołanie, zaśmialiśmy się lekko.Drzwi pokoju uchyliły się. Niall. Oddaliliśmy się od siebie.
- Rose, przeczytaj to dzisiaj o godzinie dwudziestej, dobrze ? Bo inaczej cała magia pryśnie-cholera nienawidzę go jak jest taki tajemniczy i zapatrzony w dal, wręczył mi kopertę i sam wyszedł z pokoju. Byłam ciekawa co skrywa ta koperta, ale złożyłam obietnicę.
Oczami Liama
Zabrałem się właśnie za przygotowywanie obiadu, kiedy Patt zaszczyciła mnie swoją obecnością na dole. Doskonała okazja na rozmowę. 
- Hej i jak, nerwy minęły?-spytałem lustrując stronnice książki kucharskiej.
- Taak, chyba tak. Rose jest wspaniała.-przysiadła sobie na blacie obok mnie.
- Hm no tak , masz rację. Emm nie wiesz może jaka śmietana do zupy jest lepsza, dwudziestka czy trzydziestka? Bo idioci napisali, wlej 20 ml śmietany, a nie łaska powiedzieć już jakiej-zbulwersowałem się, zeskoczyła z blatu i podała mi odpowiednią. Skończyło się tak że obiad przygotowaliśmy wspólnie we wspaniałej atmosferze.
Oczami Rossalie
Za piętnaście dwudziesta, hmm chyba Niall się nie obrazi jak otworzę wcześniej.
Kocham Cię…
Dla­tego chcę abyś była wol­na… Abyś nie była „więźniem” nicze­go i ni­kogo…Jeśli będziesz mówić „kocham Cię”, mówiła to w pełni świado­mie i bez żad­ne­go na­cis­ku…
Kocham Cię…
Dla­tego ze wszys­tkich sił pragnę dla Ciebie dob­ra… Bar­dziej niż dla siebie! Jes­tem gotów uczy­nić wszys­tko, abyś była szczęśli­wa – abyś była szczęśli­wa tak, jak Ty te­go prag­niesz, a nie jak ja to dla Ciebie wy­myśliłem…
Kocham Cię…
Dla­tego chciałbym ofiaro­wać Ci mo­je ciało… i nie za­bierać Two­jego, ale przyjąć je z ra­dością gdy­byś chciała mi je od­dać…
Kocham Cię…
Dla­tego chciałbym sta­wać się dla Ciebie co­raz lep­szym, aby to mo­je „ja”, które chcę Ci ofiaro­wać sta­wało się co­raz bar­dziej cen­ne i szlachet­ne…
Kocham Cię…
Dla­tego chcę da­wać Ci siebie na­wet, jeśli te­raz wzbra­niasz się przed tym… Chcę Ci da­wać siebie nie wy­magając te­go sa­mego od Ciebie…
Kocham Cię…
Dla­tego chciałbym trzy­mać Cię za rękę moją dłonią, która by łagod­nie Cię pieściła i szu­kała Two­jej dłoni… Chciałbym żebyś po­dała mi zno­wu swo­ja dłoń… Abyśmy zno­wu wędro­wali ra­zem wspierając się nawza­jem…
Kocham Cię…
Dla­tego wierzę Ci i ufam…
Kocham Cię…
Dla­tego chciałbym być z Tobą zaw­sze…
Kocham Cię…
Dla­tego gotów jes­tem wy­baczyć Ci wszys­tko…Na­wet to, że ko­muś in­ne­mu chcesz da­wać to, co chciałbym ja.
Kocham Cię…
Dla­tego przyj­muję to cier­pienie, które od­czu­wam, dla­tego cza­sami chciałbym już nie żyć, bo całe mo­je życie od­dałem To­bie…
Od­dałem mo­je życie To­bie…
Ta­ka była mo­ja de­cyz­ja, ta­ki był mój wybór… prze­cież wiesz o tym…
Wyb­rałem Ciebie i ty­le dla mnie znaczysz, że pos­ta­nowiłem Ci od­dać wszys­tko, co mo­je: mo­je ser­ce, mój umysł, mo­je ciało i mo­je życie…
Wszys­tko i na zaw­sze!
Za­ryzy­kowałem mo­je życie dla Ciebie…
Przepraszam za wszystko, Niall.
- Cholera jasna ! Harry !- wydukałam przez łzy osuwając się po ścianie ...

~~~~~~~~~~~~
I jak, ciekawi co dalej ? *o*
Dzisiaj nudy =.= Oglądnęłam II część Przed Świtem ze Zmierzchu i jest zajebiście. Zabieram się za kolejny film, see ya <3

28 grudnia 2012

Liebsters *o*

Wohohohoho, ale zacieszam. To już chyba w sumie moja dwunasta nominacja. :O
A więc jedziemy żeby nie zabierać czasu i powietrza.

Nominacja od : http://onedirection9277.blogspot.com/ (Marta K )
1. Twoja ulubiona piosenka ?
- They Don't Know About Us, LWWY
2. Byłaś na koncercie 1D ?
- "Jasne, dopiero co wróciłam"
3. Co najbardziej lubisz w chłopakach z 1D ?
- Mimo wszystko są sobą i nie boją się spełniać marzeń
4. Twój znak zodiaku ?
- bliźnięta
5. Twoja ksywka ?
- Szonapiii (dziwna historia xd)
6. Wolisz rurki czy dres ?
- rureczki, grzyweczki, dupeczki *o*
7. Twój kolor włosów ?
- brązowe gówno
8.  Polska a UK ?
- to porównaj sobie Whitney Huston do Candy Girl ...
9. Twoje imię ?
- No siema, Kinga jestę
10. Do której klasy chodzisz ?
- Wiekowo do III intelektualnie do zerówki 8D
11. Czemu założyłaś bloga ?
- A co grozisz mi ? :D Nie, no żartuję. Bardzo lubię pisać, wyobraźnię mam sporą i jakoś męczyło mnie już ciągłe pisanie wierszy. Później natrafiłam na One Direction Infection i zaczęłam swoje "możliwości":wykorzystywać na blogspocie.
 Nominacja od : http://nobody-compares-to-you.blogspot.com/ ( Daga Horan <3)
1. Co Cię zainspirowało/inspiruje do pisania bloga.?
- przeczytałam słabe opowiadanie i takie WTF, HALO ? też umiem pisać, czemu by nie spróbować
2. Który członek 1D jest Twoim ulubieńcem.?
- A czy Ty byś wybierała któremu ze swoich pięciu dzieci dałabyś cukierka ? :D
3. Ulubiona piosenka.?
- TDKAU , LWWY
4. Jak długo piszesz bloga.?
- za trudne pytanie xd sprawdź w archiwum
5. Zmuszasz się do pisanie bloga.?
- never
6. Szczęśliwy numerek.?
-3
7. Masz wiarę w siebie.?
- chyba tak
8. Przyjaciel to dla mnie... (dokończ zdanie)
... esencja życia towarzyskiego
9. Twój ulubiony przedmiot.?
- polski, generalnie cały human
10. Dobrze wspominasz swoje dzieciństwo.?
- ahahhahahahaha jes <3
11. Co chciałabyś osiągnąć w życiu.?
- samorealizajcę

Nominacja od : http://nierealne-marzenie.blogspot.com/ ( Szararzeczywistość)
1. Od jak dawna piszesz bloga?
- hmm nie wiem, wtedy kiedy pojawił się pierwszy post, nie umiem dokładnie teraz powiedzieć
2. Z kąd czerpiesz pomysły na opowiadania?
- ze zrytej wyobraźni
3. Czy znajomi lub rodzina wiedzą, że zajmujesz się blogowaniem?
- tak, ale mama myśli że w bardziej "ocenzurowany" sposób :3
4. Ulubiona potrawa?
- brak, wpierdalam wszystko co popadnie 8D
5. Co chciałabyś robić w przyszości?
- nie wiem, być wolnym człowiekiem. czas pokaże
6. Masz swoje ulubione blogi, które czytasz?
- mam
7. Ulubiony kolor?
- black
8. Słuchasz polskich czy zagranicznych wykonawców?
- hahaha nieee.. zagranicznych ofc
9. W jakim miesiącu się urodziłaś?
-czerwiec
10. Czy utożsamiasz się z postaciami, o których piszesz? (nadajesz im swoje myślenie, odzwierciedlasz swoje zachowania w sytuacjach, którym stawiają czoła itp.)
- Heloł ewribody, jestę Rossalie
11. Historia/oneshot/rozdział Twojego autorstwa, z którego jesteś dumna?
- dumna ? Hm. pobiłam się z kuzynką i wybiłam jej zęby w wieku sześciu lat . 

NOMINOWANI :
- http://nierealne-marzenie.blogspot.com/ ( Nie sugeruję się tym, że dostałam od Ciebie nominację, z ręką na sercu mówię, że czytam jej bloga *o* )
- http://i-can-see-it-in-your-smile.blogspot.com/ ( Cała boska Cappy i Jej rzesza innych blogów :3 )
- http://only-one-love-one-life.blogspot.com/
- http://ontheothersideoftheworld1d.blogspot.com/ ( Boska Betuu <3)
- http://onlylove-x.blogspot.com/
- http://keep-calm-and-go-to-londyn.blogspot.com/

PYTANIA ODE MNIE :
1. Dlaczego One Direction ?
2. Imię w realu
3. TMH or AaN - uzasadnij
4. Masz jakieś hobby ? ( Jakie)
5. Dokończ zdanie.
Co byś zrobiła na ulicy gdybyś spotkała One Direction ....
6. Oglądałaś Kevina *o* ?
7. Czym czerpiesz inspirację ?
8. Akceptujesz Haylor ? ( o ile to prawda )
9. Kogo prócz 1D słuchasz
10. Czytasz mojego bloga ?
11. Masz swojego "ulubieńca" w zespole ? (kto)

27 grudnia 2012

Pięćdziesiąt

Oczami Rossalie
Dojechaliśmy do domu, dziwne w środku nikogo nie było, cały czas trzymałam się blisko Harrego, chciałam mu jak najbardziej pokazać, że go kocham. Sztuką jest nie po­mylić praw­dzi­wego uczu­cia zauroczenia z silną pot­rzebą blis­kości, bo pragnąć miłości to jed­no, a na nią szczerze i w pełni zasłużyć to coś zu­pełnie innego....Trze­ba mieć też świado­mość, że życie nie może składać się tyl­ko z marzeń i pięknie dob­ra­nych słów. Czy to ten skur­wiel ze wskazówka­mi, czy też przew­rotny los, a może po pros­tu sa­mo życie… Powiedzą nam to, co in­ni już doświad­czy­li, upa­dając z obłoków. Do­piero wówczas, gdy sa­mi potłucze­my so­bie do­sad­nie dupę, będziemy mądrzej­si o jedną de­kadę. Bo­gat­si o wiedzę, że nie wszys­tko jest ta­kie pros­te i har­mo­nij­ne, jak to w cza­sie za­kocha­nia nam się wy­daje. Zasiedliśmy w salonie przed telewizorem. Wtuliłam się w ciało chłopaka.
- Musimy częściej przechodzić takie kryzysy, wtedy się tak słodko do mnie kleisz- zażartował Styles, zgromiłam go wymownym wzrokiem. - Okej, okej żartuję, nie chcę się kłócić, ale to bardzo przyjemne.-cmoknął mnie w kącik ust na co uśmiechnęłam się pod nosem, w ciszy oglądaliśmy film kiedy co jakiś czas Harry obdarzał pocałunkami moją szyję. Drzwi wejściowe otworzyły się i długo oczekiwana reszta mafii zjawiła się. Liam od razu wdarł się do salonu.
 - Zebranie, chodźcie tu !- krzyknął. Nie obyło się bez stęków i jęków, ale z Liamem żartów nie ma, zwłaszcza jak jest rozdrażniony. Usiedliśmy na kanapach, unikałam Nialla, nie chciałam na niego patrzeć. Tkwiłam na kolanach Harrego i tak mi było najlepiej. Trudno, być może go ranię, ale to nie ma prawa bytu, ja nie zamierzam chować się z moim chłopakiem po pokojach.
- Mielibyście coś przeciwko jakby na kilka dni zamieszkała z nami taka jedna dziewczyna ? -wytrzeszczyłam oczy.- Dzisiaj z Malikiem odbiliśmy ją od jej. hm no nie wiem, chłopaka. Bił ją i gwałcił, nie mogę jej od tak zostawić na jego pastwę.- schował głowę w dłoniach
- Ja się zgadzam, zabiłbym drania-uniósł się Harry
- Nie mam nic przeciwko, zaopiekuję się nią.- uśmiechnęłam się, Daddy odetchnął z ulgą. Oglądaliśmy wspólnie jakiś nudny teleturniej. Harry zaczął mruczeć mi do ucha a ja słodziutko chichotałam.
- Zaraz rzygnę-warknął Horan
- Jezus to wyjdź, jak ci coś nie pasuje-odszczeknęła się Charlotte
- Masz jakiś problem ?- odessał się ode mnie Harry, popatrzył się na Niallera, który niespodziewanie wstał.
- Moim problemem jesteś ty!-krzyknął i uderzył zdezorientowanego Styles'a. Pisknęłam, Liam z Zaynem zerwali się na równe nogi i wyprowadzili Blondyna.
- Harry, wszystko okej ?- wybełkotałam, chłopak kipiał złością, już miał wstawać, ale go zatrzymałam.
- Nic mi nie zrobił,nie drasnął mnie nawet.Co ja mu do cholery zrobiłem !?- wściekał się i nakręcał ze słowa w słowo. Zamknęłam go w ramionach, żeby się uspokoił.
- Rosie, puść mnie. Obiecuję, nic mu nie zrobię, idę się tylko dowiedzieć za co dostałem.- delikatnie uwolnił się z moich objęć.- No bój się- pogładził mnie po policzku i wyszedł do kuchni. Charr podbiegła do mnie i utuliła mnie.
Oczami Harrego
- Możesz powiedzieć z jakiej racji mnie uderzyłeś ? - warknąłem do Horana, który był przytrzymywany przez Zayna i Liama. Rzucał się i miotał, szatan go opętał ?- Chłopcy puśćcie go- dodałem spokojniejszym tonem. Podszedł do mnie, staliśmy twarzą w twarz. Skąd u niego takie zachowanie ? Przecież to ten spokojny i wrażliwy Niallerek.
- Niall uspokój się, za co dostałem ? Wiesz, że czuję się jak jakiś śmieć ?-powiedziałem zirytowany sztucznością jego zachowania.
- Wiesz co ?- zamyślił się- Nie rozumiem Rossalie, przecież prędzej czy później i tak ją zostawisz, ale przepraszam ty ją "kochasz".- ironicznie się zaśmiał
- O co tu do cholery chodzi ?- wkroczył o niczym niepowiadomiony Zayn
- Nie ogarniam was-westchnął Liam i ulotnił się na górę.
- No Nialler, może opowiesz, hm ? - wycedziłem z przekąsem, w dalszym ciągu nie utrzymywaliśmy odstępu od siebie.
- Ja po prostu wiem że on ją skrzywdzi, on się nią tylko bawi.-każde z jego słów uderzało do mnie po kolei, dlaczego tak twierdzi ?
- Jak nie chcesz na to patrzyć to po prostu odejdź...- cholera chyba przesadziłem, za późno ugryzłem się w język, otworzył usta by coś dodać, ale wyraźnie zamyślił się..
Oczami Nialla
Zaw­sze możesz odejść. To były trzy słowa, które wpa­jał mu oj­czym przez całe życie. Nig­dy do końca nie mógł zro­zumieć, dlacze­go to było ta­kie ważne, by nau­czył się właśnie tych słów. Minęło kil­ka­naście lat. Dziś stoję przed jego ob­liczem.Iść do przo­du. Zab­rnąć w pułapkę, z której nig­dy więcej mogę się nie wy­dos­tać. Czy też odejść. Ta dru­ga per­spek­ty­wa była ta­ka ba­nal­na. Pros­ta. Nie wno­siła nic do życia. Ten błysk, kiedy znów nau­czał go życia. ZAW­SZE MOŻESZ ODEJŚĆ- słowa wy­ryte niczym na ska­le. Echo głosu Stylesa. I to coś.. cze­go dotąd nie zauważył. Co było przed­tem nieis­totne. A dziś stało się kluczem, do roz­wiąza­nia za­gad­ki... Możesz... Nie mu­sisz. Nie po­winieneś... ale możesz. Wybór, który zaw­sze na­leży do Ciebie, a nie do in­ne­go człowieka.
Zaw­sze możesz odejść. Bo zaw­sze masz wybór. Nig­dy nie ma tyl­ko jed­ne­go wyjścia. To ja na zaw­sze zosta­ję od­po­wie­dzial­ny za swo­je czy­ny. Za miłość, którą ut­ra­cisz idąc inną ścieżką. Za brak in­tymności, gdy wy­bierasz kieru­nek sławy. Za słowa wy­powie­dziane zbyt szyb­ko. Za to co ro­bisz, i cze­go nig­dy nie zro­biłeś. Możesz, bo to jest Two­je życie. I nikt in­ny za Ciebie go nie przeżyje... Gdy w przy­jaźni je­dynym co was różni jest płeć - bądźcie czuj­ni, bo miłość już was obserwuje.
- Nie chcę tego i nie zrobię tego ... Harry- westchnąłem, coś we mnie pękło, wola do walki zniknęła tak szybko jak się we mnie pojawiła. - Przepraszam, stary. Obiecuję, że nigdy więcej nie stanę między wami... Skoro Rossalie jest szczęśliwa to mi nie pozostaje nic innego jak cieszyć się razem z nią.Przepraszam, za twarz, to się już nigdy nie powtórzy- poklepałem go po ramieniu i wyminąłem. Kierunek -> pokój -> gitara -> parapet.
Oczami Harrego
Niall wyszedł a ja stałem dalej z otwartymi na oścież oczyma, nie odpuszczę mu. Wszedłem do pokoju gdzie zastałem go w oknie.
- Niall James Horan, słuchaj mnie uważnie. Nie wiem co się dzieje w twojej głowie, nie wnikam. Ale twoich wahań nastroju nikt już nie rozumie, zrób coś z sobą.Po­ziom iry­tac­ji przy wy­kony­waniu ja­kiejś czyn­ności jest wprost pro­por­cjo­nal­ny do ilości cza­su wy­kony­wania i od­wrot­nie pro­por­cjo­nal­ny do pos­tę­pu naszej pracy.Niech stary Niall wróci- zamilkłem.-Chcę starego Nialla, który śmiał się z byle czego, wpieprzał byle co, układał nam wierszyki i zarażał każdego swoim entuzjazmem-uśmiechnąłem się pod nosem na skutek wspomnień.- Jak wrócisz, to daj znać. Cześć Niall.- wyszedłem, pod drzwiami czekała cała reszta, wyraźnie zaciekawiona całym zajściem. Kilka par oczu wędrowała za mną wzrokiem, póki nie zniknąłem w zaciszu mojego pokoju.Po chwili drobna istotka przybłąkała się w moje ramiona.
- Przeze mnie to wszystko- zaczęła zrezygnowana
- Cii... głupoty gadasz- założyłem jej kosmyk włosów za ucho.- Jest wszystko okej, Niall obudzi się za chwilę i będzie wszystko tak jak dawniej, wiesz?-powiedziałem bardzo "matczynym" tonem i złożyłem całusa na jej wargach.- Obiecuję mała- wyszeptałem.
_____________
Ho ho ho , PIĘĆDZIESIĄTY ROZDZIAŁ. :o
NIE OGARNIA <3.<3.<3
To dzięki Wam !



Czterdzieści dziewięć

Rose, głupiutka jesteś- pogłaskałem ją po plecach.- To było w afekcie, wiem że nie wyszło to z twojej inicjatywy, najważniejsze że żałujesz, a jeśli teraz pozwolę ci odejść, będę idiotą.-chwyciłem jej twarz w dłonie i złożyłem pocałunek na jej spierzchniętych wargach.
Oczami Rossalie
Harry zaniósł mnie do auta, zapiął pasy tak jakbym była sparaliżowana. Oczy mi łzawiły cały czas mimo iż zapewniał że się nie gniewa. Czuję się fatalnie.
- Przepraszam Harry- dotknęłam niepewnie jego dłoni, która spoczywała na skrzyni biegów, zagryzłam dolną wargę. Zawsze tak robię jak się denerwuję, tak już mam. Odwrócił swoją dłoń i splótł nasze palce.- Zrozumiem, jak nie będziesz chciał ze mną być, postąpiłam fatalnie, obiecuję, że zaraz jak dojedziemy spakuję się i zniknę...- mówiłam zrezygnowana nawet nie zauważyłam jak zatrzymał samochód.
- Eee Rossalie żartujesz ?- obrócił się w moją stronę. - Rossalie jak mam ci wytłumaczyć, że dalej cię kocham, Rosi, kochanie...- uniósł mą dłoń i musnął jej wierzch, roztrzęsiona spojrzałam na jego migoczące tęczówki, on nie kłamał. Harry chce dalej być ze mną, spotkać takiego chłopaka to szczęście. Chwyciłam mocniej jego dłoń.
- Zapomnijmy, proszę.-tych słów właśnie potrzebowałam.- Kocham cię mała.
- Boże- gwałtownie krzyknęłam
- Co?- wystraszył się mojej reakcji
- Och.. Nic.-zamyśliłam się-Wszystko! -
- Co dokładnie? - odparł z zabawną, zdezorientowaną miną
- Ty mnie kochasz! Harry mnie dalej kocha- mamrotałam pod nosem, analizując jego słowa
- Oczywiście, że Cię kocham .. Kocham jak wariat- To, że patrzył na mnie w ten sposób, nie miało dla mnie najmniejszego sensu. Jaką mógł mieć nagrodę? To on był nagrodą. A ja zwycięzcą, któremu nieprzyzwoicie się poszczęściło- kiedy mnie całował, robił to z taką pasją. Tak pięknie prze­mawiają jego us­ta w szcze­rym pocałunku. Szkarłatny motyl trzepocze skrzydłami przy wiosennym wietrze .. nasze dłonie sple­cione zaufaniem, us­ta łączące się po­całun­kiem szczerości, dusze wrażli­wość znające, nie licząc cza­su .Szczęście z sobą dzieląc!Ser­ca nasze ... pachnące czys­tości.
Oczami Liama
Gdy w po­wiet­rzu poczu­jesz duszącą woń me­lan­cho­lii, niezwłocznie zaap­li­kuj so­bie garść en­dorfin uk­ry­tych w tab­liczce czekolady. Siedzę w kuchni i bezlitośnie pożeram prostopadłościany TESCO'wego kakao.Bezradność rodzi złość.Muszę coś się dowiedzieć o tej barmance. Bardzo nie lubię jak coś mi się nie udaje, a jak coś zaczynam to coś kończę. Z nerwów aż wylałem mleko z kartonu, no ale nie ubolewa się nad rozlanym mlekiem. Cóż za zbieg okoliczności. Dochodziło wpół do dwunastej, za pół godziny Big Ben rozpocznie swą salwę nad Londynem. Sięgnąłem po telefon, wiem że mogę narazić siebie  i ją tym telefonem. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, zaraz się wkurwię, trzeci sygnał, Liam się wkurwił, czwart... JEST !
- Emm cześć Patrishia, z tej strony Liam ... rozmawialiśmy .. tak tak w klubie... okej ... dwunasta... będę..nie płacz... wytrzymaj jeszcze chwilkę.
ZABIJĘ GNOJA. Ale ja cholera nie umiem się bić, zaraz zaraz...
- MAAAAAAALIIKK ! 
- Co się drzesz ? -zbulwersował się
- Chodź tu !- przyczłapał zaspany do mojego pokoju, mmm włosy już poprawił
- Co jest ? - przysiadł koło mnie na łóżku
- Potrzebuję obstawy- powiedziałem prosto z mostu, próbował się zaśmiać, ale nie wykrył w tym żartu i zamilkł.- Muszę pomóc koleżance, jest w ciężkiej sytuacji. Od razu uprzedzam, nie znasz jej.
- Myślisz że jest tego warta ? 
- Tak, jak w Zmierzchu, oglądałeś ? -skinąłem do niego głową
- Javvad coś o tym gadał, ale możesz mi przytoczyć jak chcesz.
- Zakochać się od pierwszego wejrzenia, nie widzieć świata po za tą osobą, jak by coś się jej stało to ten z wpojeniem nie przestał by szukac póki by nie znalazł i zabił tego co coś zrobił jego wybrance. Wpojenie, tak to jest to- uśmiechnąłem się pod nosem
- Możesz na mnie liczyć, to co zbieramy się ? - entuzjastycznie wstał i podał mi rękę, przybiliśmy sztamę i przebraliśmy się.(Liam), (Zayn)Ruszyliśmy pod wskazany adres. Pędziłem jak szaleniec, ale wiedziałem że w każdej chwili może stać się jej krzywda. Byłem ciekawy jej historii, skoro błagała obcego faceta o pomoc, musi być źle. Wyciągniemy ją z tego, cokolwiek to jest. Zaparkowaliśmy z odstępem od parceli, nie powiem przyzwoitej.Przed drzwiami staliśmy dłuższą chwilę.
 - Malik, wyglądasz tak seksownie, że zaraz cię przelecę-zaśmialiśmy a drzwi uchyliły się, otworzył nam ten facet.
- Czego tu synalku szukasz, przecież mówiłem że nie ładnie to zabierać się za coś co nie twoje- naprężył się, może i był pokaźnych rozmiarów. Ale nas jest dwóch no i mam jeszcze Malika, co ze szkoły za bójki wyleciał.
- A nauczył cię ktoś, że kobieta nie jest rzeczą? - Zayn zaserwował mu z lewego sierpowego, zatoczył się.- Na co czekasz Payne, idź po nią !- warknął Mulat, wyminąłem tego faceta i wbiegłem po schodach. Dlaczego po schodach ? Tak podpowiadała mi intuicja. Na oko rzuciły mi się duże białe drzwi, bez wahania wdarłem się do pokoju, w jego kącie leżała skulona dziewczyna. 
- Patrishia rany boskie !- podbiegłem do niej i uniosłem lekko.
- Przyjechałeś - wymruczała ledwo słyszalnie. Wskazała na walizeczkę z ubraniami, chwyciłem ją do ręki a półprzytomną dziewczynę wziąłem na ręce. 
- Zayn uwaga schodzę- poinformowałem przyjaciela, zbiegłem ostrożnie po schodach. Mulat przycisnął go do ściany, podnosząc za szyję, słabł. - Zayn, szkoda siły chodź- wycedziłem przez zęby
- Toleruję wiele rzeczy, ale kobiet się nie tyka !- warknął wymierzając wprost w jego policzek, chłop upadł na ziemię a my ulotniliśmy się z tego domu. Usiadłem specjalnie z tyłu, tak żeby zapewnić jej pozycję leżącą, ale też tak żebym mógł kontrolować jej stan. 
- Zayn do szpitala, ona jest wykończona, pobił ją.- syknąłem. Zaynowi udało się trochę ochłonąć, może to była obca dziewczyna, ale poczułem że jestem odpowiedzialny za jej bezpieczeństwo, ba ! Życie. W drodze głaskałem ją po głowie, tłumacząc że już po wszystkim, że to skończone. Lekarze przyjęli ją bez słowa. Mulatowi zadzwonił telefon i wyszedł. Chwilę jeszcze poczekałem i wyszedł doktor. Zerwałem się na równe nogi wyczekując odpowiedzi, zauważyłem że to ten sam lekarz co zajmował się omdleniem Rose. No piękne zdanie sobie o nas wyrobi. ygh nie ważne. 
- Panie doktorze co z nią ? 
- Poddaliśmy ją dogłębniejszym badaniom. Dziewczyna nie ma złamań, sprawdzamy jej wnętrzności, nie wiadomo czy nie doszło do uszkodzeń organów. Wynika na to że została brutalnie zgwałcona, była bita. Jest cała osiniaczona. Wszystko będzie dobrze- biały kitel oddalił się a ja zacisnąłem pięści na samą myśl jakie piekło musiała tam przeżyć. Chwilę po telefonie Malika zjawiła się reszta domowników. Niall, Lou i Charlotte, po Harrym i Rose ślad zaginął. Wspólnie odczekaliśmy na szpitalnym korytarzu, w końcu można było do niej wejść. Poprosiłem ich, aby nie stresowali swą obecnością dziewczyny, zakazałem im wchodzić.
- Patrishia - wyszeptałem,odwróciła głowę w moją stronę i lekko się uśmiechnęła. - Nie obawiaj się, on cię już nie skrzywdzi, spokojnie. Zabiorę cię stamtąd, tylko mi zaufaj, dobrze ? Pomogę ci.
- L.. Liam a-le ja nie mogę przyjąć od ciebie żadnej pomocy, a poza tym jestem mu winna.... ee coś - urwała, widziałem to. Ugryzła się w język. 
- Co mu jesteś winna, możesz mi powiedzieć- zapewniłem
- To że dupą zwracam mu zadłużenie-ukryła twarz w dłoniach. - Ojciec po śmierci matki wyrzekł się mnie i oddał swojemu siostrzeńcowi bezprawnie, on mnie gwałcił, bił- załkała- Spłacam w ten sposób długi ojca.
- Zapłacę- zarzekłem się
- Nie mogę przyjąć od ciebie tych pieniędzy-wyparła się
- To wolisz, żeby cię zabił ?! Prędzej czy później i tak by do tego doszło, on jest niebezpieczny.-chwyciłem się za głowię nie dowierzając jaka jest uparta. Nie odpowiedziała, postęp.
- Dobra, zróbmy tak. Dopóki go nie zamkną, zaopiekuje się tobą, dobrze ? Nie działaj wbrew sobie, Patt.- pokiwała lekko głową.
- Panie Payne, pacjentka jest przemęczona, proszę wrócić jutro.
- Ehh dobrze-wstałem z krzesełka. - Pattie, będę jutro. Nie bój się, nic Ci nie grozi.- pokierowałem się w kierunku drzwi
- Liam !- podniosła głos - odwróciłem się na pięcie-Tak ?
- Dziękuję - powiedziała bezgłośnie, wyczytałem z jej słabego ruchu warg. Westchnąłem głośno i jak najcieplej uśmiechnąłem się w kierunku dziewczyny. Zabrałem resztę mafii i rozjechaliśmy się do domu.
~~~~~~
ROZDZIAŁ DLA ANNIE !
Za to że jesteś ze mną odkąd pamiętam :**

Ufff, no macie *o* Narzekałyście, że jest mało Liama to macie dużą działkę Liama.
Od siebie mogę dodać tyle, że dobrze mi się pisało z jego perspektywy i pociągnę ten wątek z Pattie.
Jak nie będzie komci, to wkurw ^^
Kocham Was <3
Taki tam rozdzialik o 3:52 wg mojego zegarka :D

26 grudnia 2012

Czterdzieści osiem

Oczami Rossalie
Lu­bię ba­wić się twoimi kręco­nymi włosa­mi, tak zmysłowo i zachłan­nie op­la­tają mi dłonie. Tak sa­mo ro­bi mo­je spoj­rze­nie, gdy kieruję oczy w twoją stronę. Ale cholera gdzie ty jesteś ?! Półprzytomnie obmacuję drugą połowę łóżka, gdzie zazwyczaj rano cię zastaję. Zerwałam się na równe nogi po tym jak usłyszałam czyjś pisk. Ubrałam sobie grube, frotowe skarpetki i poszłam sprawdzić skąd dobiegał ten hałas. Na korytarza spotkałam Zayna z miną jakby miał się zaraz popłakać.
- Jezu, Zayn co się stało?-spytałam zupełnie poważna. Zastąpiłam mu drogę, ale mnie wyminął. W pokoju u Zayna było słychać rechot Horanka.Wślizgnęłam się a tam cała czwórka śmiała się w najlepsze, nawet mnie nie zauważyli.Przywitałam się, nikt nie zareagował. Aż w końcu nie wytrzymałam.
- Może mi ktoś powiedzieć o co tu chodzi ?!- zamilknęli i obrócili się wszyscy przodem do mnie.
- Cześć Ross !- wydarł się Lou z końca pokoju
- Hej mała !- pomachał mi Niall
- Hejo !- odezwała się Charlotte wystawiając głowę spod kołdry
- Rooooose !- Harry zerwał się na równe nogi i mnie wyściskał, cała ta sytuacja była dość zabawna, bo zrobili to niemal jednocześnie.
- A teraz gadać, co zrobiliście biednemu Malikowi, prawie płakał ? - przystanęłam sobie z nogi na nogę, podpierając się o swoje biodra.
- A taki tam mały dżołk- powiedział i znowu wszyscy zaczęli się śmiać, pod wpływem mojego karcącego spojrzenia odezwał się Styles po kolei tłumacząc mi zajścia z wczorajszej nocy łącznie z wilkołakiem Taylorem. No nie powiem, trzeba mieć zrytą banię, żeby być w stanie coś takiego wymyślić. Spojrzałam na Harrego a jego twarz była bardzo blisko, niespodziewanie wpił się w moje usta.
- No, a to tak na dzień dobry.-Zadowolony z siebie dodał, w tym czasie spojrzałam na Niallera przepraszająco. Poczułam się cholernie źle. Mój przyjaciel cierpi z mojej winy, duża w tym też zasługa Harrego, ale to później. Niall wyszedł z pokoju, westchnęłam i pobiegłam za nim. Wszedł do pokoju, gdzie od razu za nim weszłam.
- Niall, co się stało ? - tak Rossalie, tym pytaniem właśnie się pogrążyłaś, przecież to oczywiste co się stało.
- Nic-dodał obojętnie, wzruszając ramionami. Rzucił się na łóżko twarzą do poduszki.
- Heej, Blondyn, proszę popatrz na mnie-powiedziałam ciepłym tonem głosu, chociaż ciężki temat miałam przed sobą. Strasznie mi go szkoda. Odwrócił głowę i spojrzał na mnie załzawionymi oczyma. Serce właśnie mi pękło.
- Wrażli­wość jest miarą bólu mie­szczące­go się w ser­cu człowieka- odparł patrząc się w dal- Po prostu przypomniałem sobie taki jeden film, to nic takiego- ubarwił to sztucznym uśmiechem. Dobre sobie, tak chce grać ? 
- Niall, chodzi o mnie i o Harrego ?- przysiadłam koło leżącego chłopaka, położyłam mu dłoń na ramieniu wyczekując odpowiedzi, to pytanie zaliczyłabym do retorycznych, ciekawe jak on się z tego wywiąże.
- Czy wszystko do cholery musi tyczyć się ciebie ?! Ja ci mówię że nie !- wyjdź stąd. Warknął, takiego go jeszcze nie znałam, rozczarowało mnie jego zachowanie. Chyba ma okres ...
- Radź sobie sam, nie to nie! Tylko później nie przychodź i mnie nie przepraszaj, Niall zakończmy to gówno, nie chcę dalej w to brnąć.-zbulwersowałam się- Idź do psychologa jak masz jakieś problemy.-obróciłam się i już mijałam próg drzwi kiedy się odezwał.
-  Gdy ból ser­ce i duszę rozdziera, za­miast psycho­loga wolę przyjaciela.  
- Przestań bawić się w pieprzonego filozofa, do cholery-wrzasnęłam i rzuciłam w niego poduszką.- Jestem tu a ty nie chcesz mojej pomocy, to o co ci w takim razie jeszcze chodzi ?-łzy zaczęły spływać po moich policzkach.-Mi też jest ciężko- dodałam nieco spokojniejszym tonem. Usiadłam na brzegu łóżka, po chwili milczenia usiadł koło mnie.- Nawet nie wiesz jak ciężko, też nie jesteś mi obojętny wiesz o tym-spuściłam wzrok w dół, wszystko działo się tak szybko. Podniósł mój podbródek i po prostu mnie pocałował. Zapomniałam o wszystkich nerwach, o problemach jakie zalegały mi na sercu, jego słodkie wargi czule ocierały się o mnie, odwzajemniłam pocałunek obejmując dłonią twarz chłopaka. Pogłębiłam pocałunek dając upust emocjom.Kurwa mać co ja robię. 
- Nigdy. Więcej. Tak. Nie. Rób !- zaakcentowałam każde słowo pojedynczo, warknęłam na niego groźnym tonem i wybiegłam z pokoju, w odpowiedzi usłyszałam tylko tyle.
- W cale nie protestowałaś -
Co ja najlepszego zrobiłam, co ja powiem Harremu, przecież jeszcze nie dawno zapewniałam go, że nie ma prawa być zazdrosny o... o.. Horana - ciężko było mi przemówić jego imię, to nie mogło się wydarzyć. To zdarzenie nie miało mieć prawa miejsca. Zaniosłam się rzewnym płaczem i wyszłam z domu. Obawiałam się że wdepnę w to gówno, teraz właśnie brnę w sam jego środek, brawo Rossalie Dziwko Hamilton.
 Oczami Nialla
 Cza­sami zas­ta­nawiam się ile człowiek jest w sta­nie znieść, ile ciężaru unieść na swych bar­kach, za­nim upad­nie. Ile cier­pień pot­ra­fi wziąć na siebie je­go ser­ce, za­nim w sa­mot­ności pęknie, jak pęka szy­ba osłabiona nową rysą, zos­ta­wiając ból, bo prze­cież odgłos pękające­go ser­ca, to naj­smut­niej­sza me­lodia świata..  a łzy płyną,...
niczym krop­le po­tu spływające po duszy ciele, która choć bar­dzo chcę, nie ma już siły - znieść cier­pienia, ja­kiego przys­parza jej nieod­wza­jem­niona miłość.
Grasz dziewczyno na zer­wa­nych stru­nach ka­lecząc mo­je ser­ce, os­try nóż twoich słów przeszy­wa ciało i spra­wia, że czu­je tak og­romny ból, jak­by ktoś roz­dzierał mi ser­ce ... nie, nie na pół, lecz na ty­siące drob­nych części...
wiem nie poskłada ich już nikt.
Przed oczami mam dalej ten obraz, kiedy nasze usta się połączyły. Ciągle brzmi we mnie jej słodki smak a w sercu gra muzyka jej dźwięcznego głosu.
- Niall co tu się stało ? Dlaczego Rossalie płakała i wybiegła z domu ? - do pokoju weszła osoba, której najmniej w tym momencie oczekiwałem. Nie przygotowałem się na to, co mam mu wyskoczyć z tekstem "Hej Harry, przelizałem się z twoją dziewczyną, ale jej to pasowało, co tam u ciebie ?"
- Nic, pewnie poszła na spacer i tyle-wzruszyłem ramionami
- Przestań pieprzyć Horan, nie wyszła by tak bez powodu w piżamie- podniósł ton głosu. No nie wątpię panie Styles, nie wyszła bez powodu to zapewne bardzo błyskotliwie jak na ciebie.
Oczami Rossalie
Co z tego że ludzie dziwnie się na mnie patrzą jak przemierzam ulice Londynu w za dużej koszulce Hazzy a moje piersi żyją własnym życiem. Włosy mam rozczochrane a oczy załzawione, chodzące siedem nieszczęść. Przysiadłam sobie w parku, tyle ludzi mijało mnie i z przejęciem przyglądało mi się.Nikt nie podszedł i nie spytał "czy wszystko okej"może to banalne, ale właśnie teraz tego oczekuję.
- Wow, nie zawsze spotyka się dziewczynę Harrego Stylesa płaczącą na ławce- podniosłam wzrok, automatycznie przecierając załzawione oczy. To wilkołak, to znaczy Taylor do mnie podszedł.
- Cześć Taylor- zaciągnęłam się nosem, robiąc mu miejsce koło ciebie
- Co znowu Harry przeskrobał?- westchnął, siadając. Powiedział to takim tonem jakby był tego pewny. Nawet nie pytał tylko twierdził.
- Taylor mogę ci zaufać ? - spojrzałam mu w oczy
- Jasne, wiesz ta wilkołacza solidarność- zaśmiałam się lekko na jego słowa. Opowiedziałam mu tą całą chorą sytuację z Niallem od początku do samiutkiego końca, było mi lżej na duchu, ale to nie znaczy że pozbyłam się wyrzutów sumienia.
- Wow, skomplikowane- aż otworzył usta ze zdziwienia. -Zachowam to dla siebie, Rose-poklepał mnie po łopatce.- A teraz wybacz, jestem umówiony. Zadzwoń jak to się ustatkuje.- wręczył mi jeszcze karteczkę ze swoim numerem i zniknął. Posiedziałam chwilę, rozłożyłam się na ławce i przymknęłam oczy.
Oczami Harrego
- O co dokładnie poszło-dopytywałem zirytowany, nie wiem co było powodem zniknięcia Rose.
- Chcesz wiedzieć o co poszło ? Jesteś tego pewny ? - dodał z cwaniackim uśmieszkiem
- Stoję tu, po to od dziesięciu minut- wywróciłem oczyma
- Całowałem się z twoją dziewczyną, zadowolony ? - chwyciłem się za głowę i przysiadłem 
- Ale.. przecież.. co . nie... jaak .. Horan świnio .... - jąkałem się.- Z tobą pogadam później-warknąłem. Nie wiedziałem na czym skoncentrować myśli. Czy wokół zabijania Horana czy Rossalie. Gdzie ona jest, oby sobie nic nie zrobiła. Znają ją, wiem jakie wyrzuty sumienia ją nękają.Nie wiem dlaczego, ale nie odczuwam złości i w brew pozorom nie rzucam się pod pociąg jak robią w filmach, muszę ją znaleźć. Oby nic głupiego nie wpadło jej do głowy. Szybko się przebrałem, to nic że wyglądam jak osiedlowiec. Już widzę te nagłówki gazet " Dramatyczny koniec RossZy, Harry Styles żul, zapłakana dziewczyna w piżamie" Wsiadłem w auto, patrolowałem okolicę. Nigdzie jej nie było, a przecież nie mogła zajść daleko. Coś przykuło moją uwagę, zatrzymałem Range Lover'a i wysiadłem. Udałem się do parku, zaraz mi chyba serce pęknie. Skulona dziewczyna, leży na ławce. Nieznajomi pewnie uznali by ją za narkomankę, ale to moja Rose. Podszedłem do nie, kucnąłem przy niej dotykając ramienia. Gdy mnie zobaczyła wzdrygnęła się i podniosła do pozycji siedzącej.
- Rose, kochanie- objąłem ją
- Harry, nie mogę ci nawet spojrzeć w oczy.- spuściła wzrok ku dołowi.-Nie jestem ciebie warta-otarłem kciukiem, łzy spływające po jej policzku.
- Rossalie, cokolwiek się stało, proszę spójrz na mnie-uniosłem jej podbródek
- Harry proszę zostaw mnie samą, całowałam się z Niallerem, zapewniałam cię, że nie masz się o co denerwować a tu ... eh lepiej już pójdę. - wstała, chwyciłem ją za dłoń i przyciągnąłem. Zamknąłem ją w swoich objęciach, jak najcenniejszy skarb. 
- Myszko-szepnąłem jej do ucha-Już dobrze, nie jestem na ciebie zły. 
- Harry ty jesteś taki dobry, zraniłam cię a ty wciąż ze mną jesteś- szlochnęła
- Mała, kocham cię. Jak się kogoś kocha, to się go nie opuszcza w trudnych chwilach-po moich słowach wtuliła się we mnie
- Dalej mnie kochasz, czy to znaczy że chcesz dalej ze mną być ?-wyszlochała
- Rose, głupiutka jesteś- pogłaskałem ją po plecach.- To było w afekcie, wiem że nie wyszło to z twojej inicjatywy, najważniejsze że żałujesz, a jeśli teraz pozwolę ci odejść, będę idiotą.-chwyciłem jej twarz w dłonie i złożyłem pocałunek na jej spierzchniętych wargach.
~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~
A więc macie, kolejny nocny rozdział. 
Mam nadzieję, że podpasuje. 8D
Proszę Was o komentarze, nawet nie wiecie jaka to motywacja.
Cieszę się, że dostałam dwie nowe nominacje do Liebster Awards.
W wolnym czasie odpowiem na pytania :))

25 grudnia 2012

Czterdzieści siedem

Oczami Rossalie
Pamiętam tyle, że w taksówce spałam sobie słodko na kolankach Hazzy wtulona w jego słodko pachnące ciałko. Na miejscu, chłopak żeby uniknąć budzenia mnie delikatnie wstał i zaniósł do naszego pokoju.
- Harry?-wymamrotałam sennie
- Cśś śpij Rose, tak to ja-wyszeptał kładąc mnie delikatnie na łóżku, odgarnął mi włosy i zdjął szpilki.-Czekaj Rosie, muszę cię przebrać.-powiedział pół tonem kiedy uniósł moją klatkę piersiową odpinając zręcznie sukienkę. Czułam się jak Baby Born w jego ramionach. Z taką troską się mną zajmował, było mi głupio, że doprowadziłam się aż do takiego stanu.
- Przepraszam-spojrzałam w zielone tęczówki, którymi wpatrywał się we mnie
- Ale za co kochanie?-przybrał litujący ton głosu kiedy szukał jakiejś luźnej koszulki
- Za to, że musisz mnie teraz niańczyć-przyznałam się, Harry uśmiechnął się na moje słowa.
- Żaden problem-rozpromienił się i cmoknął mnie w nos. Podał mi swoją koszulkę, którą od razu na siebie włożyłam.Zdjął koszulkę a z siatki wyjął bokserki, które mu kupiłam. Zniknął za drzwiami łazienki i po chwili pojawił się z powrotem i położył koło mnie. Objął mnie ramieniem i okrył kołdrą. Był taki opiekuńczy, taki delikatny.
- Byłbyś świetnym ojcem Harry-położyłam mu głowę na klatce piersiowej spoglądając w oczy. Kąciki jego ust nieśmiało powędrowały ku górze. Dłonią głaskał mnie po głowie, powoli usypiając. Chwycił moją dłoń i zaczął podśpiewywać pod nosem.
- Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
( Twoja dłoń pasuje do mojej, jakby została stworzona tylko dla mnie
ale zapamiętaj to, to było nam przeznaczone ) Swoim kojącym głosem działał na mnie jak najlepsza kołysanka, zasnęłam.
Oczami Harrego
Rossalie kiedy jest pijana zachowuje się jak Louis, z tym że on nie potrzebuje do tego procentów. Była taka słodka jak usypiała w drodze do domu w moich ramionach. Zaniosłem ją do sypialni, gdzie ją przebrałem i ułożyłem do spania i na dobranoc zaśpiewałem jej fragment zwrotki Zayna z Little Things. Taka bezbronna i niewinna usnęła z głową na mojej klatce piersiowej, delikatnie ułożyłem ją na poduszce, zbliżyłem się do niej i pocałowałem ją w czoło, kiedyś mówiła mi, że uwielbia jak tak jej robię. Cholernie mi się nudziło, nie mogłem zasnąć. Próbowałem wszystkiego, liczyłem owieczki, w myślach powtarzałem sobie słowa wszystkich moich solówek i nic. W końcu po cichu wymknąłem się z pokoju wprost do Boo Bear'a.Rezerwę zawsze trzeba mieć.
- Harriet to ty?- ah no tak, Louie ma zgona, będzie ciekawie
- Tak, LouLou Harriet przyszła cię przytulić-uradowany rzuciłem się na przyjaciela i zaczęliśmy się ściskać.
- Brakowało mi tego Harry-westchnął mój przyjaciel.- Zostań dziś ze mną Harreh- poczochrał mnie po  włosach i zrobił minę smutnego szczeniaczka. Te oczka zawsze na mnie działały i chyba nigdy nie przestaną. Zawahałem się czy mogę zostawić Rose samą, ale raczej będzie grzecznie spać.
- Ta twoja, R.. Ree- jąkał się
- Rossalie .
- No ona, ta twoja Regina mi cię zabrała- rozpłakał się, no pięknie.
- Dobra, Boo zostanę- wsunąłem się pod kołdrę.-Ej no nie mogę zasnąć-jęknąłem przewalając się z boku na bok.-Lou, co robimy ?-podniosłem się do pozycji siedzącej
- Wytnijmy jakiś kawał- zachichotał złowieszczo pocierając dłonie. Znając go knuł właśnie jakiś plan. Ostatnio skończył się to reprymendą od Paul'a jak podczas trasy zachciało mu się latać nago po hotelu. Jednak to nie miało tak tragicznych skutków jak powykręcanie śrubek w sali kongresowej w naszym studio.
- Podmieńmy Zaynowi żel z wazeliną- rzuciłem bez namysłu
- TAAAAAK ! TAAAAK !- zerwał się na równe nogi po czym zachybotał na boki. Zdziwiłem się, bo zawsze moje pomysły są odrzucane, albo nokautowane przez niego. Przygotowaliśmy się, przewiązałem włosy opaską, jak ninja to ninja. Było mi zimno więc wziąłem sobie bez pytania koszulkę Lou'iego który w tym czasie dorysowywał sobie wąsy, nie wiem po jakiego kija, no ale jak już powiedziałem ninja to ninja.
- Gotowy na mission imposible ?-pokiwał brwiami, spoglądając na mnie z góry
- Challenge actepted- uniosłem kciuk do góry.
- Ej ej !-zaczął mi skakać przed nosem z ręką w górze.
- CO ?-zmarszczyłem czoło
- Wymyślmy sobie jakieś pseudo ! Ja będę Kermit Ślepy Kalafior a ty Lisek Chytrusek !
- Are you fucking kidding me ? Ja chcę być Curly Head !
- No dobra, Curly zwijamy się. - poruszaliśmy się w rytmie "Różowej pantery", cały czas chichrając pod nosem, marni by byli z nas włamywacze.
- Kermit stań na czatach, operacja "Złoty środek"rozpoczęta !- cicho, obawiając się skrzypnięcia zawiasów wkroczyłem do łazienki. Przegrzebałem kosmetyczkę Rose i znalazłem, bingo ! Z cwaniackim uśmieszkiem powróciłem do kolegi ukazując mu mój łup.
- Dobrze Chytrusku !- wystawił mi dłoń do przybicia piątki a ja go zmierzyłem wzrokiem. - No dobra... Curly Head- dodał z przekąsem. Ruszyliśmy do pokoju Malickiego przemierzając na palcach korytarze. Zaglądnąłem wychylając głowę zza drzwi, spał razem z Charr. No w sumie co ja się przejmuję. Dobudzenie Zayna jest tak nikłe co kolejna płyta The Wanted- na samą myśl zaśmiałem się pod nosem. Zabrałem z toaletki z ogromnym lustrem opakowanie z żelem i wróciłem na korytarz do Lou Lou, który mnie cały czas obserwował. Przemknęliśmy do schowka na mopy i inne środki czytości.
- Witam w królestwie Daddy'ego- pisnął cieniutkim głosikiem, to było tak prawdziwe że nie wytrzymałem i zaczęliśmy się śmiać. W pewnym momencie drzwi uchyliły się a nam zrzedły miny, wystraszyłem się.
- Co wy tu do cholery robicie o tej porze ? - jak dobrze, że to tylko Nialler.
- Grzybów szukamy, przyłączysz się ?- wyszczerzył się Kermit Śle... no (itede itepe 8D)
- Jeśli to halucynki to, bro ! Aż pomogę - przybiliśmy sobie piątki, Niall dołączył się do naszej misji pod pseudonimem...
- Ej Latający Holendrze - o właśnie wyręczył mnie Tommo- teraz idź i się zakradnij do Jamy Wroga- co on kurwa znowu wymyślił ?!- i podłóż im to pudełeczko- wręczył mu wazelinę. Wcześniej jeszcze za pomocą łyżki "wydłubaliśmy" do naczynek żel i wazelinę i później podmieniliśmy w opakowaniach. Plan miszczowski.
Wróciliśmy do pokoju Boo i razem we trójkę zasnęliśmy, Niall z głową na mojej klatce piersiowej, Lou z nogami pod twarzą Nialla. Hm ciekawie musiał mieć Blondynek, chociaż tyle że Boo go nie skopał, bo marny był by los jego nosa. Pamiętam, ja kiedyś dostałem od niego w piszczel , to myślałem że się skończę. Zwijałem się z bólu a ten na mnie z mordą "Jak śmiem go budzić" .Rano coś mnie obudziło.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAa- jak mniemam był to pisk Zayna, chłopaki zerwali się na równe nogi i w biegu zaczęliśmy się śmiać i wyobrażać jego minę. Wparowaliśmy do jego pokoju .
- Hahahahahah wpadłeś !- krzyknął Tommo
- JA WAS CHYBA KURWA ZABIJĘ !- piszczał, obmacując włosy przed lustrem
- Co wy się tak do cholery drzecie? - warknęła zaspana Charr, otwarła oczy i zaraz potem sama zaczęła się śmiać.
- No pięknie ty też ? -warknął z pretensją Malik. - Będę musiał myć te włosy przez godzinę, zabiję was !- wyminął nas i poszedł do łazienki.
- Yeeah buddy, high five !- zarządził Nialler i wszyscy tym razem w czwórkę przybiliśmy sobie piątkę.
- Misja zakończona z sukcesem-dodałem dumnym tonem .Wow, po raz pierwszy czegoś nie spieprzyliśmy, to jest coś. A może faktycznie ja będę tajnym agentem ?
__________
No i macie naxt'a :3
Święta -> wypierdalać. 

24 grudnia 2012

Czterdzieści sześć

 Oczami Rossalie
- Co ja?-spytał Styles schodząc po schodach, no ten to wiecznie trafi w moment z tym swoim wielkim wejściem.
- No nie wiem co zrobiłeś Rossalie, ale tak szeroko to ona nigdy się jeszcze nie uśmiechała -Tommo wydał z siebie cichy chichot i wyczekiwał od Lokatego odpowiedzi,
- No wiesz..-przeczesał włosy i rzucił się na wolną sofę obok.- Ma się to coś-dodał pewnym siebie tonem
- A czy to coś ma dwadzieścia dwa centymetry i miałem przyjemność widzieć to na żywo ?-wyszczerzył się cwaniacko Louie, jakby był pewny że gadka już skończona.
- Mother of god czego ja się tu dowiaduję -przybiłam facepalma a charakterystyczny plask czoła rozbawił mnie na tyle, że sama do siebie się zaśmiałam.
- A nawet jeśli to co Louisie, masz jakiś problem ?- o tak, Harry twardziel bardzo mi się podoba, ale on do cholery nie umie być twardy, szczerzy się na pół japy  i wietrzy ząbki. Z tego wszystkiego zaczęłam sobie flegmatycznie siorbać z butelki bananowy nektar.
- Tak, podzieliłbyś się dziewczyną, a nie !? Skąpiec jak z powieści Moliera, pff- prychnął
- CO KURWA ? - nagle całą zawartość mojej buzi wylądowała na podłodze.
- Oj no żartuję, żartuję- Louie wskoczył na kolana Harremu i zaczął się z nim miziać. Oh god. Larry's real.
- ZAAAYN CHOODŹ TUUU!- wydarłam się, wiedząc, że Mulat zapewne jest u siebie na piętrze. Po chwili pojawił się w salonie a ja aż podskoczyłam z radości.
- Zejni !-wykrzyczałam i podbiegłam w jego stronę, rzucając mu się na szyję. Mina Larrego - bezcenna.
- Ktoś tu się chyba stęsknił- zaśmiał się.- Ekhem, wiesz Rose wszystko byłoby w porządku, ale lepiej już ze mnie zejdź bo Styles zabija mnie wzrokiem- oboje się zaśmialiśmy, przybiliśmy sobie piątkę. Hell yeah znowu wygrałam.
- Róbmy coś dziś.Ostatnio nigdzie nie wychodziliśmy razem-jęknął znużony Niall.
- Chodźmy dziś na miasto- rzucił obojętnie Li grzebiąc w telefonie. - Nie wiem jak wy, ale Daddy szaleje. Dzisiaj choć raz wy wykażecie się odpowiedzialnością.-zamilkł- Ej nie co ja kurwa gadam, to jest tak realne jak zakazanie dziwce puszczania się ... W każdym bądź razie DJ Payne dziś szaleje i idzie na dupy. - po jego jakże na poziomie monologu oczy naszej piątki wpatrywały się w niego jeszcze przez jakąś chwilkę.
- Co ?-zdziwił się naszą reakcją.
- O JA PIERDOLE, TRZEBA TO ZAPISAĆ- Niall zaczął latać po pokoju, Larry właśnie gratulowałLiamowi rozdziewiczenia ? Cokolwiek to jest, nie chcę wiedzieć co kryje się pod symboliką tego słowa, ale bardzo się cieszyli i cała piątka zaczęła wokół niego tańczyć i się drzeć, czemu przewodniczył Tomlinson-agresor i prowodyr.
- Aha ? Okej, powiedzmy że ogarniam wasze zachowanie, idę się ogarniać.-wzruszyłam ramionami i poszłam pod prysznic. Ubrałam się w czarną, klasyczną z koronkową sukienkę, która świetnie komponowała się z czerwonymi szpilkami i włosy upięłam w niechlujnego koczka. Zrobiłam lekki makijaż, usta pociągnęłam szminką i poprawiłam paznokcie, lekko spiłowując ślad po złamaniu płytki.
- Rooos pośpiesz się-wołał mnie Liam
- No już już.-właściwie to szukałam telefonu, jednak później zrezygnowałam, bo po co komu telefon w klubie ? No właśnie. Zeszłam na dół gdzie zastałam chłopaków.
- No, nieźle się wystroiliście chłopcy-zerknęłam na każdego z nich po kolei- Zayn, coś ty taki wyjściowy, Charr będzie?-docięłam mu. Jej muszę powiedzieć, że Lou mnie zadziwił, nie sądziłam że umie się tak odstawić. Daddy przyjął standardowy image, w którym mu bardzo korzystnie. Do oczu rzuciła mi się biała koszulka i blond czupryna, Niall...Czy on chce mnie zabić zakładając biały, lekko prześwitującą T-shirt ? No chyba. No właśnie. Zayn, Louis, Liam, Niall a gdzie mój książę ? Chłopcy nagle zaczęli nagle gwizdać, więc nadeszła odpowiedź na moje pytanie.
- Jasna cholera- skwitowałam lustrując Harrego od góry do dołu wzrokiem. No i znowu biała koszulka, która tylko kusi, podwiń mnie, wymacaj mi tors ... Wszyscy wyglądają zjawiskowo, ale Styles położył ich wszystkich na łopaty. - Wy mnie chcecie zabić...- skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej
- No co, tylko ty się możesz stroić ?-trafne pytanie panie Payne, cóż za błyskotliwość. Tak, tylko ja mogę wyglądać wśród nich zjawiskowo.
- Oj chodź już Rose, i tak wyglądasz pięknie- no w końcu Harry, co za refleks. Objął mnie i wyszliśmy z domu na nogach. Do klubu, w którym najczęściej bywamy, stwierdziliśmy że szybciej uwiniemy się pieszo bo zanim podstawią taksówkę to sporo minie. Przyznam, że nie za bardzo podtrzymywałam decyzję na spacerek, mimo mojej świetnej koordynacji ruchowej w szpilkach londyńskie chodniki dały mi w kość i biedny Harrold musiał mnie przez połowę drogi nieść. Pod klubem kolejka była niemiłosierna. Z politowaniem przyglądałam się osobą które czekały na wpuszczenie podczas gdy my przemknęliśmy sobie obok bramki. No tak, Niall poszedł na słówko. A właściwie nie musiał nic mówić, tylko wymienił porozumiewawcze spojrzenie z ochroniarzem i już byliśmy częścią barwnego "La Fayette". W wyniku korespondencji Zayna z Charr wiedzieliśmy gdzie jej szukać, dziewczyna zajęła box gdzie siedzieliśmy ostatnio. Tomlinson pierwszy poszedł po drinki. Zabawę rozpoczęliśmy od start shota i wspólnego toastu. Wywijaliśmy w najlepsze na parkiecie z Hazzą podczas gdy kątem oka spostrzegłam Liama przystawiającego się do barmanki. Jeej Liaś realizuje plan.
- Patrz Harry, Liam- pokazałam mu palcem wyraźnie flirtującego już Liama
- Tego to się po nim nie spodziewałem , nawet fajna ta dziewczyna-wyszczerzył się, zgromiłam go spojrzeniem.- Oj no dobra, dobra, już tak nie patrz to parzy.
- Przecież wiesz że żartuję-musnęłam jego wargi. Dłonie chłopaka często lądowały na mojej talii, w ten sposób przyciągając do siebie. Jak to się mówi erotic dance na promilach. Sądzę, że osoba przyglądająca się nam śmiało mogła by stwierdzić, że tak wygląda klubowy seks na parkiecie, no oczywiście w ubraniach. Jeszcze nigdy się tak dobrze nie uśmiałam, ale tańcząc z pijanym Louisem to raczej nieuniknione. Co chwile lądowaliśmy przy stoliku, kolejka za kolejką. Chyba już trzy razy byłam przy barze dopominając się o rzekomą dokładkę. Postanowiliśmy przystopować, bo prędzej czy później ktoś zaliczy zgona a Lou jest temu najbliższy. Zayn odłączył się z Charlotte, może nawet wyszli nie wiem, nie moje sprawy, mnie naszła ochota na czułości.
- Harruś?-spytałam słodziutkim głosikiem.
- Cio?-zawtórował mi przybierając podobny ton
- Mówiłam ci już dzisiaj jak pięknie wyglądasz ?-zatrzepotałam rzęskami.-Jak zobaczyłam cię w domu to dotarło do mnie jaki przystojniaczek jest obok mnie, wiesz?-szeleściłam coś-Chodź ze mną do łazienki, co?- czy mi się zdaje czy ja właśnie zaproponowałam chłopakowi łazienkowy seks, no chyba.
- Kochanie bredzisz już, nie pij więcej dobra?-pogładził mnie po policzku obejmując, szybko się wyswobodziłam z jego objęć i usiadłam mu na kolanach, ręce oplotłam mu za szyję. Tak po prostu się w niego wtuliłam, a to że myślenie przychodziło mi z większą trudnością, później dotarło do mnie, że teoretycznie Harry nie chciał mnie wykorzystać.
-Harry tam stoi jakiś potwór, boję się - schowałam głowę jego ramię na widok ogromnej chodzącej kupy sierści, jezu to wilkołak.-Harry-pisnęłam
- Rose spokojnie, to jest Taylor.-Harry pomachał wilkołakowi, na co ten podszedł do naszego stolika. Położyłam głowę na kolanach chłopaka unikając jakiegokolwiek kontaktu z tą włochatą bestią.
- Siema stary, dawno się nie widzieliśmy-przybili sobie sztamę i zaczęli rozmowę.-Kiedy dziwne lęki mi przeszły odważyłam się spojrzeć potworowi w twarz.
- Taylor, to jest Rossalie, moja dziewczyna. Rose, to mój stary kumpel Taylor Lautner.-chłopak wystawił przyjaźnie rękę a ja pisnęłam - aaa wilkołak !-wtuliłam się w ciepły tors mojego chłopaka. Styles posłał mu przepraszające spojrzenie.
- Wybacz, Rose jest już po kilku kolejkach.-pogładził mnie po włosach. Jej jaki on jest opiekuńczy.
- Rose, spójrz na mnie-przywołał mnie wilkołak o imieniu Taylor-podniosłam głowę- W Zmierzchu grałem rok temu, teraz nie jestem już wilkołakiem-zaśmiał się.-Spokojnie, nie przeobrażę się- całkiem sympatyczny ten przyjaciel Harrego, ale ja mu nie ufam, boję się, że chce nas zjeść.A później staniemy się częścią jego watahy i będę miała pchły !
Oczami Liama 
Od progu w oko wpadła mi barmanka, postanowiłem pokręcić się w jej okolicy. Nie odpuszczę póki nie dostanę numeru.Usiadłem sobie kulturalnie przy barze obierając strategię, zignorowałem spojrzenia Rossalie i Harrego, jestem chłopakiem w dodatku wolnym, mnie też się coś z życia należy. Nazywała się Patrishia i okazała się być bardzo sympatyczną dziewczyną, dziewiętnastolatką tak dokładniej. Tak się złożyło, że za chwilę kończy zmianę. W głębi siebie łudziłem się, że spędzimy razem resztę wieczoru.
Kiedy już odważyłem się zaproponować wspólną zabawę podszedł jakiś chłopak brutalnie całując dziewczynę na moich oczach, widać było że mu się opierała, skierował dłonie na jej pośladki, gwałtownie je ściskając - Do samochodu i to już !-warknął a mnie zmierzył wzrokiem. Spanikowana dziewczyna szybko zebrała swoje rzeczy, spojrzała na mnie smutno.
- Cześć Liam- odeszła a ten koleś dalej stał przede mną.
- A tobie synku lepiej radzę, nie zabieraj się za to, co nie twoje- wycedził mi prosto w twarz, popychając na bar. Stwierdziłem, że nie warto zaczynać z takim gorylem. Zaciekawiło mnie tylko to smutne spojrzenie dziewczyny, stanowi dla mnie zagadkę, którą muszę rozwikłać. To głupie, nie znam jej w ogóle ale wiem, że nie ma z tym typem kolorowo. 
Oczami Zayna
Gdy tylko ujrzałem Charlotte coś we mnie drgnęło, dobra energia rozprzestrzeniła się po moim ciele. Wyglądała jak zawsze zresztą, pięknie. Nie szafa zdobi człowieka, ale ona zawsze się dobrze ubiera. Złączyliśmy się w czułym pocałunku od razu oddzielając od reszty. Przetańczyliśmy kilka dobrych kawałków, kiedy moje nogi odmówiły posłuszeństwa.
- Kochanie chodź usiądziemy sobie na chwilkę- pociągnąłem ją za sobą za rękę i usadowiłem się na wygodniej sofie.
- Ej no Zayn, ja chcę tańczyć-jęknęła
- No to zaraz pójdziemy, moje nogi mówią chwilowo dość, chodź-poklepałem swoje kolana zapraszając ją, usiadła i tak jakoś zaczęliśmy się całować, chwila wytchnienia z czułego pocałunku przeobraziła się w żarliwy namiętny pocałunek.
- Zayn chcesz tego ?- spytała zbijając mnie z tropu. Nie do końca wiem do czego zmierza.
- A o co konkretniej chodzi ?- spojrzałem jej w oczy a ona ręką niechcący bądź nie dotknęła mojego krocza przybierając pewny siebie wyraz twarzy. No nie powiem, że strzał w dziesiątkę z tym pytaniem, zwłaszcza jeszcze kiedy wychodzi z własną inicjatywą.
- Dobrze w takim razie chodźmy- żwawo się podniosła i pociągnęła mnie w stronę łazienki.
- Charr chcesz to robić w łazience ?-trochę mnie to zdziwiło
- Tak, nigdy jeszcze nie próbowałam, masz coś przeciwko ? - spojrzała na mnie pytająco unosząc jedną brew.
- Nie skądże, to w takim razie chodźmy bo zaczynam się niecierpliwić- zaśmiałem się, weszliśmy do kabiny w toalecie męskiej, na szczęście było pusto. Wpiłem się w jej usta, sunąc dłonią wzdłuż jej uda. Zaśmiała się tłumacząc, że ma tam gilgotki. 
- Ty pierwszy-zarządziła stanowczo dobierając się do mojego paska od spodni. Spodobała mi się taka ostra Charlotte. Moje spodnie opadły na wysokości kostek, przez cienki materiał bokserek chwyciła za mojego członka. Nie musiała nic szczególnego robić, żeby mnie pobudzić. 
- Zayn kochanie o czym ty myślisz-zaśmiała się ironicznie. To oczywiste o czym ja myślę, świadomość, że zaraz poznam jej piękne ciało nawet w tak obskurnym miejscu wydaje się chorobliwie romantyczna.
- O tym co przyniesie przyszłość- stęknąłem, kiedy chwyciła go mocniej, odchyliłem głowę w tył opierając się o kabinę. Zaczęła go pieścić swą sprawną rączką, przy okazji namiętnie całując w usta. Wydawałem z siebie ciche pomrukiwanie, zważając też na to że już dawno nie zaznałem tego odczucia. Uklęknęła przede mną i zaczęła dogadzać mi swymi ustami i zwinnym językiem. 
- Cholera, jesteś za dobra-wysapałem
- To znaczy ? - droczyła się ze mną oblizując go po całej długości nawiązując ze mną kontakt wzrokowy, co było cholernie seksowne. Uwielbiała uwodzić.
- Jeszcze nigdy nikt tak..- Ooh- stęknąłem jak zacisnęła pięść.
- Tak ? -zapytała słodziutko wyczekując odpowiedzi
- Jeszcze nigdy nikt nie doprowadził mnie do tego stanu-wymamrotałem. Nogi same się pode mną zaczęły uginać, ponownie wzięła go do buzi i zaczęła ssać i delikatnie podgryzać. Podparłem się jedną ręką bocznej ścianki, trudno było mi ustać w pionie, niemalże leżałem na drzwiach a kiedy zaczęła się pogłębiać szczytowałem. - przymrużyłem lekko oczy a wolną ręką starłem pot z czoła.
- Mogę coś dla ciebie zrobić, kotku ?
- Jedźmy już do domu. Kiedy indziej.- zaśmiała się
- Ale jak to, a ty ? -zrezygnowany naciągnąłem na siebie bokserki, później spodnie. Obdarowałem ją soczystym buziakiem. Przed wyjściem poprawiła sobie makijaż przy lustrze a ja dochodziłem do siebie. Muszę przyznać, że ten wieczór w męskiej toalecie na długo zostanie w mojej pamięci. Drzwi łazienki uchyliły się, jakiś młody chłopak ledwo stojący na nogach uśmiechnął się jak nas zobaczył i poszedł za potrzebą. Spojrzeliśmy jednocześnie na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem . Wieczór w klubie zakończyliśmy wcześniej niż reszta, wróciliśmy do domu gdzie zasnęliśmy wtuleni.
Oczami Rossalie
A jednak, Taylor okazał się całkiem spoko i o dziwo nie stałam się częścią jego pieskiego stadka. Razem Harroldem, Louisem i Niallerem wywijamy we własnym gronie na parkiecie wykonując coś przypominającego ufo porno, no nie powiem. Rozbawiło mnie to. Rozległy się pierwsze nudy do słynnego "All day, all night" darliśmy się w niebo głosy potrząsając ciałami w rytm. No cóż, ten typ tak ma.Wskoczyłam Harremu na barana i stwierdziłam że schodzić nie będę, biedny Styles nie miał wyjścia i musiał tańczyć tak ze mną. Muszę przyznać, że Harreh i Boo nieźle potrząsają wspólnie tyłeczkami, urzekły mnie szejki w wykonaniu mojego chłopaka. Zeskoczyłam z niego i nie wiem dlaczego usiadłam sobie na parkiecie. Oczy trójki podążyły za mną a Nialler w mgnieniu oka dosiadł się koło mnie i zagadał, za trzeźwy to on też nie był. 
- Tańczmy na siedząco- zajawił się i zaczął wymachiwać rękami, muszę przyznać, że widok Horana walającego się po podłodze bardzo mnie rozbawił, po chwili dołączyłam się do niego a zaraz później dwaj pozostali. Ubaw miałam z tego po pachy. "Pa pa americano" zaczął skandować tłum, zerwaliśmy się na nogi i zaczęliśmy pląsać w rytmie przeboju. A nagle zabawa się skończyła, przyszedł wkurzony Liam i zabrał nas do domu. Mimo naszego sprzeciwu siedzieliśmy już w taksówce.

_____
+ Wprowadziłam nową postać, Patrishia będzie pojawiać się tutaj częściej a to wszystko dzięki inspiracji moją NAJWIERNIEJSZEJ FANKI - bo takim pianem się panna Patrycja określa <3. 
+ SCENA Z ZAYNEM PISANA Z MOCĄ MOJEJ KUZYNKI- sory nie jestem aż tak konkretnie zboczona :3 
+ Kocham Was <3
+ Chyba przystopuję z dodawaniem rozdziałów. Codziennie dodaję długaśne 'eseje' a ilość nie znaczy jakość, muszę się ogarnąć. 


23 grudnia 2012

AAAA !!!

No siema moje Czopy, Czopeczki kochane !
Wszystkiego dobrego z okazji świąt wielkiej nocy!
- Teraz zastanawiacie się pewnie jakiej wielkiej nocy - 
ANO. WIELKIEJ. 
Gdy się Louis roodził i na świat przychoodził... - mówi Wam to coś ? 
keep calm. żadna profanacja, żadne świętokradztwo . 
Król Julian szaleje. 
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO LOUIS .
Ahh Hot Twenty One <3
 Oby ten humorek Ci nigdy nie zniknął. *.*

 Oh coś przeczuwam urodzinowy seks *.* 
Tylko pytanie, who ? 
Eleanor vs. Harry ? :D
hahahaha ok.
 Swag Masta From Doncasta !

  Tak tak, wiem że to przeczytasz ....
Kochamy Cię, Louie. 
Stay strong i zostań sobą.

~~~~
A Wam, moje kochane słoniątka jeśli już przyszło co do rzeczy chciałam życzyć spokojnych i wesołych świąt, spędzonych w rodzinnej atmosferze i takie tam. No wiecie tak jak w filmach. 
No i party new year hard !
KOCHAM WAS ! 
Mrs.Styles :3

Czterdzieści pięć

 CAPPY KOCHANIE MAM COŚ DLA CIEBIE !!!


- Nie przestawaj Harry-wysapałam łapiąc oddech
- Nie zamierzam- wymamrotał w przerwie pomiędzy pocałunkami, przyciągnęłam chłopaka bliżej siebie. Jak jego ciało przylega do mnie dopiero czuję się kompletna.
- Może przejdziemy na górę co ?-odessał się od mojej szyi, na nic nie było mnie stać jak na skinięcie głową. To co ten chłopak robi z moim ciałem przechodzi ludzkie pojęcie. 

Wskoczyłam na niego oplatając nogami. Podążaliśmy do naszej sypialni nieustannie całując. Loczek delikatnie położył mnie na łóżku z seksowną agresją wpełzując na mnie. Rozwarłam delikatnie usta aby pogłębić pocałunek, prawą rękę położyłam na pośladku chłopaka delikatnie ściskając, zaśmiał się. Moje ciało wrzało a to tylko gra wstępna a w dodatku ubraniach. Harrold przyklęknął sobie na łóżku zdejmując swoją koszulkę, jeszcze ledwo nie zdążył się jej pozbyć a moje wygłodniałe dłonie powędrowały na umięśniony tors chłopaka. Spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem.
- Rose od kiedy ty taka chętna?- zaśmiał się przybliżając do mnie
- Ty mnie tego nauczyłeś-oblizałam seksownie usta bawiąc się swoją koszulką. Nagle podniosłam się i stanęłam naprzeciw Stylesa. Pchnęłam go na materac, opadł bezwładnie blisko przedniej ramy łóżka (nogi postawione miał na ziemi, a tułów leżał). Zaczęłam kokietować go swoją bluzką, nieustannie ją podwijając, w końcu ją zdjęłam i odrzuciłam od siebie. Wgięło go w łóżko, zagwizdał. Nie zareagowałam tylko kontynuowałam swoją gierkę. Kolejna część mojej garderoby leżała już na ziemi, stałam przed nim tylko w skąpej bieliźnie. Widać było po nim, że zaczyna walczyć ze sobą. Potrząsnęłam lekko biustem.
- I jak kochanie, radzisz sobie ?- zapytałam ironicznie
- Powiedzmy. Poczekaj, znowu nie zamknąłem drzwi. -wyminął mnie i zbiegł na dół. Ja w tym czasie zdążyłam zrzucić z siebie koronkowy staniczek, zakryłam piersi dłońmi. , wrócił Harry. Jak mnie ujrzał przetarł oczy, na co ja zaśmiałam się.
- Chodź chodź Harry-przygryzłam dolną wargę
- Dziewczyno ty mnie chyba chcesz zabić- wymruczał mi do ucha kładąc dłonie na mojej talii a brodę na ramieniu.-Jesteś idealna-wyszeptał,-Wiesz jak pobudzić moją wyobraźnię, i nie tylko-zaśmiał się wskazując na krocze. Stanął tuż za mną chwytając w ręce moje piersi, zaczął mnie obcałowywać po szyi. Odchyliłam głowę do tyłu głębiej oddychając.Odwróciłam się w jego stronę ściśle przylegając do nagiego torsu. Jego obecność, świadomość że nasze ciała zaraz będą stanowić jedność roznieca płomień wewnątrz mnie. Chłopak zrzucił z siebie spodnie powracając do wcześniejszej czynności, pieścił moje piersi i całował po szyi. Prawą rękę wsunęłam do jego bokserek, a stamtąd droga do jego przyrodzenia jest prosta, nie trudno go nie znaleźć. Dotknęłam jego członka a chłopak syknął.
- Kurwa nie wytrzymam, Rose...-wykrzywił się , nie przestawałam go dotykać, jeśli sprawia mu to tylko przyjemność. -Dość, chodźmy już, proszę-błagał.-Zaraz nie wytrzymam, proszę- błagający Styles, no no no to jest coś. Ściągnęłam mu bokserki i uklęknęłam przed nim, cwaniacki uśmieszek nie schodził mu z twarzy.
- Na kolana i do rana mała-zaśmialiśmy się oboje
- Chyba za dużo linków na facebooku, Harry- i zabrałam się do rzeczy.
Następnie on przejął inicjatywę, przenieśliśmy się na łóżko, gdzie pochylił się nade mną i obcałowywał mój brzuch kilka razy dotykając mojej kobiecości rozgrzanymi wargami.Rozchylił moje uda przygotowując się do wejścia, nawiązał ze mną kontakt wzrokowy i delikatnie wszedł. Jęknęłam i przymrużyłam oczy. Wykonywał regularne ruchy, mój oddech się pogłębił a spełnienie było na wyciągnięcie ręki. Harry zastygł w miejscu na chwilę.
- Kocham to z tobą robić, kocham ciebie a świadomość że tym ci daje przyjemność to dla mnie mobilizacja-oznajmił
- Wiesz jakie to dla mnie ważne? Zawsze działam pod presją, ale w pełni ci ufam i oddaję cała, rób ze mną co chcesz, ja i moje ciało należymy do ciebie.-uśmiechnęłam się
- Tylko się nie denerwuj, Rose kieruj się emocjami i tym co czujesz. Zero nerwów, cokolwiek zrobisz powalisz mnie na kolana-zaśmiał się słodko i powrócił do wcześniejszej czynności.. Czułam go, był we mnie.
- Harry już nie mogę-poinformowałam go o swoim stanie.
- Wytrzymaj jeszcze dla mnie proszę, kotek poczekaj na mnie.-przygryzłam wargę, chłopak oddał jeszcze kilka mocniejszych pchnięć i oboje szczytowaliśmy. Opadł bezwładnie na łóżko, głowę odwracając w moją stronę. Spocone ciała okryłam kocem, teraz tak leżeliśmy i razem lustrując swoje tęczówki. Czule głaskał mnie po policzku.
- Dziękuję-wypowiedziałam kiedy mój oddech powrócił już do normalności
- A ja tobie- chwycił moją dłoń i pocałował ją.-Rose obiecaj, że kiedyś będziesz nosiła moje nazwisko-wpatrywał się we mnie z zamiłowaniem.- Wiem, jestem idiotą mamy osiemnaście lat, ale chcę byś była ze mną, chcę budzić się przy tobie i zasypiać, jestem również pewny, że dasz mi małą Darcy.
- Tak Harry, tak. - w oczach stanęły mi łzy, po tak pięknych słowach mojego chłopaka.
- Nie płacz mała, nie masz powodów, bynajmniej tak mi się wydaje. Proszę cię tylko, nigdy nie miej przede mną tajemnic, dobrze ? Nie chcę byś bała się ze mną rozmawiać. Dobrze ?-mówił prosto w moje oczy. W jego zielonych tęczówkach tańczyły iskierki.
- Wiesz o wszystkim co się wokół mnie dzieje, proszę cię tylko, nigdy nie bądź zazdrosny o Nialla. Dobrze ?
- Rozumiem to, to twój bliski przyjaciel, jak u mnie Lou. Wiesz, ten Larry Stylinson- poprawił grzywkę.
- Nie wiem czy Niall ci mówił, ale on darzy mnie uczuciem silniejszym niż więzi  przyjaźni-spuściłam wzrok
- Heej Rose- podniósł mi podbródek-spójrz na mnie. Ufam ci-zaśmiał się ciepło.
- Chcę mu po prostu jakoś wynagrodzić, bardzo mi go szkoda, bo to świetny chłopak. On za cholerę nie chce pójść dalej-westchnęłam.- Ale mój chłopak jest jeszcze bardziej wspaniały.-uśmiechnęłam sie, przygarnął mnie do siebie i tak wspólnie leżeliśmy sobie w ciszy póki nie trzasnęły drzwi wejściowe. Harry zerwał się i naciągnął bokserki na siebie a ja zaszyłam się pod kołdrę, Styles po chwili dołączył do mnie. Do pokoju wleciało stado a konkretniej czwórka rozwrzeszczanych chłopaków.
- Ej no a myślałem że ich nakryjemy ! Mówiłem bądźcie ciszej- mówił zrezygnowany Tommo
- Coś wam się nie udało-zaśmiał się Harry tuląc mnie do siebie.
- A było co nakryć ?- pokiwał brwiami Zayn
- NIE-odparliśmy równocześnie
- Na pewno ?-wyszczerzył się podejrzliwie Tommo.- Chyba nie chcecie abym pociągnął wam kołderkę ?-uśmiechnął się cwaniacko kiwając brwiami
-Spadaj!-syknął Harry
- No i wszystko jasne-zaśmiali się po słowach Liama
- Dobra, dajcie im spokój, chodźcie stąd- Niall ich objął i wyprowadził- Jak wyszli zaczęliśmy się oboje śmiać. Ja poszłam się wykąpać, bo na spanie jeszcze czas. Założyłam jakieś ciuszki po domu i cała rozpromieniona zeszłam na dół.
- Jej Harry się postarał, bo nigdy jeszcze nie szczerzyłaś się sama do siebie-skwitował Louis, na co wystawiłam mu język ...