30 września 2012

Rozdział szósty

Co ten wariat znowu wymyślił ? No nic, pozostaje czekać. Usiadłam na łąwce i w końcu pojawił się.
Harry : Mam coś dla ciebie, ale nie teraz na to czas.Musisz uzbroić się w cierpliwość - cmoknął mnie w policzek i ruszyliśmy dalej.
- Co Hamilton, puściłaś się to Styles Cię teraz sponsoruje ? - Momentalnie odwróciliśmy się na pięcie w stronę głosu.
Harry : Coś ty powiedział, powtórz to.
Hazza momentalnie się wkurzył, puścił moją dłoń i podszedł do Philla.
Phill Lubertson ... mój były.Rzucił mnie, bo nie chciałam ... no z nim. Nie chciałam się z nim przespać.
Phill : Powtórzę to , nawet kilka razy. Hamilton to zwykła tania dziwka . Dziwka dziwka dziwka.
Harrym aż potrzepało, napiął się, mój goryl kochany, aww jednak nie jest mi teraz do śmiechu, bo oboje zaczęli sobie skakać do gardeł. W pewnym momencie Harry nie wytrzymał, wymierzył w prost w twarz Philla. Zabrał mnie z tego miejsca, ja obawiałąm się konsekwencji.
Harry :Kochanie jak się czujesz ?
Rossalie : Nie trafia to do mnie, swoją drogą jesteś bardzo seksowny jak się wkurzasz. Dziękuję Harry - cmoknęłam go w policzek
Harry : Chociaż tyle, że się nie przejmujesz. A kto to tak właściwie był ?
Rossalie : Moja przeszłość ... zerwał ze mną, bo nie chciałam mu się poddać cała...
Harry : Ale dupek ... - musnął mnie wargami i ruszyliśmy w stronę domu
Oczami Louisa
Aww Saidy przyjdzie, muszę się wyszykować. Napiszę do Hazzy
Oczami Harrego
O SMS, tyaa pewnie Liam 
- Ej gdzie ty wgl jesteś ? - Louis
- W dupie, zaraz będę idioto
- O ! W dupie ? Biedna Ross ... 
- Ty świnio, zaraz będziemy, wracamy z centrum handlowego
Oczami Rossalie
Mam ochotę na dobry melanż. Napisałam do El, którą poznałam wcześniej.
- Hej, za ile będziesz :)) ? 
Otrzymałam w odpowiedzi, że jest pod domem.
Ucieszona pobiegłam na dół. Lubiłam tą dziewczynę. Miałam z nią dobry kontakt.
Eleanor :Ale z ciebie szczęściara
Rossalie: Dlaczego ?
Eleanor : No Harry wziął cię na zakupy
Rossalie : Skąd wiesz ?
Eleanor : Harry mi mówił, a teraz chodź pochwal się. 
Eleanor była zachwycona, w pewnym momencie kazała mi wstać, zaczęła mnie szykować. Zrobiła mi włosy, makijaż. Ubrałam rzeczy od Hazzy.
Eleanor : Pięknie wyglądasz - zachwycała się, klasnęła w dłonie i sama zaczęła się ogarniać
Rossalie : Dzięki El, buziaki a teraz wybacz  obiecałam że wystroję Lokersa.
Pobiegłam do Jego pokoju, siedział smutny na łóżku.
Rossalie : Kochanie co jest ? - gdy mnie ujrzał od razu rozpromienił się. 
Harry : Myślałem, że zapomniałaś ...
Rossalie : Harruś jak mogłabym zapomnieć o tobie ? - podeszłam i wtuliłam się w niego.
Harry : Wyglądasz ślicznie-cmoknął mnie w policzek
Rossalie : Czułości później, teraz pan Styles udaje się pod prysznic migiem marsz ! A ja w tym czasie znajdę coś dla ciebie.
Harry : Tak jest proszę pani ! - i zniknął w łazience
Oczami Harrego
Jaka ona jest kochana, już myślałem, że zapomniała. Dobra idę się myć bo mało czasu. O kurwa, zapomniałem ręcznika.Zayebiście. No a nie chcę wołać Ross, jestem goły a to za wcześnie. O ! Jest, zostawiła szlafrok, muahahah różowy.
Oczami Rossalie
Ja tu szykuję zestaw a z łazienki wychodzi Harry, co najlepsze w moim szlafroku. Sooł sweet, sooł sexy.Ahh i te ociekające wodą loczki.
Harry : To w co mam się wcisnać ? 
Rossalie : No tak tak, bierz te rurki.
Harry : O z zaniżonym krokiem, lubię to
Rossalie : W dodatku załóż sobie tą bokserkę. Myślałam jeszcze o marynarce ale stwierdziłam, że będzie ci gorąco i zdecydowałam, że lepiej będzie jak założysz T-shirt + jakieś conversy.
Harry : Jesteś genialna ! -cmoknął mnie w policzek i popędził się przebrać. Wylał na siebie chyba pół perfum, bo czułam go aż tutaj. Oniemiałam . Aww mój przystojniak.
Rossalie : Moje śliczne Hazziątko, chodź no tutaj. Aaaw dobra dupa Styles.Ej co tam trzymasz w ręce ?
Harry : Odwróć się i nie podglądaj - szepnął zmysłowo
 Chociaż ciekawość mnie zżerała to zamknęłam oczy jak prosił. Stał za mną.Poczułam jego oddech na sobie. Po chwili opatrzył moją szyję czułym muśnięciem. Nałożył mi śliczny łańcuszek. To już wiem gdzie zniknął wtedy w centrum. Podarował mi śliczny srebrny łańcuszek z zawieszką. I to nie byle jaką, bo w kształcie literki "H". Ahh słodki
Rossalie : Dziękuję kochanie, jest piękny ..
Harry : Jak ty - oj teraz to musiałam mu wynagrodzić.Zaczęliśmy się całować, ale oczywiście ktoś musiał nam przeszkodzić. 
Liam : Oj przepraszam gołąbeczki, ale już się goście schodzą, więc melanż czas zacząć.
Harry : Dobra dobra... i powrócił do moich ust
Liam : Halo ! Ja tu dalej jestem ! Marsz na dół i to już, 
Harry : Czy ty zawsze musisz wszystko spieprzyć ?
__________
Ubłagałyście mnie : )) Ale za to jutro macie post xd. 
Proszę Was o komentarze i sugestie : )) 
Mrs.Styles

Rozdział piąty

Chciałam zabić Hazzę wzrokiem, no ale nie umiałam przestać się do niego szczerzyć. W końcu ktoś mnie wypchnął na scenę. O nie. On przecież wie, że nie lubię występować publicznie. Wyszeptałam po cichu do Zayna - Ej co on tworzy ? - ten tylko się uśmiechnął, Harry zabrał głos
Harry : Emmm noo ee yy
Niall : No powiedz to wreszcie idioto - przerwał mu 
Na sali wszyscy zaczęli się śmiać, spodziewali się pewnie kolejnego żartu z ich strony.
Harry : Chciałem powiedzieć, że Ross i ja jesteśmy razem. Jeśli ktoś ma jakieś zażalenia i skargi proszę kierować do Ross, bo nie moja wina, że jest tak zajebista - wypowiedział na bezdechu, zaciągnął się powietrzem i podszedł do mnie, chwycił za rękę.
Harry : Spójrz mi w oczy Ross - tak zrobiłam, sama nie mogłam się od nich odciągnąć.
Baby You light up my world
like nobody else,
the way that you flip your hair
gets me overwhelmed,
but when you smile at the ground
it ain't hard to tell.

You don't know, you're beautiful
Ross Kocham Cię ...

Nic nie słyszałam, wiem tylko,że na sali zapanowało klimatyczne " Awwww". Ja chciałam dopuścić do siebie tylko jego słowa. Przyciągnął mnie do siebie. Zrobiłam to. Pocałowałam go przy całej szkole, nie przejmując się nikim i niczym. Widziałam, że był zadowolony, nawet podczas pocałunku miał na sobie ten paskudny uśmiech, przy którym uginają mi się nogi, a błędnik w mojej głowie traci równowagę. W tym jakże miłym nastroju, wyszliśmy wtuleni wprost do jego samochodu zupełnie zapominając o bożym świecie.
Rossalie : Harry a co z Saidy ?
Harry : Spokojnie, Lou się nią zajmie a teraz nie myślmy o już o nich, tylko o sobie... Mamy całe wakacje tylko dla siebie. - zanurzył się w moich ustach a ja po raz kolejny zostałam znokautowana falą jego zapachu. W aucie nie zaprzestaliśmy czynności. W pewnym momencie dłoń Hazzy wylądowała na moim udzie, delikatnie smyrając. Ja w odwecie targnęłam na jego nienagannie ułożone loczki.
Harry : Oszzz ty - wycedził żartobliwie przez zęby. Unicestwiłaś najpiękniejsze, najsłodsze, najseksowniejsze loczki na świecie. 
Rossalie : Masz za swoje, a ty tą swoją łapą pomiąłeś mi sukienkę "kotku" - powiedziałam ironicznie
Harry : No nie moja wina, że kusisz. Wiesz... Zakładając  małą,małą czarną świadomie lub nie narażasz się na mnie - pokiwał brwiami i wybuchnął śmiechem
Rossalie : Hazza głupku ....
Oczami Saidy
A co, podejdę do niego, może faktycznie okaże się prawdą to o czym mówiła Ross.
Saidy : Cześć Louis, mów mi Saidy.
Oczami Louisa
Ja nie mogę.. ta blondwłosa piękność zagadała.
Louis : Cz- cze-ść. Miło mi ćć-cię poznać - uroczo zachichotała
Saidy : Nawet nie wiesz jak mi miło 
Louis : Wybacz, muszę już lecieć, wpadnij do nas kiedyś z Ross.
Oddaliła się a ja wróciłem do reszty, coś jest nie tak. Zostałem sparaliżowany ich wzrokiem. 
Niall : IDIOTA ! - wykrzyknął 
Liam : Ej Loui, taka fajna dziewczyna, leć za nią, zaproś ją a nie ...
Zayn : OMG, ale ciota ... 
Louis : Ciiicho - i czym prędzej pobiegłem za jej znikającą sylwetką
No dobra zacząłem ją gonić, faktycznie ze mnie idiota, że pozwoliłem jej odejść.
Oczami Saidy
-Saaaaidy czeeekaj - ktoś wołał mnie, lecz nie widziałam kto. Przystanęłam, w tłumie zobaczyłam zdyszanego Louisa, biegł nawet.
Oczami Louisa
No jest, w końcu. Yghh, teraz nie mogę zawalić.
- Hej - mówiłem próbując ustabilizować oddech- No bo ja zapomniałem się ciebie zapytać
Saidy : No mów - uśmiechnęła się
Louis : No bo, wieczorem robimy imprezę, na dobry początek wakacji .. 
Saidy : Tak przyjdę - przerwała mi. Czyta mi w myślach czy co ? Ale się cieszę, już nie mogę się doczekać
Saidy : Słuchaj Louis, muszę już lecieć, do zobaczenia - cmoknęła mnie w policzek Idealne ukoronowanie mojego pościgu.
Louis : Czeeeeeeeś - powiedziałem rozmarzonym głosem
Oczami Rossalie
No w końcu mogę zdjąć te szpilki, nic tak nie wykańcza moich nóg jak obcasy. Chłopcy siedzieli u Zayna w pokoju. Przechodząc obok ich pokoju zostałam zauważona . Harry oczywiście wołał mnie do siebie.
Harry : Kochanie chodź do nas - poklepał swoje kolana, zachęcając mnie
Rossalie : Hazza daj mi się chociaż przebrać, nie bój się, poradzę sobie - mrugnęłam oczkiem, ten z uśmiechem to odebrał i wrócił do debaty. Walnęłam się na łóżko, z tego co pamiętam w samej bieliźnie. Ogarnęła mnie sielanka. Łóżko przyciągało mnie mocniej niż danonkowe magnesy na lodówce i zasnęłam ..
U chłpców
Zayn : Wooho, ale się dziś będziemy bawić
Niall : Wyczuwam dobry melanż
Liam ; No dobra, może nawet ja zaszaleję
Harry : Nie wierzę, Daddy ma ochotę zaszaleć ?  Me gusta, Liaś , w końcu Live When We're Young.
Louis : Oooo tak, chciałbym zrobić wspomnienia jak już o ty mowa.
Niall : A właśnie, marcheweczko, czy Saidy przyjdzie ?- ten się tylko zaczerwienił i uśmiechnął pod nosem
Harry : Aww , to już wiem jakie chcesz zrobić wspomnienia - pokiwał brwiami, ale szybko dostał nadlatującym pilotem od Louisa
Louis : Hazza zboczeńcu zamknij się - syknął w ramach żartu.
Oczami Harrego
Boże, co ta Ross tam robi ...  Poszedłem tam sprawdzić. Nie było jej już przecież godzinę. Aaa jaka ona słodka, przysnęła sobie.
Harry : Ross wstawaj kochanie, trzeba się powoli szykować - cmoknąłem ją w czoło, sama mi kiedyś mówiła, że uwielbia tak i to + 50 do zajebistości.
Ross : Hazzu to ty ? - powiedziała sennie przeciągając się
Harry : Nie-e
Ross : Chodź tu głupku, wszędzie rozpoznam twój seksowny głosik. - Przyciągnęła mnie do siebie, zażądała żebym położył się, czemu nie ? 
Oczami Rossalie
Jejciu jak Hazza się zorientuje, że jestem w samej bieliźnie to już po mnie. Zaśmiałam się sama z siebie na głos.
Harry : Co ci tak wesoło ?
Rossalie : Emmm ? Mi ? No skądże, wydaje ci się
Harry mnie przytulił, zimnymi dłońmi objął mnie w talii.
Rossalie : Hazz nie teraz, musimy się już zbierać
Harry : No dobra, tylko mnie pocałuj - zrobił minę szczeniaczko - przedszkolaczka.
Ha ! Tego to mu akurat nie umiem odmówić
Rossalie : OMG HAZZA ! ALARM 
Ten wzdrygnął się i podniósł do pozycji siedzącej 
Rossalie : Bo przecież wszystkie moje rzeczy są w domu, u mnie 
Harry : To w czym problem, podejdziemy raz dwa
Rossalie : No ok, to daj mi coś na przebranie bo mam dość już tej kiecki.
Harry : Jak dla mnie możesz iśc tak . 
Rossalie : Harry, Harry, Harry ...
Wsiałam i za nim podążałam do garderoby, zanurkował w szafie.
Harry : Mam coś dla ciebie -rzucił we mnie dużym T-shirtem " Free fucks" i dresami. Gdy ujrzałam koszulkę, w prost umarłam, zataczałam się ze śmiechu.
Rossalie : Styles, nie zapominaj, że idziemy do mojej mamy, daj mi bluzą bo koszulka i tak jest wyborna - uwiesiłam się na jego szyi, czule muskając jego wargi. No tak, dawno się nie całowaliśmy. Co tam pięć minut. W obawie o jego zdrowie szybko przebrałam się, a do pokoju wszedł Zayn.
Zayn : Wow, Ross gustowna koszulka  - mrugnął do mnie oczkiem i zawiesił wzrok na mnie. Harry od razu wtrącił się, zaznaczył swoje "zwierzchnictwo" nade mną i mnie objął. Zayn i ja śmialiśmy się z jego zachowania. A to zazdrośnik, czyli mu na mnie zależy. Kochany głupek.
Zayn : Harry lecz się - szturchnął go z bara zabawnie. - Przyszedłem zapytać w imieniu Liama ,o której mamy zacząć?
Harry : No tak jak się umawialiśmy , godzina 20, teraz wybacz, zbieramy się. 
Ulotniliśmy się z domu, co mnie dziwiło kierował mnie do samochodu.
Rossalie : Doceniam twoją troskę o moje nogi, ale mieszkam przecznicę stąd. 
Harry : Wiem , wiem ale centrum handlowe jest nieco dalej. Księżniczko porywam na zakupy.
Harry : Co masz taką minę, nie lubisz zakupów ?
Rossalie : No kocham... ale
Harry : Ale ? - wyciągał ode mnie
Rossaalie  Nie chcę twoich pieniędzy .. 
Harry : I to jest tylko powodem, że ten piękny uśmiech został stłumiony ? Kochanie ... - przyciągnął mnie do swojej piersi i pocałował w czoło.
Harry : Kochanie gdybym chciał to całe centrum handlowe byłoby twoje. Dzisiaj ja stawiam i wybierasz co chcesz - ruszył z piskiem opon, silnik nowiutkiego porsche warknął i odpowiedział przyspieszeniem do granic możliwości. Prowadziliśmy rozmowę. Mimo zapewniania ze strony chłopaka, nie miałam czelności wybierania w Gucci'm, Lacoste, Coco Channel, Tommy'm.Wprowadził mnie do sklepu, zobaczyłam cenę zwykłej szarej apaszki i mnie zgięło. Boziu, tyle ślicznych rzeczy, nie wiedziałam w co wkładać ręce, ale nie okazywałam tego po sobie.Upatrzyłam sobie zwykłą bluzkę, zwyczajną, czarną.
 Harry : Seerio ? - powiedział z wyrzutem, i ironią
Rossalie : Tak, jest śliczna
Harry : Siadaj tu ... zaraz wracam 
Wziął tą bluzkę i cisnął w kąt przymierzalni. 
Harry : No to Harry wyrusza na polowanie . - znam jego styl, jest identyczny do mojego, więc śmiało mogę się mu poddać. Szalał od wieszaka do wieszaka. Gdy już nie miał siły unieść tej sterty ubrań przypełzał po omacku do przymierzalni. 
Ło Boże, ile on tego nabrał.. Aw jakie śliczne, szybciutko wcisnęłam się w pierwszą rzecz.
Harry : no to tak, dzisiaj ja jestem stylistą a ty moją modelką. 
Harry : Chryste ... - wybauszył oczy.-Bierzemy, przymierzaj dalej
No to trochę mi zeszło, bo ciuszków nie było mało. 
Rossalie : No i jak ? 
Harry : Bierzemy again.
Rossalie : Harry,ale to już chyba piąta sukienka ...
Harry : Ciicho .  Hazza szaleje. 
Rossalie : Ale ja nie mogę ... 
Harry : Znowu zaczynasz ? A podobają Ci się chociaż ? 
Rossalie : Takk.. ale
Harry : Dziękuję to mi wystarczy - wtrącił się. Nie ma ale - zatkał mi usta swoimi, złączyliśmy się, ale na krótko, bo za chwilę później stał już przy kasie. 
Kasjerka : Poproszę 1700  [...]
Harry : Jasne - z uśmiechem wyjął z portfela odpowiednią sumę. - Ja aż zbladłam
Rossalie : Hazza zabiję cię - z miną I kill you przypatrywałam się mu . Podszedł do mnie wręcząjc jedną z czterech toreb
Rossalie : Jak ja ci się odwdzięczę ?
Harry : Uśmiechnij się, to mi wystarcza - szliśmy wtuleni, chociaż non stop wielkie torby obijały się mi o nogi.
Harry : Poczekaj tu, nie pożałujesz ... 

_____________
No to mamy piąteczkę. Czekam na opinię i o wasze sugestie. Macie jakieś wątki które mogłabym tu rozwinąć ? Kogo, czego chcecie więcej ? Zdradzę tylko, że w planach Hot + 18. : )) 
Mrs.Styles
Od Was zależy kiedy kolejna część

29 września 2012

Rozdział czwarty

Harry : Otóż, hrabia Styles zabrał zabrał pannę Hamilton w urocze miejsce, zwane wówczas dachem by powiedzieć jej co na prawdę czuje ... 
W momencie moje oczy zaszkliły się. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak na prawdę tyczy się to nas.Wzrok chłopaka utkwił w moich oczach. 
Rossalie : Harry pewnie, że tak . - przytuliłam się do niego. Teraz w końcu wiedziałam na czym stoimy.Nie, nie chodzi o dachówkę ale o to, że w końcu jesteśmy razem.
Harry : Cieszę się Ross, nie wiesz jak bardzo. - Musnął moje wargi delikatnie. Po chwili rozdzieliliśmy się.
Rossalie : Harry, ale tu pięknie, dziękuję za wszystko. Ale czy możemy już wracać ? - wiedziałam, że całowanie na wietrze dobrze nie wróży. Od razu w kąciku ust poczułam nieprzyjemny chłodek, ygghh to zimno..Kątem oka zobaczyłam, że chłopak też się z czymś zmaga.
Rossalie : Też masz ? - wybuchnęliśmy śmiechem kierując się w stronę okna. Wskoczyłam pierwsza. Pozostałą czwórka chyba się nie do końca zorientowała, że już wracamy. Swiniaki jedne podsłuchiwały nas. W każdym bądź razie miny mieli nietęgie.
Zayn : No i co dzieciaczki, było już buzi buzi ?- pokiwał brwiami
Harry : A nie widać ? - koniuszkiem języka wskazał zainfekowany kącik.
Zayn : Ojej, dziwnym trafem oboje macie w tym samym miejscu ...
Harry przyciągnął mnie do siebie, objął
Rossalie : Tak jesteśmy razem, zadowoleni ?!
Idioci zaczęli skakać po pokoju, Louis rzucił się Harremu na szyję.Piosenka brzmi " American Idiot ", chyba napiszę do Green'sów o zmianę nazwy. "BritIrlandIdiot" zdecydowanie bardziej pasuje .Było już późno.Jutro w końcu zakończenie roku. Coś mi się wydaje, że będą to najlepsze wakacje mego życia.
Rossalie : Dobra, to ja się już będę zbierać
Harry : Będę po ciebie jutro o 9.30 . 
Rossalie : Ale po co Hazza ?
Harry : Nie wiem czy wiesz, ale chodzę z tobą do klasy ...
Rossalie : Aha no tak, faktycznie . Chryste
Harry : Mów mi Harry ... 
Rossalie : Głupku, kocham i żegnam - dał mi buziaka w usta, po czym odprowadził pod dom, który jak się okazało stał przecznicę dalej.. Nie wiem w jakim świecie ja żyłam wcześniej, no tak Rossaliada . No ale żeby nie wiedzieć gdzie mieszka Harry ? Już się nie dziwię czemu jestem uznawana za nudziarę, ale obiecuję. To się zmieni.
Oczami Harrego
Wooho, co mogę więcej dodać ? Aha, no tak. Coś mi się wydaje że to będą epickie wakacje. Na na na yeah yeah - Boże Styles przestań do siebie śpiewać .. Chcę aby w tym dniu Ross poczuła się wyjątkowo, mamy w końcu niezłą niespodziankę.
Oczami Zayn'a
Ale fajnie, że Harry sobie kogoś znalazł, w sumie to nie kogoś, bo brzmi tak obojętnie. Rossalie wydaje się być bardzo fajna, no i może ktoś w końcu wyleczy Harrego z jego kilku nawyków. 
Oczami Niall'a
Coś mi się wydaje, że jutro Rossalie będzie w niezłym szoku, ale tego dowiecie się już jutro. To co zaplanował Harry to jest coś ..  aww. dobra, bo jeszcze coś wygadam. Idę coś zjeść, sayo.

Oczami Rossalie
Jejuniu ciekawe co te głupki tam teraz robią ... Mam nadzieję, że się nie pozabijają. A teraz idę się położyć. O SMS od Hazzy 
- Dobranoc kochanie, obym ci się przyśnił, Harry xx.- Ten to dopiero umie zdemotywować
- Chcesz, żebym miała koszmary ? Ross :*
- Średniośmieszne kochanie, kocham i branoc <3 Harry
I z bananem  większym niż w teledysku LWWY zasnęłam.
Oczami Harrego
Harry : Zayn, weź przycisz ten telewizor, próbuję spać .
Zayn : Ee .. nie no zaraz dowiemy się kto jest prawdziwym ojcem Pablito ! 
Harry : Ehh te twoje opery mydlane, no dobra, ale nie do późna - zmęczony opadłem na poduszkę... 
Oczami Rossalie
Obudziłam się stosunkowo wcześnie, w końcu chcę dobrze wyglądać. Skoro mam pojawić się u boku Harrego.A właściwie o ile pokaże się ze mną publicznie. Nałożyłam lekki makijaż, podkręciłam lekko końcówki włosów. Wyszykowałam się i byłam gotowa do wyjścia. O 9:26 zadzwonił do mnie Harry, że jest już pod domem. Zabrałam torebkę i czym prędzej wyszła,. Nikogo nie było.. Stał tylko czarny samochód z przyciemnianymi szybami. Zadzwoniłam do Hazzy.
Rossalie : Kochanie gdzie ty jesteś ? - Rozłączył się szybko, yy co jest ? Nagle szyba samochodu zaczęła zjeżdżać w dół.Ujrzałam tam nikogo innego jak Harry. Ahh.. wyglądał to on mega seksownie, no przynajmniej popiersie. Czarne Ray Bany, artystyczny nieład na głowie, wystawiony łokieć podtrzymujący ciało ah no i ten zniewalający uśmiech.Gdy zbliżyłam się do auta to jak najprawdziwszy gentelmen wysiadł z auta.
Harry : Wyglądasz pięknie, jak gwiazda. Awww - otworzył drzi i wsiadłam, również za mną zamknął i wsiadł do auta
Rossalie : Hazza co we mnie z gwiazdy ?
Harry : Jak to co ? Lśnisz.. błyszczysz i oświecasz zaciemniony świat 
Rossalie : Harry ty słodziaku . 
Harry : A właśnie, mam coś dla ciebie. - wyjął z kieszeni identyczną parę okularów
Rossalie : Woo teraz masz rację, oboje wyglądamy jak gwiazdy. Kochasz mnie ?
Harry : Pewnie, że tak. Nie wiesz anwet jak . 
Rossalie : Nie będziesz się mnie wstydzić ?
Harry : Bredzisz . Nie powstydę się Ciebie nigdy. 
Podjechaliśmy pod szkołę nowiusieńkim autkiem Hazzy. Było mi już jakoś lepiej na duchu.
Oczami Harrego
Postąpiłem jak gentelmen, wyprowadziłem moją Ross... ahh jak too pięknie brzmi MOJĄ.Wyszliśmy i od razu staliśmy się głównym tematem rozmów
Oczami Rossalie
Na co oni się tak patrzą ? W sumie to nie zwracałam na nich uwagi, Harry przyciągnął mnie do siebie, wziął pod ramię i wyszeptał 
Harry : Będzie dobrze kochanie, już po wszystkip
Rossalie : Już się nie denerwuję . - w tle słyszsałam wiele szmerów. " Woo Ross jest ze Stylesem " , "Puściła się pewnie" .. Ehh nie przejmuję się tym. Harry jest przy mnie. A poza tym mam jeszcze Saidy i chłopców. Zobaczyłam Say w tłumie. 
Rossalie : Czeeśc Sayy ! - przytuliłam się do przyjaciółki
Saidy : No cześć szczęściaro, zacnego masz męża 
Harry : Uszanowanie wielmożna. 
Saidy : Tylko dbaj mi tu o nią chłopie.. Bo jak co to ja cię dojdę . 
Harry : Hahaha zawsze spoko, zajmę się Roos jak najlepiej potrafię, no i w końcu od czego się ma Liama . 
Rozdanie świadectw skończyło się. Harry cały czas trzymał mnie za rękę, przedstawiał swoim znajomym. Nagle szybko zniknął a na auli głównej zaczęła lecieć przygrywka do One Thing. Wszyscy się tam zebrali, no to ja też. Jezusie... te głupki tam są .Stałam sobie w drzwiach i oglądałam co te wariaty tam wyprawiają.Mmm wyglądali wybornie, jak na szlachtę przystało.Hazza szalał z Zaynem po scenie, Niall robił te swoje słynne na całego You Tuba podskoki, Liam jak zawsze wczuwał się w tekst a Lou.... No właśnie co Lou ?!. Louis stoi i się gapi w jakąś dziewczynę. Dobrze, że mało się udziela bo by był niezły skandal, Hazza i Liam w momencie zaczęli odwracać od niego uwagę, a udało im się to perfekcyjnie.O MÓJ BOŻE. ON GAPI SIĘ NA SAIDY ! AAAAAAA.
Oczami Louisa
Tak wiem powinienem śpiewać ... ale zapomniałem tekstu. Ta dziewczyna jest ... aww. Mój typ i to zaawansowanie.No i w dodatku ma sukienkę w paski ..Wooho muszę od Ross wziąść do niej numer. Heheh zaraz zaraz.. Lou masz mikrofon masz władzę.. No i zabrałem głos . Na szczęście chłopaki przystopowali.
- Eeee. przepraszam, że przerywam ale .. 
Chłopcy spojrzeli na mnie jak na popierdzielonego.
- Mam prośbę, dziewczyna na którą patrzę i ona o tym wie proszona jest o ... - Ani drgnęła, uśmiechnęła się. W momencie Ross porwała ją za sobą, byłem już pewny, że się uda.
Oczami Rossalie
Ej ej Say, chodź Louis chce Cię poznać .
Saidy : Ej nie, bo teraz jakiegoś przystojniaczka tam na scenie obczajam 
Rossalie : Wariatko, to jest właśnie Louis ... 
Saidy :Ten ? Ten z One Direction ?
Rossalie : Boże dodaj mi siły ... - wzięłam wdech i wybuchnęłam śmiechem . - Saaay tak to ten, zaraz Cię z nim zapoznam.
Rossalie Hamilton proszona o podejście na scenę ... - rozmył się dźwięk w moich uszach. Zamarłam ...
___________
A więc pojawiła się już czwóreczka, proszę pisać co o niej sądzicie . ; )) 
Pamiętajcie -> Od was zależy kiedy pojawi się kolejna część : ))

28 września 2012

Rozdział trzeci

A co ? Raz się żyje. Rzuciłam się na usta chłopaka. Z pozycji leżącej szybko się ogarnęłam. Położyłam mu głowę na kolanach, loczek się jeszcze nie zdążył podciągnąć a ja już nachyliłam jego twarzyczkę. Podniecenie wzrastało, ciała wrzały. Wróciliśmy się do pozycji leżącej. Uśmiech mu nie schodził z twarzy.
- Co ty taki ucieszony ?
- Gdyby każdy mi tak groził to chyba polubię psychofanki.
- Dobranoc Hazza - śmielej się do niego zbliżyłam, z głową na jego ramieniu usnęłam.
Czy to sen ? Zaraz po przebudzeniu doznałam szoku, takie sceny tylko zazwyczaj w filmach. On i ona, słoneczny poranek, on przy jej boku a ona przy jego. On spogląda jak ona śni i czule gładzi ją po twarzy, opatrzając jej szyję niewinnym pocałunkiem co kilka sekund. "Jakaś ty piękna" szepta do ucha nie zdając sobie sprawy, że ona już dawno nie śpi ... No to teraz wstawcie sobie w to "on" i "ona" Rossalie i Harry. Magia, nie ? A ja właśnie tak się czułam, warto dodać, że znałam go tyle tylko co z widzenia.
- Cześć Harry
- No cześć, cześć Panno Hamilton
- Haa.. odezwał się Styles
- Spędzisz dziś ze mną resztę dnia ? Byłbym wdzięczny.
- Jasne, a co chcesz robić ? - no cóż innego mam mu odpowiedzieć 
- A może chciałabyś poznać chłopaków ?
- Na pewno chcesz ? To super. A kogo masz na myśli ?
- Noo Louis'a, Niall'a, Liam'a i Zayn'a
- Chcesz mnie przedstawić 4/5 One Direction ?
- Tak, co w tym dziwnego, chciałbym prokazać im swoją przyjaciółkię.
Taaa przyjaciółkę a sypia z przyjacielem, oho czyżby nowa definicja przyjaźni ? Czemu nie. Podczas gdy ja ogarniałam się do przyzwoitego wyglądu, w sumie to fajnie zrobić dobre wrażenie na znajomych Harrego. Zimny prysznic, chropowaty peeling zawsze dobrze mi robi eliminując drobne niedoskonałości. Na te większe również mam sposób, muszę pogratulować temu co wynalazł fluid to Hazza krzątał się po kuchni, co ja na siebie ubiorę ? No dobra, mam Gdy zeszłam oniemiałam, przyszykował śniadanie i to nie banalne.
- No jesteś w końcu, już się bałem, że wystygnie.
Musiałam mu w końcu podziękować, za trud włożony w ten posiłek. Jakie to słodkie.
- Jejku Harry jesteś kochany - cmoknęłam go w policzek.
- No chodź, chodź - wziął półmisek ze świeżutkimi naleśnikami i skierował się do salonu. Siadł po turecku na puszystym dywanie - Siadaj i mów czy smakuje. To zrobiłam tak jak pan i władca nakazał/
- Leci leci samolocik ... - myślałam, że się zakrztuszę ze śmiechu. Kawałek ciepłego placka szybko rozpłynął się w mojej buzi. Mmm jakie pyszne, o i jeszcze syrop klonowy. Ciekawe skąd on to wynalazł.
- Jesteś absolwentem gastronomika, czy co ? - od razu zrozumiał kontekst i uśmiechnął się pełen entuzjazmu.
- To się cieszę, wychodzimy ? - odniósł naczynia do kuchni po czym zjawił się i wyszliśmy z domu. Aww. objął mnie. Ktoś wybudził mnie z transu.
- Omg cześć Wam ! - powiedziała Saidy
Rossalie : Cześć Say - przytuliłam się do niej, ta się tylko podejrzliwie uśmiechała
Cóż się dziwić, w końcu prowadzam się publicznie z samym Stylesem pod ramię
Harry : Hej Saidy, wybacz ale to ja dziś porywam Ross.
Spojrzałam błagalnym wzrokiem na przyjaciółkę, ona aż emanowała z radości, nic się nie odezwała tylko gestem uniesionego kciuka wyraziła swoje zadowolenie i ucieszona odeszła.
- Woow była w niezłym szoku
- Ja też jestem Harry, ej nie jednak nie chcę iść ... 
- Dlaczego ?
- Boję się .. tak po prostu się obawiam ich zdania na mój temat.
- Nie masz czego. - chwycił mnie za dłoń i kontynuował. Nie masz się czego obawiać, zobaczysz. Od razu zawrócisz m w głowie... jak mi - uśmiechnął się nieśmiało
- Serio ? - skierowałam w jego stronę spojrzenie w jego oczy.
- Serio, a teraz chodź . 
Serce mi waliło, sama nie wiem czy ze strachu czy z dwuznacznej odpowiedzi Harrego.Jednak kiedy weszłam, zrobiło mi się lepiej, przywitały mnie cztery uśmiechnięte twarze.
Louis : Proszę, proszę czy ja o czymś nie wiem ? - Harry zmierzył go wzrokiem
Niall : Mówiłem, że był u dziewczyny ? Ha ! Wiedziałem
Harry : Zamknij się - burknął
Rossalie : Cześć chłopcy, jestem Rossalie.
Liam : Witaj - od razu go polubiłam, był taki dojrzały. - A nimi się nie przejmuj, zawsze muszą niezłą wizytówkę zrobić ...
Do reszty również podeszłam, przywitałam się. Wywarli na mnie dobre wrażenie. Zabawni ah no i przystojni. Louis oczywiście musiał coś palnąć ...
Louis : To jesteście razem, tak ? - powiedział dość twierdząco, podejrzliwie patrząc na Harrego 
W sumie to dołączyłabym się do pytania. Kim my właściwie dla siebie jesteśmy...
Harry : Lou przymknij się - zabijał go wzrokiem
Louis : No co, jak ja nie wkroczę to przecież nigdy jej nie poprosisz .
Harry : Dość już tego, Ross wybacz mi. Zaraz wracam - wziął Tomlinsona na słówko gdzieś w głąb domu.
 * Oczami Harrego *
Louis: Gościu.. weź coś zrób. Przecież wiem, że Ci się podoba, weź się określ ...
Harry : Dobrze wiem, chciałbym być z Rossalie.Szaleję za nią, ona nie jest jedną z tych które się przeze mnie przewinęły. Muszę zacząć działać...A ty się już nie wtrącaj.
Louis : No dobbra, dobra. I weź tu zrób coś pożytecznego to ci się jeszcze opieprz dostanie, ale i tak cię kocham Styles ! 
Harry : Rossalie już jestem, przepraszam z a Niego.
Rossalie ; Nie masz za co. Swoją drogą to chyba podzielam zdanie Louiego - no musiałam w końcu zacząć, przełamać się. Jak najlepiej potrafiłam spojrzałam na niego słodkimi przenikliwymi oczkami. Przygryzłam dolną wargę i teraz przyszło mi czekać. Harry nic nie powiedział. Chwycił mnie za rękę  i pociągnął za sobą ... Dokąd zmierzał ?  Wiem tylko tyle, że szliśmy w górę po schodach.
Rossalie : Hazza co ty kombinujesz, porywasz mnie ?
Harry : Ciii. jeszcze chwila-ucieszony wlókł mnie dalej za sobą. Było to poddasze.Palcem skinął na okno, które kierowało na samiutki dach.
Rossalie : ooo nie, Harry nie ma mowy, mam lęk wysokości, na pewno nie. - Ten tylko tupnął nóżką i jednym ruchem podsadził mnie i sam się wspiął. O dziwo usiadłam stabilnie na dachówce, na szczęście nie była stroma.
Rossalie : Jesteś szalony - powiedziałam śmiejąc się
Harry : Wiem - objął mnie. Aww jakie to romantyczne.- Widzisz tą gwiazdę ?- wskazał palcem
Rossalie : Yyy nie,tę czy tamtą ? Są ich miliony głupku - wziął moją dłoń i nakierował wprost na ciało niebieskie, które wcześniej sobie upatrzył.- No teraz widzę - obróciłam głowę w jego stronę, nadziałam się na te jego oczka, które lśniły z mocą trzykrotnie większą niż kiedykolwiek.
Zaczął coś niepewnie mruczeć pod nosem
Rossalie : Co mówisz, nic nie słyszę ?
Harry : Opowiem Ci pewną historię
Rossalie : Zamieniam się w słuch 
Dawno dawno temu w odległej krainie zwanej Londynem hrabia poznał pewną pannę, która zawróciła mu w głowie. Ten nie mógł przestać o niej myśleć. Zaniedbywał swoje obowiązki.Boi się jej o tym powiedzieć, bo boi się, że ją straci
Rossalie : I co zrobił ? - zapytałam zaciekawiona
Ciąg dalszy nastąpi xx.

_____
No to mamy część trzecią opowiadania "Live When We're Young ".
Poproszę o opinie i komentarze ; ))

Pozdrawiam cieplutko !
Mrs.Styles

Rozdział drugi

Siedział na awce, gdy mnie zobaczył podszedł do mnie.
- Cześć, dziękuję, że przyszłaś.
- W jakim celu tu jesteśmy ?
- No chcę Cię lepiej poznać, intrygujesz mnie Ross - No cóż miałam mówić ? Stać mnie było tylko na nieśmiały uśmieszek. Postanowiłam zagadać. W końcu to tylko chłopak ... o pięknych, zielonych oczach ... ehh Ross wróć na ziemię.
- A więc opowiedz mi coś o sobie - usiadł na ławce, ja również i zaczęłam mówić.
- Co tu dużo gadać. Jestem dość specyficzna. Szalona, podupadła romantyczka, pogrążona w swoich planach i marzeniach.
- A coś poza tym ? Zainteresowania ?
- Hmm stosuję opierdalling. Ale lubię muzykę, trochę śpiewam, a Ty ?
- Odkąd jestem w One Direction moje życie zmieniło się.- Uśmiechnęłam się by wyciągnąć od niego coś więcej, widziałam, że coś go trapi. - Jak bardzo się zmieniło ?
- Bardzo. W środku roku szkolnego musiałem zmienić miejsce zamieszkania no i szkołę.
- Jak sobie radzisz ze sławą Harry ? - wypytywałam, wiedziałam, że się przełamuje
- Są zalety i wady. Nie mogę się odnaleźć.
- Przepraszam, że Ci przerwę. Jak to nie możesz się odnaleźć ? Jesteś kapitanem drużyny, dwa razy z rzędu zgarnąłeś tytuł najprzystojniejszego chłopaka w szkole. A o zespole to już nie wspomnę. Masz miliony fanek a czujesz się samotny ?
- Co z tego ... nie mam osoby, z którą mógłbym się podzielić
- No a chłopaki ? - Ja chyba jednak wiem o co chodzi, Harry po prostu pragnie dziewczyny, ale nie rozumiem czemu mnie to mówi...
- Przejdziesz się ze mną Ross ?
- Pewnie
- A zapomniałem Ci powiedzieć. Ślicznie wyglądasz.
- Hazza to zwykły szkolny strój
- No właśnie i w tym rzecz, obserwuję Cię
- Tylko dziwi mnie czemu wcześniej mi tego nie powiedziałeś...
- Nawet nie wiesz jakie to dla mnie stresujące.
- Mi możesz wszystko powiedzieć
- Wiem, dziękuję. Pozwolisz, że Cię odprowadzę ?
- Jasne
No i ruszyliśmy, w dalszym ciągu Harry trzymał się blisko mnie. Jedyne co mi mogło zagrozić to, ze palnę jakąś głupotę, albo zabiję się o swoje nogi. Pod moim domem dość długo razem rozmawialiśmy, w ciągu jednego dnia poznaliśmy się bardzo dobrze.A ja w końcu spełniłam jeden ze swoich 'planów'. Styles mnie objął, co prawda na pożegnanie ale tak 'bliskiego' kontaktu nigdy sobie nie wyobraziłam. Zadzwoniła Saidy.
- Cześć kochana, przepraszam, że Ci nie uwierzyłam... Jak było ?
- Daj spokój, myślałam, że zemdleję. To dobry chłopak.Polubiłam go.
Saidy w dalszym ciągu ze mną rozmawiała ja teoretycznie też ... Orbitując po bezkresnych stepach ... no tych od Mickiewicza. Akermańskich. W każdym bądź razie byłam tam z Harrym.Ciekawe czy on mnie lubi ? Jutro spróbuję zagadać... A więc nazajutrz podeszłam do niego nieśmiałym krokiem. Nie trafiłam w dobry moment, stał otoczony szesnastką chłopaków w seksownych bejsbolówkach .... ohh mogłabym być ich ręcznikową, albo ręcznikiem ... 
-Hej Harry, możemy pogadać ? - widziałam jak momentalnie się zmieszał, chyba liczył się ze zdaniem kumpli, niechętnie odszedł.
- Co chcesz ? - rzucił bez emocji
- Wyjdziemy dziś gdzieś ? 
- Sory.. muszę iść
Nie wiem co zabolało bardziej . Dziura w moim sercu czy zdeptane palce przez stado pierwszoklasistów. To jednak przenikający chłód odrzucenia. Niczym neurotoksyny w ciele ofiary. Schowana w cieniu rozpaczy blasków przygnębiona spędziłam dzień w szkole. Siorbiąc z filiżanki parzoną z dwóch łyżeczek co było zabójstwem dla mojego nieprzystosowanego serca, wyszłam przed dom, tak jak poprosił w sms'ie. Nie rozumiem go, po raz kolejny już dziś.
- Harry co ty tu robisz ?
- Chcę pogadać, no wiesz...
Boże nie rozumiem tego chłopaka, kilka godzin temu mnie zbywa a teraz patrzy się na mnie jak wół na malowane wrota.
-Wpuścisz mnie ?
- Jasne, ale później muszę się uczyć na kartkówkę ...
Harry popatrzył na mnie z góry, śmiejąc się
- Ale jest piątek - i znowu wybuchnął śmiechem.
Może i byłam wściekła, ale zupełnie nie mogłam mu odmówić, nie potrafiłam, ehh głupia ja. Później tylko na tym stracę ...
- Nie umiesz mi odmówić, co ? - stwierdził zadziornie, uśmiechając się.
- Wcale że nie.Oczywiście, że umiem.
- O, to w takim razie odmówisz mi tego ?
O Jezu, przyciągnął mnie do siebie, przywarł do ściany, nosem przejechał po mojej szyi.
- Tego też mi odmówisz ? - szatańsko się uśmiechnął
- Powiedzmy, że zrobię wyjątek
I tym razem to ja sobie pozwoliłam, uwiesiłam się mu na szyi. Zanurzyłam w jego ustach. Ohh całować to on potrafi. Bezczelnie przygryzał mi język, wciskał wręcz do gardła. Niezła bestia , lubię to. Dłońmi czule przytrzymywał moją twarz. Ledwo co się od Niego odessałam. Oboje się zarumieniliśmy. Hazza był mocno napalony.
- Harry, skoro dziś piątek, to może zostaniesz dziś u mnie ?
- Pewnie, będę grzeczny - pokiwał zabawnie brwiami
- Taaaa, już to widzę Styles
Nosz kurde zaraz padnę, Styles u mnie w domu.Ba ! Styles zostaje u mnie na noc. Uff, muszę się pilnować, Rossalie rączki przy sobie.
- Skoro już zostajesz na noc, to może ... - przeciągałam
- No co ?
- A nic, wiesz przemilczę
- No weeeź mi powiedz, Rooos no mów.
- Nie, bo sobie coś jeszcze pomyślisz . 
- Chcesz ... ?
- Yyy nie. Pogrzało Cię ?
- No wiem, że chcesz ...
- Hazz daj spokój, miałeś być grzeczny.
OMG, no przecież nie wyskoczę z tekstem 'Harry bierz mnie"Chociaż moje ciało wrzało. Cały system zmysłów wariował gdy tylko widziałam jego uśmiechniętą twarzyczkę, oklapnięte loczki, które gdybym mogła od razu wplotłabym w palce. Muskularne ramiona od razu znalazły by się w moich dłoniach.
- Chcesz spać u mnie , czy przynieść Ci pościel ?
Harry tylko się wyszczerzył. O mamuniu gdyby ktokolwiek monitorował moje ciśnienie to na pewno byłabym już w mahoniówce. Oczywiście nie mogłam się od niego odkleić, był zbyt pociągający no i znajdował się w moim łóżku. Po chwili leżenia w ciszy loczek odezwał się.
- Nie będzie Ci przeszkadzało jak sobie zdejmę koszulkę, wiesz te przyzwyczajenia - i znowu ten rządek bielutkich ząbków.
- Aww Harry lepiej nie.
- Dlaczego ?
- No wtedy nie ręczę za siebie
A ten znowu się wyszczerzył, tylko tym razem tak, tak ... seksownie. Zdjął tą swoją nieszczęsną koszulkę. Ahh...klata główno-rozgrywajacego . Nic tylko ogłaszać zgon. Mejdej, Mejdej Rossalie zgon. No i jeszcze mnie objął. Co za dzień,  żyć nie umierać. W moim przypadku nie zasypiać.Położyłam głowę na jego torsie i zataczając na nim najrozmaitsze kształty wodząc palcem po raz kolejny dzisiaj umarłam. A może prościej. Zasnęłam pod ilością wrażeń w ciągu jednego dnia. Śniłam, zdaje mi się nawet, że spodobało mu się to bo śmiech mnie obudził.
- Z czego się głupku śmiejesz ? - pokierowałam w Jego stronę żartobliwie
- Gdybyś ty wiedziała co takiego wygadywałaś - i znowu zaczął się śmiać
- Gadaj bo pożałujesz ...
- To ma być groźba ? Juś się boję - spojrzał na mnie z góry zabawnie marszcząc czoło.
- Chcesz się przekonać ?

_________________________________________________
No i jak wrażenia ? : ) 

27 września 2012

Rozdział pierwszy

Typowa siedemnastolatka. Długie zgrabne nogi, smukła wydłużona sylwetka na pozór zwyczajna. Gęste bujne włosy o imponującym odcieniu kawy i kakao razem wzięte. Żyjąca w świecie marzeń na odległej planecie swojego alterego. Bystro patrząca na rzeczywistość przez swoje o głębokich, czarnych tęczówkach oczy. Szalona, mająca typowe zagrania zwane inaczej odpałami. Tak, jestem Rossalie Hamilton. I podzielę się z Wami moją niebanalną historią...
Szkoła i szara rzeczywistość, nic niewykraczającego poza standardy, a powinno. Dzień jak co dzień. Kolejne złudzenie, może to był uśmiech, drugi już w tym tygodniu, albo poraziło go słońce ? Jednak wolałabym wariant nr. 1. Harry Styles, bo tak zwał się obiekt moich westchnień nigdy by na mnie nie spojrzał, nie oszukujmy się. Najpopularniejszy chłopak w szkole,  najprzystojniejszy, najbardziej wysportowany, członek One Direction i mogłabym tak wymieniać i wymieniać ... Ale po co marnować limit znaków skoro mogę zrobić to wieczorem, na mojej planecie. Ohhh. On faktycznie się uśmiechnął, nawet ukazał te swoje dołeczki.

- Eeeeej.. Rossalie żyj ... - szturchnęła mnie Saidy

- Ehhheem, żyję

- Znowu byłaś myślami z Harrym ? 

- Co mi pozostaje Say ?!

Tak, dzisiaj po raz pierwszy odpłynęłam, ciekawe ile razy jeszcze mi się to zdarzy. O Boże, popatrzył się na mnie. Co mam zrobić ? Uśmiechnąć się czy co ? Nie, nie, wyjdzie, że się szczerzę.Ręce m powoli zaczęły się trząść.

- Heej Rossalie - yyyy zaraz zaraz.Stop. Harry Styles powiedział mi cześć ?

- Wow znasz moje imię, cześć Harry - posłałam mu nieśmiały uśmiech

- Robisz coś dziś wieczorem ?

- Nie mam nic w planach 

- No widzisz już masz - poklepał mnie po ramieniu.

- Ale my się w ogóle nie znamy ... 

- I oto powód naszego spotkania. Do zobaczenia. Hyde Park,  fontanna.Osiemnasta.

Chryste, nie wiem co mam o tym myśleć, poszedł sobie i zostawił mnie z tym. Ogłaszam swój zgon.

- Ross ! Rooos ! - podbiegła do mnie Saidy, przyjaciółka, która jako jedyna wiedziała o moich fantazjach.

- Co Harry chciał od Ciebie ?

- Nooo , poprosił mnie o spotkanie - Say opadła szczęka.

- Zejdź z planety, mi możesz mówić fakty.

- No serio Ci mówię, osiemnasta Hyde Park

Sama wiem jak się czyje Say, sama sobie nie wierzę. Dzień w szkole minął szybko. Dzisiaj tylko raz ktoś na mnie wpadł i tylko raz moje książki wylądowały na ziemi. W co się ubrać ? Jak wyglądać ? W jakim charakterze to spotkanie ? mógł chociaż jaśniej powiedzieć. Postanowiłam pójść w codziennym stroju. Jeansowe legginsy, biała bokserka, na nogach granatowe Vansy , czubek głowy stanowił wysoki kok przepasany bandanką.No to w drogę Mniej więcej w połowie drogi moje przemyślenia przerwał SMS.

- Gdzie jesteś ? Harry xx. - Skąd on ma mój numer ?Wyskrobałam szybciutko, bo z nerwów nie mogłam sobie trafić nawet w nędzne "a" , ahh ta dotykowa "klawiatura". - Już dochodzę - po czym przyspieszyłam kroku.
.....


To jak, chcecie się wcielić w rolę Rossalie Hamilton ?

- > jeśli plan się przyjmie piszemy dalej : ))

22 września 2012

One

Cześć wszystkim : )) 
Większość z Was na pewno spotkała się już z moją twórczością na tym blogu.
A więc jestem Mrs.Styles i witam u siebie !
Tutaj będę zamieszczać pojedyncze imaginy, a także opowiadanie jakie teraz mam przygotowane.