Oczami Rossalie
Następnego ranka obudziły mnie promienie słoneczne przedzierające się przez szczeliny w roletkach. Próbowałam wstać lecz coś mi to uniemożliwiło a mianowicie dłoń śpiącego Blondyna na moim brzuchu. Delikatnie by go nie obudzić wstałam i poszłam do łazienki. Starałam się jak najciszej puścić wodę, wymyłam włosy swoim ulubionym jabłkowym szamponem wmasowałam cynamonowy peeling w ciało. Ahh to dzisiaj przekroczę próg osiemnastki. Osiemnaście lat temu przyszłam na świat ... jak to minęło. Ciekawe czy ktoś pamięta chociaż o tym dniu ? Na pewno nikomu nie będę wypominać, to nie mój typ. Ale będzie mi przykro. Owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam od nałożenia balsamu na ciało. Wytarłam dokładnie włosy i włożyłam świeżą, moją ulubioną czarną, koronkową bieliznę. Myłam zęby bacznie lustrując moją twarz. Co we mnie jest ? Nie wiem ... nigdy się sobie nie podobałam. Ciągle mi się wydaje, że ktoś mnie obgaduje. Drasnęłam kredką kreski pod oczami a policzki nieco zaróżowiłam. Odziałam się w szlafroczek i na palcach weszłam do pokoju. Wygrzebałam jakieś rzeczy i przebrałam się w nie. Byłam już całkowicie gotowa. Zebrałam moje rzeczy do przysłowiowej kupy, Niall miał ten problem już za sobą bo wczoraj z Louisem wymeldowali się z domku, także jest już spakowany. Przysiadłam na łóżku i sprawdziłam telefon. Dostałam wiadomość od ... od... Saidy .
Hej Rossalie ! Nie chcesz mnie znać, nie dziwię się ale w dniu Twojego święta, chcę żebyś wiedziała, że o Tobie pamiętam. Mimo wszystko co się stało, to bardzo żałuję tego jak postąpiłam, ale czasu nie da się cofnąć. Wszystkiego najlepszego i szczęścia z Harrym !
Okej teraz to mnie zamurowało. Nie wiem co o tym myśleć, ale to bardzo miłe, jednak jest ktoś kto liczy się z tym dniem.
- Mamoo mówiłem, że chcę omlety z syropem klonowym a nie czekoladą ! - wymamrotał sennie Horanek, haha chyba go nagram. - Nie zjem tego ... albo zjem ... daj jeść człowiekowi - oh słodki. Przysiadłam się obok niego i delikatnie szturchnęłam.
- Niall pobudka - zaśmiałam się pod nosem. Szturchnęłam go i nic. - Nialluś wstawaj - jęknęłam, skoro tak nie to może to zadziała.- Niallerku śniadanko podano- powiedziałam bacznie obserwując jego reakcję. Momentalnie zerwał się i podniósł na łokciach.
- Co ? Gdzie ? Jak ? - nie kontaktował.
- Wybacz, musiałam cię jakoś obudzić - wytłumaczyłam się, czochrając go po włosach. - Jak się czujesz ?.
- Głodny jestem. - wywinął dolną wargę.- Zaśmiałam się.
- Głuptasie, chodziło mi o to jak twoja skóra... - wywróciłam oczami.
- Aaa plecy, no patrz. Taki dobry z ciebie lekarz, że aż zapomniałem - zaśmiał się. - Szczerze ? To o wiele lepiej, dzięki za wczoraj. - mrugnął oczkiem i poszedł do łazienki. Spakowałam już kompletnie walizki i zabrałam się za szykowanie śniadania. Skoro śniły mu się omlety to je dostanie. I tak jakoś ten czas minął byliśmy już w drodze do domu. Ciężko było mi się żegnać z tym miejscem, wiążę z nim wspaniałe przeżycia, kajakowa przygoda na kajakach, stosunek z Harrym przy świetle księżyca na łonie natury, wariacje nad wodą czy wczorajsze odratowywanie Nialla. Wspaniałe wakacje... Jechaliśmy tak a ja wpatrywałam się w mijane krajobrazy za szybą.
- O czym myślisz ? - wyrwał mnie z przemyśleń
- A nic tak jakoś - wzruszyłam ramionami. - Dawaj gramy w skojarzenia - wyszczerzyłam się.
- Dobra, a więc namiot- zaczął
- Camping.
- Obóz przetrwania.
- Dom One Direction. - na moje słowa razem parsknęliśmy śmiechem. Nim się obejrzałam wjechaliśmy do Londynu, nie było korków więc chwile później byliśmy już pod domem. Wypakowaliśmy rzeczy.
- Jest tu kto ! - krzyknęłam będąc wgłąb opustoszałego miejsca, gdzie oni są ? Obeszłam dokładnie każdy z pokoi, nikogo nie ma. Gdzie do jasnej cholery jest Niall ? Dostałam sms'a patrzę a tu od niego.
Rosie pojechałem do studia, pilne. Będę wieczorkiem razem z resztą. xx
Zajebiście, samotne urodziny to jest jednak to. Usiadłam na łóżku chowając twarz w dłonie, zaczęłam płakać. Podłamana przebrałam się w moją ulubioną sukienkę, włożyłam szpilki i zrobiłam włosy, zeszłam na dół i z szafki wyjęłam gotowe muffinki ... Wsadziłam do babeczki jedną świeczuszkę , zapaliłam .
- Wszystkiego najlepszego Rossalie ! - burknęłam, pociągając nosem. Załamałam się, osunęłam się po ścianie lodówki. Nie kryłam łez a makijaż jaki miałam już dawno mi spłynął. Zadzwonił dzwonek do drzwi, otarłam kciukiem łzy i jak siedem nieszczęść powędrowałam otworzyć. A kto tam ? Charlotte.
- Hej Charr -uśmiechnęłam się przez łzy.
- Hej Rosie pilna sprawa, pójdziesz za mnie odebrać jakąś teczkę dla Malika, bo ja muszę skoczyć do pralni i się nie wyrobię. Błaaaaagam- jęknęła, no cóż.
- Jasne, daj mi chwilkę- poprawiłam makijaż, ciekawie to będzie wyglądać, odstrojona jak na jakąś imprezę idę odebrać jakieś dokumenty ciekawie się podziało.Charr wskazała mi adres a sama popędziła do pralni. Wsiadłam w Stylesowe auto i pojechałam. W lusterku obejrzałam się dokładnie, poprawiłam włosy i wyszłam. Cały budynek bardzo ładny ale co tu tak ciemno ? Weszłam. - Halo, jest tu ktoś ? - powiedziałam spanikowana, bałam się. Wszędzie ciemno a za mną "zniknęły"drzwi. Usłyszałam czyjeś szepty, prawie dostałam zawału. Przeszłam dalej wgłąb korytarzyka..
- Na trzy, czte-ry - usłyszałam głos, przygotowałam się na najgorsze. Śmierć w wieku osiemnastu lat ? Hm no cóż, spoko ... Niektórzy nie mieli nawet zaszczytu doczekać osiemnastki ...
- NIESPODZIAAAANKAA ! - światło zapaliło się a moim oczom ukazali się wszyscy moi znajomi. Spoko, skoro tak wygląda niebo to śmierć jest zajebista. Ale zaraz, dlaczego oni się zbliżają ?- przetarłam oczy.- Podszedł do mnie Harry i wziął mnie w ramiona.
- Wszystkiego najlepszego kochanie - cmoknął mnie w czoło ... ale zaraz .. to oni pamiętali ? Rozpłakałam się, to dlatego tak mnie olewali ? Boże a ja jeszcze ich posądzałam... - Wszystko dla ciebie. - szepnął do mojego ucha. - Chciałbym ci życzyć zdrówka, spełnienia marzeń. Oby twoja kariera rozwinęła się w szybkim tempie, obyś była szczęśliwa. Kocham cię Rossalie.- wypowiedział wprost w oczy, pocałował mnie namiętnie a wszyscy zgromadzeni zawyli klimatyczne ' awwwwww. Wyswobodziłam się z uścisku Harrego i ruszyłam do znajomych , którzy stanęli w kolejne. Jejku ... to moja mama. Cóż za dziwne uczucie, ja i moja mama ? Kiedy my ostatni raz razem rozmawiałyśmy ? Nawet nie pamiętam.
- Rosalko kochana, jak ty wyrosłaś. - odparła wzruszona kobieta. - Pamiętam ten dzień dokładnie, osiemnaście lat temu przyszłaś na świat... Mimo iż było mi bardzo ciężko nie byłaś dla mnie zbędnym bagażem, zawsze cię kochałam i kochać będę, bezwzględnie. Nie jestem idealną matką, ale postaram się poprawić. - płakałam, strasznie płakałam.- Harry to dobry chłopak, mogę cię jemu powierzyć bo mu ufam, on cię nie skrzywdzi, świata poza tobą nie widzi- pocieszająco uśmiechnęła się, wtuliłam się w mamą, tak ... moją mamę.
- Mamuś ! - wydukałam obcałowując jej policzki, może i wewnątrz byłam wcześniej twarda, ale miłości do rodziciela chyba nikt nie umie się wyprzeć. - Przepraszam ...-
- Oh nie płacz głupia, dziś jest twój dzień. Baw się i szalej. - roześmiała się i odsunęła, otarłam kciukiem łzy i poszłam dalej. Przyjęłam już życzenia od Malików i Payne'ów. Kiedy gdzieś w tłumie zobaczyłam Justina ! Podbiegłam do kanadyjczyka, który był w towarzystwie Seleny !
- Justin ! - krzyknęłam i przytuliłam go przelotnie. - Hej Selena, jestem Rossalie. - również uścisnęłam dziewczynę bo formalnie jeszcze się nie znamy.
- Mała Rose - zaśmiał się Jus. - Latka lecą - zaśmiał się i pokiwał brwiami, kiedy zgiął się w pół bo dostał torebką.
- Ygghh mówiłam zachowuj się - wywróciła oczami Gomez.- Kochana chcieliśmy ci życzyć wszystkiego najlepsze, zdrówka, szczęścia i dużo miłości. - cmoknęła mnie w policzek. Jeszcze raz ich jednocześnie przytuliłam, kiedy przejął mnie blondynek.
- No widzisz Rosie a ty się tak martwiłaś. - powiedział z uśmiechem Niall biorąc mnie w objęcia.
- Zabiję cię kiedyś Horan - spojrzałam na niego gniewnie, po czym jednak uśmiechnęłam się. Na prawdę udało im się mnie wkręcić...
- Dajmy dzisiaj ostro czadu, nie tam jakieś gadu-gadu, będzie taniec, będzie muza, każdy dzisiaj będzie luzak. Cały powód do radości, masz już dowód tożsamości. Dużo szczęścia i radości mnóstwo seksu i przyjemności. - wyszczerzył się a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Dziękuję Niallerku ! - wspięłam się na palach i cmoknęłam go w policzek. - A teraz młody posuń się bo idę dalej- zażartowałam i pchnęłam go. Gości było dużo, gdybym wszystkim chciała dziękować za przybycie to nie zdążyłabym zatańczyć na swojej własnej imprezie. Powróciłam do Harrolda, który swoją drogą ślicznie wyglądał. Zarzuciłam ręce za szyję a jego dłonie spoczęły na mojej talii.
- Dziękuję za to wszystko - cmoknęłam go w usta. - To wspaniałe, przepraszam, że zachowywałam się jak ... jak dzieciak, ale myśl że mogłam stracić takiego mojego słodkiego, ślicznego, przystojnego chłopczyka- poprawiłam mu kołnierzyk i muszkę. - Była nie do zniesienia - dokończyłam przybliżając swą twarz, nasze usta spotkały się w namiętnym i pełnym gorliwości pocałunku. Odetchnęłam z ulga i oparłam swoją głowę o tors chłopaka dokańczając taniec.
- Odbijamy !- przede mnie wtrynił się Louis, wypchnął Harrego a sam zaczął ze mną tańczyć.
- Nooo a więc witam najgorętszą osiemnastkę w mieście - wyszczerzył się Tomlinson.
- A dobry wieczór - zaśmiałam się, Lou zawsze potrafi mnie rozbawić. Przetańczyłam z nim chyba dwie piosenki, jest wspaniałym tancerzem. Od kelnera wzięłam drinka i dzisiaj zanotowałam mojego pierwszego legalnego kopa alkoholowego. Przełknęłam krzywiąc się kiedy nagle Harrold pojawił się na scenie a światła rozjaśniły się.
- Ekhem - przepraszam, że przeszkadzam ale chciałbym zaprosić wszystkich na zewnątrz. Rosie kochana to dla ciebie. - posłał mi buziaka i zszedł, byłam cholernie ciekawa co to może być. Zanim udało mi się przedrzeć przez tłum to stanęła przede mną automatyczna bariera, a ktoś zasłonił mi oczy.
- Nie bój się Rosie. - ahh ten głos. Za nim w ślepo wszędzie pójdę. - Jesteś gotowa ? - odezwał się kiedy stanęliśmy.
- Cholernie !- odparłam podekscytowana. Tłum niczym w Biblijnych podbojach rozstąpił się a przede mną ukazała się czarna Audi TT . Nie wierzę, to mój wóz ? - Aaaaa ! - pisnęłam i podbiegłam do samochodu, zaczęłam głaskać jej maskę, po chwili dorwałam się do wnętrza. Była piękna, całość wykonana w eleganckiej ekologicznej skórze, z podświetlaną deską rozdzielczą. Zapomniałam podziękować, no właśnie komu ... czyja to sprawka. Podbiegłam do Hazzy.
- Harry to twoja sprawka ? - spytałam, w oczach jeszcze chyba nigdy nie miałam takich ogników. Nieśmiało skinął głową i przytaknął.
- Podoba ci się ? - zaniepokoił się.
- Harroldzie Edwardzie Styles, jak mam ci to udowodnić. Najwspanialszy prezent jaki mogłam sobie tylko wymarzyć. Dziękuję ... ale... ale ty musiałeś wydać na niego fortunę, jak mam ci się odwdzięczyć ?- przejęłam się, zaśmiał się cicho.
- Po prostu bądź - odparł krótko i musnął moje wargi.
- Woow Rosie, pogratulować samochodu ! - Słyszałam naprzemiennie z ust gości. Harry zwariował.
- Ale to jeszcze nie koniec kochanie. - uśmiechnął się cwanie. - A z kieszeni wyjął małe, podłużne pudełeczko które mi wręczył. Otwarłam je, pod warstwą bibułki znajdowała się przepiękna bransoletka. Znowu zaczęłam płakać. Chłopak zapiął mi ją na dłoni, musiałam mu to jakoś po części wynagrodzić. Wpiłam się przy wszystkich w jego wargi. Świat mi zawirował a impreza się zaczęła. Alkohol lał się strumieniami, może nawet dobrze, że mama już poszła i nie widzi jak jej córeczka baluje. A prezenty ! No właśnie... nie oczekiwałam nic od nikogo, przeszli samych siebie. Od Malików dostałam ulubione perfumy i ręcznie wykonane ramki do zdjęć, Lou wręczył mi bukiet marchewek i tunikę w paski, Payne'owie chcą mnie chyba utuczyć bo podarowali mi pralinki Lindora i bon na zakupy o dość dużej wartości wraz z autografem od Ed'a Sheeran'a ! Niall dał mi wspaniałe srebrne kolczyki, miesięczny bon do Nando's i ślicznego, prawie większego ode mnie pluszaka. Bawimy się wspaniale, wszyscy tańczą, ciała kołyszą się w rytm muzyki. Moje marzenie spełniło się, poznałam Cody'ego Simpson'a i nawet tańczyłam z nim ale i tak najlepiej mi jest u boku mojego Harrolda. Po drugiej w nocy, każdy był już pod wpływem co ułatwiło zabawę. Zmęczyłam się więc razem z Harrym poszliśmy do box'u odpocząć, ale nie od siebie, od tańca. Chłopak siadł a ja dość agresywnie okrakiem usiadłam na jego udach i zaczęłam łapczywie całować. No co w końcu jestem pijana. Poczułam jak jego kąciki unoszą się, wplątałam dłoń w jego włosy a drugą chwyciłam jego podbródek. Wraz z każdym pogłębieniem pocałunku potęgowało się we mnie pożądanie ciała Harrego , potrzeba bliskości kochanej osoby. Wolną dłoń oparłam o jego krocze i delikatnie ścisnęłam. Zassał głośniej powietrze a ja przygryzłam wargę spoglądając na niego jak ciasteczko do schrupania. Pośpiesznie wstałam i pociągnęłam chłopaka do wyjścia.
***
Kochane zaczynacie mi się porządnie obijać ;c Staram się jak mogę za tymi rozdziałami a tu raptem sześć komentarzy na ponad 200 czytających . Chyba przyzwyczaiłyście się, że ja sobie będę ot tak dodawać.
Smutno :(
Super , super zresztą jak zawsze super rozdział<3 I nie którzy nie dodają komentarzy bo nie którzy mają ferie i pewnie gdzieś niktórzy wyjechali i nie mają tam netu więc się nie martw bo super piszesz :) Ps. Proszę cię Ross ma być w ciąży :)
OdpowiedzUsuńCudooo . Jest to najjjlepszy blog jaki czytalam . Czekam na nn <3333333
OdpowiedzUsuńBoski rozdział . Party Hard !!! Już nie mogę się doczekać kolejnego
OdpowiedzUsuńSuper!!! Kocham tego bloga !!!! :-)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że nie komam, ale nie chce ci się ze mną pisać na fejsie, więc mam focha. Ale czytam każdy roz i już nie mogę się nexta doczekać.... Mrauuu.... Moja wyobraźnia.....
OdpowiedzUsuńPozdro Is.Izkaxxx
świetny, rozdział, uwielbiam twoje opowiadanie. <3
OdpowiedzUsuńsuper rozdziałm :)
OdpowiedzUsuńSuperrrr . Szybko dodawaj nn :-) :3
OdpowiedzUsuńuu genialne! nie mogę się doczekać następnegoo
OdpowiedzUsuńjak się przyzwyczaiłyśmy? NO JA! L:ASKI NIE OPIERDALAĆ SIĘ TYLKO KOMENTOWAĆ!
OdpowiedzUsuńrozdział cudny, niezły miał Hazzuś pomysł na prezent xd
ale no urywać w takim momencie? Jesteś zła! :[[[ mam nadzieję, że następny szybciutko się pojawi
<33333
NIE GADAJ !
OdpowiedzUsuńTo jest zajebiste. *o*
Czekam na następny , hah, mam nadzieje że Styles się jej oświadczy o północy!
zajebisty :D uwielbiam Cię i nie mogę doczekać się na następny :*
OdpowiedzUsuńproszę żeby w następnym było +18 ^_^
OdpowiedzUsuńZajebiste *-* Czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńOOOO ZAJEBISTE *u* ooby w natepnym było +18 :**
OdpowiedzUsuńJest super.
OdpowiedzUsuńSorka , że ostatnio nie komentowałam.
Wybaczysz?
Szalejesz, szalejesz z tymi rozdziałami ! :) Cieszę się .! :* Super rozdzział :] Nie mogę się doczekać następnego :*
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do The Versatile Blogger! Uwielbiam twojega bloga! Więcej informacji na http://imaginytomlinsonowej.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
~Tomlinsonowa~
świetny rozdział... jak zawsze :) ciekawa jestem co będzie dalej! czekam na następny! xoxo
OdpowiedzUsuńOjjj no weź zawsze świetnie piszesz bez względu na to czy jest dużo komentarzy czy mało :)
OdpowiedzUsuńMnie osobiście każdy rozdział zbija z nóg :D
Czekam na następny :*
Piękne <3
OdpowiedzUsuńJesteś świetna ;) Rozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuńNie smutaj, rozdział bomba!
OdpowiedzUsuńKochana moja Pani Styles! Jest cudownie jak zawsze. Przepraszam, że nie komentuję już tak często, to z czystego lenistwa, ale cały czas czytam!
OdpowiedzUsuńP.S. Nominuję cię do Liebster Awards! :) Szczegóły: http://bring-me-to-london.blogspot.com/2013/02/liebster-awards-informacje.html
świetny jak zawsze kocham *-* xoxo <3
OdpowiedzUsuńWoW. Kocham kocham i jeszcze raz kocham <3 Dalej dalej moja miłaa :*
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie! Żadne mu nie dorówna. :)
OdpowiedzUsuńchcę ostrego +18 w następnym
OdpowiedzUsuńdziewczyno jak teraz skończysz to się zabije (oczywiście to taki żarcik kosmonaucik) cudowny rozdział. czekam na next!! xD
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
OdpowiedzUsuń