22 stycznia 2013

Siedemdziesiąt trzy

Oczami Harrego
Wielkie mi halo, wybiegła z klubu cała zapłakana, no a przecież każdy chce się trochę rozerwać. O kurwa tam stoi jednorożec, ale czad. W sumie to sam nie wiem czemu R..R.Regina, nie Rossalie, tak to Rossalie wybiegła z tego klubu. Przecież całkiem miła atmosfera dzisiaj w klubie. Wyczuwam negatywną energię od kolegi po mojej prawej, dlaczego on się do mnie zbliża. Jezu chyba nie chce mnie pocałować no nie ? A w sumie to mu się nie dziwię, jestem przystojny a laski zapładniam samym swoim spojrzeniem . No przecież ja jestem sam Harry, kurwa auaaa. 
- Coś ty zrobił idioto ? - krzyknąłem automatycznie chwytając się za bolące miejsce.
- Jeszcze nie skończyłem ... - kurwa mój nos, nie no takiego synalka to bił nie będę. Harry Edward Styles jedzie do domu porządnie się wyspać. A teraz spierdalać. 
Oczami Rossalie
Blis­kość jest jed­nym z naj­piękniej­szych darów, ja­ki człowiek może ofiaro­wać dru­giej oso­bie. To ta­kie ważne da­wać siebie ko­muś, kto nie pog­wałci człowie­czeństwa. Bo­wiem w łóżku nie ma re­guł, za­sad ani gra­nic. Jed­nakże są ludzie i ser­ca. A to os­tatnie bo­li naj­bar­dziej, gdy ktoś pot­raktu­je cię, jak szmatę. Nie daj­my się zwieść na­miętności. Pow­strzy­maj­my popęd sek­sual­ny. Cza­sami war­to pocze­kać... By później nie mu­sieć świecić ocza­mi, tłumacząc się: – Byłem pi­jany. – jak zapewne jutro z rana pan Styles. Sza­nuj­my siebie. To je­dyne, co po­zos­ta­je na włas­ność. Gdy­by można było um­rzeć ze wstydu, to spóźniłam się na swój własny pogrzeb. Wybiegłam z tego pechowego jak dla mnie dziś miejsca, kiedy usłyszałam rozpaczliwe wołanie za sobą.
- Rossalie zatrzymaj się, nie będę przecież za tobą biegł. - zaśmiał się
- Justin wracaj do środka, ja idę do domu- trzęsłam się i z nerwów i z zimna. Spocone ciało szybko owiał chłodny wiatr, szybko mnie dogonił. - On mnie upokorzył, boże ale mi wstyd. Przepraszam Justin, nie mogę-obróciłam się na pięcie i poszłam w stronę domu. - nie odpuścił, położył mi dłoń na ramieniu i przytrzymał..
- Myślałam, że zapadnę się ze wstydu, przed Niallem i tobą a tak zależało mi, żebyś sobie o mnie dobrze pomyślał - jęknęłam- Przy nim faktycznie wyszłam jak dziwka- schowałam twarz w dłoniach, nagle poczułam coś na swoich plecach. Juss zarzucił na mnie swoją dżinsową kurtkę a sam został w T-shircie.
- Po pierwsze lepiej tego nie zdejmuj, bo cię zawieje. Po drugie .. Oh Rose jak mogłaś tak sobie pomyśleć. Nigdy by mi przez głowę takie określenie o tobie nie przeszło. - przytulił mnie lekko do siebie.- Harry przesadził, z tym się zgodzę, nie powinien tak traktować swojej dziewczyny, zwłaszcza jeśli ty nią jesteś- delikatnie pogładził mnie po plecach a następnie, odsunął się tak aby móc na mnie spojrzeć. - A teraz śliczny uśmiech proszę.- Wysiliłam się na mizerne uniesienie kącików, szybko oddałam mu kurtkę i uciekłam zostawiając Justina w tyle. Było mi cholernie niewygodnie w tych butach, desperacko podjęłam próby pozbycia się ich i zostawiłam je na środku chodnika. Po drodze wyjęłam jeszcze z torebki kluczyki by szybko uporać się z wejściem. Świat pełen jest dzieci ba­wiących się w do­rosłych -po­myślałam, mi­jając pi­jane­go czternastolatka. Zatrzasnęłam drzwi wejściowe i od razu się po nich osunęłam. No i znowu przez niego płaczę. Dzwonek zadzwonił. Chcąc nie chcąc wstałam i ujrzałam w nich uśmiechniętego Justina, który wymachiwał mi przed nosem moimi butami, które wcześniej brutalnie porzuciłam. Wpuściłam go do środka.
- Pomyślałem że to twoje, mam rację ? - za wszelką cenę próbował mnie rozgadać, nie wiem czemu ale  kiedy jest mi źle lubię sobie trochę pomilczeć. 
- Tak, moje dzięki wielkie, nie na co dzień latam na boso po Londynie. Dlaczego wróciłeś, Juss powinieneś być w klubie ze znajomymi. - przetarłam załzawione oczy, i pociągnęłam nosem.
- Martwię się o ciebie. A on jest idiotą. Wybacz, ale jak drugi raz będzie mnie błagał o coś takiego to nigdy się nie zgodzę. Nikt się o tym nie dowie, nie bój się nie jestem taki. To tylko nasza wspólna sprawa. - poszedł do kuchni,  by za chwilę powrócić z dwiema szklankami wody. Wymówiłam bezdźwięczne dziękuję.
- Dzięki za wszystko, znowu. Chodź pokażę ci twój tymczasowy pokój.- zebrał się pierwszy podając mi rękę. Mmm gentelmen, podczas kiedy mój traktuje mnie jak kurwę, nieee no spoko. Wskazałam mu łazienkę i sypialnię. 
- Chcesz coś na przebranie ? Zawsze mogę wygrzebać coś od Stylesa z szafy. - zaoferowałam
- Nie dzięki, mam coś ze sobą. Dobranoc Rose. 
- Dobranoc Justin. - zostawiłam go a sama poszłam się wykąpać na parterze.
Niech ten cholerny dzień się już skończy, godzina 2.46 ,dobranoc. Czy taka dobra ? O trzeciej musiała wrócić reszta, trudno ich było nie usłyszeć. Czy to możliwe aby Harry był jeszcze bardziej zaprany niż poprzednio ? Co to to nie. Nim wszedł zabrałam swoją kołdrę i wślizgnęłam się do łazienki. Ja dzisiaj z nim nie śpię.
- Rose, gdzie jesteś. Błagam ulżyj mi, a jak nie to i tak sobie sam zrobię.- zaśmiał się cicho- Gdzie ty jesteś ? - wykrzywiłam się, cholera przecież on nigdy tego nie robi. - Gdybyś tu teraz była, oj gdybyś tuu teraz była. Wszedłbym w ciebie mocno,  wyłabyś z bólu krzycząc moje imię a zarazem prosząc o jeszcze.- pieprzony dupek, z każdym jego słowem zbierało mi się bardziej na wymioty a moja sympatia do niego spadała ? Inaczej nie da się tego nazwać. A z drugiej strony co ja się kurwa będę ukrywać, jestem kobietą a nie mopem co w łazience na podłodze leży. Ja się wyśpię, to jego problem gdzie spędzi noc. Z impetem wyszłam z łazienki, mierząc go wzrokiem.
- O no proszę, znalazłaś się , jak miło. - ucieszył się
- Wynoś się stąd - warknęłam
- Chcesz dziś szybko czy wolno ?
- Ty pieprzony idioto ! Zamknij się, nie niszcz tego co między nami jest. Harry przez twoje zachowanie moje obrzydzenie do twojej osoby rośnie, a było już dobrze.
-Oj no chooodź - ja mu tu przemowę robię a on nic ? Nie wytrzymałam, po raz kolejny dzisiaj ode mnie dostał, nie żałuję. Może oprzytomnieje. 
- Kurwa za co teraz, już czwarty raz dzisiaj dostaję po pysku - szeleścił coś pod nosem. - Weszłam na łóżko, starając się nie zwrócić na siebie uwagi. Ułożyłam się na samym krańcu by go nie prowokować. Chyba się udało, powoli mrużę oczy a mózg zaczyna hibernować. Nie ! Co ? Poczułam jego dotyk na talii, przybliżył się do mnie nie pozostawiając żadnej wolnej przestrzeni. Odepchnęłam go do siebie, waląc z pięści w klatkę. Równie dobrze mogłabym go pogłaskać działanie takie samo. Znowu to zrobił lecz tym razem pokierował dłoń na moje pośladki. Kopnęłam go w piszczel.
- Oh jakaś ty dzisiaj agresywna - jąkał się
- Daj mi spokój - jęknęłam płaczliwie.
- Jak mi zrobisz - łzy  popłynęły po moich policzkach. Zabrałam kołdrę ze sobą i wybiegłam z pokoju, na strychu powinny być jakieś kocyki. To wstyd, że muszę się ukrywać w moim domu, przed moim chłopakiem. Coś mi się wydaje, że jak jutro się obudzi to go zabiję, ale póki co teraz wolę się ewakuować. Kurwa czy ja muszę być taka pokraczna ? Stanęłam sobie na rogu kołdry i runęłam na podłogę za pewne budząc wszystkich domowników. Ciemno było jak cholera, rozejrzałam się a spod drzwi Louisa zaczęło wydobywać się światło. No pięknie.
- Rose co ty robisz ? - szepnął zaspany
- Hm no zastanówmy się. Gdybym powiedziała, że uciekam przed swoim chłopakiem bo  mnie chce zgwałcić to byś mi nie uwierzył więc jednak powiem że uciekam przed swoim chłopakiem bo mnie chce zgwałcić- dodałam z przekąsem. 
- Ja go chyba zabiję, a teraz chodź do mnie. Będziesz bezpieczna. - odetchnęłam z ulgą, podniosłam się z zimnych paneli i weszłam do pokoju Tomlinsona. Louie już sobie smacznie śpi a ja nie mogę, wręcz nie mogę zmrużyć oka. Wiem że ON tu nie przyjdzie, bo nie jest nawet w stanie. Wyjęłam z kieszeni piżamy Iphona. Godzina piąta a ja nie śpię. Weszłam na internet, zobaczymy co tam portale plotkarskie sobie piszą. Cholera co to ma być ? No nie znowu ? ...

*********
Sielanka ? Hahah ze mną nigdy, Ci co mnie znają są już chyba przyzwyczajeni że monotonność u mnie nie istnieje :3

7 komentarzy:

  1. Cholera. Dawaj mi tu nastepny. Cudowny rozdzial. Z niecierpliwoscia czekam na dalszy ciag wydarzen. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu Tay ?
    Nie no co za szmata -.-
    A już myślałam, że wszystko będzie ok..
    Cudny roździał ;33

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę, prosze tak bardzo proszę żeby się nie kłócili !
    Proszę !!! |
    Świetnie piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu, jak ja kocham takie akcje! Zajebiste! Chcę dzisiaj ciąg dalszy :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczynooo zajebisteee ... NIech na razie nie będzie sielanki ...
    A Rossalie nich przemyśli związek Z Harrym :D
    A po za tym to on sie serio jak świnia zachował .... :<
    Ale wierzę że Ross sobie poradzi .
    Dawaj Tu następny ZAJEBISTY rozdział jeszcze dzisiaj .
    Kocham twoje imaginy <3

    OdpowiedzUsuń
  6. już nieeeeeeeee żyjeszzzzz tralalalalalalalala jak mogłaś? :[ mam nadzieję, ze w dwóch nasteponych wszystko sie wyjaśni :D
    nie no a tak na serio to gdyby bez tej dramy ... nioe i tak to kocham ,3333
    a i Mój Louis kochany jaki słodki na koncu *_*

    OdpowiedzUsuń