Oczami Rossalie
Zasypiać i budzić się u boku kogoś, z kim seks to nie tylko
bezuczuciowa przyjemność, a pragnienie poznawania siebie każdego
dnia, każdej nocy... Tęsknota za bliskością kochanego ciała,
w jednym łóżku i w jednej pościeli. No tak też żyłam w tych przekonaniach póki nie poznałam Stylesa. Był już salon a teraz co? Plaża ! Delikatnie odepchnęłam go od siebie i zaczęłam się głośno śmiać.
- Kochanie czy ty wykorzystujesz fakt, że jestem bardziej spita od ciebie ?- spojrzałam rozbawiona na jego skonsternowaną minę, był to się nazywa uroczy foszek. W dalszym ciągu chłopak nachylał się nade mną.
- Wykorzystuję fakt, że jesteśmy sami, w pięknym miejscu.- uśmiechnął się tajemniczo. Sprytnie przeturlałam się i znalazłam się na chłopaku.
- Wiesz ? - przygryzłam dolną wargę.- Chyba mnie przekonałeś. - zachichotałam cmokając go w usta. Podniosłam głowę i obejrzałam się dookoła aby upewnić się czy w pobliżu nie ma nikogo. - Plaża, tego jeszcze nie było... - wybuchnęliśmy na raz śmiechem.
- Oj tam nie ważne gdzie, kocie - poczochrał mnie po wilgotnych jeszcze po moim zadaniu włosach.- Ważne że cię kocham - To przez łapczywość zachłysnęłam się jego pocałunkami, Stylesowe chłodne wargi z precyzją zadają pieszczotę, których każdy dotyk paraliżuje mnie całą. Oczy oczarowują mnie, chłopak wprowadza mnie w stan nirwany swoim zapachem, oszołomił sobą, a ciałem podniecił. Kiedy jego spierzchnięte wargi schodzą na szyję nie mogę powstrzymać się od pomrukiwania, prosząc o jeszcze odchylam się w tył zagłębiając przy tym dłonie w jego bujnych lokach.
- Uwielbiam gdy bawisz się moimi włosami - wypowiedział w przerwie na oddech by ponownie zagłębić swe usta w moich, moja ręka powędrowała pod koszulkę wprost na jego umięśniony tors. Dłonią błądziłam po umięśnionej klatce piersiowej chłopaka, rozmasowując przy pomocy piasku, którego było do oporu. Sięgnąć po dotyk nieba, wzniecić ogień, który serce rozpala i którego płomień ugasić zdoła jedynie kres istnienia. Upajać się błogim uściskiem uczuć, kochać bez końca tak, by w rozkoszy okowach pozostać wieczność całą i nie bacząc na konwenansów zasady utonąć w morzu miłości... najcudowniejszej pośród odczuć otchłani. Subtelnie obcałowuję już nagi, pozbawiony zbędnego okrycia tors, poczułam dłonie Harrego na talii i to że prawdopodobnie się podnosimy.
- Co robisz kochanie ? - spytałam, kurczowo trzymając się jego szyi. Maszerował wprost do wody. Na niebie pojawił się księżyc. Jego promienie przenikały na wskroś niebieskawą mgiełkę rozświetlając toń jeziora. Gładka jak lustro tafla odbijała ciemny błękit gasnącego, wieczornego nieba. Po chwili już cała jego powierzchnia zalana była księżycowym światłem. W srebrnym blasku, rozpraszającym ciemności, w których pogrążone było nasze oblicze. Postawił mnie na wilgotnym piasku, kostki opłukiwała ciepła woda, wpatrywałam się w sylwetkę chłopaka do pasa już zanurzonego w granatowej toni. Zamyśliłam się na chwilę, nie to że się waham, tylko świadomość jego pięknego ciała i uczucia jakim darzę Harrego jest ... eh. Pośpiesznie odwiązałam z tyłu kostium a shorty pozostały na piasku, weszłam do wody kierując się do mojego chłopaka, który stał odwrócony tyłem bacznie wpatrując się w pełnię księżyca. Woda cicho popluskiwała obijając się o moje uda, z kroku na krok zanurzałam się coraz bardziej. Objęłam go od tyłu, przykładając zwilżony polik do pleców chłopaka.
- Rossalie - szepnął dobitnie, paraliżując mnie swoim niskim, lekko zachrypniętym głosem. - obrócił się do mnie przodem, jego oczy błyszczały, kąciki ust uniosły się ku górze, położył swe dłonie na mojej talii.
- Jesteś gotowa ? - Niektóre odpowiedzi nie wymagają słów. Wystarczy jeno krótkie spojrzenie, trzepot rzęsami, subtelny uśmiech czy też delikatny dotyk... I wszystko jest jasne
[...]
Tak pięknie współgrały ze sobą nasze ciała, połączone w jedność. Niczym muśnięcia skrzydeł motyla o porannym brzasku harmonizują się w zgrabnych ruchach. Każde napięcie mięśni Harrego doprowadza mnie o spazm rozkoszy. Kurczowo trzymam się szyi chłopaka trwając w jego ramionach, które nigdy nie pozwolą mi upaść. Rozgrzane ciała subtelnie otula letnia woda, kiedy jego część ciała tkwi we mnie czuję się kompletna, niczym jednostki uszeregowane na zasadzie komplementarności. Ciche jęki wydobywają się z moich ust, kiedy wydaje mi się, że jestem już u kresu. Mrużę oczy szepcąc jego imię, zasysam głośno powietrze, wytwory naszych ciał mieszają się ze sobą, zastygamy w bezruchu.
[...]
Budzę się rano czując na twarzy opuszki promieni wschodzącego słońca i męskie ramię opasające mnie wpół. Widzę wpatrzone we mnie oczy istoty, której istnienie stawiam ponad istnieniem samej siebie. Dostrzegam w owym spojrzeniu bezmiar darowanej mi miłości i wiem, po co żyję. W równym rytmie biegu jego serca, w cichym oddechu, w przyjemnym cieple jego ciała odkrywam ukryty sens własnego istnienia. Co mnie zdziwiło nie jesteśmy już na plaży, obudziłam się w naszym tymczasowym łóżku, ubrana w piżamę, czy to był sen ?
- Dzień dobry księżniczko - uśmiechnięty chłopak cmoknął mnie właśnie w usta, zostałam naładowana pozytywną dawką energii na dzisiejszy dzień. Odwracam się w jego stronę.
- Cześć Harroldzie ! - mrugam do niego oczkiem. - Powiedz mi czy my wczoraj na plaży, no... - zarumieniłam się, nie lubię nazywać rzeczy po imieniu.
- Mhmh- zamruczał cmokając mnie w usta, ponownie. - Pewnie teraz zapytasz jak się tu znalazłaś. - zaśmiał się cicho. - pokiwałam głową entuzjastycznie, ohh jak on mnie zna. - Więc nie mogłem pozwolić by moja księżniczka mi zmarzła w nocy, a poza tym ludzie by gadali, nie sądzisz ? - pokiwał cwaniacko brwiami.
- Jesteś kochany wiesz o tym ? - wtuliłam się w niego.
- Nie wiem, ale ty mi to często uświadamiasz. A.. wracając do wczorajszego wieczora. Było wspaniale. - pogładził mnie po włosach, automatycznie zaczesując opadającą na twarz grzywkę, płowe rumieńce wskoczyły mi na twarz, zakryłam się dłońmi. Uroczo zachichotał.
- Zawstydziłem cię ? - odparł zanosząc się śmiechem.
- Może troszkę - starałam się brzmieć jak naturalniej. - Ale to było coś - przymrużyłam oczy, starając wyobrazić sobie uczucie jakie towarzyszyło mi kilkanaście godzin temu.- Dziękuję - cmoknęłam go w obejmujące mnie ramię, zaciągając się przy okazji jego ślicznym zapachem. Styles musiał brać prysznic bo pachnie moim ulubionym żelem pod prysznic. - Długo już nie śpisz ? -spytałam
- A no już troszkę, zdążyłem się wykąpać - HA ! Rossalie jasnowidzem - ogarnąłem trochę w kuchni i byłem u chłopaków. - no to aktywnie, wolę nie wiedzieć jaką godzinę już mamy. Ciekawość mnie zżarła i zajrzałam na wyświetlacz Haroldowego Iphona.
- Hazza masz mnie na swojej tapecie ? - wytrzeszczyłam oczy a szczęka mimowolnie mi opadła, nigdy wcześniej w sumie nie miałam okazji przeglądania telefonu chłopaka.
- No a jak, to podstawa - uniósł kciuk do góry i ukazał dołeczki. A wracając do godziny to mamy już czternastą, no nieźle. Odkryłam się i wstałam. Kochany Harrold mnie wczoraj ubrał, skąd wiem ? Mam na sobie piżamę a dłonie pachną moim kremem do rąk, który zawsze stosuję.
- Harreh wykremowałeś mnie wczoraj ? - zdziwiłam się zaciągając się zapachem dłoni, zaśmiałam się. - Głupek z ciebie- wyszczerzyłam się pod nosem i powędrowałam do łazienki. Przy nim czułam się jak mała dziewczynka pod doglądną opieką tatusia. To bardzo słodkie, że tak się mną zajmuję. Może wczuwa się w rolę ojca ? Kto wie ...
- Kochanie czy ty wykorzystujesz fakt, że jestem bardziej spita od ciebie ?- spojrzałam rozbawiona na jego skonsternowaną minę, był to się nazywa uroczy foszek. W dalszym ciągu chłopak nachylał się nade mną.
- Wykorzystuję fakt, że jesteśmy sami, w pięknym miejscu.- uśmiechnął się tajemniczo. Sprytnie przeturlałam się i znalazłam się na chłopaku.
- Wiesz ? - przygryzłam dolną wargę.- Chyba mnie przekonałeś. - zachichotałam cmokając go w usta. Podniosłam głowę i obejrzałam się dookoła aby upewnić się czy w pobliżu nie ma nikogo. - Plaża, tego jeszcze nie było... - wybuchnęliśmy na raz śmiechem.
- Oj tam nie ważne gdzie, kocie - poczochrał mnie po wilgotnych jeszcze po moim zadaniu włosach.- Ważne że cię kocham - To przez łapczywość zachłysnęłam się jego pocałunkami, Stylesowe chłodne wargi z precyzją zadają pieszczotę, których każdy dotyk paraliżuje mnie całą. Oczy oczarowują mnie, chłopak wprowadza mnie w stan nirwany swoim zapachem, oszołomił sobą, a ciałem podniecił. Kiedy jego spierzchnięte wargi schodzą na szyję nie mogę powstrzymać się od pomrukiwania, prosząc o jeszcze odchylam się w tył zagłębiając przy tym dłonie w jego bujnych lokach.
- Uwielbiam gdy bawisz się moimi włosami - wypowiedział w przerwie na oddech by ponownie zagłębić swe usta w moich, moja ręka powędrowała pod koszulkę wprost na jego umięśniony tors. Dłonią błądziłam po umięśnionej klatce piersiowej chłopaka, rozmasowując przy pomocy piasku, którego było do oporu. Sięgnąć po dotyk nieba, wzniecić ogień, który serce rozpala i którego płomień ugasić zdoła jedynie kres istnienia. Upajać się błogim uściskiem uczuć, kochać bez końca tak, by w rozkoszy okowach pozostać wieczność całą i nie bacząc na konwenansów zasady utonąć w morzu miłości... najcudowniejszej pośród odczuć otchłani. Subtelnie obcałowuję już nagi, pozbawiony zbędnego okrycia tors, poczułam dłonie Harrego na talii i to że prawdopodobnie się podnosimy.
- Co robisz kochanie ? - spytałam, kurczowo trzymając się jego szyi. Maszerował wprost do wody. Na niebie pojawił się księżyc. Jego promienie przenikały na wskroś niebieskawą mgiełkę rozświetlając toń jeziora. Gładka jak lustro tafla odbijała ciemny błękit gasnącego, wieczornego nieba. Po chwili już cała jego powierzchnia zalana była księżycowym światłem. W srebrnym blasku, rozpraszającym ciemności, w których pogrążone było nasze oblicze. Postawił mnie na wilgotnym piasku, kostki opłukiwała ciepła woda, wpatrywałam się w sylwetkę chłopaka do pasa już zanurzonego w granatowej toni. Zamyśliłam się na chwilę, nie to że się waham, tylko świadomość jego pięknego ciała i uczucia jakim darzę Harrego jest ... eh. Pośpiesznie odwiązałam z tyłu kostium a shorty pozostały na piasku, weszłam do wody kierując się do mojego chłopaka, który stał odwrócony tyłem bacznie wpatrując się w pełnię księżyca. Woda cicho popluskiwała obijając się o moje uda, z kroku na krok zanurzałam się coraz bardziej. Objęłam go od tyłu, przykładając zwilżony polik do pleców chłopaka.
- Rossalie - szepnął dobitnie, paraliżując mnie swoim niskim, lekko zachrypniętym głosem. - obrócił się do mnie przodem, jego oczy błyszczały, kąciki ust uniosły się ku górze, położył swe dłonie na mojej talii.
- Jesteś gotowa ? - Niektóre odpowiedzi nie wymagają słów. Wystarczy jeno krótkie spojrzenie, trzepot rzęsami, subtelny uśmiech czy też delikatny dotyk... I wszystko jest jasne
[...]
Tak pięknie współgrały ze sobą nasze ciała, połączone w jedność. Niczym muśnięcia skrzydeł motyla o porannym brzasku harmonizują się w zgrabnych ruchach. Każde napięcie mięśni Harrego doprowadza mnie o spazm rozkoszy. Kurczowo trzymam się szyi chłopaka trwając w jego ramionach, które nigdy nie pozwolą mi upaść. Rozgrzane ciała subtelnie otula letnia woda, kiedy jego część ciała tkwi we mnie czuję się kompletna, niczym jednostki uszeregowane na zasadzie komplementarności. Ciche jęki wydobywają się z moich ust, kiedy wydaje mi się, że jestem już u kresu. Mrużę oczy szepcąc jego imię, zasysam głośno powietrze, wytwory naszych ciał mieszają się ze sobą, zastygamy w bezruchu.
[...]
Budzę się rano czując na twarzy opuszki promieni wschodzącego słońca i męskie ramię opasające mnie wpół. Widzę wpatrzone we mnie oczy istoty, której istnienie stawiam ponad istnieniem samej siebie. Dostrzegam w owym spojrzeniu bezmiar darowanej mi miłości i wiem, po co żyję. W równym rytmie biegu jego serca, w cichym oddechu, w przyjemnym cieple jego ciała odkrywam ukryty sens własnego istnienia. Co mnie zdziwiło nie jesteśmy już na plaży, obudziłam się w naszym tymczasowym łóżku, ubrana w piżamę, czy to był sen ?
- Dzień dobry księżniczko - uśmiechnięty chłopak cmoknął mnie właśnie w usta, zostałam naładowana pozytywną dawką energii na dzisiejszy dzień. Odwracam się w jego stronę.
- Cześć Harroldzie ! - mrugam do niego oczkiem. - Powiedz mi czy my wczoraj na plaży, no... - zarumieniłam się, nie lubię nazywać rzeczy po imieniu.
- Mhmh- zamruczał cmokając mnie w usta, ponownie. - Pewnie teraz zapytasz jak się tu znalazłaś. - zaśmiał się cicho. - pokiwałam głową entuzjastycznie, ohh jak on mnie zna. - Więc nie mogłem pozwolić by moja księżniczka mi zmarzła w nocy, a poza tym ludzie by gadali, nie sądzisz ? - pokiwał cwaniacko brwiami.
- Jesteś kochany wiesz o tym ? - wtuliłam się w niego.
- Nie wiem, ale ty mi to często uświadamiasz. A.. wracając do wczorajszego wieczora. Było wspaniale. - pogładził mnie po włosach, automatycznie zaczesując opadającą na twarz grzywkę, płowe rumieńce wskoczyły mi na twarz, zakryłam się dłońmi. Uroczo zachichotał.
- Zawstydziłem cię ? - odparł zanosząc się śmiechem.
- Może troszkę - starałam się brzmieć jak naturalniej. - Ale to było coś - przymrużyłam oczy, starając wyobrazić sobie uczucie jakie towarzyszyło mi kilkanaście godzin temu.- Dziękuję - cmoknęłam go w obejmujące mnie ramię, zaciągając się przy okazji jego ślicznym zapachem. Styles musiał brać prysznic bo pachnie moim ulubionym żelem pod prysznic. - Długo już nie śpisz ? -spytałam
- A no już troszkę, zdążyłem się wykąpać - HA ! Rossalie jasnowidzem - ogarnąłem trochę w kuchni i byłem u chłopaków. - no to aktywnie, wolę nie wiedzieć jaką godzinę już mamy. Ciekawość mnie zżarła i zajrzałam na wyświetlacz Haroldowego Iphona.
- Hazza masz mnie na swojej tapecie ? - wytrzeszczyłam oczy a szczęka mimowolnie mi opadła, nigdy wcześniej w sumie nie miałam okazji przeglądania telefonu chłopaka.
- No a jak, to podstawa - uniósł kciuk do góry i ukazał dołeczki. A wracając do godziny to mamy już czternastą, no nieźle. Odkryłam się i wstałam. Kochany Harrold mnie wczoraj ubrał, skąd wiem ? Mam na sobie piżamę a dłonie pachną moim kremem do rąk, który zawsze stosuję.
- Harreh wykremowałeś mnie wczoraj ? - zdziwiłam się zaciągając się zapachem dłoni, zaśmiałam się. - Głupek z ciebie- wyszczerzyłam się pod nosem i powędrowałam do łazienki. Przy nim czułam się jak mała dziewczynka pod doglądną opieką tatusia. To bardzo słodkie, że tak się mną zajmuję. Może wczuwa się w rolę ojca ? Kto wie ...
Oczami Louisa
Nikomu nie chciało się iść ze mną nad wodę, Louis Wiliiam Tomlinson zarządził focha ... Niall wolał oglądać powtórki Spongespoba, Zayn i Charr zamknęli się na dwa spusty w domku, Pattie z Liamem są na jakiejś programowej wycieczce, a Harreh pilnuje śpiącej Rose. No ludzie jak tak można marnować wakacje ? Ubrałem ulubioną parę kąpielówek, dobre okulary do pływania z prowizoryczną rurką do nurkowania z Inter Sportu, więc to je profesznal . Chociaż Keviny dotrzymają mi towarzystwa, mam nadzieję. Zabrałem wiadereczko, kilka foremek do piasku i łopatkę. No to idziemy.
We like na na na - nucę pod nosem rytmicznie podskakując z nogi na nogę. O Kevin tam siedzi !!!
- HEEJ KEEVIN ! - krzyczę do gołębia, dlaczego ci ludzie się na mnie dziwnie patrzą. Pff
- Co się tak gapicie ? - wytknąłem im język i ruszyłem w stronę przyjaciela.
- No siema stary, dawno się nie widzieliśmy ... tak masz rację olali mnie... noo też jestem zły. Idę robić babki z piasku, idziesz ze mną ? ... No to fajnie czekam, za pięć minut . Papapa ! - odmachałem pierzastemu przyjacielowi. Kurwa co oni się tak patrzą ... Zdjąłem espadryle i wkroczyłem na ciepły piach, rozkładając po chwili swój sprzęt. No i pół zamku już jest, jeszcze tylko wykopać fose z dostępem do wody kiedy ...
- Ceść jeśtem Ziuzia, ładny zamek pan źlobił ! - słodka dziewczynka podeszła do mnie i oglądała moje dzieło, czułem się fajny.
- Cześć mała dziewczynko ! - pomachałem do ślicznej blondwłosej istotki, młoda rezolutna dziewczynka wyszła z inicjatywą przybicia mi żółwika. Czy to nie przypadkiem moje dziecko ? Mała Zuzia dosiadła się do mnie i zagadywała.
- A maś zonę ? Bo ja wię ze ty jesteś sławny ! Ty jesteś Lółis ! Moja mama cię uwielbia ! - Mmmm może masz starszą siostrę ? hahahhaa * szatański pomysł * Właśnie miałem się zapytać czy tutaj przebywa, ale moje niecne zamiary przerwał zwrot akcji.
- Zu znowu kogoś męczysz ! Ogh mała chodź, tak nie wolno - czarnowłosa, szczupła dziewczyna wzięła małą na rączki, czyli to pewnie siostrunia.
- Nic nie szkodzi, tylko się razem bawiliśmy - firmowy uśmieszek nr. 1.
- O m .. mmuuniu. L..lll.uuis ? - oh jak ja to uwielbiam, mdlej kochana mdlej.
- We własnej osobie. Masz bardzo fajną siostrę. Polubiliśmy się prawda mała Zu ? - pokiwałem brwiami a młoda zaśmiała się i zaczęła rytmicznie klaskać.
- Siostrę ? Ahh tak, ja już pójdę. Miło było cię poznać - wyraźnie się zmieszała, powiedziałem coś nie tak ?
- Poczekaj ! - nerwowo wstałem. - Może pójdziemy razem na lody co ? - wyszedłem z inicjatywą.
- Źgódź się, ja cę poźnać Lółisa - młoda uwiesiła się na mojej nodze robiąc typowe dziecięce oczka, dziewczyna uległa. Wziąłem Zu na ręce, przecież ja uwielbiam takie małe szkraby. Oby Harrold sobie szybko zrobił takiego z Rose to będę mieć zajęcie !Ruszyliśmy na promenadkę.
- A więc jak ci na imię ? - przyjrzałem się z uśmiechem dziewczynie, może to płytkie ale była wprost śliczna, długie nogi, kruczoczarne włosy i niebieskie jak lazur oczy. Mój typ.
- Domyślam się, że będziesz miał kłopot w wymówieniu mojego imienia- zaśmiała się. Niech będzie Merry.
- Merry, co w tym trudnego ? - prychnąłem
- To powiedz cwaniaku Marcjanna- okej zgasiła mnie. Marrc.. co ? - uwolniłem swoje boskie włosy, których połowę już wyrwał mi mały szkrab siedzący mi " na barana".
- Jestem z Polski- odparła z uśmiechem, czyli to wszystko wyjaśnia. No ciekawa ta dziewczyna nie powiem, lubię takie tajemnicze. Skoro ich mama mnie uwielbia to może ona też ? E nie, nie na miejscu tak wypytywać. Postawiłem im po deserze. Karmiłem malucha a dziewczyna przyglądała się nam z uśmiechem.
- Lubisz dzieci ? - spytała
- Uwielbiam takie małe bączki, prawda Zu ? Przybij żółwia ziom - zaśmiałem się, po chwili zaprezentowałem "sztuczkę" Merry roześmiała się.
- Wiesz co.. będziemy się już zbierać. Miło było cię poznać Lou. - ej no to już koniec ?
- Poczekaj Merry ! Mogę twój numer ? - nieśmiało podrapałem się po głowie, przystąpiła na mój pomysł. I zabrała malucha z moich kolan.
- Mamusiu jeszcze nie cę iść !!! - sparaliżowało mnie, mamusiu ?! .
________________
Tadaaaaaaaaaam. Spróbujcie nie skomentować to Was uduszę Wy moje dziewice orleańskie <3
+ Trwa nabór na autorkę na mojego bloga, Horanowa odchodzi a opowiadanie Fight for this love zostaje przerwane z powodów mi nieznanych . Informacje na GG 19586603 , ew TT @czekaj_kinga .
Boże, boże, boże *o* .
OdpowiedzUsuńJakie to jest zarąbiste !.
Czyżby kończyła się era singla Louisa ... :D
Z tym dzieckiem - też ciekawe, ciekawe. :D.
Czekam na kolejny . xx
Ja chcę następny !! To jest po prostu cudowne !
OdpowiedzUsuńJest super czytam tylko twojego bloga jak skończysz to opowiadanie to poproszę następne z Louisem PS:Ross ma byc w ciąży xD
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńKocham :* genialne, fajnie by było gdyby Ross była w ciąży!! <333 :*:*:*
OdpowiedzUsuńNieźle już nie mogę się doczekać kolejnego
OdpowiedzUsuńMi się rozdział podoba ale dość krótki jak na taką akcje ja chce wiecej
OdpowiedzUsuńZajebisty, Zajebisty i jeszcze raz zajebisty *.* Ciekawy wątek z Merry może to jest milość "Lółisa" ?:D Początek zajebisty tak samo jak koniec ! :D Nie wiem co jeszcze powiedzieć po prostu aż brak słów . Najbardziej podobalo mi się jak opisywałaś tą scene na plaży nie chodzi mi o to co się tam dzialo tylko ja Rose mówiła o Harrym nazwę to takim "wrażliwym uczuciem" nie wiem czy wiesz oco mi chodzi ;/ Ale takich scen jak najwięcej :P
OdpowiedzUsuńHey ;)
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny ;D Napisałam do Ciebie na TT, że chciałabym prowadzić tu opowiadanie. Na moim blogu jest prolog, ale praktycznie nikt tego nie czyta, a chciałabym by moje bodajże siódme opowiadanie było wypałem. Oprócz tego prowadzę też kilka innych które są w miarę popularne i mają sporo wyświetleń i komentarzy. To które mogłabym (gdybyś mnie przyjęła) prowadzić będzie o ... nie zdradzę z kim bo akcja z początku nie jest do końca wyjaśniona i autorka potajemnie kocha chłopaka swojej przyjaciółki z resztą nie będę tutaj tego opowiadała. Zalezy mi by dostać się do Ciebie. Tak jak wspomniałam wcześniej napisałam do Ciebie na TT jako Lauraxd i czekam na odpowiedź :)
Lauraxd
WOW! Dobry motyw z Louisem - no tego sie nie spodziewalam xd Wyszlo GENIALNIE ♥ I Harruś jak sie opiekuje Rose Awww!!
OdpowiedzUsuńCUDNE CALE -
CZEKAM NA CIAG DALSZY
<3 <3 <3
Niech Rose będzie w ciąży ,hahah :D A Lou ma być z Merry ♥ Rozdział świetny,dodałaś coś nowego :)
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty, niech Lou bd z Merry :)
OdpowiedzUsuńoj, Marcja się ładnie wpakowała. :D Czy zastąpi Louisowi marchewki? :p
OdpowiedzUsuńświetny rozdział.
booooooskie xd cieszę się, ze i Lou sobie kogoś może znalazł xd
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego <333
i widzę, ze sobie tt założyłaś o.0
♥♥♥
MEga jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Horanova nie pisze już :( Ale rozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuńKocham<3
OdpowiedzUsuńPiękny ;)
OdpowiedzUsuń