31 stycznia 2013

Osiemdziesiąt osiem

Oczami Rossalie
Chodzimy w kółko po tym lesie a się ściemnia, zaraz zacznę panikować.
- Harreh to nie ma sensu, przechodzimy obok tego drzewa już kolejny raz ! - jęknęłam gestykulując rękoma
- Taak ? Faktycznie, zazdroszczę talentu rozróżniania drzew, dziewczyno ich są tu tysiące ! - zaszydził
- Talent ? No to patrz, jestem jasnowidzem. Po lewej stronie konara leży papierek po Twixx'ie - po chwili powrócił z opakowaniem w ręku i nietęgą miną.
- Co ? Jak .. ty .. to ? - jąkał
- Przecież mówiłam że już tu byliśmy ! - krzyknęłam a echo rozniosło się po lesie. Usiadłam sobie na wystającym pniu. Osiągnęłam pierwszy stopień załamania nerwowego, po czym poznaję?Łzy. Podkuliłam nogi pod brodę. Ten typ tak ma, przecież każdy musi nawilżyć oczka od czasu do czasu. Chłopak przejął się i mnie objął ramieniem.
- Harreh to nie ma sensu poszukajmy jakiegoś schronienia. - szlochnęłam, w końcu zaczęłam myśleć racjonalnie.
- Rose ja cię tak przepraszam. - zaczął skruszony, kładąc głowę na moim barku. Zrobiło mi się głupio, przecież wina i tak leży po obu stronach.
- Nie Harry, nie masz za co. Poradzimy sobie.-objęci ruszyliśmy dalej przemierzając leśne połacie. Zegarek wskazywał dziewiętnastą, coraz bardziej się ściemnia.
- Ej tam jest jakaś szopa !- krzyknął rozradowany, podniosłam wzrok. Jeej ! Faktycznie tam coś stoi. Ostrożnie zbliżyliśmy się.Jak kurz tańczący w blas­ku pro­myka słońca prze­bijające­go przez szparę w sta­rej, walącej się szopie...
- Zatrzymamy się tu na noc a rano ruszymy wzdłuż rzeki.- powiedziawszy pociągnął mnie za sobą do środka. Stara, opuszczona szopa w środku kilka podstawowych mebli, stół a na nim sterta gazet, drewniany taboret i komoda. Na podłodze kilka starych koców. Nie jest źle - pomyślałam.
- To chyba kanciapa myśliwego. Mam nadzieję, że się nie obrazi. - zaśmiał się cicho chłopak. Zabarykadował spróchniałe drzwi obszernym biurkiem. Jeden z koców rozłożyłam na ziemi pod ścianą. Usiadłam po chwili poczułam jak Harry przykrywa mnie grubym okryciem a sam pozostaje w krótkim rękawku. Pokiwałam bezradnie głową i gestem ręki wskazałam aby się przybliżył. Wtuliłam się w niego, obejmując w pasie.
- Wiesz co Harry ? - wyrwałam się z przemyślenia, pokiwał głową przy okazji łaskocząc mnie w szyję włosami.
- Z tobą to nawet na Grenlandii mogłabym siedzieć. - cmoknęłam go w kącik ust, który od razu uformował się w charakterystyczny dla siebie sposób.
- To było słodkie. - pogładził mnie po włosach. Nagle coś wyraźnie przykuło jego uwagę i poderwał się do góry, począwszy przegrzebywać coś za biurkiem. Po chwili z miną zwycięzcy wymachiwał mi lampą olejną przed nosem. W pomieszczeniu teraz tliło się przytłumione światełko, zapadł zmrok.
- Daj buzi - wypowiedział cieniutkim głosikiem, śmiesznie złożył usta. Kochany dzieciak. Dałam mu soczystego całusa.
- Tylko tyle ? - jęknął wywijając dolną wargę, zaśmiałam się i pstryknęłam go palcem w nosek. Nim się obejrzałam nasze wargi złączone były w namiętnym pocałunku. No i zrobiło mi się cieplej.
Oczami Liama
Cholera no gdzie oni są ? Nie da się do nich dodzwonić, kompletnie się już ściemniło a po nich żadnego śladu. Siedzę na ganku pod ich domkiem, w ręce kubek ciepłej herbaty. Mam nadzieję, że nic im nie jest. 
- Liam i co ? Są już ? W przystani nic nie wiadomo - wysapał zdyszany Louis. Malik i Niall wybrali się w obchód dookoła jeziora.
- Jak się za godzinę nie pojawią to trzeba będzie wszcząć akcję poszukiwawczą. - i powiedziałem to co ledwo przeszło mi przez gardło. Nie mogę sedzieć bezczynnie.
- Daddy spokojnie, może chcieli pobyć sami ? Wiesz jaki jest Harry... - dłoń przyjaciela wylądowała na moim barku.
Oczami Zayna
Co jak co ale jest obawa, a jeśli wywrócił im się kajak ? - Nie nie Malik idioto, pewnie Harry coś zaplanował a ty nic o tym nie wiesz. Nadeszła pora na papieros tajm kiedy usłyszałem dobrze znany mi śmiech.
- Charr ! Pattie ! - krzyknąłem odrzucając za siebie peta, podbiegłem do dziewczyn.
- Cześć Zayn - uścisnąłem dziewczynę Liama i wskazałem jej nowy domek. Nie żeby mi przeszkadzała, ale mogłaby już sobie pójść.
- Witam cię moja księżniczko - zacząłem zawadiackim tonem głosu
- Cześć papierosku ! - cmoknęłam mnie w usta, zaśmiałem się cicho. Papierosek ? Haha ! Tego jeszcze nie było. Pomogłem jej z walizkami jak na gentelmena przystało. Kiedy byliśmy już w domku a Charr rozpakowana zaczęliśmy gadać.
- Jesteś czymś przejęty czy mi się wydaje ? - niezła jest
- Daj spokój - machnęłam ręką - Hazza i Rose byli na kajakach i już długo ich nie ma. Boimy się o nich.
- O jej - przejęła się. - Ale na pewno wszystko jest w porządku !. 
- Mam taką nadzieję ...
Oczami Rossalie
Mamy środek nocy, Harreh słodko pochrapuje na moim ramieniu a ja nie mogę spać. Boje się i mi strasznie zimno. Nie wytrzymam tak dłużej.
- Harry kochanie - pogładziłam go po policzku. - Harruś obudź się, błagam - jęknęłam szturchając go w brzuch.
- Co się dzieje Rosie ? - wymamrotał zaspany
- Przepraszam że cię budzę, ale mi zimno i się boję. Przytul mnie. Chłopak położył się całkowicie na ziemi i jednym ruchem naciągnął mnie na siebie, tego się nie spodziewałam.
- Jestem za ciężka, będzie ci niewygodnie.-jęknęłam. Nic się nie odezwał tylko mocniej mnie objął a ja szczelniej okryłam nas kocem. Ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej, która spokojnie podnosiła się i opadała. Tym razem już zasnęłam. [...]
Następnego ranka o świcie opuściliśmy prowizoryczną leśniczówkę. Za ręce przemierzaliśmy leśne gęstwiny cały czas ciekawie rozmawiając. To niesamowite ale ten incydent jeszcze bardziej nas do siebie zbliżył. 
- Harry czy ty to widzisz ?! - pisnęłam . Las przerzedzał się a przed nami zaczęło wyjawiać się dobrze znane jeziorko !
- Aaaa uratowani ! - biegiem ruszyliśmy do domków. 
Bilans wypadu ? 
Kaucja za kajak i osprzęt, reprymenda od Liama i reszty, kilka siniaków i ukąszeń komarów, niesamowite wspomnienia i wszystkiego warte przeżycia ! 

__________
Uffffffff. idzie weekend więc może będzie coś częściej. 
komentujcie ^^
_______________
AAA! DZIĘKUJEMY ZA 80K WEJŚĆ !!!!! <333

28 stycznia 2013

Osiemdziesiąt siedem

Oczami Louisa
Właśnie sobie śpię, kiedy do pokoju wpada już wściekła Rossalie. Szturchnąłem lekko Horana który już się przebudził. Dziewczyna aż pulsuje ze złości, ciekawe o co jej z Harroldem poszło.
- Możecie mi powiedzieć co się tu wyprawia ? Wyobrażacie sobie co media z wami zrobią ? Zniszczyliście  dobre imię One Direction ! Nie możecie sobie znaleźć dziewczyny tylko razem po nocach się zabawiacie ! - co do licha ona wygaduje ? 
- Rossalie kochanie o co ci chodzi ? - przetarłem oczy, a może to wszystko to jeden wielki sen ? - yyy ona chyba sobie nie myśli że my ten .. tego z Niallem - zacząłem się śmiać jak popieprzony
- Z czego rżysz idioto ! - spiorunowała mnie swoim spojrzeniem. - Wstydźcie się ! - krzyknęła i wybiegła z pokoju ? Aha ? Okej ?! No niezłe ma wahania nastrojów. Yyy teraz jak tak się rozglądam to faktycznie wszystko wskazuje na to że my mogliśmy to zrobić, no wiadomo że do tego nie doszło, ale moje rzeczy, Niall i jego odkryty tors. No nie, czyli według Rossalie jesteśmy teraz homo a blondyn to mój kolega od spotkań po nocach. Zajebiście - przybiłem sobie facepalma.
- Nie ogarniam ... - wydukał zamyślony Niall
- Lou ona myśli, że my no wiesz ... - zaczerwieniłem się. - No bo patrz, moje ubrania ty w łóżku - pacnąłem się w czoło, zbladł.
- A co się stało z twoimi ubraniami ? - podrapał się za karkiem
- Było mi gorąco w nocy... - wytłumaczyłem si, w sumie to sam nie wiem z czego, taa ale przegadaj teraz Rose do głowy ...
Oczami Rossalie
Nie wiem co ta dwójka wyprawia. Z moją tolerancją  jest słabo a jeśli tylko sobie ich wyobrażę podczas jakiejś pikantnej sceny to zbiera mi się na mdłości.
- Kochanie coś ty taka zła? Stało się coś ? - podchodzi do mnie i bierze w objęcia
- A nic dwuznaczna sytuacja i tyle - założyłam mu pojedynczego loczka za ucho, przecież nie będę go tym teraz zadręczać w sumie to nic pewnego. Może to tylko przypadek a ja za dużo sobie wyobraziłam ?
- Na pewno ? -  podniósł podejrzliwie jedną brew
- No bo widziałam Louisa i Nialla... - urwałam
- ŻE CO ?! - krzyknął 
- Nieee, poczekaj to nie tak. Nie że podczas tego, no wiesz... ale Tomlinsonowe ubrania były na ziemi a Horan obok... - z każdym słowem bardziej czerwieniałam.
- Mój LouLou na pewno nie zrobiłby czegoś takiego mała - Harreh cmoknął mnie w czółko, po tym geście z jego strony moje obawy prysnęły, przestałam się interesować, zdecydowanie Harry jest moim remedium. Zjedliśmy śniadanie, które przyrządził mój szef kuchni, żyliśmy tak jakbyśmy byli tu tylko sami, niezależni.
- Rosie kochanie chodź na chwilkę. - usłyszałam wołanie mojego Loczka, a to jak do mnie mówi samo spowodowało wielki uśmiech na mojej twarzy. Dostałam pozytywnego kopa energii. Głos dochodził z sypialni. Podeszłam do siedzącego na łóżku chłopaka i siadłam mu bokiem na kolanach zarzucając dłonie za szyję.
- Co chciałes ? - uśmiechnęłam się tuląc do jego torsu
- Jedziemy na wycieczkę - wyszczerzył się i energicznie wstał ze mną na rękach. Oplotłam się o niego nogami.- Zabieram moją księżniczkę na kajaki. Nie przyjmuję odmowy. - cmoknął mnie w usta i zaczął się kręcić dookoła własnej osi.
- To wspaniale ale opanuj emocje kocie, bo zaraz zwrócę twoje pyszne naleśniczki - oddałam mu buziaka, uspokoił się. Bardzo ucieszyłam się, że spędzimy ten dzień aktywnie. Z powrotem klapnął na łóżku a mnie wziął na kolanka. Przebraliśmy się w bardziej odpowiednie stroje. Hazziątko słodko wyglądało w krótkich spodenkach. Ja również zdecydowałam się na coś bardziej letniego.  Do plecaka na wszelki wypadek schowałam apteczkę i zważywszy że spędzimy tam cały dzień to suchy prowiant i kilka butelek wody. Wychodząc z domku napotkaliśmy Liama.
- A gdzie to się robaczki wybierają ? - przybił sobie sztamę ze Stylesem
- Porywam moją  pannę na kajaki - wyszczerzył się
- A no to fajnie. Bawcie się dobrze dzieci ! - pomachał nam.Odpowiedzieliśmy  wspólnie ' pa tato. Chwycił mnie za rękę splatając nasze palce. Ruszyliśmy ciekawie przy tym rozmawiając, bo przed nami około ośmiuset metrów wędrówki, ponieważ przystań jest po drugiej stronie jeziora. Kopałam co większe to kamyki kiedy z zamyślenia wyrwał mnie jego głos.
- Wiesz ... - na samą myśl uśmiechnął się tajemniczo, spojrzałam na niego, aksamitna cera połyskująca w słońcu, sprężyste loczki i śnieżno białe ząbki czyniło go ponadprzeciętnym. Zieleń jego zagadkowych oczu czyni go niczym obywatela nie z tej epoki. Męskie ciało, szerokie barki czyniły mitycznym wzorcem jak dla mnie samych herosów.- Zawsze o tobie myślałem, nawet jak mnie nie znałaś. - rzadko kiedy rozmawiamy o tym co już było, Harry Styles bożyszcze nastolatek, kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej zwracał na mnie uwagę ? Wywołało to uśmiech na mojej twarzy.
- Ja się zawsze w tobie podkochiwałam - wypaliłam rumieniąc się, zaśmiał się dosyć głośno. - Ale ty nie byłeś mną zainteresowany. No w sumie to się nie dziwię, kujon z wzorową frekwencją i dobrymi stopniami, nic nadzwyczajnego we mnie nie ma a ostatnia ławka w kącie to coś dla mnie.
- Inteligentne kobiety są kurewsko seksowne to po pierwsze - zaczął wyliczać na palcach. - Po drugie pół drużyny chciało cię mieć i zaliczyć... - zacisnął pięści.- Ale im na to nie pozwoliłem, chroniłem cię pod pretekstem "że sam się tobą zajmę" if you know what does mean. - pokiwał cwaniacko brwiami.- krew poczęła mi mocniej krążyć. Harry Styles mnie chronił ? - Po trzecie jesteś idealna. Saidy czy Joanie przy tobie wymiękają.- A no tak... Say i Joo to najlepsze laski z naszego rocznika, coraz bardziej się rumienię. Harry Edward Styles moim własnym Edwardem Cullenem ? Nim się obejrzeliśmy przed nami ukazał się mały porcik. Harreh poszedł wywiązać się z płatności a ja poszłam po sprzęt. Z budki wyszedł na pozór chłopak w moim wieku. Oh co za typ, już na progu gapi się w moje piersi ...
- No witam cię aniołku, co cię do mnie sprowadza ? - oj słaby podryw chłopcze, zaraz cię zgaszę
- A no heej - zaczęłam ponętnie . - Do ciebie nic, ale masz bardzo seksowne kapoki i podobno takie mmmm dłuugie wiosła - wywróciłam oczami. Ha i to się nazywa gaśnica w stylu Rossalie.- Także ten, przestań się gapić na moje cycki tylko daj mi dwa kapoki i wiosła, chyba że mam zadzwonić do szefa ... - cwaniacko uśmiechnęłam się.
- Dwa ? - wybauszył oczy - Kochanie jeden ci wystarczy a jak co to daj mi swój numer pomogę. 
- Tak dwa bo ... -odparłam z przekąsem kiedy poczułam Stylesowe dłonie na talii i jego podbródek na ramieniu, cmoknął mnie w policzek a ja z " no i co podskoczysz mi frajerze ? ' wpatrywałam się na tego typka. 
- .. bo ja i moja dziewczyna idziemy sobie na kajaki. Jakiś problem ? - wypowiedział to ze stoickim spokojem, chociaż wiedziałam że wewnętrznie się gotuje. Kochany gorylek. Tamten zmył się na zapleczu i podał nam to po co zmarnowałam tu czas. Jakby nie mógł tak od razu ...
Kiedy wyszliśmy kajak stał już lekko przycumowany do molo. Klasnęłam w dłonie , ostrożnie wsiadłam na przód . Harry lekko popchnął kajak na głębszą wodę i po chwili płynęliśmy za pomocą wioseł. Jezioro miało urozmaiconą linię brzegową i kilka rzek dopływowych, więc śmiało można było wypłynąć w trasę. Odwróciłam się tyłem i robiłam mu zdjęcia.
- Ej ! - upomniał mnie i zmarszczył czoło.
- No co focie cykam, wiosłuj wiosłuj kochanie - zaśmiałam się szyderczo.
- To ma być równouprawnienie ? Ty sobie siedzisz a ja haruję ... - wywinął wargę
- Koteczku, będziesz pakerem wiosłuj wiosłuj. - rozkoszowałam się dźwiękiem kropelkowanej wody, promienie słoneczne skryły się za koronami drzew, właśnie wypływamy z głównego zbiornika. 
- Dawaj gramy w skojarzenia bo mi się nudzi. - klasnęłam w dłonie. - A więc słowo herbata.
- Napój
- Woda
- Kajak
- Plaża
- Seks on the beach - przybiłam facepalma , ah tak cały Harry. Dopłynęliśmy do rozwidlenia rzeczki.
- Harry gdzie jest mapka ? - zapytałam nerwowo
- Jaka kurwa mapka ? 
- TY IDIOTO !NIE WZIĄŁEŚ MAPY ? Zginiemy, niedźwiedzie nas zeżreją a jak nas Fredy Crugger dopadnie ? Aaaaa umrzemy ! - panikowałam a on się śmiał. Co w tym takiego śmiesznego ?
- Płyń w lewo . -oznajmiłam obrażona
- Nie bo w prawo ... - przedrzeźnił mnie
- LEWO !
- PRAWO ! - nim się obejrzałam postawił na swoim. Nie odzywałam się do niego, malowanie paznokci to jest to. Już byłam przy drugiej warstwie kiedy nagle szarpnęło. No pięknie mulizna ...
- Eee Rose chyba miałaś rację  lepiej było płynąć w lewo tak jak mówiłaś... Rzeczka się pomniejsza - wybełkotał zdenerwowany. 
- No to zawracaj idioto -wakrnęłam
- No nie bardzo pamiętam, bo jak sobie malowałaś paznokcie mijałem kilka takich rozwidleń i już nie wiem gdzie co i jak ... - podrapał się bezradnie po karku. - NO JA GO CHYBA ZABIJĘ. No to jesteśmy w czarnej dupie.
- Chodź wysiądziemy i poszukamy jakiegoś schronienia skąd zadzwonimy do chłopaków. - oh jakiś on wspaniałomyślny. Dobił do brzegu i wysiadłam z tego nieszczęsnego kajaka i pierwsza z fochem pokierowałam się w stronę lasu. Nim się obejrzałam był już koło mnie. Nagle zastygłam.
 - Przycumowałeś chociaż kajak ?! - krzyknęłam, nim się obejrzałam niebieska łódeczka właśnie znikała w gęstwinie.
- Dzwoń po chłopaków. - powiedziałam szorstko, wyciągnął telefon i przyłożył do ucha.
- Kurwa nie ma zasięgu ... - no to pięknie, zajebiście wręcz. Jesteśmy bez prowiantu bo plecak został w schowku... Nie wiemy gdzie się podziać a za kilka godzin zacznie robić się ciemno.
- Gratulacje panie Styles ! - wycedziłam zanosząc się płaczem.
****
Ha ! No proszę jak chcecie to umiecie <3
Dziękiiii ! *o*

Komentujcie ! :3

Info

Mam dla Was rozdział ale musicie mi pokazać jak bardzo go chcecie : ) 
10 komentarzy i wstawiam.
Sorki za możliwość śladową szantażu ale ja zapierdzielam jak mogę i chcę czasami być dowartościowana koteczki *o* Wierzę w Was !
Swoją drogą nie uważacie, że Horanowa się opierdala ? 
Wasza kochana, jebnięta, zajebista Mrs.Styles
 

27 stycznia 2013

Osiemdziesiąt sześć

Oczami Rossalie
Podróż do miasteczka Ruislip w którym znajduje się malowniczo położone jeziorko Ruislip Lido, przynajmniej tyle mogę wywnioskować po ulotce turystycznej jaka zalegała na podszybiu. Harreh jechał pierwszy z racji tego, że mamy nawigację. No cóż. Podróż była bardzo wesoła, bo nie obyło się bez ciekawych rozmów i żartów Malika i Stylesa. Powieki zaczęły mi opadać a głowa robiła się coraz cięższa, mimowolnie oparłam się o szybę i po chwili usnęłam, jednak nie było mi to dane.
- We're like na na na ! - drze się Styles
- Then we're like yeah yeah yeah - zawtórował mu Zayn
- Always like na na na - odśpiewuje dźwięcznie mój chłopak.
- Możecie zamknąć swoje śliczne buźki, bo ktoś próbuje spać ? - syknęłam, rozmasowując bolącą szyję, Malik szczerzył się jak mysz do sera. - Co się szczerzysz ? - warknęłam sarkastycznie
- Powiedziałaś że jestem śliczny - wypiął dumnie pierś i poprawił włosy zerkając do lusterka, spojrzałam równocześnie na Harrego co on na mnie i jak na znak wybuchnęliśmy śmiechem. 
- Tak sobie tłumacz kotku - odwróciłam się przodem do Malika wystawiając mu język. No i znowu zachciało mi się spać, osunęłam się na fotelu a nogi położyłam na tapicerkę.
- Ej dzisiaj polerowałem ! - oburzył się Harry strącając ręką moje kończyny.
- Zaraz jak cię kopnę to dopiero sobie będziesz twarzyczkę polerował... - zmierzyłam go wzrokiem a mulat zaczął się śmiać jak pojebany. Próba zaśnięcia, podejście trzecie. Już powoli odpływam kiedy ktoś drze mi się do ucha. 
- Get out, get out, get out of my head ! - Czy ktoś chce zaraz umrzeć ? Jak boga kocham zaraz chyba sobie wstanę, próbowałam policzyć do pięciu ale na trzech się skończyło.
- Dacie mi kurwa święty spokój !?- fuknęłam spoglądając na nich naprzemiennie.
- Okej to teraz kołysanka - wyszczerzył się Harrold. " Shut the door, turn the ligh... " - nie było mu dane dokończyć, bo wbiłam mu palca pomiędzy żebra, stęknął i zgiął się w pół.
- Harroldzie Edwardzie Styles oświadczam ci, że śpisz sam. - odwróciłam się do niego czterema literami i skuliłam się by usnąć, ale Malik chichrał się jak opętany jednak mi się udało. W końcu cisza i spokój kiedy znowu ktoś zaczął trącać mnie w ramię.
- Emm kochanie - usłyszałam bezradny głos 
- CO ?! - warknęłam spoglądając an niego gniewnie, a on śmieje się w najlepsze no super początek.
- Już jesteśmy - Co on się tak szczerzy ? Ciekawe co mu dosypali ... Odpięłam pasy i zebrałam rzeczy podręczne z auta, walizkami zajął się mój jakże wspaniałomyślny luby. Jak tu pięknie ! Rozejrzałam się dookoła . Zaraz za nami podjechał van Louisa, z którego wysiadła pozostała trójka. Horan jak zwykle lata z zacieszem na ryjcu i się jara, Zayn "dotlenia"płuca za rogiem a Daddy załatwia sprawy papierkowe. Popisałam kilka esemesów z Charlotte, wysyłając jej przy tym szczegółowy adres. Szkoda że Vicky poszła do tego programu, wydawało by się że im się uda. Biedny Nialler... W czasie moich rozmyślań wrócił już Liam z pęczkiem kluczy . 
- No to dobra. Domek numer jeden należy do Stylesów. Macie - rzucił kluczykiem do Stylesa, który popisał się nie lada refleksem.- Dwójkę będę miał ja i Pattie. - schował sobie do kieszeni odpowiedni - W trójce Malikowie a stawkę zamyka Louis z Niallerem pod czwórką. Teraz mamy czas na rozpakowanie się a wieczorem idziemy przywitać się z jeziorkiem. Jakby co to dzwońcie. Telefony alarmowe znaci....
- LIAM ! - wszyscy jednocześnie upomnieliśmy chłopaka i każdy rozszedł się w swoją stronę. Szłam pierwsza doszukując się domku. Skromnie mogę rzec, że nasz był chyba w najlepszy m miejscu, niedaleko plaży otoczony kilkoma pojedynczymi brzozami.
- Wow - skwitowałam, woda mieniła się w kolorach zachodzącego słońca. Postawił walizki na ganku i objął mnie od tyłu, tuląc policzek do mojego. Wszystkie nerwy i złość prysnęła.
- Mmm kochanie, dalej się na mnie gniewasz ? - wymruczał do mojego ucha, lekko muskając jego płatek. Wzdrygnęłam się bo loki chłopaka podrażniły moją szyję, zachichotałam.
- Już nie.- sprzedałam mu soczystego całuska w policzek i w podskokach zbliżyłam się do domku, ciągnąc chłopaka za sobą. Pchnęłam ochoczo drzwi. Cały domek wykonany był w gustownym stylu. Aneks kuchenny, przestronna łazienka z dużą wanną i wieeelkim widokiem na jezioro. Mmm romantycznie. Pokój dzienny z kilkoma sofami i telewizorem. Nie ma co, Daddy się postarał w wyborze miejscówy. Chwyciłam chłopaka za rękę i wąskimi, kręconymi schodkami poprowadziłam go na górę. Przed nami ukazała się piękna sypialnia w nieco starodawnym stylu. Ogromne łóżko z drewnianym stelażem i tysiącami malutkich poduszeczek, mała toaletka i przestronna szafa. Na wprost łóżka otwierała się przed nami przepiękna panorama jeziora i drzwi tarasowe.Piękne miejsce, rozmarzona westchnęłam i wróciłam do środka. Harry siedział na łóżku i powoli wypakowywał swoje rzeczy z torby. Rozpakowałam nasze kosmetyki na półkach w łazience, nasze szlafroczki powiesiłam na małych haczykach na drzwiach. 
- Rosie, Zayn napisał że mamy już wychodzić. - oznajmił mi chłopak. Wyjęłam z torby zwiewną sukienkę, Harreh włożył jakieś szorty i luźny T-shirt.
- Gotowa ? - spojrzał na mnie porozumiewawczo, skinęłam głową i oboje wyszliśmy z domku, pod którym zebrali się chłopcy. Szliśmy wydeptaną ścieżką na plażę, zapadał zmrok powoli. Piękne miejsce. Harry szedł noga w nogę ze mną, objął mnie ramieniem i cały czas trzymał blisko siebie. To było kochane. Znaleźliśmy się na plaży gdzie każdy znalazł swoje zajęcie. Louis z Niallem i Liamem grali w piłkę a Malik rozmawiał przez telefon z Charlotte. Zapragnęłam przywitać się z wodą. Weszłam po łydki do ciepłego jeziorka, drobne fale obijały się o moje nogi. Poczułam dotyk na swojej talii, chwilę później czyjś podbródek wylądował na moim ramieniu, ah tak Harry obejmuje mnie od tyłu. 
- O czym myślisz ? - odwróciłam głowę w jego stronę
- A nic, tak sobie ... - odparłam bawiąc się jego loczkiem, okręcając go wokół swojego palca. Cmoknęłam go w policzek i weszłam nieco głębiej, po kolana. Hazza szybko dorównał mi kroku i ponowił działanie, zamknął mnie w swoich ramionach. Cóż za piękna chwila, słońce chowa się nad taflą wody, a my w niej tkwimy i łączymy swe usta w czułym pocałunku. Moczę czubki palców, by zaraz skropić włosy chłopaka. Uśmiecha się przez pocałunek i podnosi mnie nieco. Oplatam swoje nogi na jego pasie a ręce zarzucam na szyję, kurczowo się jej trzymając. 
- Kocham cię, jesteś piękna, to miejsce jest piękne i w ogóle... - rozmarzył się chłopaczyna, widać to po jego minie, no fakt. Miejsce jest na prawdę urokliwe.
- Ej gołąbeczki nie za dobrze wam ? - usłyszeliśmy wołanie z brzegu, ah tak Tomlinson.
- Odwal się - machnął Harry ręką i zaśmiał się cicho.
- Harry łap ! - usłyszałam wyrwane z kontekstu, jedyne co teraz widziałam to duża, czerwona piłka zmierzająca wprost na mnie, co pamiętam to ból z tyłu głowy, to że zanurzam się w wodzie i rozpaczliwy krzyk Harrego. Było mi tak dobrze, ciepła woda, i bezwładne ciało kiedy nagle ktoś wynurzył mnie z wody.
- Rose ! Rose ! Słyszysz mnie ? - tkwiłam na rękach Harrego. Nad sobą widziałam spanikowane miny pozostałej czwórki. What the hell ? 
- Rosie tak strasznie cię przepraszam, nie chciałem w ciebie. - nawijał wystraszony Louie
- Ile widzisz palców ? - Niall wymachuje mi paluchami przed oczyma, jezu nie umarłam przecież. 
- Niech no zgadnę, trzy? - wywróciłam oczami i wtuliłam się mocniej w ciało mojego chłopaka. Okazało się, że Tommo chciał wycelować w Harrolda, ale niefart i padło na mnie. Oberwałam w głowę, po czym zatoczyłam się i na chwilę zanurzyłam się w wodzie. Ah ja i ta moja koordynacja. 
- Rosie może trzeba jechać do szpitala ? - powiedział Harreh, no jeszcze tego mi potrzeba. Zaprzeczyłam.
- Harry puść mnie, dam sobie sama radę - oznajmiłam zacięcie, wypuścił mnie z rąk lekko zatoczyłam się, dobrze że podparłam się stojącym obok Niallem bo znowu bym upadła.
- No dobra Harry, albo jednak pozwolę ci się ponieść. - słabo uśmiechnęłam się i wróciłam do chłopaka, który cały czas spoglądał na mnie z przerażeniem, jejku jak on się o mnie boi. - To pewnie przez to uderzenie zaszumiało mi w głowie, do jutra przejdzie. Machnęłam ręką uspokajając mojego chłopaka przy tym. Wróciliśmy do pokoju bo komary zaczęły bezlitośnie atakować. W domku włączył się Harroldowi instynkt macierzyński i non stop nie odstępował mnie na krok. Położył mnie na łóżku i zaczął ściągać mi buty.
- Harreh ale ja sobie poradzę  - oznajmiłam
- "Harry puść mnie, poradzę sobie "- przedrzeźnił mnie robiąc przy tym śmieszne miny. Kochany głupek.
Oczami Harrego
Kiedy upadła zmroziło mnie, szybko podbiegłem do niej i lekko ogłuszoną wyciągnąłem z wody. Nie wiem co odbiło Tomlinsonowi, ale on już taki jest. Zanim pomyśli to zrobi. Teraz kiedy trzymam ją w swoich ramionach dopiero dochodzi do mnie jaką kruchą istotkę mam przy sobie. Delikatnie zdjąłem jej buty i przemoczoną odzież, którą zaraz wywiesiłem na sznurku na tarasie. Z torby dziewczyny wyjąłem jej piżamkę. Delikatnie odpiąłem biustonosz i na chwilę pozostała pół naga, póki nie zapiąłem guzików od flanelowej góry od piżamki. Dół pozwoliłem jej sam zdjąć, bo nie chcę aby było to dla niej krępujące. Po chwili już sucha Rossalie, zasypiała z głową na moim odkrytym torsie a ja miałem chwilę na przemyślenia.
Czy na prawdę chcę to zrobić ? Czy to wszystko jest tego warte ? Czy chłopcy zaakceptują moją decyzję, która bez gadania wstrząśnie światem ? Nie wiem, nie interesuje mnie to. Kocham tą dziewczynę i dla niej wszystko, choćby i ustatkowanie się w wieku osiemnastu lat i stały związek z szatynką już do końca. Gładziłem ją po włosach lekko rozmasowując skórę głowy, moja biedna aż serce mi się kraje jak sobie wyobrażę jaki ból ją dzisiaj spotkał. Przecież to moja mała, słodziutka dziewczynka. Moja Rossalie Styles, już niedługo. - uśmiechnąłem się pod nosem. Okryłem nas solidniej kołdrą i oddałem się w wędrówkę do krainy snów.
Oczami Zayna
Tej nocy jeszcze będę sam ale później wraca Charlotte i Pattie. Wystraszyłem się jak Rosie upadła, przecież mogło jej się coś stać. Ona jest taka drobniutka. Ostatnio strasznie schudła, nie tylko ja to zauważyłem. Liam i Harrold również zwrócili na to uwagę, dlatego też Harreh obiecał nam podjąć działania w sprawie ' tajemniczej misji utuczenia Rossalie co by nam jej wiatr nie zdmuchnął. Popisałem jeszcze chwilkę z Charr i zrobiłem się senny. No to pierwsza noc w nowym miejscu. Dobranoc.
Oczami Louisa
(w domku nr.4 )
Powoli układam się do snu, kiedy słyszę jak ktoś żeruje w kuchni, no tak Niall. - na samą myśl zaśmiałem się pod nosem. Przebrałem się w piżamkę, no tak przecież ja nie świecę golizną jak Styles. Luźny T-shirt i stare dresy posłużyły mi za strój do spania, toteż przebrałem się kiedy drzwi od mojego pokoju uchyliły się.
- Lou mogę z tobą spać ? - wyszczerzył się blondyn, hola hola jeszcze czego ?
- Na ładne oczka mnie nie nabierzesz - zaśmiałem się
- Oh nie gadaj już tylko się przesuń. - wywróciłem oczami i chcąc nie chcąc posunąłem się na drugą połowę dużego łóżka. Ha ! Bo ja jestem król. Ja i Kevin zajęliśmy sobie dwuosobowe łóżko a Horanek miał się gnieść na pojedynczym. Chwilę później już smacznie spaliśmy. Przebudziłem się jednak bo w nocy było strasznie gorąco. Rozebrałem się do bokserek i spokojnie zasnąłem. 
Oczami Rossalie
Kiedy weszłam do domku Louiego i Nialla nagle przeraziłam się. Obaj śpią w jednym łóżku, ciuchy Tomlinsona porozwalane w promieniu całej sypialni ? What da fuq ?  Taaa.  I ten żart "jesteśmy razem" ogłaszam wszem i wobec Rossalie wszczyna śledztwo. A teraz brutalnie ich obudzę, chociaż nie. Nie chcę widzieć tego co znajduje się pod kołdrą więc zrywanie jej z nich dzisiaj sobie odpuszczę. 
******
Na zakończenie macie taki dłuższy i bardziej dopracowany. 
Proszę Was o dużo komentarzy <3 ! 
Teraz rozdziały będą nieco rzadziej bo zaczynam szkołę.
***

Osiemdziesiąt pięć

Oczami Rossalie
Chłopak napuścił wody do wanny, a przyjemna woń aromatycznych świeczek rozprzestrzenia się po pomieszczeniu, w którym panowała romantyczna poświata. Efekt magiczny. Powoli zdejmujemy z siebie kolejne warstwy ubrań by znów zobaczyć się tak jak nas stworzono. Policzki samoistnie rumienią się a sama zakrywam swą kobiecość dłońmi, co nie uchodzi uwadze chłopaka.
- Nie wstydź się. Jesteś taka piękna. -szepta zmysłowo chwytając w talii by po chwili zanurzyć się w ciepłej wodzie. Nieustannie czuję na sobie jego spojrzenie, co nie powiem jest trochę krępujące.
- Harreh nie patrz się tak - zdmuchnęłam pianę z dłoni wprost na jego włosy.
- Osz ty niedobra ! - przeczesał palcami swą grzywkę i pokiwał palcem. Poprosiłam go, aby się obrócił do mnie tyłem. Nałożyłam sobie na dłoń peeling cynamonowy i wmasowałam w plecy chłopaka, jednocześnie dając mu przyjemność, bo skarżył się że ma zakwasy po tym jak założył się z Liamem o to że nie zrobi stu pompek, a jednak zrobił. Na koniec musnęłam ustami sunąc po jego obojczyki, przeszły go dreszcze a swoimi wilgotnymi loczkami drażnił moją szyję. Wrócił z powrotem na swoje miejsce, no i znowu to spojrzenie, pod którego wpływem mam zamiar zapaść się pod ziemię. Niespodziewanie przybliżył się i wpił w moje wargi łącząc je w krótkim pocałunku.
- Ulżyło ci ? - zaśmiałam się cicho, kręcąc przy tym głową.
- A żebyś wiedziała ! - wyszczerzył się charakterystycznie dla niego. Tym razem to ja się odwróciłam, uniosłam włosy, które sięgały mi już do pasa tak aby dać mu dostęp do pleców. Kiedy mnie dotykał cierpła mi skóra a oczy samoistnie zamykały się. Usłyszałam jak Harremu dzwoni telefon.
- Harreh dzwoni co telefon. Odebrać ? - zaoferowałam swoją pomoc, zważywszy na to że od tej gorącej wody obawiałam się poparzenia pierwszego stopnia.
- Skoro chcesz, to proszę . - zaśmiał się cicho, sięgnęłam dłonią po ręcznik, którym się odziałam. Iphon leżał na łóżku, pośpiesznie wróciłam do chłopaka i odebrałam. Ja pierdolę, zdębiałam.
Oczami Harrego
Kiedy hasała sobie w tym ręczniczku, miałem taką ochotę go z niej zedrzeć. Mmm. Szybko się opamiętałem, bo przecież nie wszystko prowadzi do seksu, no nie ? Odebrała ten telefon a jej mina diametralnie się zmieniła. Cóż to takiego.
- Nie Taylor, nie ma Harrego. Tak, tu jego DZIEWCZYNA Rossalie. Ojć, miło mi będzie jak już więcej nie zadzwonisz.Całuski. Die bitch - takiej wściekłej to ja jej nigdy nie widziałem, zazdrosne kobiety są takie pociągające. Odetchnąłem z ulga kiedy odłożyła telefon na półeczkę, obawiałem się że zaraz zacznie latać po łazience. Ciekawe co ta blondyna chciała ? Obawiałem się jej komentarza, kiedy dziewczyna nagle na mnie naparła swoim drobnym ciałkiem.
- Muszę odreagować. Wkurwiłam się - powiedziała będąc bardzo blisko moich ust. - Co ona sobie myśli, że może dzwonić do ciebie o godzinie dwudziestej trzeciej ? - gestykulowała dłońmi, które świstały mi przed oczami. Czy już mówiłem, że zdenerwowane kobiety mnie podniecają ? Ah tak, mówiłem raz czy dwa. 
- Rose nie masz powodów - spojrzałem na nią poważnie
- Oh wiem, ale i tak mnie wkurwiła blondyneczka jedna. - machnęła ręką i wpiła się w moje wargi. Oh chyba Taylor musi częściej dzwonić, skoro tak to działa na moją dziewczynę. - po chwili zniesmaczona odsunęła się ode mnie. - Niech zabiera tą swoją dechę i niech idzie sobie posurfować - no i znowu zostałem brutalnie pocałowany, by po chwili zostać odepchniętym. Jej podoba mi się to. - Taylor to. Taylor tamto. Taylor sramto. Niech sobie idzie pisać pioseneczki o jej byłych. Czy ona nie ma co robić o dwudziestej trzeciej ? - ajajaj się porobiło, skronie prawie jej pulsują, muszę pamiętać aby nigdy jej nie wkurzać. Ha ! No i się dorobiłem, znowu mnie całuje. Chciałem jej przypomnieć, że istnieją strefy czasowe pomiędzy UK a USA, ale wolałem się nie narażać, zdecydowanie postawa bierna jest dla mnie korzystniejsza.
- Rosie uspokój się . - zaśmiałem się pod nosem, komiczna sytuacja.
- No to pomóż mi zapomnieć - ah to brzmi jak propozycja ? W takim razie challenge actepted. 
Oczami Louisa
Tak się zastanawiam czy istnieją duchy. No bo chyba istnieją, ale w sumie zastanawiając się nie stwierdzam faktów tylko rozważam, więc są różne opinie na ten temat. Bo przecież gdyby nie było dwóch stron to nie było by o czym gadać, bo albo duchy istnieją albo nie. Ha !. Ale Samara Morgan to na pewno istnieje, widziałem jedną dzisi... a nie to Rose. Fakt zapomniałem. Kiedy będę dorosły, bo teraz w cale nie jestem założę sobie hodowlę Kevinów,  wybuduję własną autostradę i będę pobierał kaucje za przejazd. Nie ma co to jest biznes. Ej głodny jestem. Poszedłbym coś zjeść, ale kuchnia jest taaak daleko. Przydałby się wafel. A no tak Niall już wrócił. Sięgnąłem ręką po blackberry. 
- Nialluś, przynieś Louiskowi kanapeczkę, bo klątwa Kevina cię dopadnie. xx - po chwili pojawił się raport o dostarczonej wiadomości. Nim się obejrzałem przyszła nowa. 
- Dała Bozia rączki ? ^^ 
- Jesteś taki śmieszny, że aż zapomniałem się zaśmiać ... ;/ - odpisałem, nie działa tak to podziała tak.
- Nialler kurwa rusz ten obślizgły, tłusty zad i zapierdalaj na dół do kuchni, bo sir Louis William Tomlinson zgłodniał, a jak nie to zobaczysz. Zgwałcę cię dzisiaj w nocy koteczku :*
- Już pędzę !!! Może być z szynką i serem ? 
- Nie ! Jedna ma być lekko podpieczona z podwójnym serem, salami i polej keczupem a druga standardowo z dżemorem. Z dostawą poproszę <3 - po chwili drzwi od pokoju uchyliły się a blond czupryna wparowała z talerzykiem pełnym apetycznych sandłiczy. 
- Prosiłem o dwie  - zdziwiłem się widząc dziesięć. 
- Oh ty egoisto. - wywrócił oczami i wparował mi się pod kołderkę. Niall zmienia orientacje ? Zabraliśmy się za jedzenie. Zaspokoiwszy żołądek zachciało mi się spać.
- Nialluś opowiesz mi bajeczkę ? - wyszczerzyłem się, pogłaskał mnie po głowie i zaczął opowiadać. Położyłem głowę na torsie przyjaciela :O  ? Czyżby mi się pedalizm udzielał ? Kurwa to jest zaraźliwie, no dobra 'uj z tym. 
- Dawno temu żył sobie książę Horanek, piękny był jak ciemna noc, niejedna panna dla niego zmoczyłaby swój koc. Kobiety do niego brną parami by móc spokojnie jebać się za górami. Pewnego razu w pewnej szafie książę Horan zwierzał się swojej pluszowej żyrafie. A mówił tak : Droga żyrafo, wysłuchaj mnie. Problem mam duży i głowię się. Co lepsze powiedz, bo zadręczę się . Jedna dziewica metr pięćdziesiąt wzrostu zrobiła mi koronę z wodorostów, druga piękna jak stado koni, ale czas ją bardzo goni. Pracuje wytrwale, lecz nie oprze się żadnej pale. Książę Horan tak się głowił aż go sen w szafie spowił. Koniec.
- o nie on umarł, rozpłakałem się.
- Ty idioto prosiłem o bajkę a nie o horror !  - warknąłem przez łzy.
- Ty płaczesz ? - nachylił się nade mną Niall
- Nie kurwa, zraszacze mi się włączyły. - wysyczałem przedrzeźniając go.
- Oh to powiedz im, żeby podlały mi kwiatki bo Pattie wyjechała i mi paprotki schną !
- Dobra !- zaśmiałem się i przypomniałem sobie, że chce mi się spać.
- Dobranoc Niallerku ! - pomachałem mu
- Dobranoc Louisku ! - odmachał i oboje zasnęliśmy.
Oczami Rossalie
Jak się okazało wstałam pierwsza z domowników. Nałożyłam na siebie jakąś bluzę Stylesa i zeszłam na dół zrobić im śniadanie. To tak. Niall 4 jajka, Lou 3, Harry i Zayn po dwa a Liam jest uczulony więc dostanie kanapki. Okejowo. Cholera jak tak dalej pójdzie to na tyłach posesji kurnik postawię. Stałam przy kuchence mieszając na patelni jeszcze płynne jajka, kiedy ktoś objął mnie od tyłu. Kątem oka obejrzałam się. Harreh oparł swój podbródek o moje ramię.
- Dzień dobry księżniczko - szepnął swoją zmysłową, poranną chrypą 
- Witaj książę - nastawiłam policzek, w którego zaraz dostałam całusa. 
- Idź obudzić resztę zaraz śniadanie. - odepchnęłam go lekko od siebie i spotkałam się z błagalnym spojrzeniem kota ze Shreka. - Idź na górę i to już ! - podniosłam głos i walnęłam go mokrą ścierką w gołe lędźwie. Spisał się bo po chwili już każdy zajadał się moim śniadankiem. Tak jak przewidziałam ja i Liam wybraliśmy kanapki. 
- To dzisiaj jedziemy tak ? - zagadną Louie wertując strony gazety, oh taki zaczytany to na prawdę wygląda na dwudziesto-jedno latka, a nie ... 
- Tak ! - krzyknął entuzjastycznie Payne
- Chłopcy, możecie mi powiedzieć co robiliście rano razem w łóżeczku Tomlinsona ? - Harreho spojrzał w stronę Louiego i Horanka, którzy wybuchnęli śmiechem.
- Jesteśmy razem - pasiasty objął blondynka ramieniem. Zachłysnęłam się, przeżuwając bułkę, dobrze że Zayn był w pobliżu bo bym się chyba udusiła.
- Że co kurwa ?! - opanowany jak zawsze Liam wrzasnął. 
- Boże jakie drętwiaki, żartowałem ... -wywrócił oczami Tommo, odetchnęliśmy z ulgą. Cholera nie wyobrażam sobie Nialla w związku homoseksualnym. No nie pasuje mi. Bo to taki, grzeczny wrażli wy blondynek. Dobra mniej gadania więcej pakowania. Po godzinie każdy był już gotowy do drogi. Pojechaliśmy dwoma autkami. Tommowozem i jeepem Stylesa. Z Louisem pojechał Liam i Niall a do nas dopiął się Malik. No to w drogę. Przygodo witaj.

26 stycznia 2013

Osiemdziesiąt cztery

Oczami Rossalie
 Harry zostawił auto w garażu i niczym włamywacze zakradliśmy się po cichu do ogrodu, skąd było jedyne możliwe miejsce, gdzie można się niezauważanie wcisnąć.
- Pamiętasz plan ? - szepnął Styles odsuwając delikatnie, przesuwane drzwi tarasowe.
- Tak, wchodzę jak gdyby nigdy nic do chłopaków którzy siedzą w salonie, ymm - podrapałam się po głowie - a następnie idę sobie do kuchni coś zjeść nie zwracając na nikogo uwagi. A ty w tym czasie wejdziesz jak normalni człowiek głównym wejściem . - odparłam zadowolona z siebie. Na znak pokiwaliśmy sobie głowami a chłopak popędził na przód domu. Kiedy usłyszałam trzask drzwi wejściowych a Harry pojawił się w salonie wiedziałam, że mogę zacząć działać. Przecisnęłam się po cichu starając się nie poruszać długich do podłogi zasłon. Odetchnęłam z ulgą bo byłam już jedną nogą w domu.
- Ej ta zasłona się rusza, czy mi się wydaje ? - Louie zauważył o cholera.
- Eeee wydaje ci się - spanikowany Styles pośpiesznie odpowiedział. - Wiesz, może jest wiatr - zamarkował to sztucznym uśmiechem .
- ... albo Horan bąk - wywrócił oczami Zayn i wszyscy się zaśmiali, czyli sprawa odratowana. Kątem oka widziałam sygnały Harrolda, uniesiony kciuk do góry, czas wkraczać. Jak gdyby nigdy nic wyłoniłam się z zasłony i przeszłam tropem widma do kuchni, szurając nogami. Moja zgarbiona sylwetka, przemoczone od deszczu włosy czyniły mnie siostrą bliźniaczką Samary Morgan.
- Kurwa mać ! Za dużo już wypiłem idę spać ! - Malik poderwał się do góry.
- Ja chyba też, o mój boże . Wydawało mi się, że to Rossalie. Ale faktycznie pięć piw.
- Musiało się wam coś przewidzieć ... - powiedział wzruszając ramionami Styles.
- Okej, ale i tak już idę spać, cześć wam ! - skwitował mulat i poszedł na górę, a zaraz zanim Liam. Został tylko Tomlinson i Niall. Okej kontynuacja planu. Wróciłam z kuchni i rozwaliłam się na sofie obok. Louis przerażony wpatrywał się w moją osobę.
- A co jeśli to duch Rossalie ?!- chwycił się za twarz i uciekł na górę. Stłumiłam w sobie śmiech i rozsiadłam się wygodnie na kolanach loczka.
- Rossalie ! Wróciłaś . - wyszczerzył się Nialler. - Gdzie ty się podziewałaś ? - udawał zdziwionego no fakt, on nie wie że Harremu powiedziałam.
- Niall wszystko wiem. - niespodziewanie odezwał się mój chłopak, który nie przestawał się szczerzyć.
- Wszystko ? - spojrzał na mnie blondyn, unosząc podejrzliwie brwi.
- Tak wszystko - odetchnęłam z ulgą. - Wszystko, wszyściuteńko . - uśmiechnęłam się, a moje poczucie winy malało, czułam się czysta.
- Niall nie jestem zły więc spoko. A no i tak, jesteśmy razem - rozpromienił się i objął mnie ramieniem
- Boże no w końcu ! - przybił Stylesowi żółwika i jeszcze chwilę pogadaliśmy.
- Czy wy też myślicie o tym co ja ? - pokiwał brwiami Horan
- yy trójkącik ? - wydusił przez śmiech Styles i napadła go głupawka.
- No chyba nie !- prychnęłam i zaśmiałam się.
- A tak na serio to chodźcie nastraszyć resztę. Malik i Louis wypili troszeczkę więc będzie zabawa.
- Ty , nawet dobrze gadasz ! - Harry złowieszczo potarł dłonie, o niee  ! Boję się ich pomysłów.
- To tak, pójdziesz do Louisa i zaczniesz lamentować, no wiesz tak jak duchy. I zaczniesz go dusić !!!
- AAAAAAA ! Tak tak tak ! - nakręcił się Styles
- Was chyba pojebało, ale wchodzę w to. -sama nie dowierzałam w to co powiedziałam, ale no cóż. Będzie zabawnie. Chwila zabawy nawet poważnej Rose nie zaszkodzi. Przeczesałam palcami włosy i zakryłam sobie nimi twarz, ot co Samara powraca. Niall zaczął nagrywać od samego momentu wejścia do pokoju. Louis już leżał, jedynie księżyc był źródłem światła w pomieszczeniu. Harry oparł się o szafę a Niall podążał za mną.
- Oh ja nieszczęśliwa ... - jęknęłam pociągając nosem. Komizm sytuacji mnie przerażał. - Dotknęłam jego ramienia, kiedy moje chłodne dłonie znalazły punkt styczności z gorącą skórą Karotki przeszły go dreszcze. Zaczął mamrotać coś pod nosem.- Louisie wybrałam cię. Skontaktuj się z osobą zza światów - powiedziałam, starając jak najlepiej naśladować się 'straszny" głos. Chłopak przetarł oczy i przebudził się.
- Rossalie ? - wydukał przerażony. - Lou jej już nie ma. Rossalie odeszła do domu ojca, została po niej tylko dusza. - wyszeptałam, chłopak przeraził się i zakrył kołdrą. Słyszałam rechot Horana.
- Louisie porozmawiaj ze mną, będę cię nękać cały czas. Mam dla ciebie wiadomość. Moja dusza nie może spoczywać w spokoju, dopomóż mi .
- Odejdź !  - pisnął chłopak, siadłam okrakiem na niego i odchyliłam kawałek kołdry, czułam jak się trzęsie.
- Nie dam ci spokoju, będziesz błagał o śmierć - złowieszczo się zaśmiałam.
- DOBRA ! NIE ! CO MAM ZROBIĆ ?! - wydukał spanikowany.
- Pocałuj się w dupę ! - krzyknęłam już normalnym głosem, Horan i Styles wybuchnęli śmiechem, ja też się śmiałam. Spotkałam się ze zdezorientowaną miną Louisa.
 - O co tu chodzi ! Ej ty nie jesteś duchem !  Osz ty wredna kobieto ! - obrócił się i zaczął mnie łaskotać, a do tego tych dwóch kołków się dołączyło no nie. Łaskotki to podobne do gwałtu z tym zamiast płakać się śmiejesz. Nie no spoko przemyślenia. Było słychać kroki a do pokoju wparował Zayn.
- Dlaczego gwałcicie Rossalie ? - wydukał zaspany, po czym nagle zastygł. - O KURWA ROSSALIE ! - wrzasnął i z wyszczerzem rzucił się na łóżko. No pięknie, jeszcze tylko Daddy i będzie komplet. No nie, czy ja jestem jasnowidzem ?
- Co wy do cholery robicie ? Co tu robi jakaś dziewczyna ? - spojrzał na nas, a my wszyscy jak na znak wybuchnęliśmy śmiechem.
- No hej Liamku ! - wyłoniłam się i pomachałam chłopakowi, jego mina była warta tego zbiorowego "gwałtu".
- AAAAAAAAA ! ROOOOOOS ! - podbiegł i uściskał mnie, w końcu wydostałam się im spod rąk.- Wróciłaś ! - Daddy objął mnie ramieniem. Ale stop.Zaraz zaraz. Są chłopaki a gdzie dziewczyny ?
- GDZIE SĄ DZIEWCZYNY ? - uniosłam głos
- Na działce u Charlotte gdzieś za Londynem . - odetchnęłam z ulgą, czyli jednak nie wyjechały. Działka ? Hmm jejku ciekawy pomysł mam nawet, ale pewnie się nie przyjmie.
- Rose coś się stało ? - zainteresował się Harry
- Nie, myślałam tylko . - wzruszyłam ramionami
- Ty myślisz ?!  -udał zdziwionego Lou
- Tsa a kto przed chwilom bał się ducha ? - przedrzeźniłam jego ton głosu. Pozostali spojrzeli na mnie jak na wariatkę.
- TO BYŁAŚ TY ! - wrzasnął Zayn i wyszczerzył się
- No brawo geniuszu - poczochrałam go po włosach, zaraz strzepał moją rękę i poprawił czuprynę, oh god co za typ.
- Pomyślałam - spojrzałam z cwaniackim uśmiechem na Louisa - że moglibyśmy pojechać gdzieś za miasto, na jakiś wypad. Hm nad jezioro ? Co wy na to ? - uśmiechnęłam się, spoglądając na Harrolda
- Sądzę że to całkiem dobry pomysł . - odparł Hazza
- Jechałbym ! - zaśmiał się Horan
- No to załatwione, jutro dzwonię do Paula i jedziemy! - krzyknęliśmy zgodnie. Jeszcze chwilę pogadaliśmy na łóżku Louisa, jednak później poczułam zmęczenie.
- Harreh idziemy do siebie ? - dotknęłam dłoni chłopaka który zażarcie dyskutował w grupie.
- No pewnie.- splótł nasze palce- Chłopcy my idziemy ! - ogłosił po czym wstaliśmy.
- O nie, nie wyśpię się - jęknął Malik
- Dlaczego ? - zdziwiłam się
- Bo wróciłaś a zwarzając uwagę na napięcie seksualne Harrolda będzie się działo . - aha fajnie wiedzieć .
- Miłego ! - krzyknął Niall kiedy wychodziliśmy. Rzuciłam się na łóżko i zaciągnęłam się jego zapachem.
- Mmmm łóżeczko ! - rozpromieniłam się, materac ugiął się pod ciężarem chłopaka.
 - Ale mi było pusto bez ciebie. - westchnął, kładąc się obok mnie, lustrowaliśmy nawzajem swoje tęczówki.- Musiałem spać z Louisem, mówiłem ci już że boję się ciemności ? - wygiął wargę i pozorował płacz. Cicho zaśmiałam się.
- Oj Harreh- poczochrałam go po włosach
- No już na co czekasz ... - rzucił hasłem, spojrzałam na niego pytająco. - Nie rozumiesz ? - brawo, +12 do spostrzegawczości panie Styles. Nim zdążyłam się odezwać, chłopak przylegał do mnie, a jego słodkie wargi muskały o moje. Było mi tak dobrze, lecz chcąc nie chcąc odepchnęłam go delikatnie.
 - Idziemy się kąpać, raz dwa - zarządziła udając się w stronę naszej łazienki.
- Czy ty powiedziałaś idzieMY ? - podkreślił, zniewalająco uśmiechnął się, brakowało mi tego znaczącego uśmieszku.
- No chyba że nie chcesz- wzruszyłam ramionami , tak od niechcenia. W głębi siebie liczyłam na niego że się zgodzi, nim się obejrzałam "porwał mnie" na ręce i wbiegł do łazienki.

_____________
jesteeeeem xx. Dzisiaj albo jutro, czyt po godzinie 24 powinien pojawić się kolejny rozdział.
kurwa ferie mi się kończą -.-
 W NASTĘPNYM FAJNA SCENA BĘDZIE + SZYKUJE SIĘ WYJAZD NAD JEZIORO !
Komentujcie. ! 

Osiemdziesiąt trzy

Rozdział pisany dla Pauli K, która 26 stycznia przyszła na świat. Bardzo mi miło, że mogę złożyć Ci życzenia. Stąd też między innymi rozdział dla Ciebie.
Wszystkiego dobrego, szczęścia zdrowia i miłości, po imprezach mało mdłości !
Obyś swe marzenia spełniła i kogoś z One Direction poślubiła. Sto lat kochana <3
Popacz kochanie, pakowałem dla Ciebie !
Ale mam seksowną dziewczynę Styles, Paula ma dziś urodziny i to ja dostanę urodzinowy seks !

Cholera, na widok Pauli cisną mnie spodnie o.o

Paulinko - buziaczek dla Ciebie !
Popacz jak pięknie się uśmiecham !



Oczami Harrego
Właśnie byłem na etapie zasypiania, kiedy .... no właśnie. Kiedy mój telefon ponownie zawibrował pod poduszką. Chcąc nie chcąc uniosłem ociężałe powieki. 
- Heathrow. 21.30 ty i nikt więcej. Do zobaczenia. - numer zastrzeżony, przecież to jest logiczne, że numerem zastrzeżonym jest moja Rossalie ! Nikt nie musi mi tu tłumaczyć, z interpretacji wierszy w szkole nigdy nie byłem dobry, ale... nie to niemożliwe - westchnąłem głośno pozbywając się ze swojego wnętrza wszystkich negatywnych odczuć. Już niebawem ! O mój boże, zobaczę ją. Ale zaraz zaraz, przecież... ! Poderwałem się szybko do góry, zważywszy na to, że w bokserkach nie pojadę naciągnąłem na siebie jakieś byle jakie rurki, Louisowy T-shirt co by się Larry Shipper cieszyły. 
- Harroldzie wybierasz się gdzieś ? - Lou podejrzliwie przystanął w progu mojego pokoju.- A zapomniałem dodać, cóż za piękna koszulka- pokiwał cwaniacko brwiami
- Tak jadę polansować się autkiem, będę przed północą. - wyminąłem chłopaka i w trzech krokach znalazłem się w garażu. 
- Szanowne autko kieruj mnie na Heathrow. - zwróciłem się do komputera pokładowego
- Ależ oczywiście panie Styles. Miłej jazdy życzę - odezwał się komputerowy głos, co jak co ale autko mam mądre. Jadąc, obmyślałem strategię. Jak mam się zachować ? Czy na miejscu będzie rzucenie się na nią z ramionami ? Nie, może lepiej to poczekam na jej ruch. Może nie chce mnie znać ? Dlatego tak długo nie przyjeżdżała a teraz wraca po rzeczy ? - pacnąłem się z otwartej dłoni w czoło rozkoszując się wspaniałym dźwiękiem gratulowałem sobie głupoty. To jest coś ! Mój humor w trybie natychmiastowym zmienił się, mimo iż jeszcze nic nie wiedziałem. Nie wiem po czym stąpam, ale pękający lód na pewno to już nie jest. Przecież mogła napisać do Malika czy Horana, ma z nimi dobry kontakt a tu proszę, ja ! Zaparkowałem samochód czule żegnając się z moją uprzejmą nawigacją. Ciekawe czy się zmieniła ? E na pewno jest taka piękna jak była półtora miesiąca temu, to nigdy nie ulegnie zmianie. Z uśmiechem przemierzam halę przylotów kiedy napada mnie stado dziennikarzy.
- Harry, Harry na kogo czekasz ? Harry wyjeżdżasz ? Harry mogę zdjęcie - no teraz trafiła się jeszcze jakaś fanka, ludzie zwariuję zaraz. Przyśpieszyłem kroku nerwowo spoglądając na zegarek. 21.30 komunikat.
- Samolot lotu 346 planowany na godzinę 21.30 bezpiecznie osiadł na płycie lotniska. - odetchnąłem z ulgą. Przecież w ciągu tej samej minuty nie ląduje dziesięć boeingów , nie ? Tego to ja już się nawet domyśliłem. Drzwi od terminala otwierają się. To ... ona. Mam ochotę krzyczeć, machać, kiedy stoję bezczynnie i wpatruję się w dziewczynę. Moja kochana, nigdy na tyle pewna siebie, lekko zagubiona, rozgląda się po sali. Jestem pewien szuka mnie, ona mnie szuka !
- Rose ! - przyłożyłem sobie dłonie do buzi, czyniąc mój głos w ten sposób donośniejszym, podniosła głowę, nasze spojrzenia spotkały się. 
Oczami Rossalie
Przyjechał ? A może zignorował ? Nie oszukuj się wariatko znikasz ot tak na półtorej miesiąca i liczysz, że przyleci tu, niczym osobisty szofer i rzuci ci się w ramio...
- Rose ! - podnoszę wzrok. W tym momencie zastygam w miejscu.Ten głos, ten wiecznie zachrypnięty głos którego właścicielem może być tylko H..h...harry. To na prawdę on. Oboje w tym samym momencie ruszamy przed siebie nie spuszczając z siebie wzroku. Dziesięć metrów, osiem metrów, pięć metrów, z ręki wypada mi jedna walizka, przyśpieszam, trzy metry, druga uderzyła z większym hukiem niż poprzednia, metr. Pierdolę wszystko i wskakuję na chłopaka, czas staje w miejscu a jednakowo wszystko dzieje się zbyt szybko. Zaskoczony moim działaniem chłopak, uśmiecha się. Czuję jak jego dołeczki w policzkach unoszą się, zabłądziłam w tym wszystkim, ale to Harry był tym pierwszym. Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa. Zaciągnęłam się męskim zapachem chłopaka. Zmieszane perfumy i woń ciała rozwiewa moje wątpliwości. Zatapiam palce w jego włosach a ten głupek zaczyna się kręcić. Z tego wszystkiego się popłakałam. Po chwili "zeszłam" z niego.
- Harreh, znienawidzisz mnie - przypomniałam sobie o tym co było moją obawą. Powiem mu o tym teraz, zrozumiem jak każe mi odejść, zrozumiem doskonale. - Boo.. bo ja byłam w Mullingar - skryłam twarz w dłoniach jego mina wyrażała wielkie zdziwienie i zapotrzebowanie na więcej informacji. - Pojechałam do Arweny, pracowałam w sklepie jak się okazało moją pracodawczynią była mama Nialla. - pociągnęłam nosem, pojawiło się więcej łez. No dalej niewierna dziwko, przyznaj się.- Później przyjechał Niall, nie wiem skąd ale przyjechał ... i my. Ehh całowałam go, ale .. dobra lepiej już pójdę.- machnęłam ręką, nie odważyłam się nawet spojrzeć na niego, posłusznie odwróciłam się i zebrałam pierwszą walizkę kiedy przemówił. 
- I teraz znowu zostawisz mnie na półtorej miesiąca ? - wydaje mi się że zadrwił, podszedł do mnie. - Rozumiesz, że nie pozwolę ci odejść dziewczyno ?! Cholernie cię kocham ... - zaraz zaraz co ?! - Rosie kiedy cię nie było wariowałem, teraz już wiem że byłaś bezpieczna, nic ci nie groziło a to z Niallem. - westchnął - Zacznijmy od tego, czy żałujesz ? - spojrzał na mnie pytającym, pełnym zrozumienia spojrzeniem. Dlaczego on jest dla mnie taki dobry jak nie Niall to on. 
- Harry, niczego nie żałuję bardziej. Dokonałam tego aktu w celu zapełnienia pustki po tobie ? - zaśmiałam się ironicznie- Po między nami do niczego poważnego nie doszło, całowałam go raz, tylko i wyłącznie raz.- nieśmiało spojrzałam na niego, jego oczy świeciły tysiącami iskierek.
- Zróbmy tak. Ja zapomnę o Irlandii a ty okresie mojego szczeniactwa. Dobrze ? - chwycił moją dłoń i ją musnął. Naj­piękniej­szą rzeczą jaką możemy dać dru­giemu człowieko­wi , jest przebaczenie.Harry zachował się bardzo dojrzale, Harry MÓJ Harry, nie sądziłam, że będę go jeszcze mogła tak nazwać. Wpatrywałam się onieśmielona w chłopaka, jego twarz zmieniła się nieco, był bledszy a cera nieco poszarzała. Domyślam się, że jego nie dyspozycyjność odbiła się moim wyjazdem, jednak tu się nic nie zmieniło. Piękny szczery uśmiech i okrągłe dołeczki w zaróżowionych policzkach. 
- Harry przepraszam za wszystko, wiem przepraszałam i jeszcze długo będę i ciebie i Nialla i resztę mafii. Ale jedno jest pewne. Harry Edwadzie Stylesie, nigdy nie przestałam cię kochać.- przygryzł dolną wargę, a oczy rozbłysły z jeszcze większą mocą, chłopak podszedł a nasze usta połączyły się w czułym pocałunku. To niesamowite poczuć jego wargi na sobie, kiedy całował świat mi zawirował. Pomiędzy mną a Niallem nie było czegoś takiego, miał rację wmówiłam sobie nagłe uczucie co do niego. To był tylko upust emocji a Styles i jego usta to coś innego. Wtuliłam się w niego, pomógł mi zebrać walizki i wróciliśmy do auta cały czas namiętnie rozmawiając, w końcu mamy sobie nieco do nadrobienia. Czego się dowiedziałam ? Ma trzydzieści tatuaży, dwa dotyczą mnie czego nie mogę się doczekać kiedy zobaczę, Malik i Charlotte kwitną i dorobili się nawet dziecka, oczywiście ma na imię Drake i jest spanielem. U Liama i Pattie wszystko w jak najlepszym porządku.
- Co robiłeś przez ten czas ? - lekko zasmuciłam się, wpsominając
- A no - zamyślił się, jednocześnie zaciskając dłonie na kierownicy.-Piłem, spałem, piłem i zjadłem jakąś pizzę.Tęskniłem strasznie. - cholera jasna, jeszcze tego potrzeba, brawo idiotko, zadowolona z siebie ?!
- Boże tak cię przepraszam Harry. Obiecuję nigdy, już nigdy cię nie opuścić. Na prawdę - dotknęłam jego dłoni. Poczułam się teraz odpowiedzialna za jego stan i powrót do zdrowia, schudł strasznie. Zdjął ją z kierownicy i splótł nasze palce razem, ciepło dłoni chłopaka działało kojąco.
- Było minęło, teraz jesteś ze mną a ja cieszę się jak idiota. Bo nie ważne jak się odchodzi, ważne jak się powraca. Oboje żałujemy swojego postępowania i to się liczy. Uda nam się zbudować rozsądny związek. Zaufanie to podstawa. Szczerość a no i czułości - pokiwał brwiami. Cały mój kochany Harry, zaśmiałam się lekko - To co wchodzisz w to mała ? - przejechał ustami po mojej dłoni, jednocześnie lekko na mnie zerkając. Nie oszukujmy się prowadzi samochód, i tak jest niezły. 
- Tak weszłam, że wdepnęłam i wyjść nie mogę. - zaśmiałam się
- Rossalie Emmo Sty... - urwał i zaczerwienił się- Hamilton - poprawił się a ja uroczo zachichotałam- kocham cię jak szaleniec. Nasz team powraca. - zaczęłam płakać, oparłam się o szybę i zwróciłam bokiem do chłopaka.
- Wariatko, czemu płaczesz ? - zaśmiał się chłopak zarzucając włosami.
- Bo... bo ty dalej jesteś ze mną, nie sądziłam że będziesz chciał jeszcze ze mną rozmawiać, kocham cię - wydukałam przez łzy, tym razem już szczęścia. No cóż, los chciał że znowu zostaliśmy połączeni. A na dziś dość myślenia. Wracamy do domu a ja nie mogę się doczekać reakcji domowników. 

Ciąg dalszy nastąpi bo Mrs.Styles ożyła. ! 
A więc Team Harreh wygrywa !

25 stycznia 2013

Osiemdziesiąt dwa

Oczami Nialla
Kocham ją jak cholera, ale obawiam się że nasza irlandzka przygoda skończy się wraz z powrotem do Anglii. Po wakacyjnej miłości sprząta się długo i we łzach. Ja wiem, że to tylko chwile słabości Rossalie, brakowało jej czułości a tylko ja takową mogłem dać. Nie mam tego za złe, możecie mnie brać za męską dziwkę, ale pomiędzy nami do niczego nie doszło.I chyba każdy wie co mam na myśli.Ona jest pisana Stylesowi, nie ukrywajmy że ona mu też. Pasują do siebie i nikt tego nie zaprzeczy. Dzisiaj po tygodniowym pobycie w domu wracam do Londynu. Muszę się z nią pożegnać i wytłumaczyć mój punkt widzenia. Domyślam się, że mogę ją tym zranić ale nikt nie obiecywał że będzie łatwo. Ona jest dziewczyną Harrego a ja jestem jego najlepszym przyjacielem, niestety ale innego wyjścia w tym nie ma. Co prawda była szczęśliwa przy moim boku, no przynajmniej tyle mogłem wywnioskować z jej zachowania. Co chwilę się śmiała, uśmiechała ale w głębi siebie i ja, i ona wiemy że tęskni za chłopakiem o zielonych oczach. Udałem się pod dom Arweny, zabieram ją na spacer. Naj­wspa­nial­szym ba­gażem, który można przy­wieźć z wa­kac­ji jest ten pełen niez­wykłych wspomnień... Czekała na mnie przed domem i z uśmiechem podbiegła do mnie. Teraz dopiero jestem świadomy tego, że ten uśmiech za chwilę zniknie. 
- No hej blondasku, spakowany ? - uścisnęła mnie mocno, zaciągnąłem się jej zapachem chyba już po raz ostatni. Poziomkowy szampon, którym tak pięknie pachniały jej włosy.
- Rosie, musimy poważnie porozmawiać - jej mina diametralnie zmieniła się. I stało się to czego się obawiałem.
Oczami Rossalie
Czy to nie zaszło aby za daleko ? Sama nie wiem, poczułam się spodlona przez Harrego, nagle Niall znalazł się w tym samym miejscu i w tym samym czasie ... nie mogę - zaczęłam rozmasowywać skronie. Kiedy wypowiedział te słowa, poczułam jak zimny pot przelewa mi się po plecach. Czyżbym zachowała się tak egoistycznie i wysłużyła się osobom Nialla ? Chłopak do przytulania i skradania jednego, góra dwóch pocałunków. Ja pierdziele, dlaczego to do mnie teraz dotarło ? Czyżbym chciała w ten sposób odbić sobie brak czułości ? Rossalie, dziwko lepiej będzie jak zdechniesz. Nabrałam obrzydzenia do własnej osoby.
- Rose ja tak nie mogę. Wiesz że cię uwielbiam, bo to się nie zmieni, ale nie oszukujmy się. Wmówiłaś sobie, że czujesz coś do mnie bo brakowało ci Harrego. To był wspaniały tydzień, ale wraz z moim wyjazdem z Irlandii należy to wszystko zakończyć. Przepraszam. - wyszeptał pełen skruchy. Jego sumienie wariuje a ja ?
-Jeju Niall tak mi wstyd. Długo myślałam tej nocy, ale obawiam się że twoje słowa mogą być prawdą. Nienawidzę się za to co ci zrobiłam. - wlepiłam wzrok w swoje buty. - Lepiej już pójdę - wywinęłam na pięcie, kiedy chłopak chwycił mnie za rękę i zatrzymał.
- Poczekaj. Bo ja dzisiaj wracam do chłopaków. - no i znowu sama, jeszcze bardziej pochłonęły mnie łzy - Obiecaj że wrócisz do Londynu, dla mnie, Harrego i chłopaków. Dobrze wiem, że cholernie tęsknisz i nie ukryjesz tego. Twoje oczy mówią wszystko Rossalie. A więc do zobaczenia.- zbliżał się do uściskania mnie, odskoczyłam jak poparzona. Dlaczego on jeszcze ze mną rozmawia ? Dlaczego jest dla mnie miły ? To on powinien poczuć się zraniony przez swoją najlepszą rzekomo przyjaciółkę. 
- Dlaczego ?- wydukałam przez łzy -Dlaczego jesteś dla mnie dobry, powinieneś mnie znienawidzić, nawrzucać mi, dobić... - ręce opadły.
- Rossalie a chcesz żebym taki był ? - spojrzał na mnie z  zawadiackim uśmiechem, szybko zaprzeczyłam, jednakże tłumacząc się tym że zasłużyłabym sobie na takie traktowanie. - Nie będę zły pod warunkiem, że wrócisz do Londynu jeszcze w tym tygodniu a poza tym w końcu porozmawiasz z Harrym już na poważnie. A poza tym nie gniewam się, bo rąbek moich  marzeń został spełniony. - uśmiechnął się lekko. -Więc Rossalie do zobaczenia w Londynie, daj mi się uściskać chociaż. - i znowu pogodny uśmiech, no nie, on zaprzecza wszelkim standardom.Cicho się zaśmiał i już zniknął za płotem. Czyli on się nie pomylił w rozgryzieniu moich uczuć. Wiedział więcej ode mnie. Muszę wymyślić coś, aby mu jakoś to wynagrodzić. Jes­tem w roz­sypce... Bra­kuje mi ja­kieś części kon­struk­cji- jed­ne­go puzzla, który uzu­pełniłby tą cho­lerną układankę, którą zwą 'życiem'. Wspom­nienia zaw­sze uderzają w naj­mniej ocze­kiwa­nym mo­men­cie. Zaw­sze ze wzmożoną siłą. Zaw­sze w chwi­lach, kiedy jes­teśmy w naj­większej roz­sypce. Chcą dob­rze - chcą przeg­nać smu­tek ciepłymi ob­ra­zami. Tym tyl­ko po­gar­szają sprawę. Drążą swoimi dob­roczyn­ny­mi szpo­nami w naszych głowach, a my, niczym pod­czas za­biegu tre­panac­ji czaszki - jes­teśmy bezwładną masą. Dlaczego przed oczami mam dwóch najważniejszych w moim życiu mężczyzn ? Blondyn o niebieskich oczach i zielonooki z burzą loków na głowie. Jeden wrażliwy i uczuciowy chłopak, który nigdy by mnie nie zranił ... chociaż brązowowłosy też obiecywał. No cóż, Harry ? Czy ja dalej go kocham ? Jest coś w nim co magnetyzuje. Nie wiem czy to oczy czy... tak to na pewno oczy. Kiedy spojrzy tymi pełnymi, zielonymi, kocimi oczami czuję się jak pod hipnozą. Zranił mnie, ale ja chyba nie umiem sobie odpuścić tego chłopaka. Przeżyliśmy razem wiele. Oh cholera, wiem brzmię właśnie jak sześćdziesięciolatka czytająca wnukom przy kominku. Jestem do niczego, ale kontynuując. Mamy za sobą wzloty i upadki. Wspaniałe chwile, przez umysł przewijają się wspólne wspomnienia a także namiętność i niewątpliwie chemia jaka między nami działała. Działa ? Nie wiem . Czy właśnie w tej chwili nie postępuję podle ? 
Opuścił mnie Harry brnę do Nialla, wyjechał Niall wracam do Harrego. Lepiej byłoby mi umrzeć ...
Oczami Harrego
Codziennie wyczekuję jej, rano siedzę przed domem i czekam. Kiedy zmrok spowinie Londyn wyczekuję jej. Czy to możliwe aby w XXI wieku ślad po niej zaginął ? Cholernie żałuję tego co zrobiłem, tak bardzo mi jej brak. Moja ostatnia nadzieja - Niall wraca również bez żadnych informacji o niej. Zwariuję zaraz, czy to możliwe aby ta dziewczyna tak zawładnęła moim wewnętrznym światem ? Niech ona do mnie wróci. Wpatruję się w niebo.Chmurna poświata ustąpiła w kąt odsłaniając gwieździste jak nigdy dotąd niebo. Starożytni wierzyli, że mieniące się ciała niebieskie wróżą coś dobrego. Ta, może jeszcze mam pomyśleć życzenie ? Skoro nie pozostaje mi nic więcej. ' Niech Rossalie da po sobie jakiś znak życia. - głośno westchnąłem i podniosłem się z chłodnej już od rosy trawy. Smętnie szlajam się po domu, każdy mój krok może poświadczyć. Wyglądam jak siedem nieszczęść, ale to nic. Podkrążone oczy, szara matowa cera a włosy pozbawione objętości. Nigdy nie sądziłem że Zayn ma rację. Papierosy pozwalają zapomnieć, choć na tą chwilę palenia mam spokój. Nie przeszkadzały mi nawet przemowy Liama i fochy Louisa. To chyba moja sprawa, że się truję. Im nic do tego. Telefon zawibrował. Czyżby gwiazdki zadziałały ? - zaśmiałem się cicho, numer zastrzeżony. Odebrałem.
- Witamy w loteriadzie twój nume....-
- Dziękuję mikser mi nie potrzebny , do widzenia - warknąłem w stronę bogu ducha winnej telemarketerki. Z dość dużą agresją cisnąłem Iphonem o podłogę, a niech tylko spróbuje się rozwalić to zaraz sam zwariuję. Jak każdy "bałwan"... jes­tem ule­piony przez świat,wiem że jed­nych cieszę, wielu mnie nie zauważa, a dla innych jes­tem po­wodem nerwów, bólu głowy, wiem też, że nigdy się nie poddaję.Cza­sem czuję się jak wodos­pad, spa­dam w dół i jeszcze pienię się z nerwów. No nie to gówno jeszcze dzwoni, co tym razem chcą mi wcisnąć ? Ekspres do kawy ? A może Audi Q5 ? Cholera jestem zbyt nerwowy. 
- Halo ! - prawie krzyknąłem do śłuchawki
- H...h..ha-rry- wyszeptała osoba po drugiej stronie, jezu ja znam ten głos. Boże ...- potrzepałem nerwowo głową. Odezwij się idioto, tyle czekałeś na ten telefon a teraz milczeć będziesz. Kretyn !- skarciłem się, depcząc sobie po palcach.
- Rossalie. Wszystko w porządku ? Nic ci nie jest ? Jak się czujesz ? Gdzie jesteś ? Kiedy wrócisz ? Odezwij się - faktycznie jestem kretynem jak dziewczyna ma się odezwać jak cały czas napierdalam jak nakręcony.
- Nie ważne, chciałam cię tylko usłyszeć - powiedziała nieco mocniejszym głosem. - Nie będę ci już przeszkadzać. Cześć Harry - cholera czy to brzmi jak pożegnanie ? Nie !
- Rose nie rozłączaj się ! - krzyknąłem, jednak było już za późno. Dupek, pieprzony idiota, chłopczyk z gównem na głowie, kurwa mać jak można być tak tępym ! No nie, po co ja tyle gadałem.- złapałem się za głowę, ciągną za włosy, które i tak wyjątkowo ucierpiały. Bezwładnie osunąłem się po drzwiach od mojego pokoju, po raz kolejny dzisiaj płakałem. Trzymałem w dłoniach telefon, jak mam niby oddzwonić skoro dzwoniła z zastrzeżonego. Spoglądam na godzinę połączenia. Godzina 15.47 po półtora miesiąca Rossalie daje o sobie znak. Powinienem się cieszyć ? Jasne że tak. Żyje a to chyba najważniejsze. Po chwili słysząc mój płacz jak na sygnale do pokoju wpadł Zayn i Louie.Otarłem rękawem łzy i wpuściłem przyjaciół do pokoju, bez słów zajęli miejsce na moi.... tfu NASZYM łóżku. 
- Harry co znowu ? - pełnym współczucia tonem głosu zaczął niepewnie Tommo.
- Odezwała się, zadzwoniła.- wyszeptałem nie dowierzając w moje słowa.
- To chyba dobrze ! Harry tak się cieszę ! - wybuchnął entuzjazmem Malik, przykro mi będzie go tak zgasić. 
- Nie nie cieszę się, nie no w sumie się cieszę - jąkałem się tocząc ze sobą bój. - Ale nic prócz. Harry i cześć Harry nie powiedziała. - skryłem twarz w dłoniach. Pasiasty objął mnie mocno. Tego potrzebowałem, jestem człowiekiem, czasami lubię sobie popłakać. Co w tym dziwnego ? 
- Loczku ty mój - Louie cmoknął mnie w policzek, lekko rozpromieniłem się mając przy sobie takiego świra.- Harry ona wróci, a jeśli teraz się odezwała to znaczy, że robi się coraz silniejsza. - poczochrał mnie włosach, ale jego słowa chyba faktycznie mają sens. Może potrzebuje jeszcze trochę czasu ?
- Hazza Louis ma rację. To dobry znak. Głowa do góry, popatrz w końcu się do ciebie odezwała nie zabijając przy okazji. - mulat niepewnie się zaśmiał, znowu lekko rozpromieniłem się a usta wygięły się w krzywym uśmiechu.
- Dobre i to - westchnąłem, wstając. Zimny prysznic. Niczego mi więcej nie trzeba. 
Oczami Rossalie
Kiedy już wykręciłam numer, byłam pewna że chcę rozmowy. Ale kiedy go usłyszałam, wymiękłam. Nie potrafiłam zamienić z nim ani jednego słowa. Co mu miałam powiedzieć. Hej Harruś tu Rose twoja dziewczyna, nie gniewam się na ciebie, całowałam się raz z Niallem, przebywałam w jego rodzinnym mieście i spotykałam codziennie. Nie gniewam się, chodźmy do łóżka ? - przybiłam facepalma i zalałam się łzami. Zadzwonił mój telefon.
Niepewnie odebrałam, chociaż sama nie wiem dlaczego. Posiadaczem mojego numeru są tylko trzy osoby. Arwena, Niall i moja pracodawczyni a zarazem mama blondyna.
- Słyszałem że do niego dzwoniłaś- rozpoczął mój rozmówca, no tak Niall, przytaknęłam. - To dobrze, cieszy się chłopak, to nic że lamentuje w wannie i obwinia się, że nie dał ci dojść do głosu. Cieszę się, że spróbowałaś na prawdę.- skwitował
- To nie takie proste, czuję się taka brudna. Mam go okłamać ? - zapytałam szlochając
- Myślę, że najlepiej będzie jak wrócisz, jak na razie wolałbym tego nie mówić. Rose on wygląda okropnie. Ja bym mu nie dokładał, ale kiedyś przyjdzie na to czas.- zarzekł się irlandczyk
- No dobra, Niall jak na razie to nasza tajemnica. A no i jeszcze raz cię przepraszam za moje zachowanie. Zadbaj o niego, ja muszę kończyć cześć. - pośpiesznie się rozłączyłam i rozpoczęłam pakowanie. O sklepik proszę się nie martwić, Arwena przejęła moją posadę. Godzina 20.30 mój samolot powrotny wzbija się w powietrze. Niebawem stanę z nim twarzą w twarz, żegnam Irlandię. Po półtorej miesiąca przyznam, że zdążyłam się tu zadomowić jednak na dłuższą metę nie potrafiłabym tu żyć, a przynajmniej w Mullingar. Wspomnienia by mnie zeżarły. Jeszcze tylko sms.
- Heathrow, 21.30, ty i nikt więcej. Do zobaczenia.- wrzuciłam telefon do torebki i zmrużyłam oczy, by po godzinie lotu znowu się przebudzić.

*****
A więc jednak mam koncepcję i CHYBA spróbuję pociągnąć to dalej. 

Info

Heeeeeeeeeeeej <3 Wróciłam z nart, żyję
Także ten. Zastanowiłam się co do bloga i jeszcze chwilę to pociągnę. Mam nawet ciekawy koncept.
Dzisiaj zacznę pisać i być może uda mi się dodać : )
Pozdrawiam

23 stycznia 2013

Osiemdziesiąt jeden

 


Rozdział ze specjalną dedykacją dla Pauli. K <3
Taki misiak dla Ciebie : )







Oczami Rossalie
Rozczuliłam się całkowicie, schowałam się w kępie traw podkulając nogi pod brodę. Teoria z prak­ty­ką nie idą częs­to w parze, teore­tycznie chcesz, prak­tycznie nie dasz rady.Czy to możliwe aby mnie coś połączyło z tym chłopakiem ? On jest jak bolący ząb, żyć z nim nie dam rady, ale kiedy go wyrwę poczuję się niekompletna, bo przecież ze szczerbatymi jedynkami chodzić nie będę.
- Nie wstydź się te­go co chcesz po­wie­dzieć, te­go co płynie tam z środ­ka, tej czys­tej praw­dy która w chwi­li mówienia po­wodu­je łzy i roz­czu­lenie mówcy . - obróciłam nagle głowę, stał tuż za mną. Przysiadł się obok i wspólnie milczeliśmy. 
- Chciałabym się zmienić.- wydukałam ocierając łzy
- A tak kon­kret­nie to co chcesz w so­bie zmienić? - przyjrzał mi się z uśmiechem
- Wszystko.- odparłam jednogłośnie
- Wszys­tkiego nie warto... - lekko się zaśmiał
- Nap­rawdę ?- uśmiechnęłam się przez łzy, zakładając kosmyk za ucho
- Noo tak - wzruszył ramionami
- Dlacze­go ? - spojrzałam mu w oczy
- Bo ... - urwał nagle
..i właśnie wte­dy ur­wał jej się głos nie dał ra­dy po­wie­dzieć " Bo właśnie ta­ką cię kocham"
- Wy­maż siebie z mo­jego serca. Sam nie dam rady.- Lekko dotknął mojej dłoni, spojrzałam w jego błękitne tęczówki, niepewnie splótł nasze palce razem.
Chciała być z nim. Chciała stać się częścią je­go życia. Do­piero po­tem zro­zumiała, że dzielą ich dwa od­mien­ne światy, których ona sa­ma po­konać nie dała rady.  
Doprowadził mnie do jeszcze większej histerii. Nie wstydziłam się płakać, to nasza wspólna sprawa. Kciukiem kręcił kółeczka po wewnętrznej stronie mojej dłoni. Jego dotyk mnie ukoił. Niezrówno­ważona roman­tyczna dusza zam­knięta w świecie "jego" bez świeżego po­wiet­rza, cze­kająca spełnienia szczęśli­wej prze­powied­ni, która nig­dy nie da się poz­nać, poz­nając prawdę o miłości zro­zumiałam: miłość to dra­mat, napisa­ny przez ludzi, którzy wierzą od wieków w szczęśli­we za­kończe­nie Ro­me'a i Ju­lii. 
- Niall to jest chore, to co my robimy. - wydukałam, starając wyswobodzić dłoń z jego uścisku, choć tak go pragnęłam. Przybliżył się koło mnie. Patrzyłam tępo w dal kiedy twarz blondyna była bardzo blisko. Musnął ustami mój policzek, delikatny dotyk warg mojego blond włosego anioła.
- Powiedz to przestanę - wyszeptał wprost do mojego ucha, fala ciepłego powietrza z jego płuc obiła się o policzki. Sunął ustami wzdłuż mojej szyi, nachylając się nade mną, przymknęłam oczy. - Jedno twoje słowo Rossalie.- Tak pięknie brzmi moje imię wypowiadane przez niego. Splotłam mocniej nasze palce, kiedy to poczuł podniósł wzrok.
- Powtórz moje imię - wymruczałam kiedy obdarzył subtelnym pocałunkiem moją szyję.  
I gdy wiatr zga­si Słońce, by dać ciem­ne po­ran­ki, które nie są już tak ro­man­tyczne lecz wciąż upo­jone tęsknotą... Ona myśli o nim. Myśl o nim jak o Słońcu, które się po­jawi znów... Bo to nasza nadzieja...
- Rossalie - szepnął sunąc ustami po moim obojczyku - Rossalie - po raz kolejny obdarzył szyję swym słodkim pocałunkiem. Odchyliłam głowę do tyłu, dopuszczając go bliżej siebie.
 - Chrzanić los i przeznaczenie- powiedziałam zwracając na siebie uwagę blondyna.- Przyrzekłeś Harremu że mnie nigdy nie pocałujesz.-spuścił wzrok, delikatnie uniosłam jego podbródek. - Spójrz na mnie jeszcze nie skończyłam.- wlepił we mnie swoje niebieskie ślepia, wzmogły się we mnie dreszcze.- Pamiętasz co Harry jeszcze wtedy powiedział ? - przyjrzałam mu się, dokładnie sięgał w pamięci. Zaprzeczył.-Powiedział jeszcze, że nie pocałujesz mnie dopóki ja tego sama nie będę chciała Niall - wyszeptałam niemal do jego ust. Co widzę ? Ma 173 cen­ty­metry wzros­tu, niebies­kie oczy, w których widzę skraw­ki nieba i wie­cznie ciepłe dłonie.  
- Mogę sie­dzieć całą noc i pat­rzeć w two­je piękne oczy, tyl­ko mów do mnie, mów najdelikatniej jak potrafisz.. A teraz.- urwałam. Położyłam prawą dłoń, nieśmiało kładąc na jego karku, przybliżyłam go do siebie a nasze usta się spotkały. Gdy do­tyk wie­dzie przez ser­ce każda pie­szczo­ta sta­je się poezją. On całował mnie w po­liczek na po­wita­nie, przy­tulał gdy płakałam, roz­ma­wiał ze mną pat­rząc mi w oczy, mówił, że jes­tem je­go maluszkiem. Tu­lił mo­je kruche ciałko, tak, że za­pom­niałam nag­le o wszys­tkich problemach. Tyl­ko szep­tał mi ciche 'kocham cię'. Moja dusza tańczy w kącikach jego ust. Pchnęłam go delikatnie, przytwierdzając do gęstwiny. Nachyliłam się nad nim. Leżał w pełni na plecach, uśmiechając się pokazywał rządek bielutkich ząbków. Nie zwróciłam uwagi, nasze dłonie nadal były razem. Na ze­garze wieczór. Na polanie za­pach bzu. Po cóż słowa? Cisza krzyczy naszą blis­kość. Tak od­ległą. A my dwo­je, ko­cem otu­leni, ma­luje­my na niebie gwiaz­dozbiory marzeń. Zapadł zmrok, my dalej tkwimy w tym miejscu, pod osłoną księżyca, w jego świetle cieszymy się sobą. Lekki wietrzyk powiewa moimi włosami, a usta tańczą językami. Podniosłam się na równe nogi, nie zaprzestając przyjemności. Wtuliłam się w ciało chłopaka zarzucając dłonie na jego szyję. Wszystko działo się bardzo szybko, za szybko ? Podsadził mnie nieco, oplotłam się o niego nogami. Zaczął wirować razem ze mną na rękach, śmiejąc się przy tym jak małe beztroskie dzieci, które o swą najbliższą przyszłość troszczyć się nie muszą. Przez najbliższe kilka lat to im będzie wszystko podporządkowane, bez przeszkód. Nikt nie będzie podejmował pochopnych decyzji, ani krzywdził za rogiem. Będą o nich mówić za plecami, bo taka jest mentalność ludzka. Czy ja odnalazłam swoje szczęście ? Tego nie wiem. Żyję chwilą, moją blond włosą chwilą, która ponownie przywróciła uśmiech na mojej twarzy. Jedno jest pewne. Dzisiejszy dzień, to na pewno nie jest sen po czym wnioskuje ? Bo to ja robię co chcę a nie podświadomość płata mi figle. Co chwilę śmiałam się pod nosem, nie umiałam opanować emocji. W swoim życiu pojawiały się przede mną chwile, w których musiałam uporać z pożądaniem do tego chłopaka. Teraz kiedy, mogę kosztować tych ust bez opamiętania, które są mą drogą do umierania. Nie daleko, bo tuż za rogiem stoi jeden anioł z bogiem. W końcu spełnieni, udają się na wieczność. Już razem. Czy ta bajka ma swój happy end ? Zależy kto i jak to rozumuje. Ja swój już znalazłam a na imię mu Niall. 
*
I właśnie w tych momentach płaczę. Poważnie zastanawiam się nad zakończeniem tej fabuły w ten sposób. Nie kończę z pisaniem, o nie ! Muszę się jeszcze zastanowić i przemyśleć pewne wątki. Chyba potrzebuję porządnego kopa w dupę od Was.  Nie wiem co robić dalej. Po raz pierwszy mam takie uczucie, że powinnam właśnie w tym momencie zakończyć.

Osiemdziesiąt !!!

Rozdział pisany na specjalne życzenie
Paulina xx
 *************************
Oczami Nialla
Dlaczego ten sen był taki realny, przeklinam pod nosem. Przecież to niemożliwe, żeby Rossalie, moja najlepsza przyjaciółka coś do mnie czuła. Jednakże jeśli tylko przypomnę sobie to uczucie, to w jaki sposób byłem całowany to do teraz mam dreszcze. Uchyliłem kołdrę i wstałem otworzyć okno. Chłodne, poranne powietrze orzeźwiło moje nozdrza i obudziło umysł. Poszedłem do łazienki, opierając się o umywalkę. Spojrzałem na siebie w lustrze, po czym spuściłem wzrok. Nabrałem wody w dłonie i zanurzyłem swoją twarz, może teraz oprzytomnieję, że ona nie jest dla mnie. Myłem zęby w dalszym ciągu w się wpatrując postać po drugiej stronie lustra. Pogubiłem się już. Nie potrafię odpuścić sobie tej dziewczyny, za cholerę nie mogę . Kiedy teraz mam świadomość, że ona jest samotna mam ochotę zamknąć w moim pokoju i nie wypuszczać już nigdy. Pieprzony idiota, to niehumanitarne. - zaśmiałem się pod nosem.- To jest księżniczka, na którą nie przyszło mi zasłużyć. To Styles wygrał ten skarb, lecz nieumiejętnie nim się zająwszy do jej serca upadku dostąpiwszy. Ubrałem się w coś w czym będzie mi luźno i swobodnie. Spakowałem gitarę do futerału i zbiegłem na dół pośpiesznie układając włosy w biegu.
- No hej mamuś - zastałem ją w kuchni, cmoknąłem ją w policzek.
- Wychodzisz gdzieś Nialluś ? Zrobiłam ci kanap... O jej - zaśmiała się, kiedy zobaczyła że jedną już całkowicie wchłonąłem. - Smacznego synku- pogładziła mnie po głowie
- Dzięki - wysapałem przełykając. Tak wychodzę, spotykam się razem z Rose i Arweną, organizujemy nasz własny piknik niespodziankę, z tym że one nic o tym nie wiedzą. 
- O jaki mój synek się towarzyski zrobił. Dobrze to już ci nie przeszkadzam. Baw się dobrze. A no i w lodówce masz kanapki, jakbyś chciał je wziąć to bierz. - pochwyciłem je
- Dzięki mamo ! - krzyknąłem wybiegając z domu, po drodze wstąpiłem do naszego sklepu rabując jego półki, kilka opakowań ciastek, sok owocowy, paluszki i coś do chrupania, a no i kanapki. Spakowałem wszystko do plecaka, kilka plastikowych talerzyków z tworzywa sztucznego i kubeczki. Pacnąłem się z otwartej dłoni w czoło i zaśmiałem się już w drodze pod dom blondynki .
Oczami Rossalie
Wstałyśmy troszeczkę wcześniej aby dobrze się przygotować. Latałyśmy podekscytowane po domu, aby dobrze się wystroić. Zajrzałam do szafy. Hm a niech będzie to .Zwiewna koszula, jeansowe shorty i akcesoria. Nie wiem czemu ale miałam przeczucie, że wychodzimy gdzieś w plener, bo takiej pięknej pogody szkoda marnować. Do plecaka schowałam trzy kawałki czekoladowego ciasta, co byśmy z głodu nie pomarli. Arwena wyglądała ślicznie, aż z zachwytu pisnęłam i zaczęłyśmy skakać po łóżku wykrzykując różne rzeczy. No cóż ten typ tak ma. Długie blond włosy, pod słomianym kapelutkiem, luźny sweterek oversize i klasyczne spodenki do tego czarne conversy. Kiedy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi zleciałyśmy jak głupie, piszcząc. Oj głupie my, głupie. 
- O mój bosz to Najaaaaal !  - pisnęła Arwena i udała ekscytację
- Aaaa Naaajal zapłodniłeś mnie samym swoim wzrokiem. Aaa too Niall Horan - skakałam wachlując się rękami. Musiało to komicznie wyglądać a mina Horanka była bezcenna. 
- Ahaaa ? Okeej ? Nie wnikam w to co brałyście - zaśmiał się.- Aaa umówiłem się z dwiema seksownymi modelkami. - bajerancko zaśmiał się . Wewnątrz siebie ucieszyłam się z komplementu. Ar zamknęła drzwi.
- A tak na serio, to cześć - pomachałam mu 
- No hej, hej - chichotał, boże czemu on się zawsze śmieje, to jest zaraźliwe.
- To gdzie nas porywasz ? - zagadnęła blondynka
- Idziemy na Horan piknik ! - uniósł gitarę nad siebie i obrócił się pokazując plecak. Ucieszyłam się, moje ciasto się przyda. Niall i Arwena widocznie dobrze znali drogę, więc szłam krok w krok za nimi. Po chwili zabudowania zaczęły się wykruszać a przed nami była czysta przestrzeń. Same pola. Wdrapaliśmy się na lekkie wzgórze, które porastał sad a na drzewach rosły piękne, czerwone jabłka.
- Jaaa ale tu pięknie ! - oczy zamieniły mi się w pięciozłotówki i z zacieszem rozglądałam się po okolicy.
- Wiedziałem że tak zareaguje - wzruszył ramionami, i razem z Arweną się zaśmiali.
- Ha ha śmieszne - warknęłam sarkastycznie, zaplotłam dłonie na klatce piersiowej i stanęłam.-Nigdzie z wami nie idę - krzyknęłam, kiedy zostawili mnie w tyle.- Ej no faaajnie, ja tu dalej jestem. - kopnęłam kamyk. -Niall, chodź tu. Skręciłam kostkę ! - pisnęłam. Nim się zdążył obrócić ja już leżałam w kępie trawska. Spanikowani podbiegli do mnie, najpierw mnie szukając. Bo gęsta i wysoka do kolan trawa to dobry kamuflaż. 
- Ała, Nialluś. Arrr - jęknęłam, po chwili zatkałam sobie usta aby nie wybuchnąć śmiechem .
- Tu jest !- krzyknęła Arwena podbiegając do mnie, po chwili blondyn niósł mnie na rękach, uparcie stwierdzając, że idziemy na pogotowie. Wybuchnęłam śmiechem. 
- Z czego się śmiejesz ? - uniósł podejrzliwie brwi, wtedy zeskoczyłam z jego rąk. I wybuchnęłam śmiechem.
- Hahahahhahaa I'm just kidding ! - wrzasnęłam . Niall zbladł a Arwena z kolei poczerwieniała ze złości.- Oj tam, ale wy się nie gniewacie. Kochacie mnie prawda ? - zamrugałam oczkami, obejmując ich na raz. Kochane głupki. Chcąc nie chcąc zaczęli się do mnie odzywać, rozłożyliśmy kocyk na polanie i po kolei chłopak wyjmował z plecaka to co przygotował. Zainteresowała mnie jego gitara, sięgnęłam ręką po czarny futerał i uważnie wyciągnęłam instrument. Siadłam w siadzie skrzyżnym, kładąc gitarę na kolanach.Kiedy zaczęłam wykonywać podstawowe chwyty Niall spojrzał na mnie jak na ducha. Ha ! Wiedziałam, że zrobię mu niespodziankę.
- Rosie ty grasz ? - wyszczerzył się
- A no coś tam umiem, ale nie tak jak ty miszCZu - podkreśliłam, dźgnęłam go lekko pomiędzy żebra i wyjęłam ciasto jakie przyniosłam. Nałożyłam każdemu na talerzyki a Arwena rozlała sok do kubeczków.
- Jaa, sam to przygotowałeś ? - wydukała z siebie blondynka
- A no żaden problem- mrugnął do mnie oczkiem, cholera przez niego oblałam się sokiem. Ja pierdziele weźcie go zamknijcie w jakiejś klatce bo przez niego zaraz wpadnę pod pociąg. To był wspaniały dzień, często śmialiśmy się omawiając przeróżne tematy począwszy od polityki po ostatnie trendy modowe. Słońce powoli chowało się ku zachodowi. Piękna barwa nieba i szumiących traw zrobiła nam wspaniały klimat. Teraz to my słuchałyśmy jak on gra. 
- Zaśpiewaj coś - wyskoczyła z inicjatywą Arwena, ułożyłam się wygodniej na brzuchu i podparłam się na łokciach.
I would ( wersja po polsku )
Ostatnio przyłapałem się na myśleniu
Że marzyłem o tobie bardzo dużo
I w mojej głowie jestem twoim chłopakiem
ale to jedna rzecz, którą już masz

Jeździ do szkoły każdego ranka
Podczas gdy ja idę samotnie w deszczu
Zabiłby mnie bez ostrzeżenia
Jeśli zerknąłby do mojej głowy

Czy powiedziałby, że jest zakochany?
Cóż, gdybym to był ja, zrobiłbym to (zrobiłbym to)
Czy trzymałby cię, gdybyś czuła się źle
Kochanie, powinnaś wiedzieć, że ja zrobiłbym to (zrobiłbym to)

Czy powiedziałby, że jest zakochany?
Cóż, gdybym to był ja, zrobiłbym to (zrobiłbym to)
Czy trzymałby cię, gdybyś czuła się źle
Kochanie, powinnaś wiedzieć, że ja zrobiłbym to

W mojej głowie całowaliśmy się
Myślałem, że sprawy rozwijały się dobrze
Z napisem na moich plecach, mówiącym „kopnij mnie”
Rzeczywistość zrujnowała moje życie

Wygląda to tak, jakbym nieprzerwanie grał
W grę, w którą przeznaczone jest mi przegrać
Ponieważ nie mogę konkurować z twoim chłopakiem
On ma 30 tatuaży

Czy powiedziałby, że jest zakochany?
Cóż, gdybym to był ja, zrobiłbym to (zrobiłbym to)
Czy trzymałby cię, gdybyś czuła się źle
Kochanie, powinnaś wiedzieć, że ja zrobiłbym to (zrobiłbym to)

Czy powiedziałby, że jest zakochany?
Cóż, gdybym to był ja, zrobiłbym to (zrobiłbym to)
Czy trzymałby cię, gdybyś czuła się źle
Kochanie, powinnaś wiedzieć, że ja zrobiłbym to
(Zrobiłbym, zrobiłbym)

Zaspokoiłby cię?
Pocałowałby cię?
Traktowałby cię tak, jak ja mógłbym?
Dotykałby cię?
Potrzebowałby cię?
Kochałby cię tak, jak ja mógłbym?

Czy powiedziałby, że jest zakochany?
Cóż, gdybym to był ja, zrobiłbym to
Czy trzymałby cię, gdybyś czuła się źle
Kochanie, powinnaś wiedzieć, że ja zrobiłbym to

Zaspokoiłby cię?
Pocałowałby cię?
Traktowałby cię tak, jak ja mógłbym?
Dotykałby cię?
Potrzebowałby cię?
Kochałby cię tak, jak ja mógłbym?

Czy powiedziałby, że jest zakochany?
Cóż, gdybym to był ja, zrobiłbym to (zrobiłbym to)
Czy trzymałby cię, gdybyś czuła się źle
Kochanie, powinnaś wiedzieć, że ja zrobiłbym to (zrobiłbym to)
(Zrobiłbym, zrobiłbym, tak) 

Kiedy śpiewał zaczarował mnie swoim głosem, przy dźwiękach gitary z którą idealnie się komponował. Czy to zbieg okoliczności, "30 tatuaży", "nie mogę konkurować z twoim chłopakiem" . Mam mętlik w głowie, przecież nie tylko Harry ma trzydzieści tatuaży. Potrzepałam lekko głową starając odgonić się od siebie, nurtujące mnie przemyślenia. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. 
- To było piękne - Arwena aż się popłakała- Ślicznie śpiewasz Niall - poklepała go po ramieniu, dlaczego on się na mnie patrzy ? Nie rozumiem . Tylko się uśmiechnęłam i wstałam. Zostawiłam zdezorientowanych przyjaciół i poszłam chwilę pomilczeć.
 *************************
Dzisiaj szaleję bo jutro jadę na Słowację na narty i mnie nie będzie. Także nie płaczcie za mną xd I tak wrócę. *o* PS. Mam pewien plan co do Rossalie. ^^
Dziękuję, że tak licznie się udzielacie.

CHOLERA  JESZCZE NIEDAWNO BYŁO 70,000 A TERAZ ?! nieeeźle <3