19 grudnia 2012

Trzydzieści dziewięć

Z takiego obrotu sprawy to ja się bardzo cieszę :3
A jednak, jak chcecie to potraficie uszczęśliwiać !
Napisałam dla Was kolejny rozdział *.* 

Oczami Charlotte
Boże, co ja mam robić ? Rose mi tu zasłabła kilkadziesiąt metrów nad Londynem, Boże muszę się opanować, bo sama zaraz dostanę palpitacji serca. Biedna Ross, pod nadmiarem emocji nie wytrzymała. Wyciągnęłam z jej kieszeni telefon. Wybrałam numer Harrego. 
- No i co tam kochanie ? - zaczął entuzjastycznie
- Harry, tu Charlotte- odchrząknęłam
- O hej, coś się stało ? - zapytał lekko poddenerwowany 
- Harry przyjedź, Rose zasłabła mi w widzie.- obawiając się reakcji chłopaka oddaliłam minimalnie telefon od ucha.
- O cholera, zaraz tam będziemy. Gdzie jesteście ? 
- Shard London Bridge, dwieście metrów nad ziemią, Harry szybko. 
Spanikowana wrzuciłam telefon do torebki i zaczęłam do niej mówić, trzęsłam jej ręką, ale na marne. Najbardziej obawiałam się jak uda mi się ją wytargać z tej windy. Nie obraź się Rose, ale ważysz trochę. 
Kiedy dojechaliśmy na sam dół, i drzwi windy rozsunęły się odetchnęłam z ulgą. Na transport w górę czekało dwóch mężczyzn, lekko się przerazili jak nas zobaczyli.
- Przepraszam, koleżanka zasłabła, czy mógłby mi pan ją pomóc wynieść stąd ?- Mężczyzna kiwnął głową i bez słowa pochycił dziewczynę. Zebrałam jej torebkę z podłogi i wyszłam zaalarmować recepcjonistkę. 
- Proszę wezwać karetkę, koleżanka zasłabła w windzie- powiedziałam nerwowo. Kobieta od razu chwyciła się za słuchawkę i wykonała telefon.
- Zaraz będzie pogotowie, mogę jakoś pomóc ? - zaoferowała się
- Poproszę o wodę- uśmiechnęłam się zabierając butelkę i oddaliłam się do przyjaciółki. 
Mężczyzna położył dziewczynę na ławce a ja przystąpiłam do desperackiej próby wybudzenia Ross.Nalałam trochę wody na dłoń i zaczęłam pocierać jej po twarzy. Chwile później zjawiła się karetka. Załadowali ją a ja postanowiłam zaczekać na chłopaków, podziękowałam nieznanemu za pomoc. Karetka odjechała na sygnale. No pięknie, Rosalie nas urządziłaś. Chwilę później z piskiem opon podjechał  czarny Range Lover Harrego z którego wysiadła piątka chłopków. Nie jestem w stanie pojąć jak oni się tam pomieścili.
- Gdzie ona jest ? - spytał roztrzęsiony Harry 
- Spokojnie, Harry. Zabrała ją karetka.
- Jedziemy - rzucił hasło Niall. Wpakowaliśmy się do auta. Było większe niż się wydawało, o dziwo było przestronne nawet przy tylu osobach. 
- Jak to się stało ? - Louis nieco już się uspokoił 
- Zacznę od początku, bo mamy trochę czasu. Rossalie stała się twarzą Storm Agency, podpisała półroczny kontrakt z firmą Pani Saint Claire. Kobieta była oczarowana jej urodą, iskrą w oku. 
- Hm w to nie wątpię - prychnął Harry uspokajając się
- No, w każdym bądź razie. Mają co do nie niecne plany, ma pociągnąć ich najnowszą kampanię wśród młodzieży. 
- Wow - skwitował Zayn
- Nim się obejrzymy nasza mała dziewczynka będzie nam zdobić miasto - odparł Liam, kiwając głową z niedowierzaniem
- Ross oczarowała Claire swym francuskim. 
- Rossalie mówi po francusku ? - spytał nagle Harry
- Ba i to mówi. Szprechała sobie w najlepsze z Claire, kobieta niemal nie zachłysnęła się jak ją usłyszała. 
- Moja zdolna dziewczynka - powiedział pod nosem. W lusterku widziałam jak uśmiecha się. Nim się obejrzeliśmy Styles parkował już pod St. Thomas Hospital. W recepcji sprawnie wskazali nam drogę.Sala 369, czyż to nie zbieg okoliczności ? Szczególnie cyfra dziesiątek i jedności. Akurat z sali wychodził doktor.
- I co z nią jest ? - spytał dość oschle Zayn
- Jesteście z rodziny ? 
- Można tak powiedzieć, jestem jej chłopakiem. Mieszkamy razem.-wstawił się Harry
- A więc zapraszam do gabinetu. - Harry posłusznie podążył za mężczyzną w kitlu.
Oczami Harrego
   - Pańska dziewczyna zasłabła, Jest to nagła, szybka i odwracalna utrata świadomości, której powodem jest przerwanie dopływu krwi do mózgu. Towarzyszy jej spadek napięcia mięśniowego wszystkich mięśni ciała, co najczęściej jest powodem upadku. Przyczyn może być wiele. Nadmierny stres a także może brakować jej niektórych składników- żelaza, wapnia. Ciężko to stwierdzić, pobraliśmy próbki krwi i wychodzi na to że panna Hamilton jest niedożywiona. 
- CO PROSZĘ ? - zachłysnąłem się
- Ależ proszę bez takich. Nie jesteśmy na stadionie. Może zamiast wykrzykiwać i chuliganić zająłbyś się młody człowieku żywieniem swojej dziewczyny.- no zaraz mnie strzeli chyba. Ogarnąłem się, nie potrzebuję, żeby mnie jeszcze stąd wyprosili.
- Dobrze, przepraszam.
- Czy ostatnio u pacjentki przejawiał się objawy głodzenia się ? 
- Hmm. Rossalie jadła, pobierała małe porcje, ale regularnie. Nie sądzę, żeby celowo unikała jedzenia. Ostatnio wspominała coś o tym, że musi zacząć się odchudzać i tyle.
 - I tu może być problem. Sądzę, że pacjentka nie z punktu medycznego jest kwalifikowana, ale z psychicznego. Jest młodą, dbającą o siebie dziewczyną, wśród nich panuje teraz moda na wiotkie talie, proszę z łaski swojej porozmawiać z dziewczyną, dobrze ? Przepiszemy jej witaminy, a jeśli omdlenia będą się powtarzać niezwłocznie proszę się zgłosić.
- Ależ oczywiście, dziękuję doktorze. - czułem się właśnie jakby mnie prąd pokopał. Jak mogłem tego nie zauważyć, że z Ross jest coś nie tak. No ale w sumie, nie dała po sobie tego poznać. Jadła normalnie, słodki Jezu, a co jeśli ona ma bulimię ? Nie nie nie, bredzisz Styles. Wróciłem do przyjaciół i zrelacjonowałem im po kolei wszystko czego się dowiedziałem. Ich miny nie były najlepsze. Tą panienkę czekała poważna rozmowa z nami. Liam zrobi jej pranie mózgu, więc pewnie poskutkuje.
Oczami Rossalie
Obudziła mnie bezlitosna jarzeniówka dająca wprost w moje oczy, ale gdzie ja się znajduję ? Rozejrzałam się po sali. Sześcian w bieli. Czy to niebo ? Widzę Harrego, są też inni przyjaciele. Z politowaniem przyglądają się mojej osobie. Co się ze mną stało ? Coś nad uchem mi cholernie pika, nerwicy dostać można. Próbuję się poruszyć, znieruchomiałam. W żyle poczułam paraliżujący wenflon. Hemofobia daje swoje. W probówce obok próbki mojej krwi, poczułam ucisk w brzuchu i odruch wymiotny dał o sobie znać. Zgięłam się w pół i zwymiotowałam na podłogę szerzej otwierając oczy.
- Rossalie !- krzyknął głos, który rozpoznam wszędzie 
- Żyję- wymamrotałam, krzywiąc się pod posmakiem swoich wymiocin tak jakby uspokajając zgromadzonych tutaj.
- Spokojnie to tylko moja reakcja na krew, całkiem to u mnie normalne.- siły wzbierały się we mnie
- Boże dziewczyno, ale nam starcha napędziłaś - wysapał Liam
- Rose nigdy więcej mi tak nie rób - wydukała spanikowana Charr 
- Przepraszam, na drugi raz postaram się was ostrzec kiedy zemdleję - burknęłam
- Oj już dobrze, dobrze. - zagaił Liam. - W pokoju znalazła się pani sprzątająca zbierając pozostałości po moim śniadaniu.Lou podał mi butelkę. Dzięki ci Boże. W końcu pozbyłam się tego okropnego posmaku z ust.
- Dzięki - odetchnęłam z ulgą. - Kiedy mogę wyjść ? 
- Zaraz - odezwał się milczący jak dotąd Zayn
- Ughh w końcu. 
Procedurami wypisu zajął się Harry, ja tylko się podpisałam i wyszliśmy na parking. 
- A my, moja droga koleżanko mamy sporo do pogadania - powiedział tonem rodzica Harry, był poważny i w cale nie żartował.
- Moje uszanowanie modeleczko -zachichotał Niall - wystawiłam mu język.
- A tak właściwie to jak się dowiedzieliście ? 
- Zadzwoniłam do Harrego, twój książę wstawił się jak na sygnale. Wiesz dziewczyno jakiego nam stracha napędziłaś ? 
- Ohh no dobra, ważne że już wszystko okej. - zajęliśmy miejsca w aucie Hazzy
- No nie do końca - zaczął Harry, no i znowu ten poważny, obojętny ton. O co chodzi ?
- Rossalie głodzisz się. - stwierdził oschle, spoglądając na mnie w lusterku kierowcy.
- CO ? Nie prawda Harry ! W cale nie. Jestem gruba, ale to nie znaczy, że nie mogę w ogóle jeść.
- Uff to jeszcze nie jest z tobą tak źle - wymamrotał pod nosem. - Co dziś zjadłaś ? - O cholera nie spodziewałam się, że o to spyta. 
- Hmm zjadłam w domu przed wyjściem kanapkę i popiłam jogurtem brzoskwiniowym. - odparłam z przekąsem.
- Zrozum Rossalie, że troszczę się o ciebie. Teraz będę nieco uważniejszy. 
- Dobrze tato - niemalże wysyczałam podkulając kolana pod brodę. Char siedziała obok mnie i objęła mnie.
- Będzie dobrze Ross- mrugnęła do mnie oczkiem. 
No pięknie, Harry zaczyna się coś domyślać. Będzie mnie teraz kontrolował. Czy udało mu się coś zauważyć ? Nie unikałam jedzenia, faktycznie miałam aż nadto apetyt ale dręczyły mnie później wyrzuty sumienia. Póki co będę się tłumaczyć tym, że byłam podekscytowana kontraktem w Storm. W domu wszyscy zasiedliśmy w salonie, Harry w dalszym ciągu utrzymywał jakiś odstęp między nami. Zaczęło mnie to powoli irytować.
- O co co do cholery chodzi ? - warknęłam w jego stronę
- O nic- powiedział niczego sobie z tego nie robiąc. A co tam, że się denerwuję. On się obraził.
- Tak ci o to chodzi ?, tak ?to patrz - zerwałam się na nogi i podbiegłam do kuchni. Po chwili wróciłam z niej trzymając w ręku maślanego rogalika. - Tak ? To patrz ! - krzyknęłam i wgryzłam się. - Wszyscy byli zszokowani  moim zachowaniem. Jeszcze nigdy mnie tak nie poniosło, działam pod wpływem chwili. 
- Żebyś się później nie porzygała - wymamrotał pod nosem. Łzy stanęły mi w oczach. 
- Kurwa, przegiąłeś Styles !- wycedziłam przez zęby i pobiegłam na górę.

_____________
Zostaw po sobie jakiś ślad, nawet nie wiesz jak po tym zacieszam :3

9 komentarzy:

  1. wow. Jedno wielkie wow. Oj styles przegiałes. Czekam na nn.!! Ale o co nu chodzi.? Bo nie ogarniam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boi się, że Ross wpadnie w jakąś chorobę jak np. anoreksja :( biedny teraz się będzie zamartwiał o nią :(

      Usuń
  2. wow! niesamowity rozdział :) czekam na następne xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. aaa! następny akdjvbheuigh cudo! *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, ten bardzo ni się podoba, ale zaczynam się bać o Ross, że w końcu wpadnie w anorekcję czy jak to się ta to mówi, ale wiadomo o co chodzi :'(

    OdpowiedzUsuń
  5. ale fajnie że dodałaś tak szybko :) zaczynało już wiać nudą, ale ten świetny rozdział wszystko wywraca do góry nogami przecież nie zawsze jest kolorowo :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny *.* !

    OdpowiedzUsuń
  7. jesteś świetna dziewczyno, czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń