21 stycznia 2013

Siedemdziesiąt dwa

Oczami Rossalie
To w jaki sposób mnie całował, wzmogło u mnie napad dreszczy a wargi mimowolnie rozchyliły się prosząc o jeszcze. Harry dołączył język do tego pięknego tańca, nie było w tym zachłanności. Całował z pasją, tak jakby świat miał się skończyć wraz z końcem tego pocałunku. Moja dłoń pieści jego włosy a on swoją masywną dłonią trzyma mnie w talii maksymalnie do siebie przybliżając. Gdy mnie całował miałam ot­warte oczy, tak bar­dzo bałam się, że to zwykły sen. Chcąc nie chcąc odessałam się, przygryzając jeszcze jego dolną wargę.
- Co to było ?- wykrztusił ledwo z siebie Zayn, Niall wybuchnął śmiechem jak zauważył reakcję Justina na to co miało miejsce przed chwilą. Rozbawiło mnie to na prawdę.
- Nic a co ? - wyszczerzyłam się co chwila słodko chichotając, pociągnęłam Stylesa za sobą na rękę, pchnęłam go na sofę i wskoczyłam mu na kolanka. Każdy kto by na mnie pomyślał, stwierdziłby bez gadania, że jestem wprost po terapii albo w jej trakcie, bo śmieję się pod nosem sama do siebie.
- Oni tak zawsze ? - Juss chwycił się za głowę i wytrzeszczył oczy
- Taak, to całkiem normalne - Louie machnął ręką i wzruszył ramionami.
- Oj takie tam, całkiem miło było, prawda Rose ?- nachylił się ku mnie i przyjrzał.
- Mmm- wymruczałam, w dalszym ciągu czując przyjemne ciepło wewnątrz brzucha. Mo­tyle w moim brzuchu unoszą mnie na kil­ka cen­ty­metrów po­nad ziemię i dob­rze, bo no­gi i tak mam zbyt miękkie żeby na nich chodzić. Nie sądziłam, że jeszcze kiedy­kol­wiek poczuję to uczucie.A już na pew­no nie myślałam, że będzie to po­now­nie je­go zasługa.
- Ej ludzie, nie żeby coś ale Harry chyba musimy już jechać - Justin powoli wstał i zaczął się zbierać.
- Nie możesz zostać do jutra ? No weź co ci szkodzi ? Zaliczylibyśmy dziś jakieś party hard w stylu One Direction. - wyskoczył z inicjatywą Liam. Skupiliśmy wszyscy wzrok na nim. Daddy, impreza da fuq?
- No co, Daddy też człowiek- poklepał go po ramieniu Louie. - Macie racje, szedłbym sobie, w sumie to i tak nie ma co robić. Nudy w domu.- nie wiem co mnie bardziej zadziwiło. Poważny Lou czy imprezowicz Liam, no dobra. To jest dziwne.
- A wiecie co ? - usiadł z powrotem, obejmując Niallera, który spalił buraka ramieniem.- Może macie rację, zostanę do jutra-wyszczerzył się Bieber. Wszyscy krzyknęliśmy entuzjastycznie.
- No to co ? Szykujemy się ! - jak na znak wszyscy poderwali się do góry, każdy w swoim kierunku. Ulotnili się z salonu a ja już miałam podrywać się, ale Harreh mi to uniemożliwił.
- Nie tak szybko, mamy coś do nadrobienia.-szepnął mi do ucha, przesuwając ustami po splocie nerwowym na mojej szyi. Wywróciłam oczami i wyswobodziłam się z objęć.
- Chodź musimy się ubierać - podałam mu rękę aby było mu łatwiej wstać i kierowaliśmy się do pokoju, kiedy na schodach przemówił swoim charakterystycznym głosem.
- Ale najpierw rozebrać - mrugnął do mnie oczkiem i wyprzedził, zajmując wcześniej łazienkę. Przynajmniej nikt nie będzie się do mnie dobierał jak będę się przebierać, uśmiechnęłam się pod nosem wyobrażając sobie Stylesowe podboje, ale skoro wrył się do łazienki to mam spokój. Dopiero kiedy upewniłam się, odgłosami z prysznica przeszłam do szykowania sobie stroju. Skoro powrót RossZy to wypadałoby się jakoś odstawić, nie ? A no i pannę Swift pogonić. Oh skąd we mnie tyle nienawiści ? To logiczne przecież, blondyneczka przystawiała się do mojego chłopaka, coś tu chyba nie halo. Mam fajne nogi to czemu by ich nie podkreślić ? Czarna skórzana spódnica sięgająca do połowy ud. Rozsiadłam się na łóżku chowając twarz w dłonie. Co by tu ubrać ? Sprawa dołu załatwiona, aby uwydatnić płaski brzuch i krągłości zdecydowałam się na dość skąpy jeansowy gorset rozpinany z przodu. Do tego czarne Campbelle i słodkie kolczyki. Jeszcze przed wyjściem Harrego zdążyłam się przebrać. Woda ustała, oho czyli Hazza za niedługo wparuje do pokoju. Drzwi uchylają się i wchodzi wesołym krokiem podgwizdując sobie coś pod nosem przewiązany ręcznikiem wokół pasa Harrold ( coś typu jak w reklamie Pepsi ) . Podniósł wzrok i natknął się na mnie, znieruchomiał.
- Jasna cholera ! - chwycił się za głowę, przez co ręcznik wylądował na podłodze ukazując nagą męskość mojego chłopaka. Zawstydony schylił się po niego.
- Jakby co to sprawy nie było- zarumienił się, zaśmiałam się i machnęłam ręką. - A to wszystko przez ciebie, bo ślicznie wyglądasz- pogroził mi palcem i zniknął w garderobie by po chwili powrócić już gotowym do wyjścia.
- Pogadamy ? - rzucił się na łóżko, no jakoś nie mam ochoty w tych ciuchach walać się po łóżku, przysiadłam sobie na jego kancie a on się rozwalił na całej jego długości. Skoro jest taki wesołek, to może przyszła pora go nastraszyć ?
- Niena­widzę cię! - wrzasnęłam.-Niena­widzę twoich oczu dla których gotów byłabym od­dać wszys­tko, two­jego uśmie­chu przez który miękną mi no­gi i spo­sobu  by­cia przez który za każdym ra­zem czuję te cho­ler­ne mo­tyle w brzuchu! Niena­widzę cię za to jak mną gar­dzisz i niena­widzę te­go,że nie pot­ra­fię te­mu zap­rzes­tać.Lecz naj­bar­dziej Niena­widzę ciebie za to, że za każdym ra­zem, gdy cię widzę mam ochotę przep­raszać za to,że nie jes­tem ta­ka jaką chciałbyś abym była.- z każdym zdaniem mój głos robił się coraz bardziej łagodny a Loczek przybierał rumieńców.
- To było słodkie, ale mi stracha napędziłaś - podniósł się i siadł koło mnie. - A mogę ci coś powiedzieć ? Tylko nie gniewaj się, okej ? - na te słowa lekko spoważniałam, przytaknęłam.
- Taylor pod żadnym względem nie jest lepsza od ciebie, pod każdym na serio - powiedział wpatrując się w moje tęczówki, oczekując reakcji.
- Pod każdym powiadasz ? - uniosłam jedną brew, skinął- A sprawdzałeś już każde ? - pokiwałam brwiami, obróciłam to jako żart, nie mam zamiaru dalej się wściekać na niego.
- Niee ! - wstał na nogi. - Nie pod każdym, ale pod wieloma. Jej przy tobie trzeba dokładniej dobierać słowa. - przeczesał grzywkę. - A na drugi raz nie łap mnie za słówka - cmoknął mnie w usta, i już się oddalał , kiedy za kołnierzyk przyciągnęłam go do siebie, wylądowaliśmy na łóżku, to znaczy on na mnie leżał tym swoim wielkim cielskiem. Jak mi brakowało takiej bliskości. Wpiłam się w jego wargi namiętnie, zaskoczony jednak szybko odwzajemnił. Ten uroczy moment przerwało nam czyjeś chrząknięcie.
- Ekhem Stylesowie, dzieci później teraz idziemy na miasto. - zaśmiała się Charlotte opuszczając nasz pokój. Zeszliśmy na dół, gdzie każdy już czekał. Wszyscy wzięli sobie do serca to wyjście bo wyglądali obłędnie. Cztery pary i Tomlinson. Haha on pod każdym względem musi być odmieńcem. Podstawionymi taksówkami udaliśmy się do klubu. Muszę przyznać, że ekipa poziom imprezowy -> hard. Każdy miał ochotę zaszaleć. Po kilku kolejkach zabawa się ułatwiła. Wszyscy tańczą, nawet Tomlinson sobie kogoś znalazł. Ekhem, no może w przypadku moim i Harrolda to raczej seks na parkiecie. Ocieram się o niego przy każdej możliwej okazji, a kiedy obejmuje mnie od tyłu, trzymając dłonie na talii czuję go przy sobie.
- Chodź do stolika - pociągnęłam go za sobą z cwaniacką miną, szedł za mną jak piesek. Z agresją pchnęłam go na fotel, siadając na niego okrakiem. Szybko nasze usta się złączyły. No co byłam pijana ? Jego dłonie co jakiś czas lądowały na pośladkach, subtelnie je ściskając. Ciche pomrukiwanie wydobywało się z moich ust.
- Harreh- jęknęłam, kiedy jego dłoń wylądowała pod spódnicą na moim udzie, chcąc nie chcąc zdjęłam ją z siebie. Gdybym pozwoliła mu na to teraz to ciężko byłoby mi już go później uspokoić. Po chwili przysiadł się do nas JB i Niall bez Vicky, bo przepadła razem z Charlotte w damskim kiblu. Harry był już nieźle spity, co jakiś czas obdarzał pocałunkami moją szyję a mi było głupio przed chłopakami, nadrabiałam dobrą miną obracając to w żart.
- Chodź do łazienki, zrobisz mi dobrze - wybełkotał schlany Styles. wow wow wow, nie zagalopował się przypadkiem. Teraz to już się wkurzyłam.
- Przegiąłeś - powiedziałam stanowczo, usadzając go na sofie. Po chwili wkurzony sobie gdzieś poszedł, a niech idzie nie będę go niańczyć.
- Przepraszam was za niego - wywróciłam oczami. - Zazwyczaj tak się nie zachowuje.
- Muszę powiedzieć, że masz niezłą cierpliwość dziewczyno. - zaśmiali się obaj, Juss z przeciwnej sofy przysiadł się koło mnie. Porozmawialiśmy chwilę we trójkę śmiejąc się. Po chwili wrócił szanowny Harrold, siadł koło Niallera i wbijał we mnie swe zielone ślepia, mogłabym przysiąc że w tej chwili rozbiera mnie wzrokiem.
- Przestań - warknęłam. Chłopcy nie wiedzieli o co mi chodzi, a on dalej swoje.
- Ale cię dzisiaj zerżnę - to ma być groźba ?
- Stary, opiłeś się ale to nie znaczy, że wolno ci wszystko. Wrzuć na luz - upomniał go kulturalnie Justin
- Ale ona jest moją dziew..dziewczyn-ą i ma mi robić dobrze kiedy ty-lko ja ch-cę. - mamrotał
- No chyba nie - parsknęłam, nie podoba mi się jego zachowanie.
- Weź nie traktuj jej jak taniej dziwki - wywrócił oczami zirytowany Horan, no nie. Jeszcze to mi potrzebne, zaraz zaczną sobie skakać do gardeł.
- A co zarezerwowaliście ją sobie na dzisiaj ? Spoko jest dobra - machnął ręką , podpijając ze szklanki Nialla. Nie wytrzymałam, upokorzył mnie. Zerwałam się na równe nogi.
- Wal się ! -wrzasnęłam policzkując go i z płaczem wybiegłam z klubu.
- Rossalie zaczekaj !- krzyknął ...

****
Jak obiecałam tak jest, przed północą : ) Dzisiaj w nocy będę pisać, więc może coś się jeszcze pojawi : )
Bo ja jestę wampirę ! : )

KOMENTUJCIE :>


5 komentarzy:

  1. No dobra warto było poczekać ! <3 Wyjebisty nie mogę sie doczekać jutra rana jak wstanę a tam 73 rozdział mam nadzieję ;** Pierwsza komentuje no i zajebiście ! ;) Błagam mam nadzieję że to co mówił Harry to jej się to śniło bo to było bardzo upokarzające ! ;<

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby znowu sie nie poklocili: c

    OdpowiedzUsuń
  3. jestę wampirę razem z tobą :D
    świetny rozdział! ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. p matko tak szybko dodajesz ze nie nadążam xd przez dwa dni 4 rozdziały? kocham cię normalnie xd "No co, Daddy też człowiek" hahahaha tu zes dowaliła <33 wgl rozdział boski a Harry to co odwalił na końcu t szkoda pisac xd idę szybko nadrabiać zaleghłości, bo musze sie niemca uczyc ;/////

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwaga,uwaga! Przerywamy czytanie na informacje z ostatniej chwili. Harry Styles z opowiadania Live We Are Young nie posiada mózgu.

    OdpowiedzUsuń