29 października 2012

Rozdział osiemnasty

- Dlaczego ? - oburzył się Lou
Rossalie : Dlatego, że się tego boję
Zayn : Nooo Roooos - przeciągał wymuszającym tonem. - Nawet sobie nie żartuj - chwycił mnie za nadgarstek i ciągnął za sobą.
- Zayn idioto ja tam umrę -  Błagałam go, ale nic z tego. Za późno siedziałam już w wagoniku.
Zayn : Oj tam oj tam. Fajnie będzie zobaczysz - zachichotał. Wagoniki ruszyły. Powoli kolejka wspinała się po stalowej konstrukcji. Wraz z wzrastającą wysokością malała temperatura a ja dygotałam z zimna na przemian z drgawkami ze strachu. "Zawisnęliśmy" i powoli kolejka zaczęła przechylać się ku dołowi.
Rossalie : Zayn chodź tu ! - podniosłam głos i przyciągnęłam chłopaka do siebie wtulając się w niego
Zayn : Wow boisz się - stwierdził 
Rossalie : Brawo. +10 za spostrzegawczość dla ciebie Malik. Jak to gówno się skończy to daj znać, a teraz wybacz zanurkuję pod twoją bejsbolówkę. Zaśmiał się i poczochrał mnie po włosach.
Zayn : No dobra mała koniec tego dobrego.
Rossalie : DOBREGO ? - wykrzyczałam z emocji 
Zayn : No dobrego dobrego - zaśmiał się. - W końcu okazja do tulenia się do mojego torsu - pokiwał zabawnie brwiami zabójczo uśmiechając się
Rossalie : Taaa - zachichotałam i podbiegłam do reszty. 
Niall : Źle się czuję - faktycznie źle wyglądał. Blady jak ściana i osowiały.
Louis : Trzeba było tyle żreć ? - dociął mu Tomlinson
Rossalie : Zamknij się Lou. On faktycznie nie jest sobą. Wrócić z tobą Niall ? 
Niall : Jak chcesz. Nieee. Zostań lepiej, pójdę już. Nie będę wam psuł zabawy. -odszedł
Rossalie :Chłopaki wrócę z nim. Uważajcie an siebie i nie wróćcie za późno.
- Dobra mamo - krzyknęli chórem 
Rossalie : CO to to nie. Wypraszam sobie - zaśmiałam się
Louis : Jak tak dalej pójdzie to chyba tak, a Hazza w końcu doczeka się swojej Darcy. - bezczelnie wyszczerzył się
Rossalie : Średnio śmieszne -wystawiłam mu język i zaczęłam gonić blondyna. Po chwili morderczego dla mojej kondycji, której w cale nie mam dogoniłam ledwo żywego Niallerka. 
- Jak się czujesz ? - no tak retoryczne pytanie, ale grzecznościowe. Jak ktoś kto jest chory może się dobrze czuć ? Brawo Rossalie.
Niall : Źle. Brzuch mnie boli, chce mi się rzygać no i boli mnie brzuch, ale to już mówiłem
- Współczuję - poklepałam go w ramach pocieszenia po pleckach. W ciszy zmierzaliśmy w stronę domu. Blondyn od razu padł na kanapę. Dobrowolnie przyniosłam mu wodę i ze zdziwieniem przyglądałam suę jak na raz bierze całą butelkę.
- Jakbyś coś chciał to będę na górze ! - krzyknęłam będąc na schodach
- Ymmm okeej - jęknął. -położyłam się na łóżku dając chwilę wytchnienia swoim nogom . Dzwine. Hazza nie zadzwonił.
Oczami Harrego
Pobyt w domu bardzo dobrze mi zrobił.W tym czasie spotykałem się ze starymi znajomymi. Wśród nich była także Felicity, która chyba sobie zbyt wiele wyobraża. Nieeeee. W cale nie zauważyłem jak non stop gapi się w moje krocze. Co te laski nie wiedzą co oznacza status "w związku" na facebooku ? Mózgu - kończmy rozmowę bo w moją stronę zmierza nie kto inny jak Fell.
- Harry ! Dawno się nie widzieliśmy !- uwiesiła mi się na szyi jak na gałęzi
- Yghh całą godzinę temu - burknąłem pod nosem spychając ją z siebie
- Co cię ugryzło Styles ?-obruszyła się 
- Mnie ? Wydaje ci się. 
- Ymm no widzę przecież, no ale dobra.  - No i znowu to robi. Cholera jasna. Znalazłaby sobie jakieś inne zajęcie niż penetracja tego co mam pod spodniami. To jest bardzo irytujące i krępujące. Dobrze, że nie "ucieszyłem"się na jej widok, bo by się chyba zaśliniła. Chryste. Czy przyrodzenie Harrego Stylesa przybrało wagę światową. No tak. Tak to jest jak Louisowi się nudzi i na drugi dzień każdy żyje owymi ' 24 centymetrami.
- Harry z racji tego, że jutro wyjeżdżasz mamy dla ciebie party niespodziankę
- Dzięki, ale jakoś nie mam ochoty - PRÓBOWAŁEM BYĆ MIŁY
- No nie daj się prosić ... - Yghh zgodziłem się. Nie chciałem robić RESZCIE przykrości, bo pewnie się napracowali. Nie wiem czemu, ale dość szybko straciłem orientację. Hmm. Może dlatego, że Felicity wlewała we mnie ile mój żołądek pomieści. Chryste Panie. No ludzie trzymajcie się. Ona jest niemożliwa. Może stary Harry Styles od razu poleciał by na jej ponętne ruchy i kusą sukienkę, ale nowy Harry Styles ma Rossalie i tylko ona swym ruchem wprawia pełne 24 centymetry w ruch.
- Uspokój się Felicity ! - miarka się przebrała. Jak zaczęła ocierać się o mnie to moje nerwy już nie wytrzymały
- Oj Harreh wiem że tego chcesz. Wiem że mnie chcesz - wykrzywiłem się na samą myśl. Chyba widziała mój wyraz twarzy, bo lekko się obruszyła. Czy ona nigdy nie może dać za wygraną ? Zbliżyła się na niebezpieczną odległość naruszając Styles'ową prywatność. Zaczęła mnie obłapiać i wlepiła się w moje usta. Trudno nazwać to inaczej, ale mi na myśl jedynie przychodzi próba gwałtu na mężczyźnie ? Gdy ścisnęła moje krocze ocknąłem się.
- Cholera o to ci chodziło ? krzyknąłem odpychając ją od siebie. Nie przejmowałem się zbytnio jak wylądowała na podłodze. Szmaty mają swoje miejsce na ziemi prawda ? Z obrzydzeniem ją wyminąłem posyłając wrogie spojrzenie. Wytarłem usta i opuściłem "swoją"imprezę..Moje poczucie moralne zmalało, źle się z tym czuję. Zostałem naznaczony ?! Czuję ją na sobie. Yghh .Co prawda nie odwzajemniłem "pocałunku" ale tak czy inaczej , jestem wściekły, że w ogóle doszło do takiej sytuacji. Jestem pijany, ale nic mnie nie tłumaczy. Wróciłem chwiejnym krokiem do domu. Całym swoim ciężarem walnąłem się na łóżko.Jedynie czego mi trzeba to Rossalie. Zdjęcie uśmiechniętej mojej małej pani Styles działa na mnie jak amulet. No co ? Indianie czczą łapacze snów a ja mam portret Rossalie na tapecie. Zmorzył mnie sen. Gdyby nie promile, to na pewno byłbym już w drodze do Londynu. 

______
Dzisiaj tak na szybko :c
Pocieszę Was. W następnym +18 ! :o
 

27 października 2012

Rozdział siedemnasty

Oczami Harrego
Dostałem SMS'a który brutalnie mnie obudził, podniosłem ociężałe powieki. Do wiadomości zostało dołączone zdjęcie i dwie bardzo dobrze znane mi osoby. A mianowicie. Ilustracja przedstawia Rossalie i Zayna "spijającego" z jej policzka bitą śmietanę ? No nie wiem. Słaba jakość jest, ale chyba tak. W dodatku została zamieszczona wiadomość " Śpiesz, się książę, bo ukochana księżniczka może odfrunąć na dywanie ze swoim Alladynem " . Ufam Rossalie, Zayn jest moim przyjacielem. Równie dobrze mogła być to jakaś zabawa. Nie mam powodów do jakiegokolwiek niepokoju. Pewnie to jakaś kolejna zdesperowana fanka, która chce dla nas źle. Niczym nie wzruszony powróciłem w mięciutką poduszkę. Jednak moje spanie nie mogło trwać długo bo do pokoju wparowała rozradowana moją osobą Gemma. No tak. Nie widzieliśmy się wczoraj. Wślizgnąłem się po cichu do domu nie budząc Anne. Gi oznajmiła mi, że skoro jestem to zorganizują spotkanie z moimi starymi znajomymi. Tak też się stało. Po południu w mojej ulubionej knajpce w całym Holmes. Bardzo brakuje mi tych ludzi, jednak moje życie wymaga poświęceń. Przyszła cała moja klasa, nawet Felicity. Kto to ? To długa historia. No w sumie rozstaliśmy się z powodu mojego wyjazdu do Londynu. Czy tęsknię i żałuję ? Szczerze nie. Fell nie do końca jest dobrym materiałem na dziewczynę dla mnie, no a poza tym mam Rossalie, prawda ? Spokojny przebieg dnia zakłóciło kilka SMS'ów zjawiających się w mojej skrzynce jeden po drugim. "Zdradzi cię, zobaczysz" , "Będziesz przez nią cierpiał". Jezu no litości ! Ileż można ? Ta myśl mnie paraliżuje, nie mogę funkcjonować. To jest oczywiste, że to tylko zbieg okoliczności, zwykła zabawa. Przyjechałam tu chwilę odpocząć, a nie sądziłem, że problemy przyjdą za mną.
Oczami Rossalie
Poranny brzask, majestatyczny śpiew ptaków przy akompaniamencie strumyka. Bajka ! Odyseja ! Arkadia ! Kraina mlekiem i miodem płynąca. Czy ja tak wiele żądam ? Oddalając się od bezkresnych fantazji o mitycznej Helladzie budzi mnie rano charakterystyczny pogłos Londynu w godzinach szczytu. Warczące silniki i spaliny przez każdy możliwy wlot powietrza przenikają moje nozdrza. Jestem ciekawa ile jeszcze ozon wytrzyma. Moje namiętne przemyślenia pochłonięte efektem cieplarnianym przerywa rozbawiony głos Liama. Wchodzi sobie tak ot co do pokoju. Niech no zgadnę co on chce ? Śniadanie ? - Niee to nie Niall. To coś innego. Widzę to w jego oczach
- Rossalie idziesz z nami do lunaparku ?- no to mnie zadziwił, a przy okazji znowu wyrwał z przesadnej mieszaniny moich myśli, które dzisiaj łatwo przyswajam.
- Tyaa. A która godzina ? - powiedziałam sennie przeciągając się
- Piętnasta - Czyżbym aż tyle spała ? No tak. Po tym jak załatwili mnie rano, z powrotem powróciłam do mojego łóżeczka, ale już bez śmietanki na włosach.
- To jak ? Idziesz czy nie ?- posłał mi pytające spojrzenie, bo kto normalny odpowiada w takim banalnym dialogu po trzydziestu sekundach ? No tak moje przemyślenia. Rossalie - Myślicielka wielka się znalazła.
- Tak tak. Jasne . Dajcie mi kilkanaście minut.
- Taaa już widzę te twoje kilkanaście minut, no ale dobra. To do zobaczenia na dole.
Zwlokłam po kolei swoje nóżęcje .Na orzeźwienie przemyłam twarz zimną wodą. Na tą okazję wybrałam ten zestaw. Włosy spięłam w niedbałego koczka. Zabrałam moje torebkowe ABC i zbiegłam na dół. Muszę przyznać, że całokształt wyszedł zadowalająco. Bardzo swobodnie i komfortowo a jednak według obecnych trendów. Po kolei przywitałam się z każdym z moich porannych oprawców. Do kolejnych aforyzmów Louisa Tomlinsona warto by dodać podróż w metrze incognito. Niewykonalne ? A jednak. Przy pomocy mojej kredki, kilku peruk i akcesoriów kamuflaż gwarantowany.Co jak co, ale ten pomysł mu się udał. Raz na dziesięć razy zdarza się zabłysnąć . Efekt końcowy (oczywiście bez Hazzy). No i faktycznie udało nam się przemknąć przez cały Londyn metrem niezauważenie . Liam - ten odpowiedzialny zabrał się za kupno biletów a Niall w między czasie zdążył wsunąć już dwa hot-dogi.
- Dorba bilety mamy to na co chcemy iść ? - zapytałam
- na  KARUKOSTERSTRACHU ! - taki jest właśnie efekt wykrzykiwania na raz. Mmm jestem z nich dumna. W ten oto sposób powstają neologizmy poetyckie, lub narodowa drużyna w pływaniu ( GADANIU ) synchronicznym.
Rossalie : Dobra, po kolei. - wskazałam na Zayna
- Rollercoaster ! - krzyknął, wskazałam na Liama - Młoty !. Louis był za domem strachów a Niall zasugerował nam Muzeum Pizzy ? A no tak. Przecież istotne jakiej grubości ciasto robiło się w latach osiemdziesiątych, ewentualnie w porywach fascynująca informacja jakież to mieszanki smakowe przyciągały do siebie najwięcej kubków smakowych. Jestem pewna, że przyciągnął go szyld " Degustacja Gratis". Po chwili wszyscy zaczęli się wykłócać gdzie idziemy najpierw. Again przejęłam inicjatywę.
- Dobra, nic z tego nie będzie. Myślałam, że tylko baby nie umieją się dogadać. Dlatego biorę sprawy w swoje ręce. To chodźmy na początku na te nieszczęsne młoty ! - Tomlinson zaczął odwalać jakiś rytuał euforii. - Ale bez obaw chłopcy zaliczymy wszystkie .
- Też tak sądzę ! - powiedział Zayn kiwając brwiami. Chyba nie muszę tłumaczyć do czego on zmierzał ?!
- On to tylko i jednym - zganił go Nialler
- Kto to mówi. Ty byś nawet padliną nie pogardził-burknął Lou
-Zajmij się swoją marchewą ! - dopowiedział Niall, biorąc go żartobliwie z bara.
- OGARNIECIE SIĘ ?! - podniosłam ton głosu aby zapanować nad bandą. Uciszyli się w końcu. - Dziękuję - dorzuciłam sarkastycznie.
Chwyciłam najbardziej "poszkodowanego" zajściem Nialla pod rękę i ruszyliśmy w kierunku młotów. Reszta mafii szła przed nami w podskokach, wnioskując po ich zachowaniu czerpali inspiracje z czerwonego kapturka. Natomiast ja z nader spokojnym Niallerem milcząc z miną "ale ja ich nie znam" nadrabialiśmy miną za pajacujących z przodu 'mężczyzn" . Miny przechodniów były nietęgie, gdy taki tam Louis Tomlinson rzuca się na kogoś w futrzastynm stroju królika i wrzeszczy "Oddawaj marchewki sukins*nie". W dalszym ciągu szłam z Niallem pod rękę a'la dama i gentelmen.
Niall : Hahahah - zachichotał mi do ucha. Patrz na tyłek Boo Bear'a - a ja nic tylko zlokalizowałam obiekt i zaczęłam się głośno śmiać
Louis : Ej ku*wa słyszałem ! - oburzył się Loui przystając w miejscu. Fakt jest faktem. Tomlinson jest posiadaczem wyjątkowego kuferka. Wyjątkowego damskiego kuferka.
- LuLu to nie do ciebie kochanie ! Mówiłem, że Ross ma zajebisty tyłek !- spojrzałam na niego z miną WTF ? Później dopiero wykryłam w tym aluzję i zaczęłam wspierać jąkającego się już blondyna. No tak. Niall Horan kompletnie nie potrafi kłamać. Spojrzysz mu raz w oczka i od razu zacznie się plątać.
- Louis, ja wiem, ty wiesz, Niall wie, że mam ów zajebisty tyłek. Nic o tobie nie mówiliśmy-próbowałam wyglądać poważnie, nie mogłam już wytrzymać tego spojrzenia Louisa. Chciało mi się śmiać. Mało brakowało a parsknęłabym niepohamowanym napadem śmiechu.
- Co racja to racja Rossalie ! - odparł, wystawił jęzor i poszedł. W końcu odpuścił.
- Uff mało brakowało - powiedział Niall nerwowo wycierając czoło.
- Ha ! Ale żeś palnął z tym moim tyłkiem ...
- A to wieeesz... (mina) na potrzeby wymówki - zawstydził się
- CO ?! - podniosłam ton. No nie gadaj,łżesz jak pies.Niall James Horan wiem kiedy kłamiesz. Widzę to po twych oczach milordzie.
- Cholera ! - wymamrotał coś odwracając głowę
- Co ? 
- Powiedziałem, że boję się helikoptera ! 
- Ku*wa Horan - zaśmiałam się. Przyznaj się.
- No dooobra. Już nie męcz. Również uważam, że masz zajebisty tyłek.  ( mina).
- No i o to mi chodziło. Wiedziałam - zaczęłam się śmiać
- To skoro wiedziałaś to co się nade mną znęcasz ? - wygiął usta w podkówkę.
- Bo uwielbiam niepokój i zdenerwowanie na twojej twarzy Irish ! 
- Ha - ha - ha. - odparł sarkastycznie. Bardzo śmieszne Rossalie.
- Idziecie czy nie ? - do rozsądku przywołał nas głos Liama. Przyśpieszyliśmy i w ostatniej chwili załapaliśmy się na dwa ostatnie miejsca w rzędzie chłopaków. Maszyna wznosiła się. Gdy osiągnęła swój destination cel a mianowicie 20m zaczęła się cholernie kręcić. Nie dość, że mam lęk wysokości to jeszcze to. Zamknęłam oczy i ze skupieniem tybetańskiego mnicha wyciszałam emocje wewnątrz i na zewnątrz mojego ciała.
- Co robisz Ross ? - krzyknął z końca [tego czegoś] Lou. 
- Ona medytuje nie widzisz ? - odpowiedział za mnie Zayn
- A na mnie mówią, żem czub. Phi Jak można medytować w takim miejscu i siedzieć w ciszy w takim miejscu i zachowywać spokój w takim miejscu ? No pytam się czubie. - zaśmiał się, nawijał jak katarynka
- Nazwałeś mnie czubem ? ! Jak przeżyję to obiecuję, że ty nie przeżyjesz ... - wytrącił mnie z harmonii Yin i Yang w moim ciele
- No chyba, że wszyscy zginiemy ! - podsumował jak zwykle zbyt logiczny, że aż nielogiczny Niall. Zgromiłam go wzrokiem i mimowolnie zaczęłam się śmiać. Powróciłam w bezkresne stepy akermańskie, emanujące spokojem, gdziekolwiek są. Niall by pewnie stwierdził, że w Akermanie, jednak nie mi to wiedzieć. Być może sam Mickiewicz posłużył się jednym ze swych neologizmów na potrzebę utworu ?
- Ross wychodzimy - ktoś się do nie zwrócił ,jednak ja byłam zbytnio pochłonięta galopowaniem na jawie, oczywiście na pegazie. A co ?!
- Nie teraz, galopuję właśnie - otwarłam szerzej oczy, zakryłam dłońmi usta - Czy ja to powiedziałam na głos ? -zapytałam. Odpowiedział mi tylko śmiech Niallera. Czyli tak. Być może tak bardzo byłam pochłonięta rozmyśleniami o Arkadii i Stepach Akermańskich,  i tym że dosiadam pegaza.
-Co teraz ? - zapytałam
- Rollercoaster ! -krzyknęli zgodnie
- Co to to nie. Idziecie sami !
_______________ 
Tararrara. 
Bardzo mi się nudziło, więc zaprzyjaźniłam się z gifowaniem.Co chyba widać :)
Ogólnie mam dzisiaj bardzo dobry humorek, więc ta część może być nie na poziomie : ))
Pozdrawiam Mrs.Styles
Przeczytałaś = Komentarz

26 października 2012

Rozdział szesnasty

Oczami Rossalie
Nim się obejrzałam to zaraz po wyjściu Niallera Hazza wpakował się do pokoju.
Harry : Kochanie miałabyś coś przeciwko abym wyskoczył na chwilkę do Holmes Chapel ? Mama mnie potrzebuje, podobno pilne.
Rossalie : A będziesz grzeczny ? - zaśmiałam się
Harry : Niegrzeczny mogę być tylko i wyłącznie z tobą - spiorunował mnie swoim zielonym, pełnym pożądania spojrzeniem
Rossalie : No to bardzo się cieszę - dałam mu namiętnego buziaka w policzek  - Uważaj na siebie !- Nawet nie pytałam o powód. Po prostu ufam mu. Zniknął szybciutko za rogiem a zza ścian usłyszałam warkot silnika jego Lange Rovera. Leżę sobie w ciszy i znowu ktoś dobija się do moich drzwi.- Kto śmie zakłucać mój spokój ? - zapyta. Zza drzwi wyjawił się Zayn.
Zayn : Cześć mała, słuchaj. Mam głupią prośbę i to nawet baardzo głupią 
Rossalie : No wal śmiało Malik. 
Zayn : Niall rozlał mi całego sprita na łóżko no i nie mam co z sobą zrobić 
Rossalie : Ok. Rozumiem. Jasne. Hazzy nie ma więc śmiało się tu pomieścimy - mrugnęłam do niego oczkiem. Mulat rozpromienił się.
Zayn : Dzięki. Uwierz. Tak to byłbym skazany na Niallera, a po ilości żarcia jaką w siebie pakuje to nie byłoby zbyt ciekawie.
Rossalie : Fuck. Nie musisz kończyć, już rozumiem-zaśmiałam się. Chłopak uważnie rozejrzał się po pokoju.
Zaym : Ross sprzątałaś tu ?
Rossalie : Ha. Mało powiedziane. Odgruzowałam ten pokój - wsunęłam się pod kołdrę.
Zayn : Wiesz, że po raz pierwszy od przeprowadzki widzę tu podłogę ?
Rossalie : Omg. Aż tak źle ? 
Zayn : A o Louisa jeszcze większy burdel. A no i jakbyś coś kiedyś zgubiła to szukaj w "szafie" u Marchewy. Kiedyś znalazłem tam swoje bokserki ?! Więc wiesz . - zachichotał
Rossalie : Okej, dzięki. Na przyszłość dobrze wiedzieć. Dobranoc Zayn.
Zayn : Śpij dobrze Mała. - zaśmiałam się.
Rossalie : Jaka znowu mała ? Co wy z tym macie. Jak nie ty to Niall.
Zayn : No bo jesteś taką naszą malutką kruszynką. W porównaniu do nas.
Rossalie : Ha - ha -ha śmieszne - odparłam sarkastycznie. 
Zayn : A nie mówiłem że śmieszne ?
Rossalie : To był sarkazm głupku...
Zayn : Hej teraz to ja się obraża. Dobranoc mała,'
Rossalie : Dobranoc głupku .
Nim się obejrzałam mulat już sobie słodko spał. Popisałam jeszcze chwilę z Hazzą, aby upewnić się czy jest wszystko okej.  I sama odpłynęłam.
Oczami Harrego
Nie chciałem zostawiać Rossalie, jeszcze nie zdążyłem się nią nacieszyć, ale podobno to pilna sprawa. Telefon cały czas dzwonił. Wręcz nękał mnie o spotkanie. Wstawiłem się pod wskazany adres. Przygasiłem silnik samochodu i czekałem. Byłem ciekaw kto się zjawi. Ktoś zapukał w moją przyciemnianą szybę. Opuściłem do połowy i zobaczyłem tam Saidy.
Harry : Co tu robisz ? 
Saidy : To ja dzwoniłam
Harry : Ahhaa ? Nie rozumiem. Nie mogliśmy pogadać w domu ?
Saidy : Nie ! - podniosła ton głosu i zajęła miejsce pasażera. Jej dłoń wylądowała na moim udzie. - W końcu nie ma z nami Rossalie - wyszeptała.
Harry : O czym ty gadasz ? - zdenerwowałem się i strzepnąłem jej dłoń z siebie.
Saidy :Oj Harry. Przestań. Wiem że masz na mnie ochotę - Co kurwa ? Jak ona śmie ...Jest z Louisem a ja z jej najlepszą przyjaciółką. - No Harry do roboty - ponagliła mnie a ja nie wytrzymałem.
Harry : Wyjdź natychmiast ! - pokiwała głową na nie. Na to ja nie czekałem więc wyszedłem z samochodu i dosłownie wytargałem ją z auta.
Saidy : Jak zapragniesz to dzwoń. - Prychnąłem w jej stronę i z piskiem odjechałem.
Oczami Saidy
Nosz Kurdę. Twardy jest. Myślałam, że pójdzie łatwiej, jeszcze mi ulegnie. Póki co mam swój punkt kulminacyjny. Malik widocznie przystawia się do Hamlinton, dobrze, że opanowałam photoshopa i skandal murowany. A wtedy mała zdzira ( Ross ) będzie musiała odejść. - wpisałam swoje przemyślenia na kolejną kartkę pamiętnika.
Oczami Harrego
Muszę odetchnąć, ta sytuacja strasznie mnie zirytowała. Wyjazd do Holmes był jednak dobrą decyzją. Nie rozumiem zachowania Saidy, nigdy nie zrobił bym czegoś takiego Rossalie. Jesteśmy bardzo młodzi, ale uczucie jakie w nas drzemie jest bardzo poważne i dojrzałe. Zadzwonię do chłopaków bo Rozi może już spać o tej porze.
Harry : Cześc Ni. Słuchaj jak tam ? Żyjecie ?
Niall : Chyba tak - usłyszałem ten jego charakterystyczny chichot
Harry : Tylko zajmujcie się Rossalie, tylko łapy przy sobie wy.. wyy. wy niewyżyte marchewy.
Niall : Ojojojo za późno - znowu się zaśmiał
Harry : Ogarnij się. Jestem na tyle blisko, że mogę zawrócić.
Niall : Dobra loczek, bo ci grzywka klapnie.
Harry ; No właśnie sobie trzymam . 
Niall : Awww.Styles bez takich pikantnych szczegółów proszę
Harry : Horan durniu ! O grzywkę chodziło ... o włosy.
Niall : Masz tam włosy ? Aż sobie grzywkę wyhodowałeś ?! - rozwalił mnie całkowicie swoją logiką, chciałem tarzać się ze śmiechu no ale prowadzę.
Harry : Niall zmądrzej, a teraz cześć IDĘ SOBIE TRZYMAĆ DALEJ. - odpowiedział mi tylko śmiech Irlandczyka. No to w drogę. Korków nie było, więc po dwóch godzinkach minąłem tabliczkę informującą o wjeździe do Holmes Chapel. Cel osiągnięty, mózg ff. Game over.
Oczami Rossalie
Obudziły mnie nieziemskie zapachy.Widocznie mój gość zebrał się wcześniej ode mnie bo Zayna nie było. Na piżamkę nałożyłam fioletową bluzę Hazzy od Jacka Wills'a, wskoczyłam w  kudłate kapcie i zeszłam na dół do reszty.
Rossalie : Dzień dobry wszystkim ! 
- Cześc - odparli chórem. Kurdę no. Ci to powinni pływanie synchroniczne trenować. Pozytywne i to bardzo. Uwielbiam to ich słynne "Hi We Are One Direction".
Louis : Cześć marcheweczko ! - wywrzeszczał i rzucił się na mnie. - Tęskniłem !- rzucił się na mnie i cmoknął mnie w policzek.
Rossalie : No Lou. Ja tez. W końcu ostatni raz widzieliśmy się aż sześć godzin temu. Mamy powody
Louis: Yggghh. A idź ty. Nie znasz się
- Młodzieży ! Do stołu podano ! - krzyknął Liam zmierzając z tacką amerykańskich naleśników do jadalni.
Louis ( MINA Z GIFA ) : Człowieniu w fartuszku, że co ? 
Liam : No dobra. Więc. Szanowna młodzieży i Panie Seniorze Tomlinsonie kieruje oficjalne zaproszenie do stołu.
Louis : Raaaanisz - syknął pocierając oczy a'la płacząc.
- Zayn coś ty taki nieobecny ? - powiedziałam przeżuwając placuszka
Zayn : Lakier do włosów się skończył - zrobił smutną minkę.
Niall : O stary ty to masz problemy. A wiecie co mnie gryzie ? - zapadła głucha cisza którą po chwili znowuzakłócił blondynek. - Ej noo. Haloo ?! Co wy filmów nie oglądacie ? W filmach zawsze się tak mówi, by uzyskać pozytywną odpowiedź, takie zaproszenie do opowiadania. 
Zayn : Niall James Horan, a więc słuchamy. Oświeć nas.
Niall : No i to się nazywa. Ohh no skoro tak ładnie prosicie to już mówię. 
MAJONEZ SIĘ SKOŃCZYŁ ! - wykrzyczał na jednym dechu.
Liam : O stary. Ogłośmy to światu. - Niall wyszczerzył się
Louis : Co tak zacieszasz ?
Niall : Już to dawno zrobiłem.  O, O WILKU MOWA-krzyknął. Rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałąm i poczłapałam do drzwi.
- Dzień dobry kurier dla Pana Horan'a - proszę tu podpisać. - podpisałam i doręczyciel wręczył mi wielki słój majonezu w dodatku przepasany czerwoną kokardeczką.Z rozdziawionymi ustami ze zdziwienia wróciłam do reszty mafii. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać
Rossalie  : Niall, nie wiem coś ty wymyślił ,ale majonez dla ciebie -wręczyłam mu dość spory słoik.
Niall : Mamy niezastąpionych fanów. TESCO mamy do 23 a internet 24/h.
Zayn : O to może mi lakier przyślą !
Louis : EEJJJ - tak się zajawił, że brakowało mu tylko żaróweczki. - Napiszę na Twitterze, że popsuło mi się Lamborgini.
Liam : Lou idioto. Ty nie masz Lamborgini !
Louis : Jeszcze ! - zachichotał szatańsko, pokiwał brwiami.
Niby jest fajnie, ale kogoś mi tu brakuje. Tak zdecydowanie. Metr osiemdziesiąt wzrostu, ul na głowie, przenikające zielone spojrzenie. Wiecie o kim mowa ? No to podpowiem, że ta osoba jest bardzo niewyżyta tak jak w piosence " All day all night" Wiecie już coś ? No dobra, to dopowiem, że jestem od niego uzależniona. Moje przemyślenia których nie powstydziłby się habilitowany doktor przerwał dźwięk telefonu i wyskoczyła uśmiechnięta buźka Hazzy.
- Cześć Kochanie - zaczęłam
- No hej ! Co u ciebie ? Dajesz sobie jakoś radę ?
- A czemu mam nie dfawać ?
- No wiesz , liczyłem na coś typu " Ah kochanie, nie mogę bez ciebie żyć, tęsknię "
- Śnisz chyba - zaśmiałam się. Kiedy będziesz ?
- Po jutrze .
 -Dobra lecę Harry, cześć.
- Pa Ross, Kocham Cię.
- Aww no na to czekałam ! 
- HAAALO ?! - burknął oburzony. A mi to niczego nie powiesz ? 
-CZEEEEEŚĆ
- Jakie cześć ? - syknął
- Niech ci będzie. Kocham cię misiaczku ?!
- Rzygam tęczą, no ale niech będzie. Pa kochanie.
- Cześć Harruś . Rozłączyłam się, odłożyłam telefon. Uwielbiałam się tak z niego nabijać. Ukoronowaniem moich starań były epickie "piski" i śmiechy wybuchającego Lokersa. Położyłam się i teoretycznie przeleżałam biernie cały dzień ślęcząc nad laptopem. Następnego dnia obudził mnie głód. Jak dla mnie o wiele skuteczniejszy budzik. Narzuciłam szlafroczek i poczłapałam do kuchni. Było tam cicho, coś podejrzanie za cicho. Przekroczyłam próg kuchni i zostałam zaatakowana zimnym wiadrem wody. Przetarłam rękawem twarz i ujrzałam istnie rozbawionego Tomlinsona. Lodowate H2O przemoczyło mnie do suchej nitki.
- Ja Was chyba zabiję ! - syknęłam, później zobaczyłam, że całemu zajściu przyglądają się i współtowarzyszą inni chłopcy. Zaczęłam gonić Louisa. Miałam go już prawie w garści, lecz przede mną "wyrósł" nagle Niall. W dodatku uzbrojony w dwa opakowania bitej śmietany. Nim się zreflektowałam cała lepka zawartość spray'u była już na moich włosach
- Jeszcze mi czegoś brakuje - dorzucił z pasją Zayn, po czym podbiegł do mnie i na czubku głowy położył wisienkę. - No no no. Aleś ty słodziutka.
Liam : Cieeekawe dlaczego.
Niall : Mam pomysł ! 
Rossalie : Ty mi lepiej zejdź z oczu Horan ... - powiedziałam gniewnie. Idę się umyć .
Zayn : Nie nie poczekaj ! - zatrzymał mnie Zayn . - Mam lepszy pomysł - zbliżył się do mnie i wargami wessał resztki śmietanki
Rossalie : CO ty do cholery robisz ? - zdenerwowałam się, ale sam dotyk warg bruneta odpędził moje nerwy. Nie. Stop. Rossalie nie wolno.- wywinęłam mu się i zawstydzona pobiegłam na górę
Oczami Saidy
Ha ! Mam to. Teraz to się z tego nie wywinie. Jestem miszCZem, że udało mi się zrobić zdjęcie właśnie w takim momencie. Lekko je podrasuję i wyślemy naszemu lokowatemu. No Styles, uważaj bo księżniczka może zabawiać się z Malikiem. Oh jakież to będzie epickie. On z nią zerwie a ona nawet nie będzie wiedzieć za co.No dobra robota, a teraz zmywam się bo jeszcze mnie zobaczą. 

________
Joł Biczys <3
Nie wiem jak Wy, ale jak usłyszałam o wywiadzie One Direction dla RMF MAXX non stop siedzę i słucham ^^. Miałam istnie wyborny sen. Ale lepiej niech on pozostanie w mojej głowie, bo jeszcze "bedzie" że mam nierówno pod sufitem. CO TO TO NIE. BO JA PRZECIEŻ JESTEM NORMALNA. xd

POZDRAWIAM. Mrs.Styles

22 października 2012

Rozdział piętnasty

Oczami Rossalie
Harry przebudził się, jednak jeszcze nie skojarzył mnie. Zasłoniłam mu ręką oczy i zatopiłam się w czułym pocałunku.- Wiesz kim jestem ? - wyszeptałam mu do ucha
Harry : Twoje usta rozpoznam wszędzie - mówił tą swoją zmysłową chrypą . Boże jak się cieszę - przysiadł na łóżku, oparł się o ramę łóżka i lustrował każdy element mojego ciała. Począwszy od twarzy po czubki palców. - Opowiadaj, co się działo, kto co ... - ćiiiii -zatkałam mu usta swoimi
Rossalie : Harry już po wszystkim.
Harry : Mów kto to, przecież jak go dorwę to go chyba rozj*bę- zmarszczył nerwowo czoło i zaczął gestykulować rękami
Rossalie : Phill ..
Harry : Gdzie on ku*wa jest ? ja pier*olę. No ja go chyba roz*urwię chyba. - Ahhaa ? Po raz pierwszy widzę Harrego tak wkurzonego. Nigdy. Prze nigdy nie przeklina, to nie w jego stylu.
Rossalie : Kocham cię, nie mogłam wytrzymać bez ciebie - pogładziłam go po aksamitnym policzku,  mimo wszystko jednak nie był do końca sobą, tyle mogę wywnioskować. Siedział zamyślony z poważnym wyrazem twarzy. - Co jest Hazza ?
Harry : Odchodziłem od zmysłów, nie mogłem pogodzić się z myślą, że ... - składał swoje myśli. - że możemy się już nigdy nie zobaczyć, poczuć. Nie umiem bez ciebie dziewczyno funkcjonować. Przyciągnął mnie do siebie i to on się we mnie wtulił.
- Ja teeeeż ! - usłyszeliśmy rozbawiony głos Tomlinsona. Wparował na łóżko, zaczął po nim skakać i odwalać dziwny taniec, tak ... nie zdziwmy się jak znowu zacznie padać. - Hazza ! - wrzasną Lou i wygiął usta w zabawną podkówkę i udawał wybitnie zrozpaczonego.
Harry : Co znowu ? Nie mogę chwilę poprzebywać z Ross ?
Louis : No właśnie to robisz
Harry : TAK ! Ale bez CIEBIE !- wyraźnie podkreślił i rzucił w Louisa poduszką, tak niefortunnie, że Tomlinson, który siedział na rogu łóżka wytestował nasz dywanik. Zaczęliśmy się śmiać. - I co miękki ? - ledwo wydusił to z siebie Harry. Jedynie Louisowi nie było do śmiechu.
Louis : Ha ha ha się uśmiałem - rzucił sarkastycznie. Zanim KTOŚ ( podkreślił ) nie wskazując palcem KTO zrzucił mnie z łóżka, to chciałem powiedzieć, że Też chcielibyśmy się nacieszyć obecnością Rołz. - w mgnieniu oka Lou wziął mnie na ręce i wybiegł z pokoju. - Ahahahah *szatański śmiech* mam ją chłopaki. Posadził mnie na narożnej sofie, gdzie zazwyczaj wszyscy debatujemy, taaaaaaaaaa. O ile rozmowę z nimi można nazwać debatą. Pominąć wcinanie się Nialla, bitwę o "zwierzchnictwo" nad pilotem Zayna i Liama. Nagłe wybuchy śmiechu Harrego nie wiadomo skąd i z czego. A no i jeszcze ten ... Marchewkowy to już pomińmy, bo przechodzi ludzkie pojęcie. No także ten. Usadowił mnie pomiędzy Niallem i Liamem. A sam wskoczył mi na kolana .
Popatrzyłam się na prawą stronę i napotkałam maślane oczka Nialla. Czyli wiadomo już że o coś mu chodzi.
Rossalie : Horan co Ci ?
Niall : A no wiesz ... Zjadłbym coś - podrapał się z tyłu głowy i niewinnie uśmiechnął się.
Rossalie : Wiesz ... długo mnie nie było, ale o ile mnie pamięć nie myli to kuchnia jest na prawo od twojego durnego łba, no chyba, że mieliśmy remont .
Niall : Nie produkuj się tak, tylko zapodaj sandłicze !
Rossalie : Horan jesteś bezczelny ! - syknęłam i z a'la fochem poszłam do tej zasranej kuchni. Uległam mu, nie mogę znieść jak wlepia we mnie te swoje cudaśne oczka. Hmm. Zawartość lodówki ? Jak zawsze standard. Wszystko pod kątem upodobań Niallerka, a jak. Brałam co miałam pod ręką, kilka rodzajów szynek , ser żółty i pomidory. Co do jasnej cholery robi tu wielki słój majonezu obwiązany kokardeczką ? Po chwili kreatywnego tworzenia powstała sterta apetycznych kanapeczek, w dodatku szef kuchni zaserwował mały bonusik w postaci pokracznego napisu keczupem na kanapce, a mianowicie właściciela danej kanapki. A więc ja i i wielki talerz powędrowaliśmy do reszty mafii, która okupowała właśnie salon. Zjawił się nawet sam pan Styles. - Kolację podano dzieciaczki !.- Postawiłam na blacie i raczyłam się wyglądem jak oni zajadają.
- Jakie piękne, aww wzruszające. Ale moja kanapka jest uszkodzona ? - wymamrotał pod nosem Lou.
- To ja ją mogę naprawić - zaoferował blondynek
- Lou dlaczego ? - pokierowałam mu pytające spojrzenie z tonem zatroskanej matki
- Bo literka L mi się rozmazała ! - rozpłakał się, tak . On się najnormalniej w świecie rozpłakał. Nie wiem jak on to robi, ale chyba sobie kiedyś wezmę lekcję pozorowania u niego. Jest miszczem w zgrywaniu się.
- O daj, naprawię ! - Niall wyrwał mu kanapkę i zlizał resztki keczupu, po czym bez krępacji oddał zniesmaczonemu Boo Bearowi. - No proszę, widzisz. Naprawiona !
- Yghh teraz to ją sobie w dupę wsadź - syknął Tommo
Liam : No dobra dzieci, ogarnijcie się może co ? Ross opowiadaj jak to było.
Rossalie :No więc to było wtedy jak wracałam z zakupów, wy mieliście wywiad czy coś takiego. Jeśli macie jakieś pytania to ręka w górę, uprzedzam - chwilę później Nialler zaczął mi świstać tymi swoimi gałęziami przed oczyma.- Co chcesz Niall ? - dopuściłam go do głosu
Niall : No a co z autem ?
Rossalie : Zaparkowałam w niedozwolonym miejscu i stoi na policyjnym parkingu - wybuchnęli śmiechem
Louis : Hahaha zupełnie jak Hazza
Harry : Taa. Kto to mówi. Czy to ja stanąłem na miejscu dla inwalidów i domagałem się, że mi też się należy ?! . Ta, w dodatku kłócił się z policjantem, dlaczego nie może tu stać, bo przecież on jest chory, no tylko jeszcze nie ma zaświadczenia - wtrącił Zayn
Rossalie : No ale dobra, słuchajcie dalej - powiedziałam entuzjastycznie i usiadłam w siadzie skrzyżnym. - No więc. Tak jak intuicja mi podpowiadała skręciłam w jakąś uliczkę noo i obleciał mnie strach, więc zadzwoniłam do Harrego, chciałam go po prostu usłyszeć i wtedy się zaczęło.
Liam : A do mnie nie mogłaś już zadzwonić ?! - wycedził z bulwersem
Rossalie : A no tak, przepraszam, powinnam zrobić wydarzenie na Facebooku, na casting kto ma definitywnie najcieplejszy głos. . No ale kontynuując. Ktoś zakrył mi usta ręką, wtargał do jakiegoś pomieszczenia, wtedy już się zorientowałam, że to Phill.
Zayn : Jaki Phill ? Kto to Phill ? 
Harry : Yghhh. Jej były. Zostawił ją , no wiecie .... - krępował się z wypowiedzeniem. No zostawił ją bo Rossalie nie chciała się no.. z nim... - Przespać ?- wtrącił Niall. - Pokiwał głową na tak -No i tam spędziłam cztery dni.
Niall : Skrzywdził cię ? - zapytał nieśmiało
Rossalie : Nie - uśmiechnęłam się. Otóż to było dziwne, bo dbał o mnie, przynosił kwiaty i czekoladki. - Yyyy desperat ! - wtrącił Zayn. 
Liam : Nie rozumiem, gość porywa cię a później odstawia takie coś ? To nie jest śmieszne, on jest chory psychicznie. Na siłę chciał cię zatrzymać.
Louis : Intryguje mnie tylko jak uciekłaś .
Rossalie : To było epickie. Tylko Harry nie miej mi tego za złe - posłał mi znaczące spojrzenie i zaśmiał się. Postanowiłam troszeczkę przyaktorzyć. Zawołałam go, powiedziałam, że wszystko przemyślałam i że chcę z nim być - w momencie poczułam na sobie przenikające spojrzenie dziesięciorga gałek ocznych. - Halloo ! Słuchać dalej. No ... No i pocałowałam go., pchnęłam go na łóżko a koszulkę jaką miał podwinęłam, celowo zakrywając twarz. -Ooooooo - usłyszałam.Wzięłam stający obok taboret, przywaliłam mu z całej siły raz za to, że nazwał Hazzę dupkiem a raz za to, co przeszłam.
Zayn : Hahaha moja krew - mówił przez śmiech. Przygarnął mnie i objął czochrając włosy. - Dobra dziewczynka, wujek Zayn udziela również lekcji praktycznych jakbyś potrzebowała .
Harry : Awww, no ale zazdroszczę mu tej akcji z tym łóżkiem - wykrzywił usta w podkówkę.
Rossalie : Harry debilu ... Jestem pewna, że kiedyś tak czy inaczej dostaniesz taboretem, bez znaczenia czy na łóżku czy tutaj w salonie.
Liam : No a gdzie masz zakupy ? 
Rossalie : Cholera jasna zakupy .... O nie ... One musiały tam zostać.- uderzyłam dłonią w czoło
Zayn : Oooo taaak, lubię to mała. Pamiętasz gdzie to mniej więcej było ? 
Rossalie : Hmmm.Dokładnego adresu nie znam, ale wiem gdzie to jest. A co planujesz wujciu ? - zatrzepotałam rzęsami.
Zayn : A no. Wiesz chciałem się na kimś wyżyć. Niall mi uciekł rano, a przy nim nie będę musiał się hamować. - pokiwał brwiami
Rossalie : Hahah czekaj, czekaj. Ale w jakim sensie wyżyć ?! - zrobiłam wielkie oczy
Zayn : Rossalie.... -wzdechnął. Popatrz - wskazał na swój prawy biceps. On i on - wskazał na lewy. Baaardzo potrzebują odpowiedniej dawki pracy. A gdy go dorwę za to co ci zrobił, a raczej planował, to ja go chyba rozniosę. - Mało powiedziane, pomogę ci z wielką chęcią -Harry  potarł ręce na znak swojej złości. W tym momencie chłopcy jeden po drugim zaczęli się przed sobą prężyć, kto wyhodował sobie lepsze partie mięśni. Planowali akcję, krok po kroku ustalając kto gdzie i czym uderzy. Chryste. To nie wojna, gdzie taktykę trzeba ustalać. No ale, niech się malutkie chłopczyki nacieszą, rolą stratega wojennego.- A teraz wybaczcie chłopcy, jestem zmęczona. Jutro nadrobimy te całe cztery dni. A teraz idę spać. - cmoknęłam zielonookiego w policzek i poszłam. Przekraczając próg pokoju ktoś pociągnął mnie za nadgarstek. No tak. Hazza. Obrócił mnie do siebie i wpił namiętnie w moje usta. Zimne dłonie wzmogły dreszcze na moim ciele. Języki toczyły zażarty bój.
Harry : No . Teraz dopiero mogę powiedzieć dobranoc - uniósł dumnie pierś do góry. - Będę za chwilę - dorzucił zbiegając w dół.. Sięgnęłam po świeże spodenki i luźną koszulkę Harrego. Materiał koszulki otulił mnie męskim zapachem wody toaletowej Hazzy. Wskoczyłam do łóżeczka zakrywając się po czubek nosa cieplutką kołderką. Do pokoju w tym czasie wszedł uśmiechnięty Niall.
Niall : Hej mała możemy pogadać ? 
Rossalie : MAŁA ? Jestem twojego wzrostu czubie. - zachichotałam. Usiadłam w siadzie skrzyżnym na łóżku. Blondynek zajął miejsce naprzeciw mnie. - O czym chcesz pogadać ?
Niall : A nic. Tęskniłem. Wiesz jak nam było ciężko ? Abstrahując od robienia kanapek, ale brakowało mi ciebie. 
Rossalie : Miło mi - mrugnęłam do niego oczkiem
Niall : Jakbyś kiedykolwiek miała problem, to możesz na mnie liczyć o każdej porze
Rossalie : Dzięki - poczochrałam go za blond farbowane włoski i przytuliłam.
Niall : No dobra, będę się zbierać bo przyjaciel daje o sobie znać 
Rossalie : Co ty powiedziałeś ?! - podniosłam lekko ton głosu, poważniejąc
Niall : Eeejjj ej . Nie ten - zaśmiał się. W tym momencie głośno zaburczało mu w brzuchu. - Już wiesz ?
Rossalie : Już się bałam, dobranoc Niall.
Niall : Cześć mała ! - zamknął za sobą drzwi. Mała ? Znowu mała, co on z tym ma .Bardzo go lubię, jest mi bliski. Prawdziwy przyjaciel. Wiecznie głodny, ale przyjaciel. Wiecznie roześmiany, ale przyjaciel. Przyjaciel ? A może brat ?



______________________
No i jest dziewiąty. Co o nim sądzicie ? Macie jakies sugestie ?
Mrs.Styles

18 października 2012

Rozdział czternasty

Oczami Rossalie
Mija kolejny dzień. W dalszym ciągu tkwię jak księżniczka na wieży, tylko gdzie mój książę ? Phill całkowicie zwariował. On nie chce mnie skrzywdzić. Owszem, zostałam uprowadzona, ale tak nietypowo. Na siłę chce mnie zatrzymać. Dba, przynosi kwiaty i czekoladki. On jest chory psychicznie, ale dosłownie i bez przelewek. Bo który normalny "porywacz" chodzi odstawiony i piecze ciasta ?
Phill : Ross, zostań ze mną. W cale go nie potrzebujesz. On jest zainteresowany tylko i wyłącznie swoimi włosami. Ty jesteś dla ozdoby. Pan gwiazda musi mieć się z kim pokazać. 
Rossalie : Mylisz się. Nie zostanę z tobą. 
Phill : Nie skrzywdzę Cię wiesz o tym
Rossalie : Wiem, ale właśnie tym mnie krzywdzisz. Nie zrobisz mi nic, wiem o tym. Ale trzymanie mnie tu na siłę bardzo mnie rani Phill. Kocham Harrego, a on kocha mnie. Zrozum to w końcu.
Phill : Tak ? To co tu robisz już czwarty dzień ?
Gdyby mu zależało poruszył by cały świat.. Ciekawe czy chociaż zrobił coś w tym kierunku. Non stop sprawdzam wiadomości i nic ... 
Rossalie : Zamknij się wreszcie ! - wrzasnęłam i schowałam się pod kołdrę. Przecież Harry i chłopcy na pewno robią co mogą. Wierzę w to. Przecież gdy Zayn dorwie go w swoje łapska to mu łeb ukręci. Tak bardzo chciałabym być w domu, z nimi. Chciałabym robić Niallowi kanapki, z Liamem bawić się figurkami Chudego i Buzz'a Astrall'a z Toy Story. Louisowi podkradać marchewki a Zaynowi prasować spodnie. A Hazza ? Harrego chciałabym w końcu pocałować, wpić się w jego rozgrzane usta, schować się bezpiecznie w jego ramionach.
Rossalie : Phill, co ty ode mnie chcesz ?
Phill : Wiesz czego chcę. Chcę ciebie. 
Rossalie : Kpisz sobie.- parsknęłam a'la pfffff.
Phill : Kocham cię, będziemy razem szczęśliwi. Założymy rodzinę
Rossalie : Człowieku przerażasz mnie. Ja z tobą nigdy nie będę . Pogódź się z tym i daj mi odejść
Oczami Harrego
Harry : Ej chłopaki mam pomysł. Może oni chcą pieniędzy ? - nagle cztery sylwetki skierowały się frontem do mnie, Niall wstał .
Zayn : To je dostaną, choćbym miał oddać swoje ostatnie zaskórniaki.
Louis : Wchodzę w to ! - po raz pierwszy wypowiedział coś takiego bez skojarzeń, bez parsknięcia śmiechem, ucieszyłem się, że mam ich po swojej stronie. A ja wykonałem telefon w ważnej sprawie.
Harry : Cześć Ellen, słuchaj. A no gdzie moje maniery. Harry z tej strony. Wiem, że byliśmy u ciebie tydzień temu,ale chciałbym się spotkać
Ellen : Cześć Harry. No muszę Ci powiedzieć, że mnie zdziwiłeś - roześmiała się. - Pewnie, myślę, że fani się ucieszą. To na dzisiejszą audycję, jeśli możesz.
Harry : Tak, tak. Oczywiście. To dziękuję w takim razie będę. Ale sam jakby co.
Ygh, no chociaż tyle. Zgodziła się. To Styles, bierz się za siebie. Wziąłem szybki prysznic, na wilgotne ciało naciągnąłem nogawki czarnych biodrówek. Do spodni sprawnie wciągnąłem koszulę, białą w dodatku. Ja jak to ja. Ukoronowaniem mojego eleganckiego wizerunku musiała stać się marynarka więc całość wyglądała TAK. Dokładnie rozczesałem włosy i znowu się rozkleiłem. Zawsze było to zadaniem mojej Ross. Uwielbiała .. NIE. Ona uwielbia bawi się moimi włosami, dając mi przy tym okropne poczucie zrelaksowania. Na moją prośbę Lou odwiózł mnie pod studio. Boo Bear co chwilę powtarzał, że będzie dobrze. Irytowało mnie to. Bo przecież ja wiem, że będzie dobrze. Wiem, że odnajdziemy Rossalie. Za niedługo miałem wchodzić na antenę. Ellen w tym czasie zaczęła audycję.
Ellen : Witajcie moi drodzy. Jesteście pewnie ciekawi kto jest dzisiaj naszym gościem. Otóż widzieliśmy już tego pana tydzień temu, ale w otoczeniu czterech innych przystojniaków - wywołało to na mnie uśmiech. - Wiecie kto to może być ? - zwróciła się do widowni.
- Wchodzisz za trzy, dwa, teraz !
Powoli kierowałem się w kierunku sofy. W tle słyszałem refren "What Makes You Beautiful". Zwróciłem się do widowni, pomachałem i szeroko uśmiechnąłem się. Zająłem miejsce naprzeciw prezenterki, która właśnie zaczęła mówić.
Ellen : To jak, wiecie kto jest naszym gościem ?!
Widownia : HAAAAAAAAAAAAAAAAAAAARRRY - tym razem moje włosy, które stanowiły dobrą barierę dźwięku popadły. Nie wiem ile decybeli rozległo się po studiu, w każdym bądź razie wrzawa była nie do wytrzymania.
Ellen : Pewnie się dziwicie, że Harry jest tu z nami. Ja też. A więc Harry co się stało ? - poprawiła słuchawkę w swoim uchu . Szybko zerwałem swoje myśli. Kilka razy układałem sobie przemowę, a jak przyszło co do czego pustka w głowie. A to z Nialla się nabijałem . No cóż. 
Harry : Nie chciałem iść z tym do świata. Ellen chciałem zaapelować w bardzo ważnej dla mnie sprawie. Otóż - przełknąłem nerwowo ślinę. Zwracam się do ciebie, wiem że to oglądasz - usiadłem w kierunku kamery, Ellen była równie zdezorientowana jak słuchacze, ale uważne mi się przypatrywała. Oddajcie mi ją... Oddajcie moją Rossalie- zniżyłem głos.
Ellen : Harry co się stało ? -przerwała mi
Harry : Rossalie Hamilton została porwana. Najważniejsza mi osoba ot tak zniknęła bez śladu. Jeśli ktokolwiek widział, ktokolwiek wie proszę o kontakt. Moi drodzy fani, już nie raz ratowałyście nas z opresji. Liczę na was. - moje oczy zaszkliły się.
Nie wiem kim jesteś i czego żądasz. Chcesz pieniędzy ? Nie ma sprawy, tylko oddaj najcenniejszą osobę w moim życiu. Proszę szukajcie... - teraz całkowicie się rozkleiłem Ellen widząc mój stan emocjonalny sama zabrała głos.
Ellen : Ekhem - chrząknęła. Harry nie wiem jak zacząć. Oczywiście namiary podane są już na pasku informacyjnym. Zdjęcia Rossalie wyemitujemy już po wieczornej audycji wiadomości. Harry, a tobie kochany życzę wytrwałości. Jesteś dzielny. Pozdrawiamy rodzinę Rossalie, chłopaków i gorąco proszę o zaangażowanie się w akcji. Na dziś dziękuję, dobranoc Londynie . - zeszliśmy z anteny. Jeszcze raz podziękowałem Ellen i ulotniłem się ze studia, tym razem na piechotę, fanki o dziwo dały mi spokój. Samotnie przemierzałem zalane deszczem londyńskie uliczki. Dlaczego nigdy nie jest tak, jakbyśmy chcieli? Zagubiony tą szarą codziennością.. Nie daję rady, bo wciąż żyję miłością... Miłością, która gdzieś jest a ja nie potrafię jej pomóc. Czuję się cholernie bezradny. Brakuje mi Twojego uśmiechu, w którym zawsze potrafiłaś mnie pocieszyć, pocałować w usta i powiedzieć KOCHAM CIĘ.
Oczami Rossalie
Mój uśmiech umarł... A teraz odbywa się jego cichy pogrzeb...W głowie mam przebłyski tego co może się stać dziś jutro pojutrze, za rok. Świat jest zbyt piękny, aby nienawidzić go z powodu jednego człowieka.Wiem co zrobię. Zawołałam go do siebie. Po chwili do uszu dobiegł mi dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach.
Rossalie: Przemyślałam to. Chcę być z tobą.
Phill : Coś mi się nie wydaje abyś tak łatwo się poddało. Udowodnij - cholera jasna, ugryzłam się w język. Pchnęłam go na łóżko i zaczęłam całować. Plan powoli realizował się.Po chwili jego koszulę przełożyłam mu przez głowę, celowo zasłaniając oczy.
Phill : Mhh kotku, ale tak na ślepo ? Przecież chcę widzieć jak twoje ciało faluje. Chcę cię widzieć i czuć całym sobą - yhh zboczeniec jeden
Rossalie : Cierpliwości, wymruczałam mu do ucha. W jednym momencie zeskoczyłam z niego, z pretekstem, że idę się przygotować. Wzięłam stojący obok taboret.i z całej siły wymierzyłam w nieświadomego mojego czynu. 
- A to za to , że nazwałeś Harrego dupkiem ! - wywrzeszczałam uderzając go
- A to za to,  że mnie tu przetrzymywałeś ! - powtórzyłam. Zerwałam się do ucieczki. Zbiegłam na klatkę schodową. Woń moczu i stęchniętego tynku obiła się o moją twarz. Wybiegłam. Pierwszy kontakt z promieniami słonecznymi okazał się próbą bolesną dla moich oczu. Cztery dni przetrzymywania w klitce na poddaszu przy olejnej lampie stanowczo wyostrzył przyzwyczajenia moich źrenic.. Wiatr wolności otulił moją twarz a krople deszczu zmyły resztki Philla po sobie. Jestem wolna. Ruszyłam biegiem przed siebie.Architektura zaczęła się zmieniać. Wraz z każdą miniętą kamienicą napotykałam te moderniejsze. Szybko zorientowałam się gdzie już jestem a cel mojej podróży był już na wyciągnięcie ręki. Przemoczona do suchej nitki z rozmazanymi oczyma ujrzałam dom. Wszystko tak samo. Samochód Louisa wiszący na krawężniku, sterta gazet piętrząca się pod skrzynką, trzy wielkie wory śmieci przed pojemnikiem, no cóż zasługa Nialla po części. Wybuchnęłam płaczem, innym od tych czterech dni. Po raz pierwszy odetchnęłam z ulgą. Zapukałam do drzwi, i z niepokojem oczekiwałam odzewu. Podziwiałam naszą artystyczną wycieraczkę. Nawet nie zorientowałam kiedy przede mną wyrósł brunet z czekoladowymi tęczówkami, które aż eksplodowały.
Rossalie : Zaaaayn ! - wykrzyczałam i rzuciłam się na chłopaka. Oplotłam go nogami i wtuliłam się w niego.
Zayn : Ross, Boże. Jak my się martwiliśmy ! Gdzie byłaś ? 
Rossalie : Nie teraz Zayn, dobra ? - mrugnęłam mu oczkiem i pognałam do reszty. Wbiegłam do salonu. Niall, Liam i Louis nałogowo "napierdzielali" na xbox'ie.
Rossalie : Chłopcy ! - krzyknęłam i podbiegłam do nich uściskać od tyłu. Grupowy misiak zawsze na miejscu. A oni nic. Ledwo sobie palców nie poskręcali.
Niall : Ej nie teraz Ross, gram. - burknął Niall strzepując moje ręce. -CO KURWA ?! ROSSALIE ?!
Rossalie : No stoję tu i czekam, aż ktoś mnie uściska .- biedny blondynek tak był wciągnięty w grę, że nawet mnie nie poznał.
Louis : Awww ! Wróciłaś ! - cisnął joystickiem za siebie, strącając kolejny już wazon.
Liam : Co ty w kręgle grasz ? - Wszyscy na raz jeszcze raz do mnie podbiegli i zaczęli ściskać, tym razem już świadomie. Zadawali miliony pytań na raz. Ja jednak pytałam tylko o tego jednego. Zayn gestem ręki skinął na schody. Odebrałam to za sygnał, że Harry jest w pokoju. Bez wahania ruszyłam na górę. Pchnęłam drzwi od pokoju, wzięłam duży wdech. Harry spał. Leżał zawinięty w kłębek schowany pod kołdrą. Serce mi pękło. Zbliżyłam się i wślizgnęłam się koło niego. Odgarnęłam niesforne loki i opuściłam kołdrę odsłaniając twarz przy tym. Gładziłam dłonią jego zwilżone policzki. - Wróciłam - wyszeptałam do ucha, czule musnęłam jego słone wargi i wtuliłam się bezpiecznie w ciało śpiącego loczka.
Oczami Harrego
 Miałem piękny sen. Śniła mi się Rossalie, pojawiła się w moim śnie. Taka piękna, taka realna. Mogłem poczuć jej dotyk na sobie. Próbowałem przekręcić się na drugi bok, jednak coś mi to uniemożliwiało. Coś zalegało na mojej klatce piersiowej. A gdy ktoś złożył delikatny pocałunek na moich ustach, wiedziałem że nie jest to sen.


~*~
Moje Kochane ! 
Przepraszam :c Przepraszam :c Przepraszam:c
Strasznie Was ostatnio zaniedbałam. Szkoła mnie przerosła. Jednakże teraz wracam i będę tu częściej.
Mam nadzieję, że rozdział podpasi, bo ja osobiście nie jestem jego fanką.
Pozdrawiam, Mrs Styles
Przeczytałaś = Komentarz

12 października 2012

Rozdział trzynasty

Oczami Rossalie
Telefon wypadł mi z ręki, zostałam ogłuszona jakimś dziwnym narzędziem, obraz rozmywa mi się przed oczami. Resztkami sił szarpałam się i mobilizowałam umysł do odruchu obronnego. Ucieczka była niemożliwa, typ był dwa razy ode mnie większy i szerszy. Tak bardzo chciałabym być wyswobodzona, tak bardzo chciałabym paść na ziemię i na niej leżeć, tak spokojnie, dając odpoczynek wycieńczonemu organizmowi. 
Rossalie : Puszczaj mnie bo ... PHILL ?!
Phill : Zamilcz !
Rossalie : Co chcesz ode mnie ? 
Phill : Jak mogłaś wybrać Stylesa ?! Co, ma większy portfel ?
Rossalie : Spierd*laj .. - uderzyłam go w policzek i panicznie spojrzałam mu w oczy, które niegdyś kochałam... Rozwścieczył go to . Może i dałam upust swoim emocjom, które nurtowały w moim ciele, ale teraz jestem świadoma co mnie czeka.
Phill : Tak chcesz się bawić ? - objął mnie tymi swoimi paskudnymi łapami. Aż mi się zimno zrobiło. Po raz kolejny zostałam ogłuszona. Poczułam, że się przemieszczam, w dość szybkim tempie. Co on ode mnie chce? Dlaczego akurat ja ? Akurat w moje życie wyszło na prostą. Miałam kochającego chłopaka, wspaniałych przyjaciół w postaci pięciu chłopców i Saidy, którą znam odkąd pamiętam.
Phill : No księżniczko wstawaj, doszliśmy do twego nowego pałacu, rzucił mnie na "wyleżany" materac, mniemam moje łóżko .- Przetarłam opuchnięte oczy, yhh to nazywa pałacem ? Stara kamienica, izba na poddaszu. Przeciekający dach i lampa olejna ? Ludzie, mamy XXI wiek a tu jeszcze prąd nie dotarł ? Nie, to nie może dziać się na prawdę ... Niech mnie już ktoś obudzi. Chcę do Hazzy, chcę go zobaczyć, zanurzyć się w jego objęciach, chcę czuć się bezpiecznie.Widziałam całość. Teraz nic tylko odchodzić, powoli
skubię postrzępione prześcieradło. Ktoś zasłonił lustro, dlaczego ? Lustro jest odzwierciedleniem osobowości.Czym dla ciebie Ross jest lustro ?- zapytałam siebie. Lustro symbolizuje świat, niebo. Słońce, ogień, płomień; życie, przeznaczenie, wróżbę; kobiecość, próżność, zalotność, miłość, kurtyzanę; przyjaźń, dumę, ostrożność, kruchość; przekaźnik informacji,  wzrok, widzenie, objawienie, wizję, ideał, wyobrażenie, wyobraźnię; odbicie, dwoistość, echo, refleksję, introspekcję, retrospekcję; myśl,kontemplację, świadomość, prawdę,satyrę czyli wszystko co teraz widzę.
Oczami Harrego
Wjechaliśmy razem z chłopakami w dzielnicę Cornwall. Na samą myśl, jak patrzę na te obskurne kamienice, przepalające się, migające żarówki w latarniach ulicznych aż mnie skręca, że Ross tutaj była. Nie chcę dopuścić do siebie, że coś się jej stało. Z wygaszonymi światłami w wozie Zayna po ciuchu patrolowaliśmy ulice. Czyżby godzina policyjna ? Wszędzie pusto, jedynie w co drugim pubie przy światłach neonów, pobliska hołota bezczelnie czerpiąca zasiłki wiedzie swe sielankowe życie przy kuflu piwa. Nie żebym był nietolerancyjny, ale tacy ludzie to już na prawdę. Rozumiem bezdomnych zbierających, porządkują poniszczone sprzęty RTV  i AGD przy okazji dbają po części o potępione już londyńskie środowisko zarobią ileś tam funtów i starają się wytrzymać na tej dniówce. A ci ? Patologia rodzinna, MOPS i bezrobocie. Z przemyśleń wyrwał mnie przejęty głos Nialla.
Niall : Ej Harry, jak się trzymasz ? - poklepał mnie po ramieniu i utkwił swój wzrok na mnie
Harry : Znajdziemy ją, Niall ... - wtuliłem się w ciepłe ciało irlandczyka, nie kryłem swych emocji. Buchnąłem rzewnym płaczem.
Oczami Nialla
Wiem co czuje Harry, przecież ja też kocham Rossalie. Jest dla mnie zarówno ważna jak i dla niego. On przynajmniej może się komuś wygadać na ten temat, powiedzieć co leży mu na sercu. A ja ? Skrywam swoje smutki w bezradności blasku. W tej chwili wyobrażam sobie Ross uśmiechniętą. Wszyscy razem na wielkiej łące. Puszczamy latawce, przy dźwiękach mojej gitary. Śmiejemy się z co drugiego słowa Louisa. Chowamy Zaynowi lusterko, Liama prześladujemy łyżeczką. Nie dopuszczę do tego by coś się jej stało. Zabrzmi to drastycznie, ale będziemy jeszcze wszyscy razem rzygać tęczą.
Oczami Louisa
- Rusz się, widzimy się pod starą pocztą w Cornwall . Liam xx.
Ahha ? To było dziwne, no ale nie mam zamiaru wypytywać, tylko szybko 'pozbędę' się Saidy i dowiem się w końcu co jest grane. Bo przed Cwaną Marchewką nikt nie ma tajemnic.
Odwiozłem szybko Say pod dom, i czym prędzej ruszyłem do Cornwall. Cholera ? Co oni robią w Cornwall ? No właśnie, ha. Płyt tam raczej na pewno nie podpisujemy. Czyżby paintball ?
Chryste Lou, durny jesteś. Dość szybko znalazłem się w wyznaczonym miejscu. Wychodzę z auta dumny po mistrzowskiej jeździe po zatłoczonym Londynie, patrzę a tu grobowe miny. oho ... czyli musiało się coś stać.
Posłałem pytające spojrzenie do Harrego, który płakał ? No nie, nie mogę tak milczeć. 
Louis : Może mi powiedzieć, co tu się stało ? 
Niall : Porwali Ross- chwyciłem się za głowę
Louis : No tak, w końcu co byśmy robili tu w Cornwall 
Liam : Louis ! -wrzasnął, zgromił mnie spojrzeniem i skinął na Hazzę . Szybko się koło niego znalazłem, dałem mu podporę .
Zayn : Dobra, chłopaki co robimy ?
Harry : Musimy w końcu zacząć coś robić, jakiś plan ? - ocierał łzy ale nadal dzielnie myślał
Niall :Ale robimy wszystko na własną rękę ? Nie ?
Louis : Hmm ja myślałem, żeby poinformować media. Przecież te hieny wiedzą więcej niż służby specjalne.
Liam : No nie wiem . 
Harry : Tak, to jest to. Jutro udzielę wywiadu . Może im chodzi tylko o okup ? Myślę, że dowiemy się tego w najbliższym czasie.
Zayn : Harry, możesz na nas liczyć. 
Harry : Wiem chłopcy, dobra dość już tych czułości. Wracajmy do domu, jutro z rana zaczynamy. O tej porze i tak już nic nie wskóramy. - Usadowiliśmy się w dwóch autach. Z Zaynem pojechał Liam.Chciałem jechać sam z Hazzą, ale Niall się wtrynił. Może to nawet i dobrze, chociaż swoją pozytywną durnotą choć trochę uda mu się rozbawić Harrego.
_________
No miśki, trochę horroru nie zaszkodzi : ))
Mam nadzieję, że podpasi.
Dzisiaj wieczorem pojawi się TRZECI rozdział Fight for This Love - Horanowej : ))
Pozdrawiam , Mrs.Styles.



11 października 2012

Hello Everybody : ))

Hej :) Mam na imię Iga i od dzisiaj jestem współautorką tego bloga. Będę pisała głównie opowiadania, chociaż może jakieś pojedyncze imaginy też się zdarzą. Mam nadzieję, że moje teksty będą chociaż troszeczkę dorównywać tym teraźniejszym, chociaż nie będzie to łatwe :)

10 października 2012

Rozdział dwunasty

Gdy byliśmy już sami Hazza był bardzo dziwny. Rozbierał mnie wzrokiem, patrzył uważnie i śledził każdy mój ruch.Nie powiem, bo prawie zawsze taki jest, no ale to już był chyba specyfik specyfików. Jak zapytałam czy ma jakiś problem rzucił się na mnie z tymi "paskudnymi" ustami których przecież " nienawidziłam". Co on myśli, że my będziemy ot tak codziennie ?Z agresją pchnęłam go na łóżko, co jeszcze bardziej go nakręciło, leżał tak podparty łokciami na tym łóżku i dalej ślepił.
Rossalie : Wiem, że jestem zajebista, no ale żeby tak się gapić ?  - specjalnie upuściłam poduszkę, schyliłam się przed nim. Uwielbiam się nad nim "pastwić" .
Harry : Jezus, zaraz nie wytrzymam z tobą, dziewczyno
Rossalie : Ojej miło mi,aczkolwiek na imię mi Rossalie.
Harry :  Nie bądź taka uszczypliwa koteczku. - Przygryzłam dolną wargę  i siadłam na nim.Zaczęłam dotykać jego klaty. Rozbudowany tors obdarowywałam pojedynczymi całusami, dłonie wędrowały pod jego koszulką wzwyż.
Liam : Ooo.. przepraszam .  - mina
Harry : Puka się !
Liam : No właśnie widzę, że się zanosi ... - po czym wyszedł zmieszany
Co się dziwić, że biedny Liaś tak zareagował jak Styles leżał na łóżku, jakby nie wiadomo co przechodził.A przecież tylko go dotykałam no i w dodatku po klacie. No chyba, że w myślach był już przy czym innym ... no ale to pomińmy.
Rossalie : Dobra, starczy ci już - zeszłam z niego i się położyłam.
Harry : Cooo ? Jaak ? Tylko tyle ? - walnął bulwersa
Rossalie : Hazza dziś nie - zgromiłam go wzrokiem, przywracając do pionu
Harry : No dobra, niech ci będzie. Ale daj buziaka !
Rossalie : Tego to już ci nie mogę odmówić, moja ty całuśna bestio. - poczułam smak jego ust. Pogłębialiśmy się w pocałunku bardziej i bardziej. No ale znowu ktoś musiał nam przeszkodzić. Zadzwonił telefon.
Harry : Kurwa - warknął
Rossalie : Ojojo proszę proszę, Styles się wkurzył
Harry : Nie odbierzesz ?
Rossalie : Nie , a co ?
Harry : Em bo wiesz, chyba coś nam przerwali
- Saaaaaaidyyy ! - usłyszałam krzyki na dole, podniosłam się z łóżka
Harry : No i znowu mi się wywiniesz kotku ... ale pamiętaj, dalej mam ochotę ( patrz gif)
Rossalie : Harry Edward Styles lepiej się tak nie ciesz, bo oberwiesz ...
Oczami Louisa
Siedzę sobie z Niallem w salonie. Debatujemy iście filozoficznie o znaczeniu słowa hot dog. Ciekawe co ma to z psa. Gorący pies ? Hmm . Intrygujące. A właśnie. Siedzie sobie siedzę z tym Niallem. A tu wchodzi Saidy. No proszę, co za niespodzianka. 
Louis : Czemu nie mówiłaś że wpadniesz ? Dopiero co zjedliśmy pudding marchewkowy .
Saidy : No chciałam zrobić ci niespodziankę, a poza tym nie przyszłam tu po pudding marchewkowy głupku.
Louis : To po co ? 
Saidy : Nie wiesz ? - zbliżyła się do mnie i ręką pchnęła mnie na sofę. 
- Ykkkhym - chrząknął Niall. - Halo, jestem tu.
Saidy : To wyjdź , proste nie ? 
Niall popatrzył na mnie zdezorientowany, ja również nic nie wiedziałem o co się rozchodzi . No ale cóż. Saidy była chętna i to bardzo. Wydaje mi się nawet, że tylko po to tu przyszła. No ale zobaczymy.
Louis : A więc, droga koleżanko. Lubisz gołębie ? 
Saidy : GOŁĘBIE ?! - zaśmiała się. Aha no tak, w końcu ty i gołębie. Coś mi się obiło o uszy.
Louis : Wredne Keviny z nich, na prawdę. Raz jak przechodziłem chodnikiem jeden z Kevinów się na mnie dziwnie patrzył, wystraszyłem się go, bo stały za nim inne Keviny iii ...- zatkała moje usta swymi
Saidy : Ciiii .. nie gadaj tak bo głos stracisz
Louis : Ale nie dokończyłem . No i te Keviny co stały za Kevinem ruszyły za mną. - zacząłem się śmiać. No i wyobraź sobie jak to wyglądało. Przyśpieszyłem kroku a Keviny za mną. - zacząłem gestykulować rękami w pełni pochłonięty opowieścią.
Saidy : LOUIS ZAMKNIJ SIĘ ! - moja reakcja była taka (patrz gif)
Louis : Nie chcesz ze mną gadać czy mam zmienić temat ?
Saidy : Zamknij się a przejdź do czynów - przygryzła dolną wargę. - Cholera no wkurzyłem się. Próbuję jakoś się poznać a ona sprawia wrażenie jakby tylko po to tu tylko przyszła.
Louis : Co masz na myśli ? 
Saidy : No nie mów, że nie wiesz ? - siadła na mnie okrakiem obejmując. ahha ? Zayn który wcześniej wszedł aż upuścił tackę z żarciem dla Nialla, biedny Blondyn. On był równie zmieszany co ja.Zdenerwowałem się.Jakoś  nie przepadam za publicznym okazywaniem uczuć, a zwłaszcza przy kumplach. Bo później cały dom tym żyje, z resztą tak jak było z RossZzą.(Ross & Hazza)
Zdjąłem ją z siebie, no sory bardzo. 
Louis : Saidy, wiesz co . Dzisiaj nie, jak masz tylko to na myśli to lepiej wyjdź. Pogadamy jutro . 
Saidy : Yghh. No ok, to będę jutro - i najzwyczajniej w świecie wyszła.  Może Daddy Li mi coś doradzi. Ha ! no przecież on  zawsze zna rozsądne wyjście z sytuacji. Po drodze usłyszałem rozmowę, dość poważną Liama i Zayna. 
- Dziwnie to fakt. Lou ją lubi, ale ja jakoś do niej nie jestem przekonany, zobaczymy co z tego wyjdzie,- powiedział Liam. Czyli już wszystko wiem. Z Saidy trzeba zakończyć, póki jeszcze nie wdepnąłem w to wielkie gówno.
Oczami Saidy
 Drogi Pamiętniczku ....
Haha głupek. Gwiazdki to jednak nic w główce nie mają. pff. Sławo nadchodzę ! Teraz tylko muszę poudawać kochającą dziewczynę i przyjaciółkę a woja się sama wywoła. Póki co zdobyłam już ręcznik Zayna, a z faktów to że chodzą  po domu w bokserkach, albo i bez. Jeszcze tylko ustalić cenę wywoławczą i fortuno witaj. Ojojo jaka ja niedobra, czy oni nie widzą, że chcę ich tylko wykorzystać ? Dlaczego oni tak lubią tą Ross. Przecież jestem ładniejsza, bogatsza. Ostatnio , to znaczy jak wdrożyła się w tą całą One Direction'ową bajkę przestała mnie interesować jako przyjaciółka . Może jestem zazdrosna ? Jak Harry może z nią być ? Ale to się zmieeeeni. Pożyjemy zobaczymy.
Oczami Rossalie
Dzisiaj zrobię sobie wolne od chłopaków. Nie ma to jak zakupy. Mimo jęczenia Harrego i tak postawiłam na swoim i poszłam sama, w sumie to i tak miał próbę. Przymierzyłam kilka sukienek, no ale tak ... przecież wzięłam tylko 200 funtów. Yyy zaraz zaraz co w moim portfelu robi karta kredytowa Hazzy ? A już wiem. Kochany głupek. Ja już go znam, wie że nie lubię wydawać .. yy liścik ??? 
Ahhh Rosss. Widzisz jak ja cię znam ?Teraz stoisz pewnie przy kasie z nędzną bluzeczką (bez obrazy<3) i w nerwach odliczasz czy ci starczy. Otóż twój Hazzuś zna cię na wylot i zna twój upór. W przedniej przegrodzie masz moją kartę. A pin .. przypomnij sobie datę naszego pierwszego spotkania. 
Miłych zakupów kochanie !
Chwilę zajęło mi dojście do siebie ... yy dalej nie doszłam no ale już przynajmniej mogę myśleć. Haha no to zakupy. Platynowa karta kredytowa ? wow. Się chłopak dorobił, teraz to ja zaszaleję. Sam tego chciał . 
W moim ulubionym butiku, no tzn. gdzie wcześniej tylko oglądałam ciuchy poprosiłam o pomoc ich stylistki. Wybrała mi kilka fajnych zestawów Pierwszy taki bardziej oficjalny, bo Harry wspominał mi coś o jakiejś gali. Drugi taki luźniejszy w sumie to bez okazji. A trzeci  jesienny, bo powyrastałam z wszystkich zimowych ciuchów. Ehh no tak. Odkąd mieszkam z nimi non stop Nandos, w porywach jakaś restauracja.  A no ostatni taki luźniejszy, codzienny. O tak bym to nazwała. Uśmiechnięta od ucha do ucha wyszłam ze sklepu w kierunku parkingu. Stanęłam poirytowana. Właśnie holowali mój samochód ... Stanęłam na trawniku, fakt. No ale jak nie ma miejsc parkingowych , to gdzie mam stanąć ? Wjechać do sklepu ? Pięknie wręcz. Yghhh. Aż mi się gorąco zrobiło. No to ruszyłam z tymi siatami na piechotę. Skręciłam intuicyjnie w jakąś uliczkę, ale sama nie wiem czemu strach mnie obleciał. Chciałam go  chociaż usłyszeć. Zadzwoniłam.
Rossalie : Hej Harry, powiedz coś bo zaraz zemdleję.
Harry : Coś  - bez namysłu pewnie wypalił. Yyy ale jak to zemdlejesz ? Ale jak ? Co i gdzie ?
Rossalie : Długa historia... Idę tą uliczką, noo emm. Cornwall Street i jest już późno i mi się głupoty w głowie trzymają. Harry boję się.
Harry : Spokojnie . No więc dobrze, chcę Ci bardzo powiedzieć jak bardzo cię kocham ....
Oczami Harrego
Haaaaryy ! -pisknęła 
Harry : Jezzzu Ross co jest ?! - mówiła niewyraźnie, miała zatkane usta. Słyszałem paniczne dźwięki, zamarłem. Rzuciłem telefonem o ziemię i zacząłem się drzeć.
Harry : Zaaaayn ! Zaaayn .No chodź kurwa . 
Zayn : No Loczek, idę idę. Cóż za agresja
Moje oczy zaszkliły się, Zayn od razu spoważniał.
Zayn : Ej Harry co jest ? - kucnął przede mną
Harry : No coś z Ross - wydukałem
Zayn : Co ?!
Harry : No bo my rozmawialiśmy, nagle pisknęła i ... odpowiedziała cisza, boję się bo była na Cornwall. - schowałem twarz w dłoniach
Zayn : Chryste .. będzie dobrze. Może jej telefon wypadł czy coś - próbował pocieszać i załagodzić
Harry : Nie ! Przeczuwam to . Wiem to. 
Zayn zawołał chłopaków. W momencie się zjawili, oprócz Louisa. Był z tą swoją ... 
Oczami Nialla
Wchodzę do pokoju z nadzieją, że zamawiają pizzę a tu Hazza we łzach, Zayn cały przejęty, nerwowo krąży po pokoju. Do licha, co jest?!
Nial : Co się stało ? 
Zayn : Podejrzewamy, że Ross zostałą porwana ...
Liam : Co KURWA ? - tak, nasz Daddy przeklnął, aż chyba to sobie gdzieś zapiszę, ale nie teraz na to pora.
Niall : Wiecie już coś ? 
Harry : Nic, gdybym wiedział to już by mnie tu nie było ...
Zayn : Ale ! Zaraz zaraz. Mówiłeś że była w Cornwall tak ? - loczek pokiwał głową
Liam : No to na co czekamy ! Zbieramy się.Niall zwołaj Louisa . Niech przyjedzie do Cornwall pod pocztę.
Harry był cały nieprzytomny, mamrotał coś pod nosem, chyba imię naszej Ross. Wziął ze sobą jej ulubiony sweterek, siedział wtulony w niego oparty o szybę vana. Biedny chłopak. Znajdziemy ją. Znajdziemy całą i zdrową. !

_____________________________
A więc. Coś zaczyna się dziać : ) Rozdział pisany z gorączką 38' więc przepraszam jakby źle wyszedł.
Mrs.Styles