2 listopada 2012

Rozdział dwudziesty

Oczami Harrego
Czy jestem zły ? Tego sam nie wiem. Już nie raz w brukowcach dowiadywałem się nowych prawd życiowych, nawet ta choćby miałaby być fikcją to i tak boli. Bardziej boli od języka niż od miecza. Odgoniłem od siebie czarne myśli i skupiłem się na drodze. Prowadzenie samochodu mam we krwi, jednak dzisiaj wyjątkowo kierownica nie trzyma mi się rąk. Jestem zmęczony. Może nie tyle fizycznie co psychicznie. Spojrzałem na zegarek - dwunasta. Godziny szczytu. Wpakowałem się w kolejny korek. Stoję na obwodnicy, klimatyzowane powietrze otula swym chłodem moją rozpaloną od nerwów twarz. Wystawiłem łokieć przez szybę, głowa spoczęła na oparciu fotela. Gorące powietrze z zewnątrz stacza zadarty bój z tym wprost z klimatyzacji. Czy wszystko w tym świecie musi się kłócić ? Nawet durnowate powietrze ? Czy wszystko za każdym krokiem musi mi to przypominać ? Wulgarni kierowcy skaczący sobie do gardeł, też się kłócą. Patrzę na prawo, w rowie czarny kot rozprawia się z niewinną myszką, pewnie też się kłócą. Ale takie są prawa natury. Łańcuch pokarmowy tego świata. Podobno człowiek stoi na samym szczycie hierarchii. Mnie się jednak wydaje, że szczyt tego iście zaszczytnego rankingu zdobi ludzka zazdrość, gniew. Wsłuchując się w przybijającą balladę Green Day'a -21 Guns namiętnie rozmyślam o tym co jest i tym co będzie. Problemy zawsze były i będą. Olewam z góry warczące na mnie klaksony. W rytmie muzyki moja głowa kołysze się na znak jedności z dźwiękiem. Po dokładniejszej interpretacji słów piosenki wiem, że Rossalie niczego nie zrobiła. Treść wstrząsnęła mną. Jak mogłem być tak ślepy. Powtarzając w głębi podświadomości aforyzm jednego z brytyjskich myślicieli z powrotem wraca mi ochota na uśmiech. Wracam dla niej, czwórki przyjaciół. Depnąłem na pedał gazu, odblokowując korek stworzony za moim samochodem. Z piskiem opon ruszam i z tyłu zostawiam za sobą problemy. Teraz jestem już w Londynie. Już nie daleko, już wkrótce . Wybrałem numer do Rossalie, dopuszczam do siebie myśl, że może nie odebrać ode mnie telefony, to ja zachowałem się niedojrzale. Nie zawiodła mnie, odebrała.
Oczami Rossalie
Odchodzę od zmysłów. Cały czas rozmyślam czym spowodowane było to, że Harry się rozłączył. Mój telefon nagle zaczął wibrować. Nie spoglądając na ekran odebrałam.
- Halo-powiedziałam niepewnie
- Rossalie jak dobrze, że cię słyszę ... - Właścicielem tego głosu mógł być tylko on. 
- Harry martwiłam się. Daj mi to wszystko wytłumaczyć proszę - mówiłam błagalnym tonem
- Ross. Z niczego nie będziesz mi się tłumaczyć. To ja nawaliłem. Nigdy byś czegoś takiego nie zrobiła. Jestem już w Londynie, porozmawiamy na spokojnie, dobrze ? 
- Harry - wzdechnęłam płaczliwie. - Jasne, będę czekać.
- A i jeszcze jedno. Ross Kocham cię
- Też cię kocham Harry. Do zobaczenia
Rozłączyłam się, odłożyłam delikatnie ajfołna na stoliczek nocny i wyczekiwałam Hazzy. W głębi duszy odetchnęłam, że nie popadł w to co tam pisali. Położyłam się na łóżku i słuchałam muzyki. Po dwudziestu minutach usłyszałam hałas na podjeździe. Wstałam i wyjrzałam przez okno. Odchyliłam roletki i szybko poleciałam na dół. Biegnąc po schodach krzyczałam do chłopaków coś tego typy : ngsdfhfg Harry, gsdygf na dole, jsgf ruszcie dupska. Zaraz za mną na dole zjawili się chłopcy. Stanęliśmy przy drzwiach. Klamka lekko uchyliła się, najpierw weszły jego włosy a później reszta Hazzy.
- Loczuś ! - wywrzeszczał Louie uwieszając mu się na szyi
- Jeeeej nie było mnie kilka dni a wy tak już zdążyliście się stęsknić ? 
- O kilka dni za dużo Harry - poklepał go po ramieniu Niall. Walnęliśmy grupowego miśka. Już chciałam podbiec do Harrego, pocałować, wtulić się, ale on był szybszy. Wykrył mnie i dokładnie przewidział moje zamiary. Uradowana jego obecnością wpiłam się w jego usta delikatnie pieszcząc jego wargi.
- łeeeeee - zawył Tomlinson
Liam : Daj im się sobą nacieszyć LouLou
Louis : Nacieszą się wieczorem, mam rację Loczuś ? - uśmiechnął się łobuzersko
Harry : Oj Tommo Tommo - Harry walnął go w ramię. - Louisku pilnuj swoich marcheweczek.
Zayn : A właśnie Harry i Ross. Rozmawialiśmy z chłopakami i chcieliśmy was przeprosić za tą całą akcję z gazetami.
Rossalie : Zaraz zaraz bo nie rozumiem . Do czego zmierzasz Zayn ? - usiedliśmy w salonie
Niall : Zayn zmierza do tego, że przepraszamy, że naszym zachowaniem sprowokowaliśmy paparazzich
Rossalie : Chłopaki przestańcie.Zachowywaliśmy się normalnie, jak przyjaciele.
Liam : Harry ... to zdjęcie z Niallem było zrobione w tym samym dniu jak to z Zaynem, więc już widzisz , że logika wyklucza randkę z nimi. 
Niall : Właśnie my się tylko wygłupialiśmy, obgadując tyłek Boo bear'a.
Louis : CO ? A mówiłeś że o Ross mowa ! Jak mogłeś ? Masz przesrane Horan ! - wkurzył się Louie, oczywiście nie wykraczając poza żarty 
Rossalie : No dobra, Louie nie ekscytuj się tak. Harry, na prawdę nie masz powodów do...
-dość - przerwał mi Harry. - To ja was przepraszam. Jesteście moimi przyjaciółmi a ja was bezpodstawnie osądziłem. To ja was powinienem przeprosić. Wszystko okej ? 
Niall : Ej dobra, bo zaraz porzygamy się tęczą. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Jak dawniej. A teraz chodźcie, odwalić jeszcze raz miśka bo jest zajebiście fajny.
Zayn : Jeeeaah grupowy hug ! - wywrzeszczał .
Harry : Dobra, znudziła mi się już ta grobowa atmosfera. Nikt nie umarł, więc Tomlinson zapodaj jakimś sucharem a ja idę coś wsunąć na szybkiego, bo zgłodniałem.
Louis : Ahh Loczuś, jestem dumny, że to ty mnie wytypowałeś. To dla mnie zaszczyt. - odwalił teatrzyk i zaczął opowiadać. Lou jak już złapie wenę to łatwo się nie skończy. I dobrze, bo na prawdę ma poczucie humoru. Hazza dołączył do nas wcinając zimne tacos.
- Ej Harry, wiesz co robi Niall jak dostanie narty wodne ? - zwrócił się Lou do Loczka
- Hmmmmm. Nie?
-  SZUKA POCHYŁEGO JEZIORA  ahahahahahhahahahahaha - na jego słowa każdy z nas dostał napadu śmiechu. Liam spadł z kanapy, Louie tarzał się po dywanie, dumny ze swojej twórczości. Jedynie Niallerek z przekąsem wykrzywiał się do Tomlinsona.
- Nie w cale mi nie ubliżasz Lou pfff. - zapewniał Horanek. Ja w głębi duszy wiem, że troszeczkę go to ubodło, bo jest wrażliwy.Posłałam mu badawczy uśmiech, a nawet jeśli to czwórka tych idiotów i tak nie zauważy, zajęci są tyraniem beki z blondynka. Odpowiedział mi czymś takim. Uff czyli nie załamał się i dalej ma ochotę pożartować.
- Dobra, to wy sobie róbcie co chcecie, ja z Niallerkiem idę porozmawiać - wystawiłam jęzor Harremu i pociągnęłam za sobą Irish'a.
- Ros co ty robisz  ? - zaprotestował
- No rusz się Horan. Nie zgwałcę cię przecież, idziemy podlać Popaprańca i Sterczącego.
- eeehh już myślałem  - wymamrotał pod nosem
- Te te Horan, coś ty się tak zajawił ? 
- Wolisz nie wiedzieć - powiedział już lekko poddenerwowany, no tak, spojrzałam mu w oczka a on od razu zaczyna się motać
- No dobra, nie będę cię męczyć. Ale jak cię zaraz trzepnę to .. pożałujesz. Albo kaktus Kaktusowski zrobi to za mnie.
- Ok ok, Mamo nie bij - zrobił maślane oczka
- To teraz przyjmujesz postawę niewiniątka Horanku ? - zapytałam nalewając wody do konewki
- Jaaa ? Ależ skąd ? - uniósł do góry ręce w geście niewinności
- Dobra Niall chodź idziemy, może już ochłonęli. Wróciliśmy do salonu. Zajęłam vipowskie miejsce na kolankach Hazzy i zaczęliśmy oglądać jakiś film, który wybierał Zayn.
- Ej ! Mam pomysł ! - wrzasnął Loczuś i z podekscytowania wstał, a to że byłam na jego kolanach znalazłam się na dywanie.
- Oświeć nas geniuszu - wymamrotałam pocierając bolącą głowę. Na szczęście Zayn podał mi rękę i szybko wróciłam na poziom uniwersalny.
- Zamówmy chińszczyznę ! - No teraz to mnie zamurowało. Cała taka zajawka dla żarcia na telefon ? No nie mogę. Wewnątrz siebie zaśmiałam się. Oj Harreh Harreh.Czyli spadłam dlatego bo mojemu chłoptasiowi zachciało się smażonych kotów jak mniemam ? No przepraszam, żyję stereotypami. Po godzinie przyjechał dostawca. Otwarłam ja, bo oczywiście zawsze muszę być przegłosowana. U drzwi stanął sympatyczny Pan Chińczyk Nie wiem czy Chińczyk i nie wiem czy sympatyczny, ale mam sentyment do azjatów. Być może to Koreańczyk i jest seryjnym zabójcą dorabiającym na dostawach. W każdym bądź razie Pan Chińczyk miał takie faaajne dłuuugie wąsy, chyba potraktował je żelem, bo sterczały jak zęby u morsa. Czy już mówiłam, że uwielbiam Chińczyków ? Zapłaciłam i sztachnęłam się na napiwek. Uwaga uwaga . Niall Horan nie jadł ! - Koniec świata nadchodzi - pomyślałam.
______
tararararra. to tyle

15 komentarzy:

  1. haha xD ZAJEBISTE !^^
    a ta końcówka najlepsza "tararararara" :D
    czytam wszystkie Twoje rozdziały lecz nie zawsze komentuję gdyż najczęściej czytam opowiadania na telefonie . :))
    czekam na NN ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3.
    Uwielbiam te imaginy ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty czekam na nn ! (:

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle genialne ;) czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Łobuzerski uśmiech Louisa wymiata ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Yeaahhh ! Rządzisz!

    OdpowiedzUsuń
  7. + :) Czekam na następny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Już 4 listopada a następnej części nie ma. :C Następną następną. xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Super, czekam na kolejny.. Ciekawe co z Louisem i Saidy(dobrze napisałam?) powodzenia w pisaniu..
    Zapraszam do mnie dopiero założyłam z imaginami:
    onedirection9277.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak dobrze napisałaś.
      o wszystkim pamiętam, Saidy powróci i to już niebawem : ))
      Dziękuję i na pewno odwiedzę.

      Usuń
  10. Piszesz bajecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Supeeeer lecę dalej czytać :D ;* /Daria

    OdpowiedzUsuń